Duchowość
2017.01.25 12:36

Ślubuję wierność

"Biorę Cię jako moją ślubną małżonkę, aby być i trwać razem od dziś, na dobre i na złe, w doli i niedoli, w zdrowiu i w chorobie; kochać i szanować, dopóki śmierć nas nie rozłączy, według świętego prawa Bożego. Na to wszystko uroczyście przyrzekam ci moją wierność.”

 

W tych pięknych i głębokich słowach z „Porządku Służby Bożej przy zawarciu Związku Małżeńskiego” („Divine Worship Order of Solemnization of Holy Matrimony”) narzeczony wyraża swoja zgodę na małżeństwo, a narzeczona odpowiada: "Ofiarowuje Ci uroczyście moją wierność." Następnie kapłan lub diakon ogłasza, że  potem jak „ofiarowali i uroczyście ślubowali sobie wzajemnie wierność, potwierdzając to przez ofiarowanie i przyjęcie obrączek i przez połączenie z rąk”, „będą razem mężem i żoną.”

 

Uroczyste ślubowanie wierności wyraża głębokie, wyłączne oddanie i uczciwość małżeńską na całe życie. Jest to działanie, poprzez które urzeczywistnia się przymierze małżeńskie, albowiem wyrażenie zgody,  jest wolnym „aktem osobowym, przez który małżonkowie wzajemnie się sobie oddają” i jest „nieodzownym elementem, który stwarza małżeństwo” (Katechizm Kościoła Katolickiego, 1626-1627).

 

Chociaż kapłan lub diakon „asystuje” i „przyjmuje tę zgodę w imieniu Kościoła”, to sami małżonkowie, są „szafarzami łaski Chrystusa” i „oboje udzielają sobie nawzajem sakramentu małżeństwa” poprzez „publiczne wyrażenie zgody” („Zawarcie Związku Małżeńskiego”, Wprowadzenie, 8).

 

„Bez względu na jakiekolwiek okoliczności [...] tak długo, jak długo oboje będą żyli" małżonkowie są przez ten "zawarty między nimi ślub i przymierze” nierozerwalnie związani, albowiem tych, których „Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela” („Zawarcie Związku Małżeńskiego”).

 

Tak mocna jest ta jedność, „z natury wieczysta i wyłączna”, że ważnie zawarte małżeństwo „nie może być nigdy rozwiązane”. (KKK, 1638-1640). Nikt, nawet sam  „Kościół nie ma takiej władzy, by wypowiadać się przeciw postanowieniu mądrości Bożej”. (KKK, 1640).

 

Jednak prawda o nierozerwalności małżeństwa, zakorzeniona w naturze, rozumie, Objawieniu i niezmiennej istocie Boga, „nie zaprzecza gorzkiej rzeczywistości, która naznacza całe Pismo Święte. To obecność bólu, zła, przemocy, które niszczą rodzinę i jej intymną wspólnotę życia i miłości”  (Amoris Laetitia, 19).

 

Nasz Ojciec Święty Franciszek przypomina nam w posynodalnej adhortacji Amoris Laetitia, że rodzina stoi często w obliczu istotnych i groźnych zjawisk. Nikt nie może kwestionować poważnych problemów, z którymi konfrontują się rodziny i małżeństwa w naszych czasach, ale też „nikt nie może myśleć, że osłabienie rodziny jako społeczności naturalnej, opartej na małżeństwie jest czymś, co społeczeństwu przynosi korzyści. (…) Tylko wyłączny i nierozerwalny związek między mężczyzną a kobietą realizuje w pełni funkcję społeczną, będąc zaangażowaniem stabilnym i umożliwiającym płodność” (AL, 52). Po dwóch latach troskliwych rozmów z biskupami świata na synodach w 2014 i 2015 roku, Franciszek przedstawił Kościołowi tę adhortację aby „rozbudzać kreatywność misyjną”  i aby przekazać wszystkim „słowo prawdy i nadziei”. (AL, 57)

 

Amoris Laetitia wzywa wiernych, do wytrwania w nieprzerwanym i stałym nauczaniu Kościoła na temat natury, celu i nierozerwalności małżeństwa, podczas gdy jednocześnie trzeźwo i z czułością  zachowuje „świadomość kruchości wielu jego dzieci", tych, które potrzebują Kościoła aby „bacznie i z troską towarzyszył swoim dzieciom najsłabszym, naznaczonym miłością zranioną i zagubioną, przywracając nadzieję i zaufanie”. (AL, 291)

 

