Traditionis custodes
2022.03.30 18:20

Zrozumieć "Traditionis custodes" - Racje Jana Pawła II i Benedykta XVI (IV)

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy. 

 

To czwarty odcinek obszernej i wielostronnej analizy motu proprio "Traditionis custodes" autorstwa Pawła Grada. Podajemy także dla zainteresowanych od razu całość w formacie pdf. Tekst będzie dostępny również w wersji papierowej oraz na ebooku w "Christianitas", nr 85, 2021.

 

Wszystkie cześci znajdą się w kategorii traditionis custodes na naszej stronie.

 

 

2. [2–4] Rekonstrukcja racji stojących za decyzjami św. Jana Pawła II oraz Benedykta XVI

Akapit [2] zawiera prezentację tematu tej części listu [24] oraz rekonstrukcję motywacji stojących za regulacjami wprowadzonymi przez św. Jana Pawła II. Akapity [3] i [4] poświęcone są racjom Benedykta XVI, które skłoniły go do wydania SP.

2.1. Możliwość celebracji według starszej formy jako przywilej dyscyplinarny

Cała ta część [2–4] wprowadzona jest za pomocą następującego zdania:

Większość ludzi rozumie racje, jakie kierowały św. Janem Pawłem II oraz Benedyktem XVI, gdy pozwolili oni na użycie do celebracji Ofiary Eucharystycznej Mszału Rzymskiego promulgowanego przez św. Piusa V i wydanego przez Jana XXIII w roku 1962.

Zdanie to traktuje racje dwóch ostatnich poprzedników Papieża Franciszka łącznie. Ojciec Święty jest przekonany, że są one zrozumiałe dla „większości ludzi”. Jednocześnie rekonstrukcja tych racji w Liścieprzedstawiona jest w sposób, który bez komentarza przyjmuje określoną wizję posoborowej historii reformy liturgicznej. W efekcie przywołane wyżej zdanie Listuma następującą funkcję: rekonstrukcja motywacji poprzedników Ojca Świętego Franciszka, będąca częścią uzasadnienia kontrowersyjnej decyzji tego ostatniego, zostaje przedstawiona jako całkowicie obiektywne omówienie posoborowej historii liturgii tradycyjnej, które jest znane i zrozumiałe dla „większości ludzi”. Mówiąc krótko, Ojciec Święty przyznaje swojemu wywodowi, na samym jego początku, status oczywistości. Biorąc pod uwagę treść następującej dalej rekonstrukcji, można powiedzieć, że zdanie to uprzedza ewentualne zaskoczenie i niezgodę na przedstawioną rekonstrukcję. Dlatego czytając dalszy wywód, warto zastanowić się, czy rzeczywiście „większość ludzi” rozumie racje poprzedników Ojca Świętego w taki sposób, w jaki on sam je tu przedstawia.

Bezpośrednio po tym zdaniu, bez wyróżnienia, następuje kolejne zdanie zaczynające się od słów „ten przywilej” [la facolta], które dotyczy racji stojących za dokumentami Quattuor abhinc annos oraz Ecclesia Dei, wydanymi za pontyfikatu św. Jana Pawła II. Rodzajnik określony [la] mógłby sugerować, że w zdaniu tym mówi się o tym samym „przywileju”, o którym traktuje zdanie poprzednie, to znaczy łącznie o „pozwoleniach” wydanych przez św. Jana Pawła II oraz Benedykta XVI. Biorąc pod uwagę różnice formalne, zawartość materialną, a także znane nam oficjalne objaśnienia tych dokumentów (Quattuor abhinc annos, Ecclesia Dei i Summorum Pontificum), można mieć wątpliwości, czy samo takie łączne ich potraktowanie jest uzasadnione. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, jakie to racje nadanych w nich „przywilejów” dostrzega Ojciec Święty Franciszek:

Ten przywilej – nadany przez indult Kongregacji Kultu Bożego z roku 1984 i potwierdzony przez św. Jana Pawła II w motu proprio „Ecclesia Dei” w roku 1988 – był motywowany przede wszystkim pragnieniem szybszego uleczenia schizmy ruchu mons. Lefebvre’a.

W zdaniu przywołuje się wyłącznie dokumenty wydane za pontyfikatu św. Jana Pawła II. Wydawałoby się więc, że teraz mowa jest wyłącznie o racjach decyzji tego ostatniego. Z drugiej strony św. Jan Paweł II pojawia się tutaj nie jako nadawca tego przywileju, ale jako ktoś, kto potwierdza jego nadanie przez Kongregację Kultu Bożego, co sugerowałoby raczej, że Papież Franciszek traktuje możliwość używania Mszału sprzed ostatniej reformy jako jeden przywilej, niezależnie od tego, kto go potwierdził i rozszerzył. Odpowiednio do tego należałoby też rozumieć jednolicie stojące za nim racje. Z uwagi na wspomniane różnice między przywoływanymi w tekście dokumentami jest to jednak ujęcie problematyczne.

Nazywanie regulacji wprowadzonych przez poprzednich Papieży „przywilejami” wydaje się nieproblematyczne z prawnokanonicznego punktu widzenia. Formalnie dokumenty takie jak QQA, EC oraz SP zawierają przywileje, których władza papieska udziela określonym grupom. Dużo bardziej problematyczne byłoby jednak – jak przekonamy się, analizując bliżej fragmenty tych dokumentów – uznawanie ich za przywileje w szerszym sensie, to znaczy uprawnienia o charakterze czysto dyscyplinarnym. Tym bardziej błędem byłoby uznawanie ich za regulacje dyscyplinarne podjęte z uwagi na potrzeby jakiejś ograniczonej grupy, takiej jak na przykład lefebryści. Regulacje w zakresie dyscypliny sakramentów są narzędziem, za pomocą których dokumenty te regulują sprawy o pierwszorzędnym znaczeniu teologicznym, a ponadto – jak SP – mają w gruncie rzeczy charakter nie nadania przywileju, ale potwierdzenia istniejącego stanu rzeczy (statusu starszej formy jako czcigodnej formy rytu Kościoła rzymskiego).

