Duchowość
2022.11.07 12:12

Teologiczne znaczenie Katechizmu Kościoła

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

 

Na miejsce, jakie w życiu Kościoła powinna zajmować księga zwana Katechizmem, wskazać można dość łatwo w nawiązaniu do powszechnie dziś wyrażanych zachęt do czytania Biblii. Jeśli więc, najkrócej mówiąc, nawoływania tamtego rodzaju zostałyby odniesione do Katechizmu Kościoła, to nie tylko pojawiłaby się zachęta równoległa do tamtej i podobnie dobra, lecz w istocie powstałoby hasło ze wszech miar chwalebne obok poprzedniego, które nie w pełni jest uzasadnione. W Kościele bowiem, w odniesieniu do ogółu wiernych, nie istniał nigdy obowiązek czytania ksiąg Pisma świętego, podczas gdy zawsze wymagano znajomości prawd wiary katolickiej i apostolskiej[1], której swoistym herbem, spisem treści i jakby kręgosłupem był tzw. jej symbol, najczęściej Skład Apostolski, a sposobem przekazu - bezpośrednia i żywa katecheza kościelna.

Tym strumieniem docierało do ludu nauczanie Kościoła powszechne i zwyczajne, które - obok uroczystego i nadzwyczajnego, czyli zawartego w dogmatach formalnych - wspólnie znajduje się na poziomie nieomylności, a jako przekaźnik Prawdy objawionej, ma być przyjęte nie z jakąś religijną uległością ludzką - jak przy pasterskim nauczaniu na poziomie niższym[2] lub wobec chwalonych mniemań teologicznych tej czy owej szkoły - ale w pełnym wymiarze wiarą Boską i katolicką[3], która należna jest treściom objawionym przez Boga. Na tym tle dość wyraźnie rysuje się znaczenie Katechizmu nie tylko dla wiernego ludu katolickiego, lecz także dla Pasterzy Kościoła i dla teologów; nie wolno bowiem naruszać granic prawowierności, które on wskazuje.

Rozumienie kościelne i katolickie

Nauczanie katechetyczne zawiera treści zapisane w Biblii, lecz nie ogranicza się do nich: wbrew protestanckiemu hasłu „Tylko Pismo święte (sola Scriptura)!”, z konieczności przedkłada je na jedynie miarodajnym tle i w naświetleniu apostolskiej Tradycji Kościoła (por. 2 Tes 2, 15; 1 Kor 11, 2. 23; 15, 3). Pismo święte bowiem „wskutek właściwej mu głębi - jak wyjaśnia w V wieku św. Wincenty z Lerynu - nie wszyscy w jednym i w tym samym znaczeniu przyjmują, lecz ten tak, a ów inaczej jego zwroty wykłada, tak, że na pozór niemal ilu jest ludzi, tyle pojmowań z niego wysnuć można. Inaczej bowiem je wykłada Nowacjan, inaczej Sabeliusz, ... inaczej Ariusz, Eunomiusz, Mecedoniusz ... inaczej na koniec Nestoriusz. Wobec takiej gmatwaniny błędów jest rzeczą wprost konieczną wytyczyć linię wykładu pism prorockich i apostolskich według prawidła, którym jest rozumienie kościelne i katolickie.”[4]

Sam zaś Kościół istniał już dość długo zanim dojrzała w nim świadomość, że pewien zespół pism o Chrystusie Panu i Jego apostołach - które od drugiej połowy II wieku bywały czytywane jako zapisy wiarygodne, na podobieństwo dzisiejszych listów biskupich - jest natchniony w stopniu tym samym, co „Pismo (hê Graphê)” (por. J 7, 38; 10, 35; 1 Kor 15, 3-4), czyli księgi nazwane później Starym Testamentem (por. Łk 24, 27). Stało się to bowiem dopiero na przełomie II i III wieku, a przecież do owego czasu, pośród prześladowań, tysiące uczniów Pańskich poniosło śmierć męczeńską, zaświadczając krwią o prawdziwości nauki wiary, którą przyjęli „ze słuchania (ex akoês)” (Rz 10, 17) nauki apostolskiej (por. Dz 2, 42). Kościół więc bujnie rozwijał się bez tego, co później nazwano Pismem Nowego Testamentu, podczas gdy zawsze, od samego początku potrzebował on jak oddechu posługi tych, którzy kandydatom do chrztu lub nowoochrzczonym przekazywaliby żywym słowem treści nauki Pańskiej, strzeżonej i głoszonej przez apostołów oraz ich następców, którymi są biskupi Kościoła. Chociaż od pierwszych wieków chrześcijańskich, obok strumienia dzieł teologicznych, istniał nurt pism zarysowujących treści katechezy, to jednak całokształt jej, przez sam kościelny Urząd Nauczycielski[5], został na piśmie przedłożony później, bo dopiero w obliczu wielorakich i bardzo poważnych zagrożeń protestanckich ujęty w Księdze nazywanej Katechizmem Rzymskim (1566).

Św. Pius V, Papież (1566-1572), który zatwierdził ten Katechizm, w kilka lat później tak o tym wspomina w wiekopomnej Konstytucji apostolskiej Quo primum (14 VII 1570), wprowadzającej dokładne wydanie rdzennego Mszału Rzymskiego, uściślone „według pierwotnego prawidła i obrzędu świętych Ojców Kościoła (ad pristinam ... sanctorum Patrum normam ac ritum)”[6]: „Kiedy zostaliśmy wyniesieni na szczyt Apostolatu, od razu ducha, siły i myśli Nasze skierowaliśmy ku temu, co dotyczy zachowania czystego kultu kościelnego, i z pomocą samego Boga wszelkich starań dokładając, usiłowaliśmy to przygotować i spełnić. Ponieważ zaś między innymi dekretami świętego Soboru Trydenckiego, Nam powierzono troskę o poprawione wydanie świętych Ksiąg (biblijnych), Katechizmu, Mszału i Brewiarza; wydawszy już, dzięki Bożej łaskawości Katechizm dla nauczania ludu, oraz uściśliwszy Brewiarz dla wyrażania Bogu należnych uwielbień: w tym celu, aby - jak to jest właściwe i słuszne - Brewiarzowi Mszał odpowiadał we wszystkim, wydało się już konieczne, abyśmy jak najszybciej pomyśleli ... o wydaniu samego Mszału.” Pewnego rodzaju naśladowaniem tamtego wykładu apostolskiej Tradycji Kościoła, po blisko 30 latach coraz bardziej niefrasobliwego stosunku do prawd wiary w pewnych kręgach duchowieństwa i chrześcijan świeckich, jest niedawno wydany Katechizm Kościoła Katolickiego; a dokładniej „Katechizm ... opracowany po Soborze Powszechnym Watykańskim II”, jak to w odnośnej Konstytucji (11 X 1992) zaznacza Papież Jan Paweł II.

Słowo i świadectwo

Dorośli kandydaci do chrztu lub osoby już odrodzone „z wody i Ducha (Świętego)”

(J 3, 5) naukę objawioną czerpali ze strumienia wyznaczonego i przygotowanego przez samego Chrystusa. On zaś nie powiedział apostołom: „Piszcie, powielajcie i rozpowszechniajcie!” - choć po temu były wszelkie możliwości, zwłaszcza w Izraelu, gdzie chłopcy uczyli się czytać i pisać - lecz udzieliwszy im osobliwego światła Ducha Świętego wpisanego w sakramentalny dar ich pełni kapłaństwa (zob. Łk 24, 45; 2 Tm. 1, 14; Mt 10, 20), polecił im rozkrzewiać znajomość Prawdy zbawczej, posługując się słowem żywym, jak On sam to czynił. „Idąc na cały świat, głoście (kêryxate) Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i zostanie ochrzczony (ho pisteusas kai baptistheis), ten będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mt 16, 16). Słowo żywe ściśle łączy się z osobistym świadectwem. Do ludzi, którzy „siedzą w ciemności i w cieniu śmierci” (Łk 1, 79), trzeba iść i bezpośrednio wręczyć każdemu świecę płonącą światłem Prawdy Chrystusowej. W tym odniesieniu Apostoł, wtórując Prorokowi, pisze: „Jak piękne są stopy tych, którzy zwiastują dobro (tôn euaggelizomenôn agatha)” (Rz 10, 15; Iz. 52, 7). Takie pasmo przekazywania Prawdy ustanowił sam Wcielony Syn Boży. Dlatego w owym dniu swego Wstąpienia do nieba rzekł On jedenastu: „Nauczajcie (uczniami czyńcie - mathêteusate) wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, ucząc je (didaskontes) zachowywać wszystko, cokolwiek wam przykazałem” (Mt 28, 19-20). Św. Paweł zdaje się myśl tę rozwijać, gdy pisze: „Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego, będzie zbawiony (Jl. 2, 32). Jakże zaś będą wzywać tego, w kogo nie uwierzyli? Albo jak uwierzą temu, którego nie usłyszeli? A jak usłyszą, jeśli nie ma głoszącego (chôris kêryssontos)? I jak będą głosić, jeśliby nie byli posłani (ei mê apostalôsin)?” (Dz 10, 13-15).

W drugiej połowie I wieku i w stuleciu następnym pojawiło się wiele pisemnych obrazów życia i dzieła Pana Jezusa Chrystusa, a także listów i dziejów jakiegoś apostoła. Spośród nich jednak tylko mały zbiór pism Kościół uznał za miarodajne odzwierciedlenie pewnej części nauki Pańskiej, jakby przyłożywszy owe zapisy do probierza prawowierności, którym z woli Zbawiciela jest święta Tradycja[7]. Te więc, które okazały się z nią zgodne, zostały zebrane w tzw. kanon; te natomiast, które budziły zastrzeżenia, zostały odsunięte, a później zebrane w osobny zbiór tzw. apokryfów, łączną swoją objętością wyraźnie przerastających pisma zawarte w kanonie. Przyjął się też w Kościele zwyczaj czytania tych ostatnich w ramach pierwszej części Mszy świętej, w której obok wiernych mogli udział brać katechumeni, czyli kandydaci do chrztu. Nie tylko jednak wówczas, ale także później, gdy na wspomnianym przełomie II i III wieku dojrzała świadomość, że są one księgami natchnionymi na równi z tym, co było napisane „w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach” (Łk 24, 44), nie zajmowały one w życiu chrześcijan miejsca naczelnego, a tym bardziej ich szczegółowa znajomość nie była postrzegana jako warunek zbawienia, bo tą podstawą niezmiennie było „trwanie w nauce apostołów i we wspólnocie, w łamaniu Chleba (eucharystycznego) oraz w modlitwach.” (Dz 2, 42; por. 2 Tes 2, 15). Dopiero zresztą wtedy zakres nazwy „Pismo (hê Graphê)”, którą do owego czasu chrześcijanie oznaczali tylko księgi Starego Przymierza, rozciągnięto na kanoniczny zbiór pism apostołów i ewangelistów. Jako zapisy pewnych cząstek świętej Tradycji, były one pomocą głównie dla osób duchownych, bo według woli Zbawiciela głównie oni mieli spełniać „posługę słowa” (Dz 6, 4; por. Łk 1, 2; Mt 3, 14).

