Komentarze
2022.03.21 09:37

Odrzucenie wojny sprawiedliwej, czyli o niesprawiedliwości

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy. 

Papież Franciszek w niedawnym przemówieniu do kongresu papieskiej fundacji Gravissimum Educationis powiedział m.in.:

Mówimy o edukacji, a kiedy o niej myślimy, myślimy o dzieciach, młodzieży... Pomyślmy o tylu żołnierzach, którzy są wysyłani na front, bardzo młodych, rosyjskich żołnierzach, biedakach. Pomyślmy o tak wielu młodych ukraińskich żołnierzach, o mieszkańcach, o młodzieży, młodych kobietach, chłopcach, dziewczynkach... To dzieje się blisko nas. (…) Co ja robię wobec wojny? – pytał Papież. – W domu, przebywając w domu. Czy się modlę? Czy poszczę? Czy czynię pokutę? Czy też żyję beztrosko, jak to zwykle bywa w czasie odległych wojen? Wojna zawsze - zawsze! - jest klęską ludzkości. My - wykształceni, pracujący w edukacji - jesteśmy pokonani przez tę wojnę, ponieważ z drugiej strony jesteśmy odpowiedzialni. Nie ma sprawiedliwych wojen: one nie istnieją! (…) Należy przypominać, że dobro wspólne łączy się z miłością. Nie można jej bronić za pomocą siły militarnej. Społeczność lub naród, który chce się bronić siłą, czyni to ze szkodą dla innych społeczności i narodów oraz staje się źródłem niesprawiedliwości, nierówności i przemocy. Droga zniszczenia jest łatwa, ale pozostawia wiele gruzu; tylko miłość może ocalić rodzinę ludzką (Papież: tylko miłość może ocalić rodzinę ludzką - Vatican News).

Na wstępie warto zwrócić uwagę, że Franciszek dał tu pokaz własnych umiejętności siania chaosu interpretacyjnego. Gdyby powyższe rozważania były prowadzone w innym kontekście być może byłoby inaczej, jakkolwiek i tak trzeba by przedstawioną powyżej myśl uznać za całkowicie utopijną. Jednak w aktualnej sytuacji można je równie dobrze rozumieć jako odnoszące się do Ukrainy, jak i do Rosji albo do nich obu naraz. Jak wiadomo Rosja głosi, że “operacja specjalna” na terytorium ukraińskim to w rzeczywistości akcja obronna, uprawniony atak uprzedzający agresję ze strony wspieranego przez Zachód sąsiada. Skąd wiemy, że Franciszek nie bierze za dobrą monetę rosyjskiej propagandy i faktycznie nie patrzy na tę wojnę jej oczami? Dawałoby to dość groteskową możliwość, że cała ta mowa przeciwko militarnej obronie dobra wspólnego, to w rzeczywistości łagodne napomnienie skierowane do Putina i Rosjan. Nieprawdopodobne ale całkiem logiczne. Trzeba być naprawdę mistrzem, żeby tak często mówić rzeczy, które daje się rozumieć na zupełnie sprzeczne sposoby. Franciszek bez wątpienia takim mistrzem pozostaje.

Powiedzmy jednak, że nie traktujemy Ojca Świętego jako naiwnego “łykacza” rosyjskiej narracji, i że tam, gdzie mówi o obronie, ma na myśli opór stawiany przez Ukraińców. Rzeczą, która zwraca tu wówczas uwagę – a nie jest to nic nowego jeśli chodzi o wypowiedzi Franciszka odnośnie tej wojny – jest całkowity brak odniesienia do podmiotów bezpośrednio odpowiedzialnych za wybuch wojny – państwa rosyjskiego i prezydenta Putina. W każdym razie agencje informacyjne przekazujące informacje o tym wystąpieniu nie przytaczają żadnych tego typu treści. Ale to jeszcze nic. Logika myśli Franciszka, związana z jego – nomen omen – krucjatą przeciwko prawdzie o wojnie sprawiedliwej, wyrażana w formie szczególnego rodzaju symetryzmu, daje efekt wręcz perwersyjny. Jaki bowiem obraz układu odpowiedzialności za dziejące się zło wypływa z powyższego opisu? Mamy biedaków – młodych żołnierzy rosyjskich posyłanych na front (jak już wiemy, nie wiadomo przez kogo i po co). Mamy też biednych młodych żołnierzy ukraińskich i w ogóle biednych Ukraińców. A potem mamy tezę, że dobra wspólnego nie można bronić siłą militarną, bo zawsze taka obrona jest przyczyną zniszczeń, niesprawiedliwości, przemocy etc. Innymi słowy, kiedy twój sąsiad najeżdża cię zbrojnie, chce pozbawić cię niepodległości, uzależnić od siebie, podporządkować cię sobie, broń Boże się nie broń, bo tylko ściągniesz na niego i siebie nieszczęście. Zrób wszystko, aby nie być winnym wojny, bo każda wojna jest niesprawiedliwa!

Przyjrzyjmy się bliżej osobliwemu układowi odpowiedzialności, który wyłania się z tego apodyktycznego dezyderatu w konkretnej ukraińskiej sytuacji. Kto jest winny nieszczęścia biednych rosyjskich chłopców? Oczywiście Ukraińcy, bo się bronią. Przecież gdyby się nie bronili, nie trzeba byłoby posyłać maładców na front. No dobrze, a kto jest winny nieszczęścia młodziaków z Ukrainy? No ci, którzy im nakazali się bronić, przez co nakręcona została spirala przemocy. A więc prezydent Zełeński, ukraiński rząd i dowódcy wojskowi; pośrednio też kraje NATO, które po 2014 r. szkoliły i dozbrajały armię ukraińską, a teraz zaopatrują ją w sprzęt, zapewniają rozpoznanie etc. Oczywiście odpowiadają oni tym samym również za złe rzeczy spotykające żołnierzy rosyjskich. Czy w tym układzie jest ktoś, kto nie ponosi odpowiedzialności, w kim nie można doszukać się winy? Owszem, są nimi wielcy nieobecni słów Franciszka: państwo rosyjskie i prezydent Putin.

Taki jest logiczny efekt papieskiego pacyfizmu i odrzucenia pojęcia wojny sprawiedliwej. Franciszek sam to wyłożył, choć nie wydaje się, aby zdawał sobie sprawę z konsekwencji własnego wykładu. Odmówienie Ukraińcom tego, że wojna, którą toczą jest wojną sprawiedliwą, powoduje w rezultacie odwrócenie porządku odpowiedzialności za zło i przerzucenie jej na ofiary, a więc nic innego jak radykalną niesprawiedliwość. 

Tomasz Dekert

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Tomasz Dekert

(1979), mąż, ojciec, z wykształcenia religioznawca, z zawodu wykładowca, członek redakcji "Christianitas", współpracownik Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.