Przywołane wyżej zdanie jeszcze z jednego powodu byłoby nieprawdziwe, gdyby interpretować je jako podanie motywacji, dla których „przede wszystkim” dwaj ostatni Papieże zezwolili na używanie dawnego Mszału. Chodzi mianowicie o ujęcie posoborowych decyzji papieskich w tej materii jako motywowanych przede wszystkim potrzebą uregulowania sytuacji ruchu abpa Lefebvre’a. Z pewnością nie jest to prawda w odniesieniu do Benedykta XVI, o czym za chwilę powiemy szerzej. Nie wystarczy też jako wyjaśnienie racji św. Jana Pawła II. Z tych powodów w dalszej części tekstu analizuję przedstawioną w Liścierekonstrukcję racji dwóch ostatnich Papieży – osobno w odniesieniu do każdego z nich.

2.2 Racje św. Jana Pawła II

2.2.1. Quattuor abhinc annos

Bezpośrednim przedmiotem regulacji listu Kongregacji Kultu Bożego do przewodniczących Episkopatów Quattuor abhinc annos nie była sprawa ruchu abpa Lefebvre’a, ale ogólnie udzielenie indultu, na mocy którego biskup miejsca, po uzyskaniu prośby od grupy wiernych i kapłanów, z zachowaniem wymienionych w tym dokumencie norm, udzielił zgody na celebrację wedle Mszału z roku 1962.

Dokument ten zawiera również krótką charakterystykę motywacji stojących za jego wydaniem. Nie wspomina się tam w ogóle o arcybiskupie Lefebvrze. Wspomina się za to sprawozdania biskupów z roku 1980 na temat sposobu przyjęcia przez wiernych Mszału Pawła VI, o trudnościach, na jakie natrafiła reforma liturgiczna, oraz o oporach, jakie należy jeszcze przezwyciężyć. Następnie czytamy:

O wyniku konsultacji zostali powiadomieni wszyscy Biskupi (por. Notitiae, n. 185, grudzień 1981). Po rozważeniu ich odpowiedzi uznano, że prawie w całości rozwiązany został problem tych kapłanów i wiernych, którzy pozostali przywiązani do tzw. rytu „trydenckiego”.

Ponieważ jednak ten problem trwa, sam Ojciec Święty, pragnąc przychylnie towarzyszyć tym grupom, udziela Biskupom diecezjalnym władzy posługiwania się Indultem…

Warto zauważyć, że dokument ten nazywa istnienie grup przywiązanych do liturgii tradycyjnej „problemem”. Zasadniczą motywacją jego wydania jest jednak to, że wbrew wcześniejszym sprawozdaniom „ten problem trwa”.

Nie można jednak powiedzieć, aby chodziło „przede wszystkim” o ruch abpa Lefebvre’a. Co więcej, z pewnością nie mogło chodzić o „schizmę” tego ruchu. Pomijam już to, że nazywanie tego ruchu „schizmatyckim”, jest kontrowersyjne z prawnokanonicznego punktu widzenia. Chodzi przede wszystkim o to, że QAAwydano cztery lata przed święceniami w Ecône, które to stały się powodem użycia przymiotnika „schizmatycki” w oficjalnym dokumencie kościelnym, a mianowicie motu proprio Ecclesia Dei, w odniesieniu do ruchu abpa Lefebvre’a. Warto zresztą zaznaczyć, że w tym ostatnim dokumencie to wspomniane święcenia, dokonane bez zgody Stolicy Apostolskiej, a nie sam ruch lefebrystyczny czy jego członkowie, zostały nazwane „schizmatyckimi” (dokładnie: „aktem schizmatyckim”). Tak czy inaczej, QAA nie mogło być motywowane pragnieniem uleczenia „schizmy ruchu abpa Lefebvre’a”, ponieważ zjawisko takie wówczas nie istniało.

2.2.2. Ecclesia Dei

Nieco inaczej ma się sprawa z ED. Ten dokument o podstawowym znaczeniu dla wszystkich środowisk skupionych wokół liturgii tradycyjnej rzeczywiście powstał w kontekście zdarzeń związanych z kanonicznym nieposłuszeństwem przełożonych Bractwa św. Piusa X, a mianowicie wspomnianych święceń w Ecône[1]. Można więc powiedzieć, że to zdarzenie, nazwane w tym dokumencie „aktem schizmatyckim”, stanowiło bezpośrednią okoliczność wydania motu proprioED. Trudno jednak uznać, że zarówno co do materii, jak i przyczyn wprowadzone tam regulacje powodowane były li tylko chęcią uleczenia „schizmy ruchu abpa Lefebvre’a”. A to przynajmniej z dwóch powodów.

Po pierwsze, zawarte w tym dokumencie regulacje, które można by nazwać „przywilejami”, zostały wprowadzone za pomocą następującego zdania, które wskazuje zasadnicze motywacje św. Jana Pawła II:

Zdając sobie sprawę z wagi i złożoności poruszonych w tym dokumencie problemów, mocą mojej Władzy Apostolskiej postanawiam, co następuje:

Oczywiście wszystko zależy od takiego, jakie to mianowicie ważne i złożone problemy porusza ten dokument, to znaczy ED. Otóż nie ograniczają się one do sprawy abpa Lefebvre’a i jego „schizmatyckiego aktu”. Punkt 5 ED w sposób prawie tak obszerny jak pkt. 1–4, poświęcone bezpośrednio sprawie lefebrystów, omawia zagadnienia i aspekty, które zdaniem św. Jana Pawła II zostają ukazane przez to „smutne wydarzenie”, jakim był lefebrystyczny akt nieposłuszeństwa Rzymowi. Wśród tych zagadnień znalazły się: potrzeba przemyślenia przez wszystkich katolików ich wierności Tradycji Kościoła (5a), zagadnienie ciągłości między Soborem Watykańskim II i tradycją (5b) (to, co potem Benedykt XVI nazwie „hermeneutyką ciągłości”), wezwanie do niewspierania ruchu abpa Lefebvre’a, a także wyraz własnej woli Papieża, który warto przypomnieć tu w całości:

Tym wszystkim katolikom, którzy żywią przywiązanie do niektórych dawnych form liturgii i dyscypliny tradycji łacińskiej, pragnę wyrazić moją wolę – i proszę, by podjęli ją także biskupi oraz osoby pełniące w Kościele posługę duszpasterską – ułatwienia im komunii kościelnej poprzez decyzje mające na celu zagwarantowanie szacunku dla ich słusznych życzeń.