Chrystus Pan wprawdzie nie zakazał pisać, lecz jak sam nie posługiwał się tym środkiem przekazywania myśli, tak też uczniom o tym nawet nie wspominał, podczas gdy nakazał im przekazywanie prawdy słowem żywym. Zaznaczył przy tym, że ich posługa słowa znajduje się na tej samej linii, co Jego nauczanie; że jest dalszym ciągiem Jego przepowiadania: swoistym pogłosem, pobrzmiewaniem (êchô) owego jedynego Słowa żywego, które „stało się ciałem i zamieszkało wśród nas.” (J 1, 14) Rzeczywiście, również ten składnik zawiera się w treści słowa kat-êcheô: ustnie, czyli dźwiękiem słów nauczać[8]. Wskazał na to Zbawiciel m. in. wówczas, gdy apostołom rzekł: „Kto was słucha, Mnie słucha” (Łk 10, 16), a nawet podczas wielkiej swojej modlitwy, gdy powiedział do Ojca: „Jak Mnie posłałeś (eme apes-teilas) na świat, tak na świat posłałem ich (apesteila autous); a za nich poświęcam samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie. A nie tylko za tymi proszę, lecz i za tymi, którzy dzięki ich słowu (dia ton logon autôn) będą wierzyć we Mnie” (J 17, 17-20). Nawiązał do tego jeszcze w dniu swego Zmartwychwstania, kiedy apostołom, już „przyobleczonym w moc” (por. Łk 24, 49) składania Najświętszej Ofiary, dodawał władzę odpuszczania grzechów. Oto gdy wszedł do wieczernika mimo zamkniętych drzwi i ku radości uczniów pokazał im ręce i bok, rzekł do nich: „Jak Mnie posłał Ojciec, tak Ja was posyłam” (J 20, 21).

W dniu zaś Wniebowstąpienia uroczyście im rzekł: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. Idąc tedy nauczajcie wszystkie narody ... ucząc je zachowywać wszystko, cokolwiek wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28, 19-20); „Idąc na cały świat głoście (kêryxate) Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mt 16, 15). Słowa te znajdują się przy końcu świętego zapisu, który sporządził Marek, uczeń, towarzysz i powiernik św. Piotra Apostoła (por. 1 P. 5, 13). Znamienne jest, że na jej początku, jak symetryczna podpora, taka sama treść odniesiona jest do Syna Bożego: „Gdy Jan został wydany, przyszedł Jezus do Galilei, głosząc (kêryssôn) Ewangelię Bożą mówiąc: ’Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże; nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię’” (Mk 1, 14-15). To powiązanie zresztą było jawne od samego początku, bo kiedy po całonocnej modlitwie na górze Chrystus Pan ustanowić miał grono swoich uczniów najbliższych (por. Łk 6, 12-13), „przywołał do siebie tych, których sam chciał; i przyszli do Niego. I ustanowił dwunastu, aby przy Nim byli, i żeby wysyłać ich na głoszenie (hina apostellê ... kêryssein); a dał im moc leczenia chorób i wyrzucania złych duchów” (Mt 3, 13-15). Zupełnie więc jasne jest, że według woli Zbawiciela strumieniem rozprzestrzeniania Prawdy objawionej jest święty Przekaz (hê Paradosis, Traditio) (por. 2 Tes 2, 15; 1 Kor 11, 2), którego ogniwem pierwszym i podstawowym jest hê didachê tôn apostolôn - nauka apostołów (Dz 2, 42). Udzielana jest ona słowem żywym, co po grecku nazywane jest wyrazem katêcheo.

Trójca i Wcielenie

Konieczne jest to, co warunkuje osiągnięcie celu, tym zaś dla człowieka jest dostąpienie szczęśliwości wiecznej. Sam Pan Jezus we wspomnianej modlitwie arcykapłańskiej rzecze: „A to jest życie wieczne aby poznali Ciebie, jedynego Boga prawdziwego i tego, któregoś posłał, Jezusa Chrystusa” (J 17, 3). Ta nauka święta składa się, jak widać, z dwu członów zasadniczych: jednym jest tajemnica Boga prawdziwego, który jest jeden w trzech Osobach; drugim zaś objawiona prawda o Chrystusie Panu, Wcielonym Synu Bożym, którego przyjęta natura ludzka stała się żertwą ofiarną dla zbawienia ludzi. Chociaż dla osób, co z powodu przeszkód niepokonalnych nie usłyszały słowa Ewangelii, może wystarczyć wiara w to, że „Bóg jest i że wynagradza tych, którzy go szukają” (Hbr 11, 6), to jednak nauka zbawcza w rozwiniętym kształcie zawiera się w owych dwóch jakby tomach głównych, które można by zatytułować: Trójca i Wcielenie. Całokształt więc nauki apostolskiej to spoisty zestrój twierdzeń objawionych, które - na podobieństwo zwartego przęsła mostowego - spoczywa na tych dwu podporach. Pierwszą z nich święci Ojcowie obronili oraz obwarowali na Soborach Nicejskim (325) i Konstantynopolitańskim (381), a drugą - na dwu następnych: Efeskim (431) oraz Chalcedońskim (451). W związku z tym św. Grzegorz Wielki, Papież (590-604), nie wahał się porównać ich do czterech Ewangelii[9].

Poznawczym więc pokarmem koniecznym dla człowieka jest nie tyle czytanie Biblii, ile przyjmowanie i zgłębianie nauki apostołów, bo skarbiec Prawdy objawionej, którą Syn Boży przyniósł na ten świat, On sam w ich ręce złożył, nakazując, aby go strzegli, a jego treść jednoznacznie i w pełni przekazywali wiernym. W tym odniesieniu Apostoł napomina swojego ucznia, który był biskupem Efezu: „O Tymoteuszu, ustrzeż powierzonego skarbca (tên parathêkên), odwracając się od światowego pustosłowia i sprzeciwów tego, co kłamliwie nazywane jest wiedzą” (1 Tm 6, 20; por. 2 Tm 1, 14). Podobnie w liście drugim, który można by nazwać pożegnalnym, pisze: „Ogłoś to słowo (kêryxon ton logon), nalegaj w porę, nie w porę; zawstydź, potęp, zachęć w całej wielkoduszności i nauce. Przyjdzie bowiem czas, kiedy zdrowego nauczania (tês hygiainousês didaskalias) nie zniosą i od prawdy słuch odwracać będą, a zwracać ku baśniom. Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło głosiciela Dobrej Nowiny, swą posługę wypełnij” (2 Tm 4, 2-5).

Należy to czynić wiernie (por. 1 Kor 4, 2), czyli nie tylko niczego nie zniekształcając, lecz i bez przemilczeń. W związku z tym św. Paweł, w podniosłej chwili pożegnania z duchownymi Efezu, mówi: „Nie jestem splamiony niczyją krwią, bo nie zaniechałem oznajmić wam całego postanowienia Bożego (pasan tên boulên Theou)” (Dz 20, 26-27). Nauka Pańska w swojej całości, a także jej poszczególne składniki, mają określony kształt. Ich zarys jest prawidłem, którego należy się trzymać (por. 2 Tm 2, 15), dlatego św. Paweł tegoż ucznia swego napomina pisząc: „Za wzór miej zdrowe słowa, jakie ode mnie usłyszałeś w wierze i miłości, która jest w Chrystusie Jezusie” (2 Tm 1, 13). Już niniejsze zdanie może zwrócić uwagę na to, że wzorzec ów ma jakby dwie strony: pierwsza dotyczy objawionych prawd wiary, a druga - obyczajów kształtowanych według Bożych przykazań, których zwornikiem jest prawo miłości Pana Boga i bliźnich (por. Mt 22, 34-40). Jeśli zaś przy tym weźmie się pod uwagę, że ich spełnianie możliwe jest dzięki wsparciu łaski (por. J 15, 5; 1 Kor 12, 3), którą czerpie się z sakramentów lub uzyskuje w modlitwie, to w całokształcie nauki Pańskiej widać zestrój czteroczęściowy: I. Wykład prawd wiary, osnuty o poszczególne artykuły Credo, głównie Składu Apostolskiego; II. Nauka obyczajów według Dziesięciu przykazań; III. Siedem sakramentów; oraz IV. Modlitwa ukazana w świetle poszczególnych wezwań Pańskiej modlitwy „Ojcze Nasz”. Tak ułożony jest Katechizm Rzymski, a także nowy Katechizm Kościoła. Jest to zestaw tradycyjny, zauważalny już w pierwszych wiekach chrześcijańskich, skąd też jasno wynika, że prawdziwym Liber vitae, najpotrzebniejszą Księgą życia dla chrześcijan jest nie tyle sama Biblia, którą różni wykładają różnie, lecz właśnie Katechizm, tzn. treści także Pisma świętego, przez kościelny Urząd Nauczycielski wyłożone według świętej Tradycji apostolskiej oraz uporządkowane wzdłuż czterech linii wspomnianych, aby nie były jakimś kłębkiem literackich skojarzeń, z których niewiele wynika, ale spoistym, jakby mozaikowym obrazem Rzeczywistości Boskiej i jednoznacznym prawidłem postępowania dla wiernych. Człowiek bowiem na ten świat przychodzi (por. J 1, 9) po to, by Pana Boga poznać, aby z pomocą łaski spełniać Jego wolę i by właśnie dzięki temu kiedyś w domu Ojca dostąpić pełni życia, które nie będzie mieć końca. (por. Ap 3, 5).

Katechumenat

Pośród czterech podstawowych części katechezy główne znaczenie miało wyjaśnienie treści Symbolu, czyli wyznania wiary, oraz Modlitwy Pańskiej. Obydwa te człony - obok kapłańskich modlitw i Kanonu mszalnego - były objęte obowiązkiem zachowania tajemnicy (disciplina arcani), które m. in. zabraniało ich zapisywania, aby święta treść i formuła nie doszła do wiadomości niewiernych, a nawet katechumenów na pierwszym i drugim stopniu przygotowania do chrztu[10]. Zasada niewyjawiania Symbolu i Modlitwy Pańskiej była przestrzegana tak ściśle, że wierni nawet podczas nabożeństw obydwie te formuły odmawiali cicho, skąd zwyczaj ten przeszedł do rzymskiego Brewiarza i powszechnie był zachowywany aż do zmian, które nastąpiły niedawno.

