Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
Wielki Post to okres roku kościelnego, którego liturgia została po ostatnim soborze powszechnym zmieniona bodaj w największym stopniu. Być może dlatego, że za zmianami tymi stała nie tylko ogólna dyspozycja punktu 25 Konstytucji Sacrosanctum concilium, mówiąca o “zbadaniu i poprawieniu ksiąg liturgicznych”. W części poświęconej rokowi liturgicznemu, w punkcie 109, wyróżnia ona Wielki Post jako ten okres, którego liturgia powinna podlegać zmianom bardziej szczegółowym i specyficznie ukierunkowanym.
Sygnalizuję ten aspekt reformy nie po to, by go dokładniej omawiać. Chodzi jedynie o wskazanie pewnego tła. W tym tekście chcę się zająć kolektą V Niedzieli Wielkiego Postu dla nowszego zwyczaju rytu rzymskiego. Korespondująca z tym dniem w zwyczaju dawniejszym I Niedziela Męki Pańskiej i nazywa się inaczej, i kolektę, którą usunięto z nowego Mszału, ma inną.
Poniżej podaję typiczny tekst łaciński, odpowiadający mu polski tekst zatwierdzony do użytku liturgicznego w Mszale z 1986 roku oraz moją propozycję tłumaczenia według zasad instrukcji Liturgiam authenticam:
Quaesumus, Domine Deus noster, ut in illa caritate, qua Filius tuus diligens mundum morti se tradidit, inveniamur ipsi, te opitulante, alacriter ambulantes.
Prosimy Cię, Panie, nasz Boże, udziel nam łaski, abyśmy gorliwie naśladowali miłość Twojego Syna, który oddał własne życie za zbawienie świata.
Prosimy, Panie Boże nasz, abyśmy z Twoją pomocą sami mogli znaleźć się ochoczo postępującymi w tej ofiarnej miłości, którą Syn Twój miłując świat wydał się na śmierć.
Z jednej strony trzeba docenić, bo nierzadko bywa inaczej, że tłumaczenie inwokacji modlitwy jest poprawne, choć odwrócenie kolejności rzeczownika Deus, Boże i zaimka dzierżawczego noster, nasz nie było konieczne. Niżej jeszcze będzie o tym mowa.
Z drugiej wszakże, trudno nie zauważyć, że polskiemu tekstowi oficjalnemu bliżej do parafrazy niż do tłumaczenia. Niemniej i ja w jednym miejscu zdecydowałem się na wariant, który ktoś mógłby zakwestionować, przekładając caritas jako ofiarną miłość. Poniżej podaję kilka słów uzasadnienia.
Wiele współczesnych języków ma kłopot z oddaniem różnicy znaczeniowej między łacińskimi słowami caritas i amor. Polskim odpowiednikiem jest w obu przypadkach miłość, angielskim love. Popularny w internecie amerykański kapłan John Zuhlsdorf, komentujący także tłumaczenia tekstów liturgicznych i zdecydowanie opowiadający się za możliwie najdalej idącą ich wiernością, w przekładzie powyższej kolekty caritas oddał jako sacrificial love. Postanowiłem i ja skorzystać z tego wariantu.
Rozważanie tekstu tej modlitwy w jej oryginalnej wersji a także w dostępnych tłumaczeniach liturgicznych, doprowadziło mnie do jeszcze dwóch istotnych spostrzeżeń, którymi chciałbym się z czytelnikami podzielić.
Pierwsze dotyczy źródeł, z których czerpano teksty do zreformowanego Mszału. Omawiana kolekta nie występuje bowiem w żadnych źródłach rzymskich. Pochodzi ona z liturgii mozarabskiej. Ukształtowana na Półwyspie Iberyjskim była to liturgia posługująca się językiem łacińskim, od rzymskiej jednak bardzo się różniąca. Odmienność dotyczyła przede wszystkim Modlitwy Eucharystycznej. Inne liturgie łacińskiego zachodu, przy całej swojej, niekiedy dość znacznej, lokalnej specyfice, używały w Eucharystii Kanonu rzymskiego. Mozarabowie mieli swoją własną modlitwę, z elementami stałymi i zmiennymi, zależnymi od celebracji. Być może z tego powodu Rzym dość szybko, bo już w XI w., zaczął na ryt mozarabski patrzeć bardzo podejrzliwie i dążył do zastąpienia go swoją liturgią. W zasadzie dopiął swego, chociaż ryt mozarabski przetrwał w pewnych enklawach na tyle długo, żeby jego księgi zostały poddane przekształceniom po Soborze Watykańskim II.