Chociaż dogmaty mogą być coraz lepiej rozumiane i rozwijane w swoich sformułowaniach, nie mogą być zmieniane ani modyfikowane w swej istotnej treści, ani też praktyka czy opieka duszpasterska nie mogą być niespójne z niezmiennym nauczaniem, ponieważ „dogmaty są światłem na drodze naszej wiary; oświecają ją i nadają jej pewność”. (KKK, 89)

 

W Amoris Laetitia, Franciszek śmiało przedstawia Boży plan dla małżeństwa, zapraszając nas do odkrycia godności i szlachetności życia rodzinnego zakorzenionego w nieskończonej miłości Pana Jezusa, który stał się człowiekiem w ludzkiej rodzinie, który umarł i zmartwychwstał, abyśmy my mogli żyć, i który nieustannie umacnia małżeństwa sakramentalną łaską, tak aby życie małżeńskie mogło odzwierciedlać własną Jego miłość do Kościoła. Powszechne nauczanie Kościoła o małżeństwie - dogmat, który jest światłem na drodze naszej wiary - jest podstawą dla oceny praktyki duszpasterskiej, w tym przyjmowania Eucharystii przez rozwiedzionych żyjących w nowych związkach cywilnych. Świeckie media mają niewielkie zrozumienie dogmatu czy też bogactwa nauczania katolickiego, musimy zatem unikać czytania tej adhortacji poprzez okulary, które te media nazbyt chętnie oferują. Tylko staranna i wierna lektura Amoris Laetitia umożliwi przyjęcie słów Ojca Świętego z należnym im wdzięcznością i szacunkiem, chroniące te piękne rozważania przed tymi, którzy chcieliby ich niegodziwie użyć do promowania praktyk sprzecznych z nauczaniem Kościoła.

 

Ten list pasterski jest refleksją nad papieską adhortacją Amoris Laetitia w szczególnym kontekście Ordynariatu Katedry Świętego Piotra, ze zwróceniem specjalnej uwagi na sytuację niektórych wiernych Ordynariatu, którzy rozwiedli się gdy jeszcze pozostawali w społeczności anglikańskiej/episkopalnej.

 

Natura małżeństwa

 

W "Napomnieniu" i "Skrutinium" naszej własnej liturgii sakramentu małżeństwa (Divine Worship Marriage Rite) nupturientom przypomina się, że małżeństwo "jest zaszczytną rzeczywistością, ustanowioną przez samego Boga", dla wypełniania właściwych mu zadań: „pomnażania rodzaju ludzkiego”, „uświęcania i właściwego ukierunkowania naturalnych instynktów i uczuć, wszczepionych przez Boga” i aby małżonkowie jedno drugiemu udzielali „we wzajemnej wspólnocie pomocy i pocieszenia”.

 

Kościół radośnie afirmuje tą celowość małżeństwa, jest jednak ona także poznawalna w sposób przyrodzony, poprzez rozum, dlatego też rządzi i kieruje ona wszystkimi istotami ludzkimi, a nie jedynie ochrzczonymi. Ustanowione przez Stwórcę i poznawalne dla każdego człowieka, powołanie małżeńskie nie jest „instytucją czysto ludzką”, jest „wpisane w samą naturę mężczyzny i kobiety, którzy wyszli z ręki Stwórcy”.  (KKK, 1603)

 

Na początku Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, jedno dla drugiego. Bóg jest miłością, stworzył ludzi na swój obraz i wzywa nas do miłości, która jest „podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istoty ludzkiej”.  (KKK, 1604). A zatem „nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam" (Rdz 2,18), ale jest „dobre, bardzo dobre, w oczach Stwórcy", aby „mężczyzna opuszczał ojca swego i matkę swoją i łączył się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (KKK, 1605).

 

Nasz Pan potwierdza naturalną i nierozerwalną więź łącząca ten związku powołując się na wolę i cel Stwórcy "na początku", że mianowicie „już nie są dwoje, lecz jedno ciało”, którego nie można rozdzielać (Mt 19, 4,6). Z powodu ran grzechowych, prawo Mojżesza pozwalało mężczyźnie oddalić swoją żonę, jednak czyniło to ze względu na „zatwardziałość serca”, a nie w zgodzie z naturą trwałego przymierza małżeńskiego, ustanowionego przez Boga, które jest obrazem „oblubieńczego związku Boga z jego ludem” (KKK, 1610, 1612). Związek małżeński, zgodnie z Bożą wolą, ważnie zawarty, jest nierozerwalny, a „kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo”. (Mt 19, 9).