Owych katechumenów początkujących nazywano słuchającymi (audientes) w odróżnieniu od dwóch klas wyższych, tzn. modlących się czyli klęczących (orantes, genuflectentes) oraz przygotowanych czyli wybranych (competentes, electi)[11]. Dopiero tym ostatnim, na przestrzeni czterdziestodniowego przygotowania bliższego, odsłaniano treść obydwu formuł, co osiągało szczyt w osobnych obrzędach nazywanych przekazaniem Symbolu (traditio Symboli) i przekazaniem Modlitwy Pańskiej (traditio Orationis dominicae). Po niedługim zaś czasie, w którym katechumeni mieli nauczyć się ich na pamięć - ciągle bez pomocy pisma, aby czasem nie dostały się w ręce niewiernych - następowały sprzężone z tamtymi dwa kolejne obrzędy zwane oddaniem słów „Wierzę” (redditio Symboli) oraz „Ojcze Nasz” (redditio Orationis dominicae), w których kandydaci wykazywali się znajomością tego świętego dziedzictwa, owych bezcennych pereł, które sam Pan Jezus polecił chronić przed spospolitowaniem (por. Mt 7, 6; 13, 45-46).

Katechumenów stopnia pierwszego zwano słuchającymi, bo zgłosiwszy pragnienie przyjęcia chrztu - a na tej podstawie otrzymawszy włożenie rąk biskupa i na czole namaszczenie krzyżmem (chrisma) po linii świętego krzyża - mieli prawo tylko do słuchania mszalnych czytań biblijnych, jak mówiono: Proroka, Apostoła i słów Ewangelii, a także wyjaśniającej homilii kapłana[12], po czym zaraz obrzędowo byli odprawiani razem z tymi, którzy ewentualnie jeszcze nie wyrazili chęci zostania chrześcijanami; diakon bowiem z podwyższenia wołał: Ne quis audientium, ne quis infidelium (aby nie został nikt ze słuchających, nikt spośród niewiernych). Kiedy zaś tamci wyszli, następowała modlitwa: diakon zwracał się do kandydatów stopnia drugiego (orantes) i trzeciego, wzywając: Orate, catechumeni, et omnes fideles pro illis cum attentione orent - Módlcie się katechumeni, i niech wszyscy wierni modlą się za nich z uwagą. Po niniejszej modlitwie i błogosławieństwie kapłańskim, na głos diakona: Exite catechumeni (Wyjdźcie katechumeni), przy kapłanie pozostawali sami tylko wierni; następowała teraz modlitwa za już odrodzonych we chrzcie, a począwszy od Ofiarowania część główna Mszy świętej[13]. Okolicznością ze wszech miar godną uwagi, zwłaszcza w ramach niniejszego zarysu, jest to, że podczas gdy na przestrzeni kilku pierwszych wieków disciplina arcani kazała zachować w tajemnicy obok kapłańskich Modlitw eucharystycznych także treść główną katechezy jako największy skarb w wymiarze poznawczym i dążeniowym (por. Mt 6, 21; 13, 44), odsłonić ją zaś pozwalała dopiero kandydatom stopnia trzeciego, czyli niemal u wrót Sakramentu, w tym samym czasie obydwie klasy niższe kandydatów, a nawet ci, którzy - jak św. Augustyn na początku pobytu w Mediolanie - jeszcze nie zgłosili się do katechumenatu, trwający przeto w środowisku niewiernych (infideles), mogli bez ograniczeń słuchać czytań z Pisma świętego, włącznie z Listami apostołów i Ewangeliami.

Katecheza i Magisterium Kościoła

Katecheza jest rozwinięciem pierwszego ogłoszenia (kêrygma), krótkiego zwiastowania Dobrej Nowiny o zbawieniu osiągalnym przez osobisty udział w Tajemnicy Chrystusa. Ona sama zaś jest koniecznym fundamentem, warunkiem oraz podstawą wszelkich zgłębień poznawczych, które płyną głównie z homilii oraz teologii. Wbrew dość pospolitemu mniemaniu katecheza nie stanowi jakiegoś tylko zestawu ćwiczeń pamięciowych dla dzieci i młodzieży, które trzeba jakoś przejść, a potem nawet spokojnie zapomnieć, lecz jest przekazywaniem im wiedzy o zbawieniu, o drodze do nieba, nauki więc najpotrzebniejszej. Ona musi w nich pozostać na zawsze jako trwały kościec, który podtrzymuje i porządkuje wszelkiego rodzaju chrześcijańskie nabytki poznawcze. Zawierając wykład głównych zasad nauki Bożej jest ona czymś w rodzaju mleka, którego spożywanie w pierwszych miesiącach jest dla człowieka niezbędne, aby wzrastając stawał się on zdolny do spożywania pokarmu stałego (por. 1 Kor 3, 2; Hbr 5, 12).

Czasownik katêchêo lub katêchizô nie tylko był używany już w Kościele pierwotnym, ale wkrótce, bo w drugiej połowie II wieku, stał się nawet słowem wydzielonym na określenie przekazu treści zawartych w nauczaniu Kościoła[14]. Ponadto zaś - obok słów tak podstawowych, jak apostolos, eucharistia, euanggelion, diakonos - przy zachowaniu greckiego składu głoskowego, został przyjęty do języków innych, włącznie ze słowami pochodnymi, które w przystosowaniu polskim brzmią: katecheta, katechumen, katechizm. Wyraz ten wskazuje na jedną z wąskiego kręgu tych rzeczywistości, które dla Kościoła Bożego były i są czymś tak podstawowym i niezbędnym do życia, jak woda, chleb i sól dla podtrzymywania zdrowia cielesnego. Dla wiernych Pańskich bowiem Panis sanctus vitae aeternae - Chlebem świętym życia wiecznego[15] jest Eucharystia, lecz ta uwarunkowana jest przyjęciem chrztu, z którym nierozdzielnie wiąże się katecheza, bo zasadniczo ten sakrament jest ukoronowaniem, nadprzyrodzonym jakby ozłoceniem przyjęcia Prawdy objawionej w Chrystusie. „Kto uwierzy (ho pis-teusas) i zostanie ochrzczony - oświadcza Pan Jezus - ten będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16, 16).

W pierwszych wiekach Kościoła stosowany był wprawdzie chrzest niemowląt, ale znaczną część przystępujących do tego sakramentu stanowiła młodzież i ludzie dorośli. Podczas więc gdy każda z tych osób, w ramach trzystopniowego przygotowania katechumenalnego, nie tylko musiała wykazać, że pod względem obyczajów godna jest otrzymać chrzest, lecz także poznawała główne treści nauczania Kościoła - w odniesieniu do ochrzczonych niemowląt i dzieci powinność ta była spełniana po Sakramencie, wspólną troską kapłana, rodziców, a czasem też katechety świeckiego. Kimś takim był np. ów Żyd rodem z Aleksandrii, imieniem Apollos, o którym św. Łukasz pisze w Dziejach Apostolskich, że w Efezie „był on pouczającym (katêchêmenos) o drodze Pańskiej” (Dz 18, 25). Zasadniczo jednak, zgodnie z wolą Chrystusa, nauczycielami wiary są następcy apostołów, czyli biskupi, a także posłani przez nich kapłani oraz diakoni. Wspomniawszy o „sługach słowa (hypêterai tou logou)” (Łk 1, 2), tenże św. Łukasz we wstępie do Ewangelii swojej oświadcza: „Postanowiłem i ja, zbadawszy wszystko dokładnie od początku, opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś poznał niezawodność tych słów, o których zostałeś pouczony (katêchêthês)” (Łk 1, 3-4). Owa posługa była tak ważna i niezbywalna, że na ogół wymagała poświęcenia jej całych dni pracy (por. Dz 6, 2-4). Dlatego też Apostoł poleca: „Niech ten, kto jest pouczany (ho katêchoumenos) o Słowie (Bożym), udziela ze wszystkich dóbr nauczającemu (hô katêchounti)” (Ga 6, 6; por. 1 Kor 14, 19; Rz 2, 18).

Biskup jest przez Boga ustanowionym nauczycielem wiary dla cząstki Kościoła, która jest powierzona jego pasterskiej trosce. Razem z braćmi w godności biskupiej, a pod przewodnictwem Papieża jako Następcy św. Piotra, tworzy on podmiot żywego Urzędu Nauczycielskiego, który pierwotnie stanowili apostołowie pod przewodnictwem Piotra, pierwszego Biskupa Rzymskiego. W każdym okręgu kościelnym poprzez wieki skarbiec Prawdy objawionej, który przez Chrystusa Pana powierzony został apostołom, jest zachowywany przez ich następcę - biskupa, a przez tego - bez uszczerbku i bez naleciałości - składany jakby w ręce tego, który przyjmuje pasterską pieczę nad diecezją (por. 2 Tm 2, 2). Wszyscy więc biskupi, jeśli trwają we wspólnocie kościelnej z Następcą Piotra i nawzajem ze sobą, to nauczają tak, „jak przekazali (kathôs paredosan - sicut tradididerunt) ... ci, którzy od początku sami widzieli” (Łk 1, 2), tzn. przekazują całościowo pojętą Tradycję apostolską (tên Paradosin). „Pochwalam zaś was - pisze św. Paweł Koryntianom - że pamiętacie wszystko, co mnie dotyczy, i że tak jak wam przekazałem, zachowujecie Tradycję” (1 Kor 11, 2).

W istocie nic się nie zmieniło, kiedy pewne cząstki świętego Przekazu ujęto w pismach, spośród których raczej mały zbiór Kościół uznał za godne wiary. Tych bowiem okoliczności wstępnie dotyczą słowa Apostoła: „Zatem, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się Tradycji, których zostaliście nauczeni czy to przez słowo (dia logou), czy to przez list (di’ epistolês) nasz” (2 Tes 2, 15). Kiedy zaś pod koniec wieku II stwierdzono, że owe pisma są natchnione, tak samo jak księgi Proroków, zaczął rozpowszechniać się zwyczaj mówienia, że całościowo pojęte słowo Boże, czyli Objawienie, zawiera się w Piśmie świętym i Tradycji; przy czym tę zaczęto rozumieć w znaczeniu węższym, jako zbiór stwierdzeń objawionych, które nie zostały wyrażone w pismach Nowego Testamentu, natomiast zawarte są przede wszystkim w powszechnym zwyczaju kościelnym, w liturgii, w orzeczeniach soborów i synodów wczesnochrześcijańskich, w jednomyślnym nauczaniu Ojców i Doktorów Kościoła[16].