To właśnie również te „problemy” i potrzeba ich rozwiązania stanowią kontekst regulacji wprowadzonych w ED. Nie są to problemy sprowadzalne wyłącznie do „schizmy ruchu mons. Lefebvre’a”. Co więcej, tekst ED wyraźnie traktuje „schizmatycki akt”, jakim były święcenia w Ecône, jako przyczynek do zastanowienia się nad innymi, głębszymi problemami ciągłości i wierności Tradycji po ostatnim Soborze. Warto zwrócić uwagę, że są to dokładnie te same motywacje, na które będzie wskazywał Papież Benedykt XVI.

Po drugie, wśród regulacji tych znalazł się też zapis następujący, umieszczony po ustanowieniu Komisji ds. członków Bractwa św. Piusa X, którzy pragnęliby pozostać w jedności z Następcą św. Piotra. Zapis ten (6c) brzmi:

ponadto wszędzie należy uszanować nastawienie tych, którzy czują się związani z liturgiczną tradycją łacińską, poprzez szerokie i wielkoduszne zastosowanie wydanych już dawniej przez Stolicę Apostolską zaleceń co do posługiwania się Mszałem Rzymskim według typicznego wydania z roku 1962.

Punkt ten zawiera przypis do listu QAA, który analizowaliśmy wyżej. Zarówno treść tego ostatniego dokumentu, jak i wyraźne zaznaczenie, że chodzi „ponadto” o uszanowanie wszędzie nastawienia osób związanych z tradycją łacińską, jasno wskazują, że decyzja z 1988 roku, stosownie do wskazanych w ED motywacji, nie została podjęta wyłącznie ani nawet przede wszystkim ze względu na chęć zażegnania „schizmy ruchu mons. Lefebvre’a”.

2.3. Racje Benedykta XVI

Racje Benedykta stojące za wydaniem SP, które stanowi dla TC podstawowy punkt odniesienia (patrz omówienie [5]), wyłożone są w akapitach [3] i [4]. Akapit [4] zawiera również wzmiankę o przewidzianych przez Benedykta XVI sposobach rozwiązywania problemów powstałych przy implementacji SP.

2.3.1. Summorum Pontificum i pojednanie z lefebrystami

Zanim przejdziemy do analizy tych akapitów, warto zostać przy pytaniu, na ile decyzja Benedykta XVI motywowana była rozwiązaniem duszpastersko-dyscyplinarnym, obliczonym na rozwiązanie problemu Bractwa św. Piusa X. Warto ją tu rozstrzygnąć, ponieważ z powodów wyłożonych w 2.1 ktoś mógłby zrozumieć, zwłaszcza na podstawie pierwszego zdania [2], że Listuznaje pojednanie Bractwa św. Piusa X z władzą kościelną za podstawową motywację nie tylko QAA i ED, ale również SP. Wiele w tej sprawie można wywnioskować z samego SP, które za chwilę przytoczymy obszerniej, ale sprawa ta została wprost wyjaśniona przez samego Papieża Benedykta XVI w rozmowie z Peterem Seewaldem:

[Peter Seewald:] Wprowadzenie „starej” Mszy interpretuje się też często jako wyjście naprzeciw Bractwu Świętego Piusa X.

[Benedykt XVI:] To absolutnie niewłaściwe podejście! Zależało mi na tym, żeby sam Kościół utożsamił się wewnętrznie z własną przeszłością; żeby to, co wcześniej było święte, nie stało się nagle błędne. Ryt musi się rozwijać, dlatego też wskazana jest reforma, ale nie wolno degradować tożsamości[2].                      

2.3.2. Dobra i niedobra wdzięczność za Ecclesia Dei

Wróćmy jednak do rekonstrukcji racji Benedykta XVI, która znajduje się w akapitach [3–4] Listu. Summorum Pontificum zostaje najpierw przedstawione przede wszystkim jako regulacja możliwości i rzeczywistości korzystania z Mszału z 1962 roku, która zaistniała po publikacji ED. Cały akapit [3] poświęcony jest przedstawieniu rozwoju środowisk związanych z liturgią tradycyjną po roku 1988. Zawiera on następujący ciąg zdań.

Najpierw pojawiają się dwa zdania dotyczące zjawiska, które najwyraźniej Ojciec Święty Franciszek uznaje za negatywne:

Wielu w Kościele uznało te przywileje za okazję, aby zupełnie swobodnie przyjąć Mszał Rzymski promulgowany przez św. Piusa V i używać go w taki sam sposób jak Mszału Rzymskiego Pawła VI. W celu uregulowania tej sytuacji po wielu latach Benedykt XVI interweniował, aby zaradzić problemom, na jakie natrafił w tej sprawie Kościół.

O korzystaniu z Mszału św. Piusa V „w taki sam sposób” jak z Mszału Rzymskiego Pawła VI mówi się jako o „okazji”, która zdaniem „wielu” im się nadarzyła. To nadużycie wymagało „regulacji” ze strony Benedykta XVI. A więc najwyraźniej Ojciec Święty Franciszek uważa, że właściwą intencją wcześniejszych decyzji, a także regulacji zawartych w SP, było to, aby stary Mszał nie był używany „w taki sam sposób”. Po to właśnie, aby uregulować tę niepożądaną sytuację, miała nastąpić „wiele lat później” interwencja Benedykta XVI w postaci SP.