 

Wywyższenie Małżeństwa

 

Ze swej natury, małżeństwo jest „wieczyste i wyłączne”, cechuje się „jednością i nierozerwalnością”. „Żadna ludzka władza”, nie może go rozwiązać (Kodeks Prawa Kanonicznego, 1134, 1056, 1141). Jasne i niezmienne nauczanie Pana, nieustannie rozpoznawane i głoszone przez Kościół, może „wydawać się wymaganiem nie do wykonania. Jednak Jezus nie obarczał małżonków ciężarem niemożliwym do udźwignięcia i zbyt wielkim”. (KKK, 1615) Papież Franciszek przypomina nam, że „prawo jest również darem Boga wskazującym drogę, darem dla wszystkich bez wyjątku, który można przeżywać mocą łaski” (AL, 295). Ład i cele małżeństwa mogą być realizowane z pomocą Bożej łaski, gdyż „przychodząc, by przywrócić pierwotny porządek stworzenia, naruszony przez grzech, Jezus daje siłę i łaskę do przeżywania małżeństwa w nowych wymiarach Królestwa Bożego. Idąc za Chrystusem, (…) małżonkowie będą mogli pojąć pierwotny sens małżeństwa i przeżywać je z pomocą Chrystusa” (KKK, 1615).

 

Łaska podnosi i udoskonala naturę, zatem między ochrzczonymi małżeństwo naturalne zostało „podniesione przez Chrystusa Pana do godności sakramentu”. Jedność i nierozerwalność „w małżeństwie chrześcijańskim nabierają szczególnej mocy z racji sakramentu” (KPK, 1055, 1056). Ustanowione przez Boga, pobłogosławione i potwierdzone przez Pana Jezusa w Kanie, małżeństwo jest „obrazem, służącym do odkrycia i opisania tajemnicy Boga kontemplowanej przez chrześcijan poznających w Trójcy Świętej Boga Ojca, Syna i Ducha miłości. Trójjedyny Bóg jest komunią miłości, a rodzina jest jej żyjącym odzwierciedleniem” (AL, 11).

 

Objawiając się i sakramentalnie uczestnicząc w wiekuistym przymierzu Boga z Jego ludem, więź małżeńska „wymaga pełnej wierności małżonków i prze ku nieprzerwalnej jedności ich współżycia”, nie tylko „ze względu na dobro tak małżonków i potomstwa, jak i społeczeństwa”,  ale ostatecznie ze względu na istotę Boga, którego przymierze jest nieodwołalne. (Gaudium et spes , 48).

 

Jedność małżeńska, gdzie dwoje staje się jednym ciałem, jest „obrazem Jego jedności z Kościołem. Jak bowiem niegdyś Bóg wyszedł naprzeciw swemu ludowi z przymierzem miłości i wierności, tak teraz Zbawca ludzi i Oblubieniec Kościoła wychodzi naprzeciw chrześcijańskich małżonków przez sakrament małżeństwa. I pozostaje z nimi nadal po to, aby tak, jak On umiłował Kościół (…), również małżonkowie przez obopólne oddanie się sobie miłowali się wzajemnie w trwałej wierności” (GS, 48). „Rodzina nie jest więc czymś obcym samej istocie Boga” (AL, 11).

 

Objęci boską miłością, małżonkowie nie są opuszczeni przez Boga i nie nakłada się na nich niemożliwych do uniesienia ciężarów i zobowiązań moralnych. Jako sakrament, małżeństwo jest źródłem łaski, która „jest przeznaczona dla udoskonalenia miłości małżonków i dla umocnienia ich nierozerwalnej jedności” (KKK, 1641). Co więcej, to Chrystus jest źródłem tej łaski. Nasz Zbawiciel „wychodzi naprzeciw chrześcijańskim małżonkom, (…) pozostaje z nimi, daje im moc pójścia za Nim i wzięcia na siebie swojego krzyża. (…) gdzie jest jedno ciało, jeden też jest duch”. (KKK, 1642).

 

Znając dobrze rzeczywistość grzechu i słabości, Kościół czule towarzyszy tym, którzy walczą, ale i upadają w swoich staraniach o życie zgodne z Bożym prawem. „Oświecony spojrzeniem Jezusa Chrystusa, Kościół zwraca się z miłością do tych, którzy uczestniczą w Jego życiu w sposób niepełny, uznając, że łaska Boga działa również w ich życiu, dając im odwagę do czynienia dobra”. (AL, 291).