Także w ramach niniejszych rozróżnień należy stwierdzić, że istnieje tylko jeden skarbiec (depositum) Prawdy objawionej, jedno słowo Boże (Dei verbum), choć ma ono dwojaki wyraz, ponieważ albo jest zapisane (scriptum), czyli zawarte w Biblii, albo tam wprawdzie nie wyrażone, ale przekazane (traditum) w nurcie świętej Tradycji Kościoła. Ona więc i Pismo święte są Źródłami Objawienia, dlatego wchodzą w zakres kluczowego składnika posługi nauczycielskiej Kościoła, jakim jest prawidło wiary (regula fidei, kanôn tês pisteôs)[17]. Przede wszystkim stanowi je współcześnie przekazywana Tradycja, czyli „nauka apostołów” (Dz 4, 2), tzn. jednomyślne słowo żywe katolickich biskupów oraz orzeczenia kościelnego Urzędu Nauczycielskiego. To żywe Magisterium, w doskonałej zgodności z nakazem Zbawiciela jest bezpośrednim czyli bliższym prawidłem wiary (regula fidei proxima). Ponieważ zaś ono nie głosi własnych wytworów myślowych, lecz wiernie ma przekazywać naukę apostolską zawartą w skarbcu Pańskim, czyli w dwojakim Źródle Objawienia, przeto nienaruszalną wytyczną dla niego jest Pismo święte i Tradycja, które z tego względu nazywane są prawidłem dalszym (regula fidei remota).

Na tym tle widać bardzo wyraźnie, że katechizm, który zarysowuje nauczanie żywego Magisterium, zawiera także treści ksiąg biblijnych, ukazując je w rozumieniu jedynie właściwym, bo w świetle Tradycji apostolskiej, owego skarbca nauki Pańskiej, która „jeden raz została przekazana świętym (Jud 3) jako nietykalny wzorzec, według którego należy dokładnie kształtować słowa nauczania (por. 2 Tm 1, 13; 2, 15). Katecheza przeto, jako podstawowe nauczanie kościelne, i katechizm, który ją zarysowuje, uczestniczą w powadze właściwej Magisterium, którego są bezpośrednim odbiciem. Ono zaś, jak wyżej wspomniano, jest bliższym prawidłem wiary, podczas gdy Pismo święte należy do prawidła dalszego.

Powinność uszanowania Katechizmu

Podobnie jak w odniesieniu do ciała ludzkiego lekarz może mówić o jego własnych

składnikach niezbywalnych, jak serce i płuca, a można też mówić o tym, co służy jego zdrowiu i rozwojowi, a nawet o tym, co zupełnie od zewnątrz je chroni, np. szata (por. Mt 6, 25) - tak podmiot Urzędu Nauczycielskiego, czyli grono biskupów z Następcą św. Piotra na czele, może wypowiadać się na różnych poziomach obowiązywalności dla wiernych, począwszy od nieomylnego nauczania, któremu należy okazać wiarę nadprzyrodzoną, czyli opartą na powadze Boga objawiającego, poprzez prawdy, które Kościół w sprawach wiary i moralności podaje w sposób ostateczny, aż do nauczania miarodajnego, zwanego też autentycznym, którego Urząd Nauczycielski nie ma zamiaru ogłosić jako ostateczne; względem tych należy okazać ludzkie posłuszeństwo religijne woli i rozumu[18].

Wobec tej różnorodności urzędowych oświadczeń należy stwierdzić, że nauczanie zasadnicze i jego zarys w katechizmie z istoty rzeczy skupiają się na tym, co jest podstawowe i ściśle konieczne, ułożone zaś wzdłuż owych czterech linii przewodnich (Skład Apostolski, Przykazania Boże, Sakramenty i Modlitwa Pańska), z których pierwszorzędną jest Symbol wiary, czyli jej wyznanie (Credo), niewątpliwy kręgosłup kościelnej nauki apostolskiej. Katechizm przeto streszcza nauczanie Magisterium na jego poziomie najwyższym, gdzie nieomylnie ono stwierdza, że określone treści są objawione czyli zawarte w dwoistym słowie Bożym, skąd wynika, że należy je przyjąć wiarą nadprzyrodzoną, która nazywana jest Boską i katolicką, bo opiera się na powadze Boga objawiającego. Nauczanie zaś na tej płaszczyźnie ma miejsce w dwóch przypadkach: kiedy mianowicie w ramach nauczania zwyczajnego i powszechnego (magisterium ordinarium et universale) biskupi katoliccy jednomyślnie głoszą jakąś naukę jako objawioną, a także wówczas, gdy Biskup Rzymski lub sobór powszechny pod jego przewodnictwem, sprawując nauczanie uroczyste czyli nadzwyczajne (magisterium solemne, extraordinarium), ostatecznie określa szczegółową treść, która ma być wyznawana jako dogmat wiary.

Wyszczególnione tu składniki treściowe dokładnie zbiera Sobór Watykański I w Konstytucji dogmatycznej Dei Filius o wierze katolickiej (c. 3), a nawet Kodeks Prawa Kanonicznego po jej myśli stwierdza: „Wiarą Boską i katolicką należy wierzyć w to wszystko, co jest zawarte w słowie Bożym, pisanym lub przekazanym (verbo Dei scripto vel tradito), a więc w jedynym depozycie wiary powierzonym Kościołowi, i co równocześnie jako przez Boga objawione podaje do wierzenia Nauczycielski Urząd Kościoła, czy to w orzeczeniu uroczystym, czy też w nauczaniu zwyczajnym i powszechnym” (kan. 750). Ponieważ zaś Katechizm katolicki w zasadzie zawiera nauczanie przekazywane właśnie na tym poziomie, przeto jest oczywiste, że stanowi on wytyczną dla całego ludu Bożego; nie tylko więc dla wiernych świeckich, lecz także - a nawet przede wszystkim - dla duchownych, z teologami i biskupami włącznie.

Powinność uszanowania Katechizmu Kościoła dodatkowo jest widoczna w świetle wymogu Prawa stanowiącego, że wszyscy, którzy dostępują godności lub obejmują urząd do wykonywania w imieniu Kościoła, i to począwszy od kardynałów i biskupów, zobowiązani są do osobistego wyznania wiary (kan. 833). Ono zaś, obok Symbolu Nicejsko-Konstantyno-politańskiego, zawiera oświadczenia dotyczące trzech wspomnianych nurtów nauczania, przede wszystkim więc te słowa bezpośrednio dołączone do Credo: „Wierzę również mocno (firma fide quoque credo) we wszystko to, co jest zawarte w słowie Bożym, spisanym lub przekazanym przez Tradycję, a co Kościół jako objawione przez Boga, podaje do wierzenia, tak w nauczaniu uroczystym, jak i w zwyczajnym nauczaniu powszechnym”[19]. Ponieważ te właśnie treści są przekazywane w ramach katechezy, przeto nie ulega wątpliwości, że wszyscy wierni chrześcijanie, począwszy od przyjmującego chrzest aż do uczestnika soboru powszechnego[20], powinni szczerze wyznawać to, co zawarte jest w katolickim Katechizmie Kościoła.

Stopień teologicznej pewności

Zasadniczą treścią Katechizmu jest nauczanie Kościoła powszechne oraz uroczyste.

Aby jednak odpowiedzieć na pytanie, jaki stopień teologicznej pewności wykazują poszczególne zdania zawarte w tej Księdze, dobrze jest porównać je z zapisem orzeczeń uroczystych. O tych zaś wiadomo, że nie cały dokument ogłaszający dogmat nosi znamię nieomylności, a jedynie słowa, które wprost i bezpośrednio wyrażają prawdę orzekaną. W zakres dogmatu więc nie wchodzi to, co w ramach uroczystego ogłoszenia za sprawą Papieża lub soboru, wskazuje na pobudkę do tegoż kroku Magisterium, ani filozoficzne, biblijne czy teologiczne uzasadnienie prawdy orzekanej. Jedynie wówczas, gdy Papież lub sobór z wyraźnym zamiarem wykłada treść jakiegoś zdania z Pisma świętego, takie wyjaśnienie jest nieomylne i przez wszystkich wiernych ma być przyjmowane[21]. Katechizm przeto, w poszczególnych cząstkach swojego zapisu, podaje treść nieomylną w tej mierze, w jakiej wyraża on nauczanie zwyczajne lub uroczyste orzeczenia kościelne.

W stopniu bardzo wysokim ma to miejsce na kartach czcigodnego Katechizmu Rzymskiego, ponieważ - jak nadmieniono wyżej - święty Sobór Trydencki, wobec niszczącej fali protestanckiej, dogmatycznie obwarował znaczną część Tradycji apostolskiej, do owego czasu przekazywanej w nurcie zwyczajnego i jednomyślnego nauczania biskupów; a przede wszystkim dlatego, że sam - wespół z dziewiętnastu innymi soborami, od Nicejskiego I do Watykańskiego I - był zgromadzeniem na wskroś dogmatycznym, co wyraźnie odróżnia go od wyjątkowego soboru ostatniego, Watykańskiego II, który z założenia miał wymiar duszpasterski, a nie dogmatyczny. Na tego rodzaju tkankę Katechizmu Rzymskiego dodatkowo wskazują ustalenia soborowe przyjęte w Trydencie na sesjach XXIV (De reformatione, can 7) i XXV (Super indice librorum, Catechismo, Breviario et Missali). Spełnienie tych wytycznych stało się oczywiste wkrótce po Soborze, kiedy św. Pius V, Papież, wydał Catechismus ex decreto Concilii Tridentini ad parochos - Katechizm z postanowienia Soboru Trydenckiego dla proboszczów (Rzym 1566).

Duże znaczenie ma okoliczność, że najwybitniejsi teologowie spośród Ojców Soboru, którym powierzono opracowanie tej Księgi, zostali napomniani, aby starannie unikali twierdzeń właściwych poszczególnym szkołom teologicznym na płaszczyźnie zagadnień spornych (quaestiones disputatae), a skupili się nad powszechnie głoszoną nauką Kościoła i starali się wyłożyć ją przejrzyście i zwięźle, pomijając przeto sprawy bez większego znaczenia: postpositis inutilibus quaestionibus[22]. Pięcioletnia praca doborowych Ojców Soboru wydała owoc „prześwietny i wspaniały”, jak nie wahał się stwierdzić św. Karol Boromeusz, kardynał, który kierował tym gronem. Podziw i szacunek dla Katechizmu Rzymskiego był wyrażany często i obficie przez Papieży oraz biskupów, i to zarówno pojedynczych, jak zgromadzonych na synodach okręgowych.