Kolejne dwa zdania dalej mówią o tych, którzy korzystali z regulacji zawartych w ED:

Wielu księży i wiele wspólnot „korzystało z wdzięcznością z możliwości oferowanych przez motu proprio św. Jana Pawła II. Podkreślając, że taki rozwój był niemożliwy do przewidzenia w roku 1988, motu proprio „Summorum Pontificum” zamierzało wprowadzić „jaśniejszą regulację prawną” w tej materii.

Tym razem Listmówi jednak o osobach korzystających z praw wyrażonych w ED, posługując się cytatem z listu Benedykta XVI do biskupów towarzyszącego SP. W cytacie tym wyraźnie aprobatywnie mówi się o tej części środowisk tradycji, która korzystała z dobrodziejstw ED, pozostając w pełnej podległości Rzymowi. Należałoby zapytać: czy to ta sama grupa nadużywająca ED, o której przed chwilą była mowa w sposób jednoznacznie negatywny? Jeśli nie, co niewykluczone, to należy żałować, że konstrukcja tekstu może sugerować coś innego. Jeśli zaś tak, to należy zapytać, czy rzeczywiście w myśl ED oraz SP nie należało „zupełnie swobodnie” przyjmować starego Mszału i używać go „w taki sam sposób” jak nowego. I co właściwie miałoby znaczyć wyrażenie: „w taki sam sposób”?

„Ten sam sposób” nie może oznaczać wewnętrznych regulacji specyficznych dla starego Mszału. Pod tym względem z pewnością celebracja tych dwóch form po prostu nie może przebiegać w ten sam sposób. Nie może też raczej chodzić o okoliczności związane z warunkami niezależnymi samej struktury liturgicznej, które mają wpływ na celebracje (dostępność miejsc, których gospodarze wyrazili zgodę na takie celebracje, uzyskanie aprobaty biskupa, dostępność odpowiednio wykształconego celebransa itd.). Pod tym względem stan faktyczny, choć znacznie lepszy niż kiedyś, nie jest taki sam dla obu Mszy. Oczywiście są miejsca i instytucje (parafie personalne i domy instytutów tradycyjnych), gdzie na co dzień celebruje się wedle starszej formy. Dlaczego jednak to miał być problem? To samo pytanie można postawić wtedy, gdy przez „taki sam sposób” rozumieć będziemy nastawienie wiernych tradycji wobec dawnej liturgii, porównując je z nastawieniem wiernych pobożnie uczestniczących w celebracjach wedle nowszej formy.

Z pewnością Benedykt XVI zakładał, że nowa liturgia pozostanie formą „zwyczajną” w tym sensie, że posiadać będzie swoje ustalone miejsce w Kościele (zwyczajność de iure) i będzie sprawowana powszechnie (zwyczajność de facto). Jednakże zarówno status starszej formy, jako równego w godności[3], nigdy niezakazanego, co do zasady dozwolonego[4] wyrazu lex orandi rytu rzymskiego, a także potwierdzenie możliwości sprawowania innych niż Eucharystia sakramentów wedle starszych ksiąg[5], a wreszcie regulacje dotyczące instytutów tradycyjnych – wszystko to jasno świadczy, że zarówno lokalna „samowystarczalność” środowisk tradycji, jak i nastawienie jej członków, którzy żyją wyłącznie wedle starszych form, nie są czymś, co należy uznać za wypaczenie intencji Benedykta XVI. Dodajmy jednocześnie, że w praktyce regularne życie sakramentalne wielu wiernych tradycji łacińskiej i tak było niemalże niemożliwe do prowadzenia wyłącznie w starszej formie z powodu faktycznych trudności.

Warto rozwiać jeszcze jedno nieporozumienie, które może się pojawić przy lekturze tych zdań. Z powodów gramatycznych sformułowanie „taki rozwój” może być interpretowane tak, jakby odnosiło się do „korzystania z wdzięcznością z możliwości oferowanych przez motu proprio”ED. W rezultacie oznaczałoby to, że wedle Listu Benedykt XVI podkreślał, że pojawienie się osób korzystających z wdzięcznością z dostępnego prawa było nie do przewidzenia w roku 1988. W świetle fragmentu listu do biskupów Benedykta XVI, który cytuje tu Ojciec Święty Franciszek, jest jednak jasne, że chodzi o sam rozwój regulacji prawnych, a nie o nastawienie z nich korzystających. Ponadto Benedykt XVI nie stwierdza, że rozwój ten był nieprzewidzenia w roku 1988 (zob. przyp. 4 do tłumaczenia). Stwierdza natomiast, że wbrew temu, co zakładano zaraz po Soborze (a więc raczej już w latach 1970), wielu młodych ludzi odkryło starszą formę liturgiczną jako sposób spotkania z tajemnicą Eucharystii. To właśnie to zjawisko, które przecież nie wystąpiło dopiero w roku 1988, stworzyło „zapotrzebowanie na jaśniejsze regulacje prawne, których nie uwzględniono w motu proprio z 1988”. A więc Benedykt XVI mówi tam nie to, że nie można było przewidzieć w roku 1988 potrzeby takich regulacji, ale że po prostu nie znalazły się one w ED, co stanowi zresztą jeszcze jeden powód, dla którego SP było potrzebne, i to od dawna, a nie tylko od roku 1988.

O tych „młodych ludziach” mówi właśnie ostatnie zdanie akapitu [3]. To właśnie ze względu na nich, zgodnie z tym zdaniem, Benedykt XVI miał uznać starszą formę za „nadzwyczajny wyraz tej samej zasady modlitwy” i „pozwolić na możliwość szerszego korzystania” z niej. Warto jednak zauważyć, że „młodzi ludzie” z epoki posoborowej, kiedy falsyfikowały się naiwne założenia niektórych zwolenników reformy, byli w roku 2007 już całkiem dorosłymi ludźmi. Trudno więc uznać, że SP zostało opublikowane wyłącznie ze względu na nich. Niemniej Ojciec Święty Franciszek z pewnością wskazuje tu na przynajmniej część motywacji Benedykta XVI. Warto w tym miejscu podkreślić, że – o ile tylko Ojciec Święty Franciszek zgadza się z motywacją Benedykta XVI z 2007 roku, którą mu przypisuje – to takie stanowisko wydaje się trudne do pogodzenia z poglądem, wyrażanym także przez samego Ojca Świętego w akapicie [12], wedle którego powoływanie parafii personalnych z celebracjami według starszej formy jest bardziej wynikiem „pragnień i życzeń pojedynczych księży niż prawdziwej potrzeby «świętego Ludu Bożego»”.