 

Ponieważ Bóg nigdy nie wyrzeka się swojego przymierza, zatem jego łaska zawsze działa,  poprzez to Ciało Chrystusa, którym jest Kościół, towarzysząc z miłosierdziem wszystkim cierpiącym lub przechodzącym przez utrapienia. Nieustannie zachęcając do codziennego nawrócenia, poprzez które ci, co upadają, mogą, dzięki łasce Bożej powstać, Kościół nie porzuca swoich dzieci. Nikt nie jest wykluczony z miłości i miłosierdzia Boga!

 

Doświadczenia Ordynariatu

 

Lex orandilex credendi – tak wierzymy, jak się modlimy. Osoby uformowane w tradycji i bogatym dziedzictwie duchowym angielskiego chrześcijaństwa dobrze wiedzą, że liturgia jest przewodnikiem dla wiary. W „Porządku Służby Bożej przy zawarciu Związku Małżeńskiego” („Divine Worship Order of Solemnization of Holy Matrimony”) małżeństwo jest rozumiane jako przymierze, o czym świadczy „Błogosławieństwo Oblubieńców”: „Ześlij Twe błogosławieństwo na te sługi twoje, tego mężczyznę i tę kobietę, którym błogosławimy w Twoje Imię, aby wiernie żyli razem, aby mogli wypełnić i zachować ten ślub i to przymierze między nimi zawarte”. Przymierze pomiędzy mężczyzną a kobietą, będące także „wspaniałą tajemnicą, oznaczające i przedstawiające duchową, oblubieńczą jedność pomiędzy Chrystusem i Jego Kościołem” („Błogosławieństwo Oblubieńców”, Formularz A). Znak i rzeczywistość, która wyraża, są nierozerwalne, gdyż Bóg „uczy nas, że nigdy nie będzie słusznym rozdzielenie tych, których [On] przez małżeństwo uczynił jednością”.  Z Bożą łaską poucza się małżonków,  aby „podobali się Panu zarówno na ciele i duszy, żyjąc razem w świętej miłości aż do końca [ich] życia” („Błogosławieństwo końcowe”). Wierność ślubuje się „dopóki śmierć nas nie rozłączy”.

 

A jednak pomimo zasad wyraźnie ukazanych w liturgii, wspólnota anglikańska, jak ogólnie wiadomo, przyjęła „pastoralną zasadę dostosowywania się do zmieniających się w Europie i Ameryce Północnej obyczajów społecznych i seksualnych. Szeroko dopuszczono rozwody, przyzwolono na antykoncepcję, dopuszczono osoby aktywne homoseksualnie do Komunii a nawet (w niektórych miejscach) do posługi kapłańskiej i zaczęto błogosławić związki osób tej samej płci”. (“Recent Proposals for the Pastoral Care of the Divorced and Remarried: A Theological Assessment”). W wyniku tego wspólnota się podzieliła, podczas gdy oczywiste nauczania Pisma i Tradycji oraz rozum zostały odrzucone.

 

W związku z tym, „pod wpływem Ducha Świętego grupy anglikanów wielokrotnie i z naciskiem ponawiały prośbę o przyjęcie, tak indywidualnie jak i zbiorowo, do pełnej wspólnoty katolickiej”. (Anglicanorum Cœtibus, Wstęp). Ku naszej wielkiej radości, „Następca Piotra, który na mocy mandatu otrzymanego od Pana Jezusa zapewnia jedność episkopatu oraz przewodniczy i gwarantuje powszechną komunię wszystkich Kościołów, nie zaprzepaścił możliwości i zapewnił odpowiednie środki, by to święte pragnienie mogło być urzeczywistnione” (AC, Wstęp).

 

Trzy ordynariaty personalne „zachowują w łonie Kościoła katolickiego żywe tradycje duchowe, liturgiczne i duszpasterskie Wspólnoty anglikańskiej” (AC, III). W Katechizmie Kościoła Katolickiego mają one „oficjalny wyraz wiary katolickiej” i są „rządzone według norm prawa powszechnego i niniejszej Konstytucji apostolskiej oraz podlegają Kongregacji Nauki Wiary i innym dykasteriom Kurii Rzymskiej, zgodnie z zakresem ich kompetencji (AC, I.5, II). W związku z tym wierni Ordynariatu, są pełnoprawnymi członkami jednego, świętego, powszechnego i apostolskiego Kościoła i kierują się nauczaniem Kościoła rzymskokatolickiego o małżeństwie i rozwodzie.

 

Jest to błogosławieństwo i dar, powrót do domu i źródło wielkiej radości. Nie uważamy ani nie doświadczamy tego nauczania jako czegoś obcego lub zewnętrznego, ale jako coś naszego, własnego. Nierozerwalność małżeństwa to nasze własne nauczanie oparte na Piśmie, słowach naszego Pana, naszej liturgii, na rozumie i samej naturze małżeństwa oraz na Tradycji Kościoła, którego jesteśmy częścią.