W owym chórze jest Papież Klemens XIII (1758-1769), który m. in. napisał, że w tej Księdze Biskupi Rzymscy pragnęli ująć całą naukę powszechnie głoszoną w Kościele, przeto jak najbardziej daleką od niebezpieczeństwa błędu, a wyłożyć ją zwięźle, dokładnie i jasno[23]. Bliżej doby współczesnej widać m. in. Papieża Leona XIII, który francuskich kleryków zachęca do częstego czytania „złotej księgi (livre d’or)”, którą jest Katechizm Rzymski. „Znakomity zarówno przez bogactwo i dokładność nauki, jak przez elegancję stylu, jest on cennym streszczeniem całej teologii dogmatycznej i moralneJ Ksiądz, który by go opanował dogłębnie, zawsze rozporządzałby zasobami, przy pomocy których owocnie mógłby głosić kazania, godnie przystępować do ważnej posługi spowiadania i kierowania duszami, a także zwycięsko odpierać zarzuty niewierzących”[24].

W tym gronie widać jeszcze Jana XXIII na początku pontyfikatu. On to dnia 25 grudnia 1960 r., czyli w pełnym blasku tajemnicy Bożego Narodzenia, oświadczył: „Najmilsi Bracia i synowie, w dużym zakresie moglibyśmy zająć waszą uwagę zgłębianiami w zakresie nauki, patrystyki lub zaczerpniętymi z rozważań w stylu nowym i najnowszym. Wolimy jednak tego wam oszczędzić, a zatrzymać się przy dwóch źródłach łaski niebieskiej, przy źródłach nauki ewangelicznej i kościelnej, jakimi są: nauczanie św. Piotra i św. Pawła zawarte w ich listach, a obok tych dwóch wyroczni - Kanony i Dekrety Soboru Trydenckiego, dopełnione i ozdobione bezcennym Katechizmem Rzymskim, czyli Katechizmem Soboru Trydenckiego rozpowszechnionym przez św. Piusa V (1566) ... Ten Catechismus Romanus - jak powiedział kardynał Agustyn Valerio, przyjaciel św. Karola Boromeusza - jest divinitus datum Ecclesiae (dany Kościołowi przez Boga). Droga jest Nam sposobność i z niej korzystamy - także ze względu na tytuł tej księgi, która oddaje cześć naszemu Miastu biskupiemu - aby zwrócić uwagę na jej niezrównaną wartość dla bieżącego użytku przy głoszeniu kazań w parafiach, dla tych, co mają mało czasu na studia pogłębione, a także dla tych, którzy owymi studiami zajęci, usilnie dbają o dokładność teologiczną, dogmatyczną i moralną”[25].

Ponieważ błędnowierstwo zapoczątkowane przez Lutra uderzyło nie tylko w jakiś osobny dogmat wiary, ale wstrząsnęło całym układem nauki apostolskiej, przeto Ojcowie Soboru Trydenckiego nie ograniczyli się do uściślenia nauki w głównych punktach zagrożonych, lecz „ponadto za swoją powinność uznali opracowanie jakiejś pewnej formuły i sposobu (certam aliquam formulam et rationem), według którego lud chrześcijański byłby nauczany od samych podstaw wiary; a we wszystkich kościołach mieliby się tego trzymać ci, którzy mają spełniać zadanie prawowitego pasterza i nauczyciela”[26]. Dziełem takim stał się właśnie Katechizm ogólnokościelny, który ułożony został wyraźnie w tym celu, „aby jak jeden jest Pan i jedna wiara (por. Ef.4,5), tak również jedno było wspólne prawidło i przepis (una communis regula atque praescriptio), według którego przekazywanoby wiarę i lud chrześcijański nauczanoby wszelkich dzieł pobożności”[27].

Z tego względu Katechizm Rzymski wchodzi w zakres tzw. ksiąg symbolicznych, czyli ukazujących rozumienie prawd wiary chrześcijańskiej wyszczególnionych w Symbolu Nicejsko-Konstantynopolitańskim albo w Składzie czyli Symbolu Apostolskim[28]. Ponieważ zaś w kręgu tych ksiąg wyróżnia się dzieła główne i pochodne, więc należy stwierdzić, że Katechizm Rzymski stoi w owym rzędzie drugim, bo streszcza i przekazuje nauczanie zawarte we wcześniejszych dokumentach Magisterium Kościoła, głównie zaś - w orzeczeniach Soboru Trydenckiego, który wobec wywrotowego natarcia protestantów na całej linii frontu, musiał uszczelnić i obwarować całą graniczną linię prawowierności, bardzo ściśle zarysowując i dokumentując poszczególne perły zawarte w skarbcu Tradycji apostolskiej (por. Mt 13, 45; 1 Tm 6,20). Dlatego to wśród symbolicznych ksiąg głównych miejsce naczelne zajmują Dekrety i Kanony tegoż Soboru Powszechnego, razem z krótkim zarysem ich treści w Professio fidei Tridentina - wyznaniu wiary, które tuż po Soborze, bullą Injunctum nobis (13 XI 1564), wprowadził Papież Pius IV (1559 - 1565).

Jeszcze do czasów niezbyt odległych ów zwięzły wyraz całokształtu wiary katolickiej był przedkładany osobom duchownym obejmującym urzędy kościelne. Od roku 1910, na polecenie św. Piusa X (1903 - 1914), była do niego dołączona Przysięga antymodernistyczna[29], która miała je strzec przed tym słodkawym powietrzem trującym, co jeszcze bardziej niż protestantyzm, stanowiło i stanowi omnium haereseon collectum - zbiór wszystkich herezji[30]. Wyraźna zmiana w tym względzie nastąpiła dnia 1 marca 1989 r, kiedy to wprowadzono inną formułę Wyznania wiary i Przysięgi wierności, „nadając im styl i treść bardziej zgodne z nauczaniem Soboru Watykańskiego II i dokumentów późniejszych”[31]. Stopień zaś dokonanej zmiany jest tu widoczny nie tyle w treści krótkich formuł, którą pozostawiono, ile w bogatym zestawie prawd, które pominięto. Chociaż więc Katechizm Rzymski zaliczany jest do symbolicznych ksiąg pochodnych, to jednak - będąc wiernym przekazem całokształtu nauki apostolskiej, dla całego Kościoła opracowanym na szczytach urzędu arcypasterskiego, a jednocześnie kwiatem, który wyrósł pod czujną opieką Świętego Papieża - ma on powagę nawet wyższą niż jakiś pojedynczy Doktor czy Ojciec Kościoła. Stąd jasno wynika, że głoszenie poglądów niezgodnych z jego zapisem stanowi bezpośrednie i bardzo poważne niebezpieczeństwo dla wiary[32].

„Duch Soboru”

Na obrzeżach ostatniego Soboru pojętego ściśle oraz po jego zakończeniu, jak wyjaśnia m. in. kardynał Joseph Ratzinger, wiał bardzo mocny „wiatr” nazywany duchem Soboru, odróżniony, a często przeciwstawny względem litery Vaticanum II[33]. Zwodniczo występował jako wykładnia zamiarów Soboru, a pod takim hasłem zaczęto dość otwarcie mówić, że Vaticanum II dla Kościoła stało się pokojowo dokonanym przewrotem[34]. Oświadczenia tego rodzaju w istocie dotyczyły wąskiego, choć bardzo wpływowego, stronnictwa Ojców z położonego nad Renem pasma francusko-germańskojęzycznego, a przede wszystkim szerokiego kręgu teologów Soboru - takich jak H. Küng, K. Rahner SJ, Y. Congar OP, E. Schillebeeckx OP - którzy najpierw byli „kowalami” i szerzycielami wspomnianego ducha soborowego, a później głównymi projektantami Kościoła nowego, bo w ich rękach znalazło się odpowiednie tłumaczenie litery Soboru[35], a także wyraźny wpływ na wcielanie owego ducha w codzienne życie Kościoła w dziedzinie jego liturgii, prawa, a nawet nauczania prawd wiary. Chyba najwybitniejszy obecnie znawca szczegółów dotyczących Vaticanum II, o. Ralph M. Wiltgen SVD, na istotę owego zjawiska trafnie wskazał mówiąc, że w jego wymiarze „Ren wlewa się do Tybru”[36].

Tego rodzaju nurt nie wykazywał zrozumienia i życzliwości dla tradycyjnego kształtu katechezy katolickiej, a szczególnie w krajach północnoeuropejskich wytworzył książki wprost wywrotowe, z Nowym Katechizmem Holenderskim na czele. Ich wadą główną był skrajny minimalizm, czyli skupienie się na niektórych treściach biblijnych z odsunięciem naświetlenia oraz uzupełnienia ze strony świętej Tradycji i Doktorów Kościoła[37]. W szczególności zaś w odniesieniu do Katechizmu Rzymskiego widać było przejawy „odrazy, którą owa Księga jeszcze dzisiaj wzbudza u tych wszystkich duchownych, co zaprzysięgli sprawę ekumenizmu skrajnego (ecumenismo ad oltranza), w nierealnym klimacie irenizmu i lekkomyślności, który stawia ich poza historią i poza rzeczywistością”[38].

Cierpkie owoce tej działalności (por. Mt 7, 15-20) - gołym okiem dzisiaj widoczne w agonalnym stanie wiary katolickiej nie tylko w Holandii i Belgii, w Niemczech i we Francji - zostały przez Pawła VI nazwane „samozniszczeniem Kościoła”[39], a Jan Paweł II - rzecz niesłychana - czuł potrzebę przeprosić za nie lud wierny. Świadom „władzy, którą Pan mu dał ku budowaniu, a nie ku burzeniu (eis oikodomên kai ouk eis kathairesin)” (2 Kor 13, 10; por. 10, 8), a także wiedząc, że „nic nie możemy przeciw prawdzie, ale dla prawdy” (2 Kor 13,8), uczynił to Ojciec Święty, głównie w odniesieniu do kluczowej Tajemnicy eucharystycznej, w Liście apostolskim Dominicae caenae (24 II 1980), skierowanym do wszystkich biskupów Kościoła, gdy rzekł: „Chciałbym prosić o przebaczenie - w imieniu własnym, jak i w imieniu was wszystkich, czcigodni i umiłowani bracia w biskupstwie - za wszystko, co z jakichkolwiek przyczyn i z powodu wszelkiej słabości ludzkiej, niecierpliwości, zaniedbania lub także z powodu czasem niedoskonałego, stronniczego, fałszywego wprowadzenia w życie przepisów Soboru Watykańskiego II (propter exsecutionem interdum imperfectam, singularem, falsam praescriptionum Concilii Vaticani II), mogło spowodować zgorszenie albo trudności co do rozumienia nauki i czci należnej temu wzniosłemu Sakramentowi” (n. 12).

