U progu Wielkiego Postu pojawiają się w nas i mieszają różne uczucia: lęk, oczekiwanie, radość… . Wiemy, że beztroskie zachowywanie obserwancji monastycznej, życie w trwałym pokoju, czy doświadczanie doskonałej komunii z Bogiem nie są niewzruszoną regułą życia na ziemi.
Dość rzadko się zdarza, by cały formularz mszalny był tak wyraźnie, jak dziś, oparty na jednym psalmie.
W dyskusjach na temat znaczenia reformy liturgicznej wiele miejsca poświęcano zawsze zagadnieniu „aktywnego uczestnictwa”. Nie odmawiając znaczenia temu problemowi chciałbym przyjrzeć się jednak innemu pojęciu, jakie konstytucja Sacroscanctum Concilium (n. 14) stosuje do określenia oczekiwanej od wiernych formy uczestnictwa. Chodzi mi mianowicie o uczestnictwo świadome (participatio conscia).
Dni Przedpościa bywają zmienne. Niekiedy promienie słońca obejmują złotą poświatą zalegające od Zaduszek zwały wypłowiałych z jesiennych barw liści i suchych gałęzi, ostatnio coraz rzadziej przykrywanych w miesiącach na przełomie roku kołdrami śniegów.
Dobrze by było, gdyby pojawił się papież gotowy raczej do łączenia i oczyszczania sytuacji po katolicku, niż do dzielenia, czy podtrzymywania podziałów.
Spytałem człowieka rozdającego gazetkę parafialną, czy Triduum też jest sprawowane w starszej formie. „Oczywiście”, odpowiedział spokojnie.
Te same teksty łacińskie powinny być tłumaczone tak samo we wszystkich miejscach Mszału, w których zostały zastosowane.
"Powrót taty" - ostatnia teka Pressji - przypomina Pierre'a Legendre'a, psychoanalityka i historyka prawa (rozmowa Boryszewskiego z profesorem Rymkiewiczem).
Wiele osób, nie tylko w internecie, również na spotkaniach publicznych, mówi i pisze – z mniejszą lub większą dozą pewności – że „jako marszałek wprowadził[em] Chanukę do Sejmu”.
Evelyn Waugh w niezwykle błyskotliwy sposób potrafił łączyć ze sobą paradoksy, a wyznawcy katolicyzmu są w jego powieściach właśnie jednym z nich.
Katolickie państwo to nie tylko państwo, które proklamuje katolickie zasady, ale przede wszystkim je realizuje, działa według nich.
Historia zmagań o model zarządzania Puszczą Białowieską i o kształt jej ochrony to temat na fascynującą opowieść reportersko-historyczną.
Podsumowując główną winą Szesnastu była próba wiernego trzymania się wiary i odpowiedzialności z niej płynącej, a ta jest trudna i nieintuicyjna w świetle naszych emocji.
Uprzedzenia potrafią uruchamiać fantazję, ale również uwiarygodniać, a nawet legitymować, cyniczne wymysły.
W swej pierwszej odpowiedzi dla Pawła Lisickiego, pisząc, że skoro według niego „nie wiadomo” czy Zbawiciel obchodził Święto Poświęcenia Świątyni, postawiłem parę – jedynie retorycznych, jak sądziłem – pytań. Jeśli „nie wiadomo” czy obchodził Poświęcenie Świątyni, to „jakich to jeszcze świąt żydowskich Pan Jezus nie obchodził? Żadnych?”.
Jeśli ktoś potrzebuje dowodu, że w przypadku Komunii św. dla rozwodników żyjących w nowych związkach nie mówimy tu o jakimś rozwoju doktryny, tylko o próbie jej zastąpienia i wyparcia niektórych jej elementów, to ma go tutaj jak na dłoni.
Nie wiem więc, z czym naprawdę Paweł Lisicki się w naszym Oświadczeniu nie zgadza. Polemiczna część tego, co mówi, nie odnosi się do tego, co piszemy. Reszta jedynie to potwierdza i uzupełnia. Mam więc wrażenie, że najbardziej nie zgadza się z tym, że to Oświadczenie w ogóle wydaliśmy. I tu rzeczywiście nie zgadzamy się naprawdę.
W związku z pojawiającymi się coraz częściej próbami szerzenia wrogości w relacjach chrześcijańsko-żydowskich czujemy się w obowiązku przypomnieć parę podstawowych faktów religijnych i historycznych.
W doniesieniach o wydanej parę dni temu autobiografii papieża Franciszka moją uwagę zwróciły dwie rzeczy. Książka opisuje epizody w życiu o. Jorge Bergoglio SJ, kiedy korzystał z usług psychiatry. To pierwsza rzecz. Druga, to tradycyjna już, nomen omen, u Ojca Świętego krytyka – jak ujął to portal english.katholisch.de – „ultrakonserwatywnych przedstawicieli Kościoła, którzy nadal trzymają się tak zwanej mszy trydenckiej”.
W sensie ścisłym tajemnica Niepokalanego Poczęcia dotyczy konkretnej istoty ludzkiej poczętej w łonie Anny. Jednak łaski wypływające z tej tajemnicy obejmują ludzi wszystkich wieków.
Powieść zmusza czytelnika do stanięcia wobec najważniejszych pytań ludzkiej egzystencji. To mnie w niej zachwyciło najbardziej.
W literaturze przedmiotu – ale także we wpływowej "wieści i powieści" – istnieje utrwalony pogląd, że Prymas Wyszyński co prawda nie był może entuzjastą posoborowej reformy liturgicznej, ale nigdy nie zająknął się co do niej jakimś sprzeciwem.