 

Pozostaje jednak faktem, że niektórzy wierni Ordynariatu rozwiedli się i zawarli ponowne, cywilne małżeństwo, będąc jeszcze anglikanami, tym samym spotykając się z praktyką duszpasterską i dyscypliną eucharystyczną odrębnymi od tych obowiązujących w Kościele katolickim. Dla nich, jak zresztą dla nas wszystkich Amoris Laetitia, w ciągłości z niezmiennym nauczaniem Kościoła, jest pożądaną okazją do rozeznania, nieustającego nawrócenia i łaski.

 

Przyjęcie i towarzyszenie

 

Jest dzisiaj wielu katolików, „którzy na podstawie prawa cywilnego decydują się na rozwódi zawierają cywilnie nowy związek. Kościół (…) nie może uznać nowego związku za ważny, jeśli ważne było pierwsze małżeństwo” (KKK, 1650). Jeśli pierwsze małżeństwo było ważne, to jest nierozerwalne, a jeśli rozwiedzeni zawierają nowy związek cywilny „znajdują się w sytuacji, która obiektywnie wykracza przeciw prawu Bożemu. Dlatego nie mogą oni przystępować do Komunii eucharystycznej tak długo, jak długo trwa ta sytuacja” (KKK, 1650). W Amoris Laetitia Franciszek wzywa całą wspólnotę katolicką, zarówno duchownych jak świeckich, aby towarzyszyć tym spośród nas, którzy po doświadczeniu rozwodu weszli w nowy związek cywilny.

 

Towarzyszenie zaczyna się zatem od przypomnienia ludziom w takiej sytuacji, że są kochani przez Boga i pozostają umiłowanymi członkami Kościoła. Kolejnym etapem towarzyszenia jest rozeznanie czy nieregularna sytuacja małżeńska może być skutecznie rozwiązana poprzez stwierdzenie nieważności poprzedniego małżeństwa.

 

Jest prawdą, że dla wielu proces stwierdzania nieważności w Kościele katolickim wydaje się skomplikowany i bardzo zbiurokratyzowany. Inni obawiają się, że podejmując tę drogę otworzą stare rany, które najlepiej byłoby zostawić w spokoju. Ważne jest, aby pamiętać, że cały proces jest rozeznawaniem, zmierzającym do pewnego stwierdzenia czy poprzedni związek był naprawdę ważnym małżeństwem, zawartym w sposób wolny, świadomy i dojrzały, a zatem wiążącym na całe życie. Nie jest to rozeznawanie, w które dana osoba angażuje się sama. Dokonuje się to w i wraz ze wspólnotą Kościoła, która pomaga tej osobie dogłębnie przyjrzeć się trudnej rzeczywistości z siłą wiary i prawdą Ewangelii, tak aby to, co było bolesne w przeszłości nie przyczyniało teraz nowych cierpień. Biorąc pod uwagę zeświecczone otoczenie, w którym żyjemy, istnieje wiele czynników mogących uzasadnić uznanie poprzedniego małżeństwa za nieważne, a sam papież Franciszek niedawno uprościł proces stwierdzania nieważności, aby uczynić go bardziej dostępnym dla wiernych.

 

Osoba rozwiedziona, żyjąca w nowym związku cywilnym powinna rozpocząć ten proces rozeznawania od rozmowy ze swoim proboszczem lub innym kapłanem czy diakonem godnym zaufania. Ordynariat Katedry Świętego Piotra nie ma jeszcze własnego trybunału do spraw małżeńskich, ale wszystkie wspólnoty i wierni Ordynariatu mogą zgłaszać się do trybunału miejscowej diecezji katolickiej, a nasi kapłani oraz diakoni pomogą i poprowadzą przez ten proces. Wiele pozornie skomplikowanych sytuacji może w istocie zostać uregulowanych, co pozwoliłoby tym parom w pełni uczestniczyć w życiu sakramentalnym Kościoła.