W tym miejscu słowa Ojca Świętego miały odniesienie wprawdzie nie wyłączne, lecz na pewno szczególne do tych katolików, którzy „wychowani wyraźnie według starej liturgii łacińskiej (secundum veteris liturgiae Latinae acriter instituti), odczuwają brak tego ’języka jedynego’, który na całym świecie był wyrazem jedności Kościoła, a przez swoje znamię pełne godności, wzbudzał głębokie poczucie Tajemnicy eucharystycznej Te więc dążenia duchowe oraz pragnienia - pisał dalej Papież - powinny być przyjmowane nie tylko życzliwie i grzecznie, lecz także z wielkim uszanowaniem (admodum reverenter) i na ile to jest możliwe, należy je spełniać, jak zresztą zastrzegają to nowe rozporządzenia. Kościół Rzymski związany jest osobliwą powinnością (peculiari obligatione devincitur) względem języka łacińskiego, owej wspaniałej mowy starego miasta Rzymu, i powinien to okazywać kiedy tylko się nadarza sposobność (eamque commonstret oportet, quotiescumque offertur occasio)”[40].

Ów zamęt w stanie wiary nie uszedł uwagi nawet chrześcijan odłączonych. Oto np. pewien teolog prawosławny rzekł: „Jakie znaczenie mają dzisiaj na Zachodzie formuły Scholastyki? Wszystko jest podane w wątpliwość, wszystko jest płynne, wszystko jest możliwe”[41]. Aby temu jakoś zaradzić, na Synodzie biskupów w 1985 roku wyrażono życzenie, „aby został opracowany katechizm lub kompendium całej nauki katolickiej w dziedzinie wiary i moralności, który stałby się punktem odniesienia dla katechizmów lub kompendiów przygotowywanych w różnych krajach”[42]. Papież podjął to dzieło, ustanawiając odpowiednią Komisję, a dopełnił w roku 1992, zatwierdzając Księgę, której nadano tytuł Katechizm Kościoła Katolickiego, przez Jana Pawła II uściślony w słowach: opracowany po Soborze Powszechnym Watykańskim II[43].

Język Katechizmu

W punkcie wyjścia dzieło to wykazuje siłę oddziaływania mniejszą niż Katechizm Rzymski, przede wszystkim dlatego, że według woli Ojca Świętego ma być ono wytyczną pośrednią, bo „nie ma zastąpić katechizmów opracowanych w różnych miejscach”, natomiast powinno stać się „zachętą i pomocą do opracowania nowych katechizmów lokalnych, przygotowanych do różnorodnych środowisk i kultur”[44]. Powód zaś drugi wyrasta z wyjątkowego, duszpasterskiego znamienia Soboru Watykańskiego II, który przez Jana XXIII został zamierzony, a później przez niego i jego następcę prowadzony, z wyraźnym wyłączeniem działań dogmatycznych[45]. Wyraz urzędowy znalazło to m. in. dnia 16 listopada 1964 roku, na 123 soborowym zgromadzeniu ogólnym, kiedy to Sekretarz generalny, arcybiskup Perykles Felici, oznajmił: Quaesitum est, quaenam esse debeat QUALIFICATIO THEOLOGICA doctrinae ... - „Zapytano, jaka powinna być kwalifikacja teologiczna nauki zawartej w schemacie o Kościele i poddanej pod głosowanie”[46]. W odpowiedzi Komisja Doktrynalna m. in. stwierdziła: „Biorąc pod uwagę zwyczaj soborowy i duszpasterski cel niniejszego Soboru (ratione habita ... praesentis Concilii finis pastoralis), święty Sobór jedynie to orzeka w sprawach wiary i obyczajów jako obowiązujące dla Kościoła, co sam jako takie wyraźnie określi. Wszystko zaś inne, co święty Sobór przedkłada jako naukę najwyższego Magisterium Kościoła, powinni wszyscy chrześcijanie i każdy z nich z osobna przyjmować i uznawać według myśli samego Soboru świętego, która daje się poznać bądź z przedłożonej treści, bądź ze sposobu mówienia, według norm interpretacji teologicznej”[47].

Ponieważ zaś wiadomo, że od początku do końca obrad soborowych, zgodnie z wielokrotnie podkreślanym celem duszpasterskim, nie orzeczono niczego na poziomie dogmatu, więc treściowy wkład Vaticanum II jest nauczaniem urzędowo-miarodajnym (magisterium authenticum), podczas gdy orzeczenia poprzednich, dogmatycznie ukierunkowanych soborów powszechnych ponadto są nauczaniem nieomylnym (magisterium infallibile). Niniejszy stan rzeczy, który wynika z rodzaju faktów dokonanych, a wyraźnie wskazany jest także w Prawie kanonicznym (kan. 750 i 752), na szczeblu najwyższym znalazł potwierdzenie w Liście apostolskim In Spiritu Sancto (8 XII 1965), którym Paweł VI urzędowo zakończył Sobór Watykański II. W dokumencie tym Papież m. in. stwierdził, że Vaticanum II „biorąc pod uwagę potrzeby czasu obecnego, skupiło się przede wszystkim na pożytkach duszpasterskich (utilitates pastorales imprimis attendit), a podtrzymując płomień miłości, dołożyło wielkich starań, aby duchem braterskim dotrzeć do chrześcijan odłączonych od wspólnoty ze Stolicą Apostolską, a nawet do całej rodziny ludzkiej”. Jeżeli zaś nieco dalej napisał, że ustalenia soborowe powinny być zachowane „święcie i religijnie (sancte et religiose ... serventur)”, to pośrednio wskazał na ich wymiar nauczania miarodajnego. Temu bowiem należy okazać „religijne posłuszeństwo rozumu i woli” (kan. 752), podczas gdy głos nieomylny przyjąć należy „wiarą Boską i katolicką” (kan. 750).

Jest to okoliczność bardzo istotna, bo nowy Katechizm zasadniczo jest jakby mozaiką wypowiedzi ostatniego Soboru, ułożonych po liniach spisu treści Katechizmu Rzymskiego[48]. Wspomniana odmienność więc pojawia się już w rodzaju zastosowanego języka. Podczas gdy na wskroś dogmatyczny Sobór Trydencki bardzo dbał o teologiczną ścisłość wypowiedzi, posługując się jednoznacznymi określeniami, które były zakorzenione w zwyczaju Ojców i Doktorów Kościoła, na Soborze Watykańskim II, jak stwierdził to Papież Paweł VI, Ecclesia ... dicendi genere usa est, quod hodie communiter usurpatur in serendis colloquis - Kościół posłużył się sposobem mówienia, który dzisiaj pospolicie jest używany w rozmowach[49]. Ponieważ nowy Katechizm, jak na to zresztą wskazuje pełny jego tytuł, zestrojony jest głównie z wypowiedzi Soboru, przeto wyraźnym jego znamieniem jest ów język potoczny, opisowy, z istoty swej więc podatny na tłumaczenia stronnicze, tzn. niezgodne zamiarem większości Ojców soborowych, a tym bardziej z niezmiennym nauczaniem Kościoła w stuleciach poprzednich.

Kardynał John C. Heenan, jeden z najbardziej czynnych Ojców Vaticanum II, w odniesieniu do jego sesji pierwszej napisał: „Przedmiotem najbardziej omawianym była reforma liturgiczna; byłoby dokładniej powiedzieć, że biskupi mieli wrażenie, iż liturgia została omówiona w pełni. Patrząc z odległości czasu jest jasne, że mieli oni sposobność omówienia tylko zasad ogólnych. Zmiany, które nastąpiły, były bardziej dogłębne (more radical) niż te, które zamierzał Papież Jan i biskupi, którzy wydali dekret o liturgii. Kazanie, które Papież Jan wygłosił na koniec pierwszej sesji, wykazuje, że nie podejrzewał on tego, co było planowane przez biegłych (teologów) liturgicznych”[50]. Zgromadzonym biskupom, chyba z wyjątkiem koła nadreńskiego, nie nasuwał się nawet cień obaw, że będzie mogło dojść do tego, co za sprawą Consilium liturgicznego nastąpiło w roku 1969. „Któż mógł wówczas choćby śnić - pisze arcybiskup Robert J Dwyer z Portland - że w ciągu lat kilku, znacznie mniej niż dziesięciu, zostanie całkiem usunięta łacińska przeszłość Kościoła; że będzie ona sprowadzona do bladego wspomnienia? Myśl o czymś takim przeraziłaby nas, lecz ona zdawała się być tak bardzo poza kręgiem rzeczy możliwych, że wyglądała aż śmiesznie”[51]. Ponieważ zaś „wiatr” o podobnym kierunku wiał w dziedzinie przekazywania prawd wiary, więc dla uzyskania obrazu w pełni jednoznacznego, często może się okazać konieczny wgląd we wcześniejsze ujęcia dogmatyczne danego zagadnienia.

Katechizm, jak to stwierdził Jan Paweł II, „musi brać pod uwagę wyjaśnienia nauki, które w ciągu wieków Duch Święty wskazał Kościołowi”[52]; przy czym wespół z Janem XXIII należy podkreślić, że chodzi o „całe nauczanie chrześcijańskie, nie opuszczając żadnej jego części ... przekazane tym dokładnym sposobem pojmowania słów i wyrażania myśli (accurata illa ratione verba concipiendi et in formam redigendi), jakim jaśnieją przede wszystkim akta Soboru Trydenckiego i Watykańskiego Pierwszego”[53]. Ze względu na to więc, że przypisy w nowym Katechizmie na ogół wskazują tylko bezpośrednie punkty odniesienia, czyli odsyłają najczęściej do wypowiedzi Vaticanum II lub oświadczeń późniejszych, najkrótszą drogą do uzyskania ścisłości może być wgląd w podręczniki wydane wcześniej, wśród których arcydziełem niezrównanym jest Katechizm Rzymski[54].