Na koniec warto też odnotować, że w tym ostatnim zdaniu Ojciec Święty jedyny raz cytuje kluczowy art. 1 SP, który ma więcej niż tylko dyscyplinarny charakter, a który potwierdzał (a nie nadawał) status i godność starszej formy rytu rzymskiego. Choć art. 1 TC stanowi bezpośrednią negację art. 1 SP, a art. 8 TC ogólną abrogację wszelkich wcześniejszych norm sprzecznych z TC, to nie cytuje się tam wprost tego kluczowego, otwierającego artykułu SP.

2.3.3. Nadzieje Benedykta XVI

O ile akapit [3] stanowił bardziej rekonstrukcję motywacji Benedykta XVI wynikających z rozpoznania sytuacji poprzedzającej publikację SP, o tyle akapit [4] mówi o motywacjach mających raczej charakter przyczyn celowych decyzji o wydaniu SP, czyli mówi o tym, co Benedykt XVI spodziewał się osiągnąć przez ten dokument.

W pierwszym zdaniu [4]stwierdza się, że Benedykt XVI nie zamierzał podważyć jednej z najważniejszych decyzji Soboru Watykańskiego II oraz jego autorytetu. To ostatnie jest zupełnie jasne. Zarówno SP, jak i towarzyszący im list do biskupów powołują się na dokumenty soborowe. Co ciekawe, kwestia ewentualnego podważenia autorytetu Soboru przez ewentualną zgodę na szerszy dostęp do starszej formy pojawia się raz wprost w liście do biskupów jako przedmiot „całkowicie nieuzasadnionego lęku” przeciwników takiego pozwolenia.

Bardziej problematyczne wydaje się to, co można tu rozumieć pod pojęciem „decyzji Soboru Watykańskiego II”. Drugie zdanie [4], które dopełnia pierwsze, brzmi:

Motu proprio uznawało w sposób pełny, że „Mszał Rzymski ogłoszony przez Pawła VI jest zwyczajnym wyrazem zasady modlitwy (lex orandi) Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego”.

Jest wątpliwe, czy można nazwać ogłoszenie Mszału Pawła VI, a więc i przeprowadzenie reformy liturgicznej w takim dokładnie kształcie, za „decyzję Soboru Watykańskiego II”. Wątpliwe jest też, czy tak uważał Benedykt XVI. W cytowanym już tu liście dołączonym do SP czytamy:

Sobór Watykański II wyraził pragnienie, aby obserwancja i szacunek należne kultowi Bożemu zostały zreformowane i przystosowane do wymogów naszych czasów. Ponaglany tym pragnieniem, mój poprzednik Najwyższy Kapłan, Paweł VI zatwierdził w 1970 r. odnowione księgi liturgiczne Kościoła łacińskiego.

Powody, dla których ani sam Mszał Pawła VI, ani tym bardziej sposób jego implementacji i całość „reformy liturgicznej” nie mogą być uznane za „decyzję Soboru Watykańskiego”, były wielokrotnie analizowane. Sobór Watykański II „zadecydował”, czy też jak pisze Benedykt XVI „wyraził pragnienie”, przystosowania dyscypliny sakramentów do naszych czasów w sposób nienaruszający czcigodności świętych obrzędów. Nie można jednak powiedzieć, że Sobór Watykański podjął decyzję w sprawie nowego Mszału, ponieważ delegował zadanie przeprowadzenia niezbędnych zmian na Papieża, podobnie jak Sobór Trydencki delegował ją na św. Piusa V.

Może więc „decyzję Soboru Watykańskiego II” należy rozumieć inaczej, bardziej literalnie, to znaczy jako to, co na temat liturgii powiedziano w Konstytucji Sacrosanctum Concilium? Taka lektura z kolei, choć wolna od przed chwilą zaznaczonych trudności, czyni całą myśl trudno zrozumiałą. W jaki bowiem sposób dostępność liturgii sprawowanej wedle Mszału z 1962 roku miałaby podważać te ustalenia, zwłaszcza w kontekście porównania z Mszałem Pawła VI? Porównanie tych dwóch Mszałów pod względem zgodności z treścią tej konstytucji soborowej prowadzi do wniosków bardzo dalekich od uznania starego Mszału za bardziej nieprzystający do życzeń Soboru niż Mszał nowy. Jest prawdą, że nie tyle stary Mszał, ile przedsoborowa praktyka liturgiczna nie wszędzie była zgodna z wyobrażeniem części ojców soborowych na temat tzw. „aktywnego uczestnictwa” oraz użycia języków narodowych (zob. przyp. 15 do Listu oraz analizę [7]). Jednakże warto pamiętać, że życzenia i vota ojców to nie to samo, co „decyzje soborowe”.

