Nie dzieje się nic zaskakującego. Donald Tusk akcję podważania wyników wyborów przygotowywał już przeszło trzy lata temu, to stanowiło najważniejszy sens polityczny jego przedwyborczej książki „Wybór”.
Jako jeden z sygnatariuszy listu poparcia Karola Nawrockiego przed drugą turą zamierzam teraz być rzecznikiem tych zasad, dla których my, niekoniecznie głosujący nań w pierwszej turze, zagłosowaliśmy na niego z przekonaniem w turze drugiej, przechylając szalę sukcesu.
Przywrócenie choćby jednego “święta zniesionego”, przypomniałoby nam, zwykłym katolikom, że są takie sytuacje w których trzeba iść contra mundum.
Według Parlamentu bowiem możliwość„aborcji ma zasadnicze znaczenie dla (…) zdobycia bezpiecznych doświadczeń seksualnych”.
Zgodnie z powszechną opinią, kardynał Jorge Mario Bergoglio „wygrał papiestwo” dzięki wystąpieniu, które miało miejsce na jednej z Kongregacji Generalnych poprzedzających konklawe w 2013 r.
Ojcze Święty! Verba docent, exempla trahunt! Żebyśmy mogli odzyskać to poczucie misterium także na Zachodzie, żebyśmy na nowo odkryli prymat Boga i nie poddali się duchowi utylitaryzmu, także tego “duszpasterskiego”, celebrując Msze, śpiewaj to co z natury przeznaczone jest do śpiewu.
Przypominamy fragment książki Marka Jurka „Prawica na rozdrożu”, wydanej w „Bibliotece Christianitas” dwa lata temu, przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi. Zamieszczony poniżej rozdział zawiera wnioski z wyborów prezydenckich w LP 2015 i 2020.
Widzę wiele paniki i pesymizmu wśród tradycjonalistów w związku z Leona XIV, głównie ze względu na jego ciągłość myślenia z Franciszkiem. Uważam, że taka reakcja jest błędem — z kilku prostych powodów.
Jak było? W zasadzie „normalnie”. Gdy marszałek Hołownia przekroczył czas, zadając pytanie prezesowi Nawrockiemu, nikt nie interweniował. Gdy chwilę potem Nawrocki chciał, w trakcie gongu, dokończyć myśl – prowadzący mu natychmiast przerwali. Signum loci.
Życie z Franciszkiem wymagało wielkiej dyscypliny uczuć, bez której tak łatwo było osunąć się albo w nieposłuszeństwo i odrzucenie, albo w usprawiedliwianie, a nawet pusty entuzjazm wobec jego pontyfikatu.
Marzenie o powszechnym braterstwie to głupota. Ale może niekoniecznie głupotą jest marzenie o dobrym papieżu. Na pewno jest bardziej realistyczne – w końcu papież jest jeden, a ludzi miliardy.
Zanim napiszę cokolwiek innego, pozwolę sobie zauważyć, że pierwszym obowiązkiem katolika wobec zmarłego jest modlitwa. Dotyczy to także, a raczej w sposób szczególny, zmarłego papieża.
Zatem sposób działania głównego nurtu katolickich mediów i katolickiego komentariatu jest odstręczający, przyczynia się bowiem do utrzymywania wierzących w fałszywym mniemaniu wobec człowieka nie wartego ich kultu.
Po dwunastu latach burzliwego pontyfikatu odszedł od nas papież Franciszek.
Zmiany w amerykańskiej polityce międzynarodowej, a więc zarazem w międzynarodowym systemie bezpieczeństwa, które wprowadza obecnie administracja Donalda Trumpa są istotnie przełomowe. Jak bardzo, pokażą dopiero kolejne miesiące i lata. Już teraz jest jednak jasne, że nastąpił co najmniej jeden przełom.
O dokumencie Rady Prawnej Konferencji Episkopatu Polski, w którym podjęto się krytycznej analizy proponowanych zasad działania kościelnej – ale niezależnej – komisji mającej zbadać zjawisko wykorzystywania seksualnego dzieci w kontekście kościelnym napisano już wiele. Warto jednak, krótko przyjrzeć się temu, kto w tej sprawie działa z dobrą wolą.
Wiele osób, nie tylko w internecie, również na spotkaniach publicznych, mówi i pisze – z mniejszą lub większą dozą pewności – że „jako marszałek wprowadził[em] Chanukę do Sejmu”.
Podsumowując główną winą Szesnastu była próba wiernego trzymania się wiary i odpowiedzialności z niej płynącej, a ta jest trudna i nieintuicyjna w świetle naszych emocji.
Jeśli ktoś potrzebuje dowodu, że w przypadku Komunii św. dla rozwodników żyjących w nowych związkach nie mówimy tu o jakimś rozwoju doktryny, tylko o próbie jej zastąpienia i wyparcia niektórych jej elementów, to ma go tutaj jak na dłoni.
W związku z pojawiającymi się coraz częściej próbami szerzenia wrogości w relacjach chrześcijańsko-żydowskich czujemy się w obowiązku przypomnieć parę podstawowych faktów religijnych i historycznych.
W doniesieniach o wydanej parę dni temu autobiografii papieża Franciszka moją uwagę zwróciły dwie rzeczy. Książka opisuje epizody w życiu o. Jorge Bergoglio SJ, kiedy korzystał z usług psychiatry. To pierwsza rzecz. Druga, to tradycyjna już, nomen omen, u Ojca Świętego krytyka – jak ujął to portal english.katholisch.de – „ultrakonserwatywnych przedstawicieli Kościoła, którzy nadal trzymają się tak zwanej mszy trydenckiej”.