Problem jednoznaczności

Obok strony językowej przyczyną braku pełnej jednoznaczności może być to, że na

przestrzeni ostatnich trzech dziesięcioleci utarł się zwyczaj napomykania głosem przyciszonym lub nawet przemilczania pewnych składników nauki katolickiej m. in. dlatego, że źle widzą je chrześcijanie odłączeni[55]. Wymownym tego przykładem jest istota Ofiary eucharystycznej, która według nauki tradycyjnej ma cztery cele: uwielbienie Pana Boga, dziękczynienie za dobrodziejstwa odeń otrzymane, przebłaganie Go za grzechy wiernych żyjących oraz dusz czyśćcowych, i wreszcie prośba o dobra dla duszy i ciała[56]. Nowy Katechizm wymienia dwa pierwsze (n. 1358), a jakby we mgle zostawia cel trzeci i czwarty. Może to być brzemienne w skutki szczególnie w związku z przebłagalnym wymiarem Najświętszej Ofiary, bo ten właśnie szczegół zaciekle jest odrzucany przez krąg protestancki.

W tym miejscu Katechizmu przytoczono wprawdzie kilka zdań z odnośnego dokumentu Soboru Trydenckiego, ale ponieważ są one wzięte z jego części początkowej, więc na wymiar przebłagalny wskazują jakby z oddali, w sposób niewyraźny (n. 1336). Dopiero bowiem w drugim, nie przytoczonym tutaj rozdziale owego dekretu, wyraźnie jest powiedziane, przy dogłębnym zresztą naświetleniu biblijnym: „A ponieważ w tej Boskiej Ofierze, która we Mszy się dokonuje, zawarty jest oraz ofiarowany ten sam Chrystus, który na ołtarzu krzyża ’jeden raz sam siebie ofiarował’ (Hbr 9, 14. 27) przeto święty Sobór uczy, że ta Ofiara jest prawdziwie przebłagalna (sacrificium istud vere propitiatorium esse). Przez nią bowiem, kiedy przystępujemy do Boga ze szczerym sercem i prawdziwą wiarą, z bojaźnią i ze czcią, skruszeni i pokutujący, ’otrzymujemy miłosierdzie i w stosownej chwili znajdujemy łaskę’ (Hbr 4, 16). Tą ofiarą Pan przebłagany, udzielając łaski i daru pokuty, odpuszcza przestępstwa i grzechy, nawet bardzo wielkie (...)”[57]. Niniejsza treść obwarowana jest kanonem III, który brzmi następująco: „Jeśli ktoś twierdzi, że Ofiara Mszy świętej jest tylko ofiarą chwały i dziękczynienia, albo samym tylko wspomnieniem ofiary dokonanej na krzyżu, a nie ofiarą przebłagalną, albo że przynosi korzyść samemu tylko przyjmującemu i że nie powinna być ofiarowana za żywych i umarłych, za grzechy, kary, zadośćuczynienia i inne potrzeby - niech będzie wyklęty”[58].

Pewnym uzupełnieniem odnośnego zapisu w nowym Katechizmie jest jedno zdanie należące w tej Księdze do załącznika, co w skrócie ma zebrać treść danej części tekstu głównego; a brzmi ono tak: „Eucharystia jako ofiara jest także składana na wynagrodzenie za grzechy żywych i zmarłych, a także by otrzymać od Boga duchowe i doczesne dary” (n. 1414). Wyraźniejszy zarys niniejsza treść ma w książce pt. Katechizm Kościoła Katolickiego w pytaniach i odpowiedziach[59], gdzie na pytanie 164: „Czy Ofiara eucharystyczna jest tylko ofiarą uwielbienia i dziękczynienia?”, udzielona jest następująca odpowiedź: „Nie, Ofiara eucharystyczna składana jest również jako zadośćuczynienie za grzechy żywych i umarłych, jak również po to, by Bóg udzielił nam darów duchowych i doczesnych”. To zaś ujęcie jest już bliskie temu, co w danej sprawie zapisane jest w Katechizmie Rzymskim[60].

Niektóre cechy Katechizmu nowego zostały tu wspomniane dlatego, że ich świadomość jest pomocna przy czytaniu owego dzieła, podobnie jak znajomość rodzaju literackiego danej księgi Pisma świętego pomaga dotrzeć do jej treści zamierzonej przez natchnionego pisarza. Katechizm ten, według oświadczenia Papieża Jana Pawła II, „wykłada wiarę Kościoła i naukę katolicką, poświadczone przez Pismo święte, Tradycję apostolską i Urząd Nauczycielski Kościoła, i w ich świetle rozumiane”[61]. Jest on nie tylko jakimś lekarstwem na duchowe stany chorobowe, rozpowszechnione przez wywrotowe katechizmy z kilku dziesięcioleci poprzednich, ale przede wszystkim jest dziełem zatwierdzonym przez Biskupa Rzymskiego, który świadom jest, że „następcom Piotra Duch Święty został obiecany nie po to, aby pod Jego natchnieniem ukazywali naukę nową (neque ... ut novam doctrinam patefacerent), lecz aby dzięki Jego wspomagającej obecności święcie zachowywali i wiernie wykładali Objawienie przekazane przez apostołów, czyli skarbiec wiary (sed ut ... fidei depositum sancte custodirent et fideliter exponerent)”[62].          

Koniecznie więc na tle wymogu jednorodnej ciągłości należy czytać niedawne oświadczenie Kongregacji, które wprowadza do zmienionej formuły Wyznania wiary i Przysięgi wierności; a pośrednio dotyczy Katechizmu nowego. Powiedziano tam bowiem, że zmieniono je po to, aby „nadać im styl i treść bardziej zgodne z nauczaniem Soboru Watykańskiego II i dokumentów późniejszych (aggiornandoli con stile e CONTENUTO più conformi all’inse-gnamento del Concilio Vaticano II e dei documenti successivi)”[63]. Zdawałoby się to wskazywać na zmianę istotową, bo dotyczącą samej treści nauczania, lecz należy pamiętać, że również Jan XXIII, otwierając Vaticanum II, podkreślił, iż jego duszpastersko-soborowy przekaz nauki chrześcijańskiej ma być nowy jedynie co do sposobu jej głoszenia światu. „Czym innym jest bowiem sam powierzony skarbiec Wiary (ipsum depositum Fidei), czyli prawdy, które zawarte są w naszym czcigodnym nauczaniu; a czym innym - sposób (modus), w który one są wypowiadane, w tym samym jednak rozumieniu i z tą samą treścią (eodem tamen sensu eademqua sententia)”[64]. Z pewnością w tym znaczeniu należy rozumieć oświadczenie Papieża Jana Pawła II, że nowy Katechizm „z jednej strony przejmuje ’dawny’, tradycyjny układ zastosowany już w Katechizmie św. Piusa V ... Zarazem jednak treść jest często ujęta w ’nowy’ sposób, by odpowiadać na pytania stawiane przez naszą epokę”[65].

*           *           *

Nowy Katechizm, obok Katechizmu Rzymskiego, jest pożywieniem pierwszej potrzeby i bezpośrednią wytyczną dla wiernych chrześcijan, czyli katolików[66] - włącznie z teologami, kapłanami i biskupami - ponieważ tutaj zawarte jest „duchowe mleko (to logikon ... gala)” (1 P. 2, 2; por. 1 Kor 3, 2), otrzymane z pożywnych roślin, które Urząd Nauczycielski zebrał na dwóch polach Boskiego zasiewu (por. Mt 13, 37-38), mianowicie w Piśmie świętym oraz apostolskiej Tradycji (por. 2 Tes 2, 15). Dopiero na podstawie tego streszczenia rdzennej nauki chrześcijańskiej, trzymając jakby mapę oraz kompas w ręku, można roztropnie i bezpiecznie iść przez treściowo bezkresną puszczę Pisma świętego[67]. W przeciwnym razie bowiem stopniowo dochodzi się do postawy owych misjonarzy francuskich, którzy działają w Afryce arabskiej, a zapytani, na czym polega ich praca, odpowiedzieli: „Najpierw pomagamy muzułmanom być prawdziwymi muzułmanami. Bronimy ich, by nie popadli w fundamentalizm, ale starali się zrozumieć istotę Koranu i żyli zgodnie z jego nauką, bo tylko tak mogą być zbawieni”[68].

Jest to już chyba skrajny punkt dojścia modernizmu, którym jest „odstępstwo (hê apostasia)” (2 Tes 2, 3) od wiary objawionej oraz „ohyda spustoszenia ... zalegająca miejsce święte” (Mt 24, 15; por. Mk 13, 14). Nieco wcześniej na tej samej drodze znajdują się mniemania w rodzaju tych, które niedawno wyraził ks. Mieczysław Maliński: „Oczywiście, niejednokrotnie człowieka patrzącego na religię - również katolicką - z zewnątrz może zmylić albo nawet zgorszyć wielość nabożeństw, obrzędów, kult świętych patronów, cześć oddawana obrazom, procesje, pieśni, może go zniechęcić rozbudowana teologia z dogmatami, czasem skomplikowanymi nie wiadomo po co. Niektóre stwarzają pozory, że są nieodzowne, podstawowe, a przynajmniej konieczne. Ale to już jest sprawa nasza - odbiorcy, wyznawcy, który musi potraktować akcesoria jak akcesoria i uchwycić istotę rzeczy. A istotą jest prawda o tym, że Bóg jest Miłością. A my, ludzie, mamy stać się Mu podobni”[69].

Celem najwyższym jest wieczne zbawienie, a jego warunkiem tutaj na ziemi jest „wiara, która działa przez miłość” (Ga 5, 6). Ona zaś, według zamysłu Pańskiego, rodzi się nie tyle z czytania Biblii, ile „ze słuchania” (Rz 10, 17) nauki apostolskiej, która żywym słowem przekazywana jest przez następców grona Dwunastu w ramach nieomylnego nauczania zwyczajnego i uroczystego, a na piśmie ujęta jest w księdze zwanej Katechizmem Kościoła. Tutaj ukazane jest bezpośrednie prawidło wiary (regula fidei)[70], a każdy uczeń Pana Jezusa Chrystusa może oświadczyć razem ze św. Augustynem: Ego vero Evangelio non crederem, nisi me Catholicae Ecclesiae commoveret auctoritas - Ja zaś nie wierzyłbym Ewangelii, gdyby nie pobudzała mnie powaga Kościoła Katolickiego[71].

o. Benedykt Huculak OFM

Artkuł ukazał się pierwotnie w "Christianitas", nr 1-2, RP 1999.

 

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 

[1] Por. Klemens PP. XI, Konstytucja Unigenitus Dei Filius (8 XI 1713), III, nn. 80-85: Denz.-Sch. 2480-2485; Tertulian, De praescriptione haereticorum (ok. 200), n. 14; św. Augustyn, De doctrina christiana (397), l. I, n.39.