Następnie Listprzypomina, że Benedykt XVI dostrzegał, że wielu wiernych starszej tradycji liturgicznej akceptowało postanowienia Soboru Watykańskiego II oraz władzę Papieża i biskupów. Zdaniem Ojca Świętego Franciszka ta świadomość „utwierdzała” Benedykta XVI w jego decyzji. Nic w SP ani w dołączonym do niego liście nie wyklucza takiej ewentualności. Warto jednak zauważyć, że fragment, z którego pochodzi ten cytat, ma inny sens – przypomnienie faktu, który utwierdzał czy też upewniał Benedykta XVI w jego decyzji. Fragment ten poświęcony jest przede wszystkim wyjaśnieniu tego, że starszy Mszał nigdy nie został zakazany i dlatego, co do zasady, jego użycie zawsze było dozwolone. W ramach tego wywodu i właśnie przeciwko obawom, które czynią potrzebę takiego „upewniania się”, Benedykt XVI odpiera zarzuty, że samo przywiązanie do starszej formy oznacza podważanie ostatniego Soboru i władzy obecnych Papieży. Nie jest więc tak, że Benedykt XVI, co do zasady, podzielał obawy, że dostępność starszej formy sama w sobie mogłaby podważać lub skłaniać do podważania postanowień Soboru Watykańskiego II, choć ma też świadomość faktu, że na szczęście przynajmniej część tradycjonalistów nie posuwa się do tego „upewnia go w swojej decyzji”. Należy raczej powiedzieć, że Benedykt XVI w ogóle nie uważał, żeby takie zagrożenie istniało, a o fakcie wierności wiernych tradycji łacińskiej przypomina w ramach polemiki z poglądem, który kojarzy przywiązanie do starszej formy z kontestacją ostatniego Soboru.

Wreszcie jako ostatni powód, dla którego Benedykt XVI miał uważać obawy przed „uwolnieniem” starej Mszy za nieuzasadnione, Listwymienia wyrażone przez niego przekonanie, że współistnienie obu rytów może przynosić im obopólne korzyści. Warto przywołać ten cały fragment z listu dołączonego do SP, z którego sformułowanie przytacza tu List:

W tej materii obie Formy Rytu Rzymskiego mogą się przecież wzajemnie ubogacać: nowi święci i niektóre z nowych prefacji powinny zostać uwzględnione w starym Mszale. Komisja Ecclesia Dei, w łączności z organami poświęconymi usus antiquor będzie badać praktyczne możliwości w tym zakresie. Celebracja Mszy zgodnie z Mszałem Pawła VI będzie mogła mocniej niż kiedykolwiek wcześniej ukazać wiernym sferę sacrum, która tak ich przyciąga do wcześniejszej Formy Rytu Rzymskiego. Najmocniejsza gwarancja tego, że Mszał Pawła VI może jednoczyć parafialne wspólnoty i może być przez nie kochany, tkwi w tym, że Forma ta jest odprawiana z wielką czcią i z dbałością o przepisy liturgiczne. Ukazane w ten sposób będą duchowe bogactwo i teologiczna głębia tego Mszału.

Z kontekstu tego fragmentu wynika, że „ta materia” to zagadnienie jedności wewnątrz wspólnot parafialnych. Jest więc prawdą, że Benedykt XVI wyraża tę nadzieję w ramach wywodu, który zasadniczo służy oddaleniu obaw biskupów przed przyzwoleniem na szerszą dostępność starego Mszału w ich diecezjach.

Nie sposób jednak nie dostrzec, że jednocześnie Benedykt XVI wykłada tutaj coś więcej niż powody, dla których wspomniany lęk wydaje mu się nieuzasadniony. Idea wzajemnego „ubogacenia” i oddziaływania dwóch rytów stanowi całkowicie samodzielny, pozytywny powód zagwarantowania szerszej dostępności starszej formy celebracji w sytuacji, w której i tak powszechnie sprawowaną i w tym sensie „zwyczajną” formą rytu rzymskiego jest ta zawarta w Mszale Pawła VI. Nie mówi się tu jedynie o powodach, dla których nie należy martwić się o jedność „tradycjonalistów” z Kościołem. Widać to w tym, że Benedykt mówi nie tylko o włączeniu wspólnot skupionych wokół starszej formy w zwyczajne życie Kościoła (przez częściowe uwzględnienie świąt i prefacji), ale też o oddziaływaniu starszej formy na nową celebrację. Znamienne, że mówi się tu o sprawie zupełnie zasadniczej, pod pewnym względem równie ważnej, co kwestia posłuszeństwa, a mianowicie o kwestii sakralizacji doświadczenia uczestnictwa w nowej Mszy św. dzięki obecności w Kościele celebracji wedle starszej formy. Zauważmy, że nie wspomina się tu o kierunku odwrotnym. Co więcej, to właśnie ta „sfera sacrum” jest tym, co tak „przyciąga wiernych” do starszej formy.

Mamy tu więc do czynienia z elementem idei nazwanej gdzie indziej „reformą reformy”. W tym świetle można lepiej zrozumieć wykład pozytywnych motywacji wydania SP wyłożonych w liście do biskupów, a pominiętych przez List Ojca Świętego Franciszka. Warto przytoczyć je tu obszerniej.

Dochodzę teraz do pozytywnych powodów, które uwarunkowały moją decyzję o wydaniu motu proprio, który by uzupełniał ten z 1988 roku. To sprawa wewnętrznego pogodzenia na łonie Kościoła. Gdy spojrzy się w przeszłość, na wszystkie rozłamy, które na przestrzeni wieków dotknęły Mistyczne Ciało Chrystusa, nie można oprzeć się wrażeniu, że w krytycznych momentach decydujących o podziale przywódcy Kościoła nie robili wszystkiego, co mogli, by przywrócić zgodę i jedność. Nie można oprzeć się wrażeniu, że zaniedbania ze strony Kościoła sprawiły, że miał On swój udział w tym, że podziały te mogły się utrwalić. Ta refleksja nad przeszłością nakłada na nas tu i teraz obowiązek, by dołożyć wszelkich starań potrzebnych do tego, by ci, którzy prawdziwie chcą jedności Kościoła, mogli w tej jedności pozostać lub do niej powrócić (…).

Nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy tymi dwoma wydaniami Rytu Rzymskiego. W historii liturgii jest wzrost i postęp, nie ma za to żadnych zerwań. To, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym pozostaje i wielkim także dla nas, przez co nie może być nagle zabronione czy wręcz uważane za szkodliwe. Skłania nas to do tego, byśmy zachowali i chronili bogactwa będące owocem wiary i modlitwy Kościoła i byśmy dali im odpowiednie dla nich miejsce. Zbędnym jest dodawać, że by doświadczyć pełnej jedności, kapłani wspólnot przywiązanych do starszej Formy nie mogą z zasady wykluczać odprawiania liturgii zgodnie z nowymi księgami. Całkowite wykluczenie nowego rytu nie byłoby zgodne z rozpoznaniem jego jako cennego i świętego.