 

W niektórych przypadkach, rozeznanie doprowadzi do wniosku, że pierwsze małżeństwo było ważne, a strony weszły w nie w sposób wolny, wybierając trwanie w  wyłącznym i wiążącym do końca życia przymierzu. Jeśli chodzi o tych spośród nas, którzy rozwiedli się i żyją w nowych związkach cywilnych, jest obowiązkiem całej wspólnoty wiernych, by „okazywać dużą troskę” względem nich, tak aby „nie czuli się oni jakby odłączeni od Kościoła, w którego życiu mogą i powinni uczestniczyć jako osoby ochrzczone”. (KKK, 1651). Oznacza to, że rozwiedzeni w nowych związkach cywilnych pozostają ochrzczonymi członkami Kościoła, są przyjmowani z wielką miłością i zachęcani do „słuchania słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę świętą, do wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw wspólnoty na rzecz sprawiedliwości” (KKK, 1651). Ich dzieci są zachęcane do pełnego uczestnictwa w sakramentalnym i wspólnotowym życiu Kościoła. W żaden sposób rozwiedzeni w nowych związkach cywilnych nie znajdują się poza Kościołem, ani też Kościół nie opuszcza ich i zawsze „będzie niestrudzenie podejmował wysiłki, by oddać im do dyspozycji posiadane przez siebie środki zbawienia”. (Familiaris consortio , 84). Oznacza to, powtórzmy, że takie osoby „mogą żyć i rozwijać się jako żywe członki Kościoła, odczuwając, że jest on matką, która ich zawsze przyjmuje, troszczy się o nich z miłością i wspiera ich na drodze życia i Ewangelii” (AL, 299).

 

Nie ma sprzeczności między jednoznacznym stanowiskiem Kościoła, który chce zachować pełnię swego nauczania moralnego i jego ukierunkowaniem na okazywanie miłosierdzia i miłości oraz towarzyszenie wszystkim, nawet tym w trudnych sytuacjach. „Letniość, wszelkie formy relatywizmu (…) byłby brakiem wierności Ewangelii, a także brakiem miłości [ze strony] Kościoła (…). Zrozumienie sytuacji wyjątkowych nigdy nie oznacza ukrywania światła pełniejszego ideału ani proponowania mniej, niż to, co Jezus oferuje człowiekowi” (AL, 307). Kościół podtrzymując swoją naukę, jednocześnie kieruje się „współczuciem dla słabych i unika prześladowania lub osądów zbyt surowych czy niecierpliwych” (AL, 308).

 

Kościół jest szpitalem polowym dla rannych i wszystkich chętnie przyjmuje pod swoją opiekę. Tego rodzaju opieka obejmuje także uważne i troskliwe rozeznanie z kapłanem, które ma pomóc parze zrozumieć jej sytuację „zgodnie z nauczaniem Kościoła i wytycznymi biskupa”. Takie towarzyszenie przyczynia się również do powstania „prawidłowej oceny tego, co utrudnia możliwość pełniejszego uczestnictwa w życiu Kościoła oraz kroków mogących mu sprzyjać i je rozwijać” (AL, 300).

 

Formowanie sumienia

Kościół nigdy nie przestaje kochać swoich dzieci, oferując opiekę duszpasterską wszystkim. Z rozwiedzionymi w nowych związkach cywilnych potrzebny jest „dialog duszpasterski (…) aby poznać elementy ich życia, które mogą prowadzić do większego otwarcia na Ewangelię małżeństwa w całej jej pełni” (AL, 293). Takie rozeznawanie obejmuje także ocenę, że „stopień odpowiedzialności nie jest równy w każdym przypadku”, gdyż „Kościół dysponuje solidną refleksją na temat uwarunkowań i okoliczności łagodzących” (AL, 300, 301). Biorąc pod uwagę te czynniki, może się okazać, że „negatywny osąd odnośnie do sytuacji obiektywnej nie oznacza orzeczenia o odpowiedzialności lub winie danej osoby”. (AL, 302).

 

Takie rozeznawanie, w które włączone jest indywidualne sumienie ze swoją refleksją, nie jest jednak sprawą prywatną, rozstrzyganą indywidualnie, ale musi mu „towarzyszyć odpowiedzialne i poważne rozeznanie pasterza”. (AL, 303). Chociaż Kościół uznaje różne zakresy i poziomy winy oraz subiektywnej odpowiedzialności, rozeznawanie duszpasterskie musi „uniknąć poważnego ryzyka przesłań błędnych,  jak idea, że jakiś kapłan może szybko zgodzić się na wyjątki”. (AL, 300). Zakaz cudzołóstwa nie dopuszcza żadnych wyjątków i rozeznawanie w odniesieniu do indywidualnej winy i nawrócenia nie pozwala nam „patrzeć na prawo tylko jako na czysty ideał osiągalny w przyszłości, lecz [powinniśmy] traktować je jako nakaz Chrystusa do wytrwałego przezwyciężania trudności”. Nie mogą „istnieć różne stopnie i formy nakazu dla różnych osób i sytuacji”. (FC, 34)

 

Zadaniem towarzyszenia duszpasterskiego jest formowanie sumienia, a nie jego zastępowanie. Z drugiej jednak strony formacja sumienia „nigdy nie może nie brać pod uwagę wymagań ewangelicznej prawdy i miłości proponowanej przez Kościół”. (AL, 300). Sumienie samo nie ustanawia prawa ani nie może prawomocnie uchylić świętego prawa Bożego. Sumienie „świadczy o autorytecie prawdy”, ale samo tej prawdy nie tworzy. (KKK, 1777).