[2] Zob. Kodeks Prawa Kanonicznego (1983), kan. 752.

[3] Tamże, kan. 750.

[4] Commonitorium (434), n. 2.

[5] Por. Sobór Trydencki, Sesja XXIV: Decretum de reformatione, can. 7; Sesja XXV, Super indice librorum, Catechismo, Breviario et Missali.

[6] Konstytucja apostolska Quo primum (15 VII 1570).

[7] Por. Katechizm Rzymski, wstęp, nn. 3-4; Sobór Watykański II, Konstytucja Dei Verbum, n. 7; J Pohle - J Gummersbach SJ, Lehrbuch der Dogmatik, t. I, Paderborn 1952, s. 67.

[8] Por. F. Cocchini, Catechesi: Dizionario patristico e di antichità cristiane (wyd. A. di Berardino), t. I, kol. 622.

[9] Epistula XXV. Joanni Constantinopolitano et caeteris patriarchis.

[10] Por. Sozomen, Historia ecclesiastica (439/450), l. I, c. 20; św. Jan Chryzostom, Homilia XIX in Matthaeum (ok. 390).

[11] Por. Synod Elwirski (ok. 306), Kanony 4, 9, 29, 42, 45, 68.

[12] Por. Tertulian, De paenitentia (200/206); De baptismo (200/206). Dla nich św. Augustyn napisał księgę De catechizandis rudibus (400).

[13] Por. Constitutiones apostolorum (ok. 400), l. VIII, c. 6.

[14] Por. A. Hamman, Catecumeno (catecumenato): Dizionario patristico, t. I, kol. 627.

[15] Mszał Rzymski, Kanon: modlitwa Unde et memores.

[16] Por. A. Tanquerey, Synopsis theologiae dogmaticae, ad mentem S. Thomae Aquinatis hodiernis moribus accomodata, t. I, Paryż - Tournai - Rzym 1959, ss. 727-752.

[17] Por. Sobór Watykański I, Konstytucja dogmatyczna Dei Filius, rozdz. 3: De Fide: Denz.-Sch. 3011; M. J Scheeben, Glaubensregel: Kirchenlexikon (wyd. kard. J Hergenröther, ks. F. Klausen), t. V, koll. 685-693.

[18] Por. Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 752.

[19] Kongregacja Nauki Wiary, Professio fidei et Jusjurandum fidelitatis (1 VII 1988).

[20] Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 833.

[21] Por. A. Tanquerey, Synopsis theologiae dogmaticae, t. I, s. 730.

[22] Por. Sobór Trydencki, Sesja XXIV: Decretum de reformatione, can. 7.

[23] List In dominico agro (14 VI 1761).

[24] Lettre encyclique au clergé de France (8 IX 1899).

[25] AAS 52 (1960), ss. 213-214.

[26] Katechizm Rzymski, wstęp, n. 7.

[27] Tamże, n. 8.

[28] Por. J A. Möhler, Symbolik oder Darstellung der dogmatischen Gegensätze der Katholiken und Protestanten nach ihren öffentlichen Bekenntnißschriften, Moguncja 1833, ss. XXIX-XXXII; J Pohle, Symbolische Bücher: Kirchenlexikon, t. XI, koll. 1054-1055.

[29] List „motu proprio” Sacrorum antistitum (1 IX 1910): Denz.-Sch. 3537-3550.

[30] Św. Pius PP. X, Encyklika Pascendi dominici gregis (8 IX 1907).

[31] Kongregacja Nauki Wiary, Professio fidei et Jusjurandum fidelitatis - Nota di presentazione (1 VII 1988).

[32] Por. J Bellarinus, Doctrina Sacri Concilii Tridentini et Catechismi Romani, t. I, Paryż 1877, s. 15; J B. de Toth, De auctoritate dogmatica Catechismi Romani, Budapeszt 1941.

[33] Zob. kard. J Ratzinger, Moje życie. Wspomnienia z lat 1927-1977 (z jęz. niem. tłum. ks. W. Wiśniowski SPP), Częstochowa 1998, ss. 102-103; Raport o stanie wiary. Z Ks. Kardynałem Josephem Ratzingerem rozmawia Vittorio Messori (z jęz. wł. tłum. Z. Oryszyn), Kraków-Warszawa 1986, ss. 28-35.

[34] Por. E. E. Y. Hales, Papież Jan XXIII i jego rewolucja (z jęz. ang. tłum. E. Życieńska), Warszawa 1967; ks. A. Bardecki, Przełom, Kraków 1971; Y. Marsaudon, L’oecuménisme vu par un franc-maçon de tradition, Paryż 1964, s. 26.

[35] Por. o. R. M. Wiltgen SVD, Der Rhein fließt in der Tiber. Eine Geschichte des Zweiten Vatikanischen Konzils (z jęz. ang. tłum. J Köck), Feldkirch 1988, s. 250; ks. G. May, Die krise der Kirche ist eine Krise der Bischöfe (Kardinal Šeper), w: Una Voce Korrespondenz, 3. Nachdruck 1992, s. 11-13.

[36] Zob. jego książkę The Rhine flows into the Tiber. The Unknown Council, Nowy Jork 1967.

[37] Por. o. T. S. Centi OP, Catechismo Tridentino (Catechismo ad uso dei parroci pubblicato dal Papa S. Pio V per decreto del Concilio di Trento) - Intoduzione, Siena 1980, s. 8.

[38] Tamże, s. 13.

[39] Przemówienie w Seminarium Lombardzkim (7 XII 1968); por. tenże, Homilia Resistite fortes in fide, (29 VI 1972).

[40] List apostolski Dominicae coenae, n. 10.

[41] O. Clément, Ne manquons pas aux bienséances pour des querelles des mots, w: Messager de l’Exarchat du Patriarche Russe en Europe Occidentale, 75-76 (1971), s. 189.

[42] Jan Paweł PP. II, Konstytucja apostolska Fidei depositum (11 X 1992).

[43] Tamże.

[44] Tamże.

[45] Jan PP. XXIII, Przemówienie Gaudet Mater Ecclesia na rozpoczęcie Soboru (11 X 1962).

[46] Akta Soboru Watykańskiego II, Notificationes z dnia 16 XI 1964 r.

[47] Tamże; por. Notificatio z dnia 25 XI 1965 r.

[48] Por. Jan Paweł PP. II, Konstytucja apostolska Fidei depositum.

[49] Homilia Hodie Concilium (7 XII 1965).

[50] A Crown of Thorns. An Autobiography 1951-1963, Londyn-Sydney-Auckland-Toronto 1974, s. 123.

[51] Twin Circle, 26 X 1973 r.

[52] Jan Paweł PP. II, Konstytucja apostolska Fidei depositum.

[53] Przemówienie Gaudet Mater Ecclesia (11 X 1962).

[54] Por. o. T. S. Centi OP, Catechismo Tridentino - Intoduzione, ss. 5, 16.

[55] Zob. wypowiedź bpa A. Bugniniego w Osservatore Romano, 19 III 1965 r.

[56] Por. kard. P. Gasparri, Katechizm Katolicki (z J łac. tłum. ks. J Korzonkiewicz), pyt. 390, Warszawa 1941, s. 138.

[57] Sesja XXII, Doctrina de ss. Missae sacrificio, c. 2: Denz.-Sch. 1743.

[58] Tamże: Denz.-Sch. 1753.

[59] Jest to tłumaczenie książki pt. Sintesi del Nuovo Catechismo - Domande e riposte (Bolonia 1993), dokonane przez ks. H.Witczyka (Kielce 1994).

[60] Część II, rozdz. 4, n. 78.

[61] Konstytucja apostolska Fidei depositum.

[62] Sobór Watykański I, Konstytucja dogmatyczna Pastor aeternus, c. 4: Denz.-Sch. 3070. Z pewnością to poczucie jednorodnej ciągłości i zakorzenienia treści w żyznej glebie Apostołów i Męczenników sprawia, że Następca Piotra, za przykładem Zbawiciela naucza „jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie” (Mk 1, 22). Raz, w odniesieniu do Najświętszej Eucharystii, wyraziło się to w zdaniach, które graniczą z proroctwem. Oto św. Pius V, Papież, uściśliwszy zapis rdzennego Mszału Rzymskiego według „pierwotnego prawidła i obrzędu świętych Ojców Kościoła”(Konstytucja apostolska Quo primum z 14 VII 1570), w odnośnej Konstytucji apostolskiej, która „swą moc ma zachować na zawsze (perpretuo valitura)”, oświadczył: „Mocą władzy apostolskiej zgadzamy się i pozwalamy również NA ZAWSZE (etiam perpetuo), aby W PRZYSZŁOŚCI (kapłani) bez jakiegokolwiek skrupułu sumienia (sine ullo conscientiae scrupulo), nie podlegając żadnym karom, wyrokom lub cenzurom, we wszystkim szli za tym Mszałem i aby nim mogli i byli w stanie posługiwać się w sposób wolny i prawowity (eoque libere et licite uti possint et valeant). Podobnie też oświadczamy i ustanawiamy, aby Ordynariusze i Administratorzy, Kanonicy, Kapelani oraz inni jakimkolwiek imieniem nazwani Księża świeccy lub jakiegokolwiek Zakonu (kapłani) zakonni nie byli zobowiązywani do odprawiania Mszy inaczej niż to zostało przez Nas ustanowione; i aby przez nikogo nie byli zmuszani lub nakłaniani do zmiany tego Mszału, a niniejsze pismo aby NIGDY (neve ... ullo umquam tempore) nie zostało odwołane lub ograniczone”.

[63] Kongregacja Nauki Wiary, Professio fidei et Jusjurandum fidelitatis - Nota di presentazione.

[64] Przemówienie Gaudet Mater Ecclesia (11 X 1962).

[65] Konstytucja apostolska Fidei depositum.

[66] Por. św. Cyryl Jerozolimski, Catechesis XVIII (348), n. 26; św. Augustyn, De vera religione (389-391), c. 7., n. 12.

[67] Por. św. Wincenty z Lerynu, Commonitorium (434), n. 2.

[68] Cyt. za ks. M. Maliński, Kto może być zbawiony?, w: Dziennik Polski, 10 VII 1998 r.

[69] Tamże.

[70] Por. Tertulian, De praescriptione haereticorum (ok. 200), n. 14.

[71] Contra epistulam Manichaei (397), c. 5, n. 6; por. św. Cyryl Jerozolimski, Catechesis IV (348), n. 33.


O. Benedykt Huculak OFM