W Rzymie długo i mocno trzymało się przekonanie o wyższości rytu rzymskiego w stosunku do innych rytów liturgicznych. Dotyczyło to Mozarabów, wprowadzano także latynizujące zmiany do obrzędów chrześcijan wschodnich przyjmujących jedność z następcą Piotra.
Zaryzykowałbym tezę, że bezceremonialne czerpanie tekstów z innych tradycji obrzędowych przy tworzeniu nowego Mszału Rzymskiego, było swoistym dowodem a rebours na trwałość wspomnianego przekonania o supremacji rzymskiej liturgii. Czy niektórym reformatorom nie śniła się uniwersalna liturgia katolicka, przez zmieszanie elementów z różnych tradycji, mogąca stać się czynnikiem jak najdalej idącej unifikacji katolicyzmu? Czy to za daleko idąca supozycja?Jeśli nawet, to i tak nie dostrzegam dobrych argumentów na rzecz dodawania do liturgii rzymskiej tekstów z innych tradycji obrzędowych.
Drugie spostrzeżenie dotyczy konkluzji kolekt. Może warto przypomnieć, że w obu formach rytu rzymskiego jest ona trynitarna, a ponieważ, ze stosunkowo nielicznymi wyjątkami, jest skierowana do Boga Ojca jej łacińska wersja brzmi tak:
Per Dóminum nostrum Iesum Christum Fílium tuum : qui tecum vivit et regnat in unitáte Spíritus Sancti Deus, per ómnia sǽcula sæculórum.
W polskim Mszale 1986 tekst ten brzmi tak:
Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków.
Jest to tłumaczenie jak najbardziej poprawne, choć niestety ponownie mamy tu przestawienie kolejności rzeczownika i zaimka dzierżawczego - Dominus noster zmienił się w naszego Pana. Niby drobna sprawa, choć przecież dwadzieścia parę lat wcześniej, w roku 1963, tzw. mszalik tyniecki, przeznaczony dla użytku wiernych, stosował tłumaczenie Pana naszego. Inna sprawa, że wtedy trzeba było zastosować taki szyk wyrazów z innego, ważnego powodu. W dawniejszym zwyczaju rzymskim konkluzja trynitarna oracji skierowanej do Boga Ojca, ale wspominającej w treści Drugą Osobę Boską, różniła się dodaniem jednego słowa:
Per eundum Dóminum nostrum Iesum Christum…..
Przez tegoż Pana naszego Jezusa Chrystusa….
Ta wersja konkluzji trynitarnej została ze zreformowanego Mszału łacińskiego usunięta. Nawet jeśli kolekta wspomina Syna Bożego, tak jak ta z V Niedzieli Wielkiego Postu, Mszał nakazuje zakończyć jej wygłoszenie konkluzją Per Dóminum nostrum Iesum Christum, bez słówka eundem. Czy to dobre rozwiązanie? Mnie się nie podoba. Kolekta, której konkluzja, wspomina Syna ponownie, bez zaznaczenia, że chodzi o tegoż samego Boga - Człowieka, o którym był mowa przed chwilą, brzmi dziwacznie. Zwłaszcza w tekstach, w których tak jak w obu polskich tłumaczeniach, oficjalnym i zaproponowanym przeze mnie, wzmianka o Synu znajduje się bliżej końca oracji. Ale każdy może sam sprawdzić i spróbować, z którą wersją konkluzji podany tekst modlitwy będzie brzmieć lepiej.
Na zakończenie wspomnijmy o jeszcze jednej zmianie w tym obszarze wprowadzonej do zreformowanej liturgii rzymskiej. W jej formie dawniejszej oprócz kolekty także modlitwa nad darami ofiarnymi (sekreta) i modlitwa po Komunii, kończą się konkluzją trynitarną. W formie nowszej Mszał nakazuje kończyć te dwie modlitwy krótką konkluzją chrystologiczną Per Christum Dóminum nostrum, Przez Chrystusa, Pana naszego. Właściwie nic w tym złego. Czasem tylko, kiedy słyszę narzekania, że rzymscy katolicy zapominają o Duchu Święty, zastanawiam się czy ich głosiciele, widzą związek podnoszonego problemu z ograniczeniem stosowania konkluzji trynitarnej w oracjach mszalnych.
Piotr Chrzanowski
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.