 

Sumienie powinno być uformowane, a sąd moralny oświecony”, zaś trwające całe życie kształtowanie sumienia „jest nieodzowne w życiu każdego człowieka, który jest poddawany negatywnym wpływom, a przez grzech - kuszony do wybrania raczej własnego zdania i odrzucenia nauczania pewnego” (KKK, 1783). Słowo Boże i autorytatywne nauczanie Kościoła przekazuje prawdy wiążące w procesie kształtowania sumienia. Dla wydania słusznego osądu w tych sprawach, „posiadanie właściwego spojrzenia na porządek moralny, na jego wartości i normy jest zawsze rzeczą wielkiej wagi; jest zaś szczególnie ważne, gdy wzrastają i mnożą się trudności w ich zachowaniu.” (FC, 34).

 

W konsekwencji rozeznawanie duszpasterskie nie dopuszcza żadnych wyjątków od prawa moralnego, ani nie zastępuje go indywidualnymi osądami sumienia. Towarzyszenie z czułością i miłosierdziem, w świetle prawdy, wzywa ludzi do „ustawicznego postępu, [ze] szczerym i czynnym pragnieniem coraz lepszego poznawania wartości, które prawo Boże chroni i rozwija”. „Ten wspólny postęp wymaga refleksji, pouczenia, właściwego przygotowania (…) [aby] pomagać małżonkom na drodze ich ludzkiego i duchowego rozwoju, który zakłada świadomość grzechu, szczerą wolę zachowania prawa moralnego i posługę pojednania”. (FC, 34).

 

Kościół jako Matka i Nauczycielka towarzyszy wiernym pewny, że z łaską i pomocą Bożą, sumienie „zawsze powinno być otwarte na nowe etapy rozwoju i nowe decyzje pozwalające na zrealizowanie ideału w pełniejszy sposób” (AL, 303).

 

Formowanie sumienia może obejmować „również pomoc sakramentów”, w tym sakramentu pokuty i pojednania oraz, pod pewnymi warunkami, Eucharystii (AL, 305, przyp. 351). Kościół naucza tego, co zawsze i stanowczo utrzymywał, że przyjmowanie Komunii św. jest przyjęciem samego Chrystusa. „Jeśli ktoś ma świadomość grzechu ciężkiego, przed przyjęciem Komunii powinien przystąpić do sakramentu pojednania” (KKK, 1385). Św. Paweł ostrzega, że „kto spożywa i pije, nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije” (1 Kor 11;29). Potwierdził to papież, św. Jana Paweł II: „Obowiązuje i zawsze będzie miała moc prawną w Kościele norma, jaką Sobór Trydencki skonkretyzował surowe napomnienie apostoła Pawła, potwierdzając, że w celu godnego przyjęcia Eucharystii ci, którzy świadomi są ciężkiego grzechu (…) powinni najpierw odbyć sakramentalną spowiedź” (Ecclesia de Eucharistia, 36).

 

Pod kierunkiem swojego pasterza, unikając możliwości niezrozumienia lub skandalu, osoby rozwiedzione żyjące w ponownych związkach cywilnych, mogą przystępować do Komunii św. jedynie „gdy dla ważnych powodów — jak na przykład wychowanie dzieci — nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom” (FC, 84). Para żyjąca w takim związku cywilnym zobowiązawszy się do całkowitej wstrzemięźliwości, mogłaby przyjmować Komunię św., po uprzednim rozeznaniu sytuacji ze swoim pasterzem i po skorzystaniu z sakramentu pokuty i pojednania. Taka para może przeżywać wstrzemięźliwość jako trudne wyzwanie, może się zdarzyć, że upadną. W tym przypadku, jak każdy chrześcijanin, muszą pokutować, wyznać swoje grzechy i zacząć od nowa.