Warto zapytać, o jakie dokładnie „wewnętrzne pogodzenie na łonie Kościoła” może chodzić. Idąc w kierunku, który wskazuje akapit [2], można by próbować interpretować to w ten sposób, że chodzi o pojednanie z lefebrystami. Na marginesie warto zauważyć, że taka interpretacja wyklucza uznawanie całego Bractwa św. Piusa X za „ruch schizmatycki”, ponieważ Benedykt XVI z naciskiem mówi o pogodzeniu, które jest „wewnętrzne” i „odbywa się na łonie Kościoła”. Ponadto taką interpretację wyklucza przytoczony wyżej fragment z późniejszego wywiadu (o ile zakładamy, że Benedykt XVI ma rację co do swoich własnych intencji podjętej niecałe dziesięć lat wcześniej decyzji). Wreszcie, co równie istotne, zwyczajnie nie mówi się tu nic wprost o Bractwie św. Piusa X, tylko w ogóle o podziałach, które utrwaliły się w Kościele w wyniku zaniedbań jego duszpasterzy. Dalsza część tego samego wywodu (drugi akapit dotyczący „pozytywnych powodów”) stanowi wprost wykład podstawowej idei hermeneutyki ciągłości odniesionej do liturgii Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego. Zgodnie z tą ideą kwestia dostępności starszej formy, będącej przez wieki zasadniczą formą modlitwy całego Kościoła i nigdy niezniesionej, a może nawet niemożliwej do zniesienia w sposób sprawiedliwy, jest kwestią dotyczącą wewnętrznej jedności Kościoła – jednak nie tylko w sensie pojednania z tradycjonalistami, ale pojednania Kościoła z własną Tradycją, czyli ostatecznie: z sobą samym. Dlatego ten wywód, który znajduje się w tekście przywoływanym przez List, można uzupełnić o późniejszy komentarz Benedykta XVI:

To przecież nie jest tak, że to inna Msza. Mamy dwa sposoby rytualnego jej przedstawienia i oba mają to samo źródło. Zawsze powtarzałem i wciąż to podkreślam: jest rzeczą ważną, żeby to, co przedtem stanowiło w Kościele dla ludzi świętość, nie stało się nagle czymś zabronionym. Nie może być tak, że społeczność nagle degraduje coś, co uważało za przynależące do jego istoty. Widoczna musi pozostać wewnętrzna tożsamość inności. Stąd też nie chodziło mi o aspekt taktyczny czy Bóg wie co jeszcze, lecz o wewnętrzne pojednanie Kościoła z sobą samym[6].

Mimo że List powołuje się na tekst zawierający ten wywód, niestety właśnie nie uwzględnia go ani w rekonstrukcji motywacji Benedykta XVI, ani nie wyciąga wniosków dla własnego uzasadnienia decyzji zawartej w TC.

2.3.4. Obietnica Benedykta XVI

Ostatnie zdanie akapitu [4] brzmi:

Dlatego zachęcił on Biskupów, aby odsunęli od siebie wątpliwości i przyjęli normy, czuwając, „by wszystko dokonywało się w pokoju i zgodzie”. Benedykt XVI obiecywał też, że „jeśli powstaną jakieś naprawdę poważne trudności” w implementacji norm „po tym, jak motu proprio wejdzie w życie”, „będzie można poszukać sposobów ich pokonania”.

Mowa tu o Benedykcie XVI. „Dlatego” odnosi się do omówionych w 2.3.3 powodów, dla których zdaniem Ojca Świętego Franciszka jego Poprzednik był spokojny o konsekwencje publikacji SP. Zdanie to kończy rekonstrukcję losów starszej formy przed publikacją TC. Stanowi zarazem bezpośrednie przygotowanie zawartego w akapitach [5–8] wywodu na temat trudności i problemów z tradycjonalistami, na jakie miał natrafić Ojciec Święty Franciszek, a które podaje on jako powód wydania TC odwołującego SP i wszystkie poprzednie regulacje w tej materii. Jest więc czymś naturalnym, że zacytowane przed chwilą zdanie razem z całym akapitem, z którego pochodzi, należy rozumieć następująco: „Benedykt XVI wydał swoją decyzję, wiedząc o obawach związanych z podziałami wywołanymi wzmocnieniem środowisk tradycyjnych. Był wówczas, w 2007 roku, przekonany, że obawy te nie powinny się zrealizować. Zostawił jednak otwartą możliwość szukania sposobów ich pokonania, nie wykluczając żadnego z nich”. Po takiej rekonstrukcji dalszy wywód można rozumieć następująco: „TC proponuje właśnie taki sposób rozwiązania problemu. Czas pokazał, że niestety to, czego się obawiano, zmaterializowało się. Dlatego odwołanie SP i wprowadzone przez TC restrykcje były konieczne jako sposób pokonania trudności, które pojawiły się w wyniku implementacji motu proprio”.

Całość fragmentu listu dołączonego do SP, z którego zaczerpnięto te sformułowania, brzmi następująco:

Nic zatem nie zostanie ujęte z autorytetu Biskupa, którego rolą pozostaje nieustanne czuwanie, by wszystko dokonywało się w pokoju i zgodzie. Jeśli wyniknie jakikolwiek problem, którego proboszcz nie będzie mógł rozwiązać, lokalny ordynariusz zawsze będzie mógł zainterweniować, jednak czynić to będzie w pełnej zgodzie z nowymi regulacjami opisanymi w motu proprio.

Co więcej, zachęcam Was, drodzy Bracia, do informowania Stolicy Apostolskiej o wszelkich Waszych doświadczeniach z tą sprawą związanych w trzy lata po tym, jak motu proprio wejdzie w życie. Jeśli powstaną jakieś naprawdę poważne trudności, będzie można poszukać sposobów ich pokonania.

