Pośród licznego tłumu, któremu Pan mówi te słowa, szuka On sobie współpracownika i raz jeszcze powtarza: Któż jest człowiekiem, co miłuje życie i pragnie widzieć dni szczęśliwe?
Powstańmy więc wreszcie, skoro Pismo Święte zachęca nas słowami: Teraz nadeszła dla nas godzina powstania ze snu.
Homeschooling to wciąż zjawisko liczbowo marginalne – jednak każdemu z nas dzisiaj powinno zależeć na tym, aby możliwość edukowania dzieci przez ich rodziców poza szkołą była czymś realnym.
Aktualne relacje chrześcijaństwa z islamem mają kilka splątanych warstw.
Zagrożenie objawione przez masakrę paryską z piątku wieczór jest nie jedno. Są cztery zagrożenia.
Trzeci Opat Solesmes, wielki Dom Delatte, napisał, że „Bóg chce, aby każdy był trochę mnichem, a mnisi żeby byli nimi zupełnie”.
Generał jezuitów o. Adolfo Nicolas oświadczył: „Papież ma wolne ręce. Teraz po Synodzie może zrobić co zechce."
Papież nie ustaje w emitowaniu krytyki zwróconej do wnętrza Kościoła – czym skarbi sobie wdzięczność ludzi wrażliwych na ewangeliczne standardy posługi pasterskiej, ale i niewątpliwie otwiera drogi łatwemu antyklerykalizmowi.
Ideał wychowania, który nazywamy edukacją klasyczną, jest bezsprzecznie najtrwalszym z metaprogramów edukacji w naszym kręgu kulturowym.
We Wprowadzeniu do chrześcijaństwa Joseph Ratzinger pisze o trzech rywalizujących z prawdziwym Bogiem mocach naturalnych, które w religiach politeistycznych przebierają się we wzorzyste kostiumy bóstw.
Mądrość starożytnych polegała na tym, że dysponując bardzo ograniczoną bazą danych i niedoskonałymi instrumentami, potrafili niejednokrotnie uchwycić samą zasadę.
Komentarz do wypowiedci kard. Sarah o konieczności kontynuacji linii liturgicznej Benedykta XVI i sytuacji nowego ruchu liturgicznego.
Gdy przypatrzeć się dzisiejszym emocjom chrześcijan, jest tam niemal tyle samo uszczęśliwienia byciem „w centrum zainteresowania” świata, ile gotowości, by „stanąć obok” własnego chrześcijańskiego dziedzictwa.
Oglądana oczyma wiary, Katastrofa przyszła po to, żebyśmy w naszym życiu narodowym wyrwali się z zaklętego kręgu „gry zamiast życia”. Trzy kolejne akty dramatu smoleńskiego – żałoba, wybory i sprawa krzyża – pokazują jednak, że w polskiej sferze publicznej gry jest nadal więcej niż życia.
W dzisiejszym świecie „chrześcijaństwo zaadaptowane" to chrześcijaństwo pozbawione swego dziedzictwa i oderwane od swych życiodajnych źródeł. Tak długo żyć nie można.
Urząd ten zawdzięcza tak wiele etapowi, w którym piastował go Piotr Apostoł, że zawsze będzie nazywany „urzędem Piotrowym”, munus Petrinum. Dla papiestwa Piotr jest jak kiedyś, przed grzechem Adam dla ludzkości: był pierwszy i w nim umieszczono dary i obietnice przeznaczone dla wszystkich innych w jego „rodzie”.
Papież nie ograniczył się do samych zasad teologii liturgii, ani nawet do ogólnych wskazówek liturgicznych, lecz odniósł się wprost do konkretnych wzorców kultu
Jak połączyć bezkompromosowość zasad z roztropnością w ich realizowaniu? Oto jeden z głównych problemów, które muszą stale rozwiązywać katolicy obecni aktywnie w przestrzeni życia publicznego.
Trzymamy się rzeczywistości, a naszym spojrzeniem obejmujemy zarówno teraźniejszość, jak przeszłość i przyszłość.
Dziś także piękno Kościoła, bogactwo biedaków, skryło się na głębię i nie oświetla z dala drogi ku Prawdzie.
W opublikowanym w roku 2003 artykule przygotowanym na czterdziestolecie soborowej Konstytucji o świętej liturgii ówczesny kardynał Joseph Ratzinger stwierdza najpierw, że zbierając „w jeden nurt różnorakie strumienie i rzeki ruchu liturgicznego”, dokument ten nie jest wolny od „wewnętrznego napięcia”
Z coraz większą aktualnością staje przed nami problem: jak odróżnić różnorodność od rozłamu, a pluralizm katolicki od rozkładu?
Trzydzieści i czterdzieści lat temu zostawało się tradycjonalistą po prostu dlatego, że odmawiało się zupełnie wprost i bezczelnie propozycji porzucenia z dnia na dzień tego, co jeszcze wczoraj wszyscy czcili jako najświętsze lub szanowali jako uświęcone wiarą stuleci.
W swoim generalnym zarządzeniu przeglądu ksiąg liturgicznych Sobór użył wyrażenia: recognoscantur. Posłużono się zatem słowem, którego dotychczasowe użycie wskazywało nie tyle na głębokie przetwarzanie treści, ile na retusz. Formuła otwierala możliwość modyfikacji, natomiast w żadnym razie nie upoważniała do przebudowy od podstaw.