 

Pojednanie wymaga skruchy, która jest „bólem duszy i znienawidzeniem popełnionego grzechu z postanowieniem niegrzeszenia w przyszłości” (KKK, 1451). Taka para w związku cywilnym, która zobowiązała się do całkowitej wstrzemięźliwości i tym samym postanawia nie grzeszyć ponownie, znajduję się w sytuacji zasadniczo różnej od takiej pary, która zobowiązania życia w czystości nie podejmuje, niezależnie od tego jak wielki żal mogliby odczuwać ci ludzie z powodu niepowodzenia pierwszego małżeństwa. W tej sytuacji albo nie uznają, że ich nieczystość będąca cudzołóstwem, jest poważnym złem, albo nie mają stanowczej intencji unikania grzechu. W obu przypadku nie są dysponowani do otrzymania rozgrzeszenia, a przyjmując Komunię św. czyniliby to w stanie grzechu ciężkiego. Dopóty dopóki taka para szczerze nie podejmie intencji zupełnego powstrzymania się od stosunków seksualnych, dyscyplina sakramentalna nie pozwala na przyjęcie Komunii św.

 

Mocna intencja prowadzenia życia czystego jest trudna, ale czystość jest możliwa i „można [ją] przeżywać mocą łaski” (AL, 295). Każdy człowiek jest powołany do czystości czy to w związku małżeńskim, czy poza nim, a pomoc łaski i czułość miłosierdzia jest dostępna dla wszystkich. Ponadto prawo jest nam dane przez łagodnego i kochającego Boga: „Porządek moralny właśnie dlatego, że ujawnia i przedstawia zamysł Boży, nie może być czymś, co utrudnia życie człowiekowi i co nie odpowiada osobie; wręcz przeciwnie, odpowiadając najgłębszym potrzebom człowieka stworzonego przez Boga, służy jego pełnemu człowieczeństwu z tą samą subtelną i wiążącą miłością, z jaką sam Bóg pobudza, podtrzymuje i prowadzi do właściwego mu szczęścia każde stworzenie”. (FC, 34).

 

Bóg kieruje nas ku naszemu szczęściu i dobru. Nakazuje tylko to, co jest dla naszego dobra i nigdy nas nie opuszcza w naszych słabościach i potrzebach.

 

Wnioski

 

Papież Franciszek odradza „pośpieszną lekturę całości” adhortacji Amoris Laetitia  nie tylko po to, aby zrozumieć sam tekst, ale także po to aby lud Boży mógł właściwie rozeznać jak troszczyć się, dbać o małżeństwa i rodziny własne oraz innych członków wspólnoty wiary (por. AL, 7). Mądrze przypomina nam, że żadna rodzina nie jest doskonała i uformowana raz na zawsze, ale wymaga stopniowego rozwoju swej zdolności do kochania. Jest to nieustające wezwanie” (AL, 325).

 

W jakiejkolwiek sytuacji się znajdujemy, idąc za słowami papieskiej adhortacji „nie traćmy nadziei z powodu naszych ograniczeń, ale nie rezygnujmy też z dążenia do pełni miłości i jedności, które zostały nam obiecane”. (AL, 325)

 

W Ordynariacie Katedry św. Piotra doskonale wiemy, w jaki sposób Bóg zapewnił nam miłość i pełną wspólnotę; dlatego z wdzięcznością i radością głosimy tę samą wspólnotę innym. Jest naszym nigdy niekończącym się powołaniem, być świadkami Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Chrześcijanin wie, że nie śmierć jest ostatnim słowem, ale zmartwychwstanie, gdyż Bóg wyprowadza dobro ze zła i życie ze śmierci. Idąc przez radości i cierpienia życia rodzinnego, napotykając przeszkody oraz wyzwania, które wydają się czasami nie do pokonania, wiemy, że mamy Zbawiciela, który przeszedł przed nami, cierpiał tak jak my cierpimy i obiecał, że nic nie może nas oddzielić od jego miłości oraz miłosierdzia.

 

Nasza modlitwa za siebie nawzajem powinna zawierać myśl zawartą w kolekcie z naszej liturgii sakramentu małżeństwa (Divine Worship Marriage Rite): „Wejrzyj łaskawie na [tych], którzy przychodzą do Ciebie szukając Twego błogosławieństwa i wesprzyj ich Twoją łaską, aby z największą wiernością i trwałą miłością mogli dotrzymać i zachować tych ślubów i przyrzeczeń, które złożyli, przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, zawsze jeden Bóg bez końca. Amen”

 

Biskup Steven J. Lopes

 

przeł. Piotr Chrzanowski




Steven J. Lopes

(1975), wyświęcony na kapłana dla diecezji San Francisco, przez wiele lat w Kongregacji Nauki Wiary, był bliskim współpracownikiem jej prefekta, Kard. Williama Levady. W listopadzie 2015 mianowany przełożonym ordynariatu dla byłych anglikanów w USA, przyjął sakrę biskupią.