Benedykt XVI przewidywał więc następującą procedurę rozwiązywania problemów, która ma charakter „wstępujący”: jeśli proboszcz miejsca, w którym sprawuje się liturgię wedle Mszału z 1962 roku, nie jest w stanie rozwiązać problemów wynikłych z implementacji SP, może zwrócić się do ordynariusza miejsca. Nakłada się tu jednak bezpośrednio warunek zgodności ewentualnej interwencji biskupiej z SP. Po trzech latach, a więc okresie pozwalającym ocenić w sposób bardziej adekwatny skutki wprowadzenia SP w życie, biskupi mają zwrócić się do Stolicy Apostolskiej z informacją o doświadczeniach związanych z funkcjonowaniem tego dokumentu. W rezultacie Stolica Apostolska będzie mogła poszukać rozwiązania trudności, które są naprawdę poważne.

Po pierwsze, trzy lata od publikacji minęły jedenaście lat temu. Przewidziana przez Benedykta XVI procedura została wdrożona. Dokumentem, który powstał między innymi w wyniku zapoznania się z tymi doświadczeniami Biskupów i stanowił odpowiedź na owe „poważne trudności”, była instrukcja wykonawcza Universae Ecclesiae z 2011 roku, która wprost powołuje się na ankietę przeprowadzoną wśród biskupów (pkt 12). Można więc powiedzieć, że to, co przewidywał list dołączony do SP w roku 2007, zostało zrealizowane dokładnie wtedy, kiedy zapowiedziano: najpierw przeprowadzono ankietę, a rok później ukazała się instrukcja wykonawcza uwzględniająca zebrane w międzyczasie doświadczenia.

Po drugie, powstaje pytanie, czy Benedykt XVI przewidywał szukanie rozwiązań przez Stolice Apostolską, które miałoby naruszyć lub odwołać regulacje z SP. Istnieje cień szansy, że Benedykt XVI nie wykluczał takiego scenariusza, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę rangę formalną SP, która dopuszcza jego abrogację. Z drugiej strony z tego, że Benedykt XVI (co do zasady) nie wykluczał takiej sytuacji, nie wynika, że się jej spodziewał lub brał ją pod uwagę jako istotną alternatywę. Należy raczej założyć, że nie nakładał na Stolicę Apostolską obowiązku znalezienia rozwiązań zgodnych z SP. Co więcej, „poszukiwanie rozwiązań” owych „poważnych trudności” dotyczy w tym fragmencie bezpośrednio tych problemów, które miała ujawnić ankieta przeprowadzona po trzech latach, tj. w roku 2010.

Podsumowując, można powiedzieć, że Listskupia się wyłącznie na tych racjach Benedykta XVI, które brały pod uwagę przede wszystkim potrzeby i przyzwyczajenia środowisk przywiązanych do starszej formy liturgicznej. SP miałoby więc być rozszerzeniem „przywileju” danego przez św. Jana Pawła II i dalszą regulacją w zakresie wąsko rozumianej dyscypliny. Listprzytacza wprawdzie art. 1 SP, którego treść trudno zinterpretować w ten sposób, jednakże tam, gdzie przywołuje własne uzasadnienie autora tego dokumentu, pomija on pozytywne i raczej głęboko teologiczne niż tylko wąsko dyscyplinarne motywacje Benedykta XVI. O ile w odniesieniu do ED, a przede wszystkim QAA, łatwiej, choć nie bez problemów, można było je w ten sposób przedstawić, o tyle w wypadku SP pomija się w ten sposób właściwie kluczową motywację jej autora.

Na co pozwala takie postawienie sprawy? W jaki sposób przebiegać będzie dyskusja o TC, która potraktuje takie rozpoznanie sensu SP jako punkt wyjścia? Nie przesądzając nic o intencjach Ojca Świętego Franciszka, można powiedzieć, że takie ujęcie sprawy jest w ogóle warunkiem prostej abrogacji norm SP. Tylko jeśli przedstawi się SP wyłącznie jako czysto dyscyplinarną regulację o charakterze „zgody”, dla której jedyną motywacją są przyzwyczajenia i pragnienia wiernych, można tak łatwo ją odwołać. Gdyby w Liście wprost rozpoznany został teologiczny charakter diagnozy Benedykta XVI, a przede wszystkim ten zasadniczy fakt, że SP nie nadawało, ale rozpoznawało godność starszej formy rytu rzymskiego i wyciągało z niej praktyczne konsekwencje dla „pojednania Kościoła z sobą samym”, to takie uzasadnienie swojej decyzji zawartej w TC byłoby po prostu niemożliwe. Prawdziwości diagnozy Benedykta XVI nie może bowiem naruszyć nawet tak negatywny proces jak oddalanie się środowisk Mszy tradycyjnej od posłuszeństwa Rzymowi (zakładając, że proces ten w ogóle zachodzi. Wolno sądzić, że jest dokładnie odwrotnie).

Pawel Grad

 

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 

[1] Zob. przyp. 3.

[2] Benedykt XVI, Ostatnie rozmowy, rozm. Peter Seewald, tłum. J. Jurczyński, Kraków 2016, s. 236.

[3] Art. 1. SP.

[4] Art. 1 SP. Por. Benedykt XVI, List do biskupów z okazji publikacji Listu Apostolskiego motu proprio „Summorum Pontificum” o celebracji liturgii rzymskiej ustanowionej przed reformą roku 1970, 7. lipca 2007, AAS 99 (2007): Jeśli zaś chodzi o używanie Mszału z roku 1962 jako Forma extraordinaria liturgii Mszy, chciałbym zwrócić uwagę na to, że ten Mszał nie został nigdy prawnie zniesiony i w konsekwencji, co do zasady, był zawsze dozwolony.

[5] Art. 9 SP.

[6] Benedykt XVI, Ostatnie rozmowy, s. 236.


Paweł Grad

(1991), członek redakcji „Christianitas”, dr filozofii, adiunkt na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki O pojęciu tradycji. Studium krytyczne kultury pamięci (Warszawa 2017). Żonaty, mieszka w Warszawie.