Recenzje
2017.02.17 22:09

Refleksje na marginesie „Ostatnich rozmów” Petera Seewalda

Na początek kilka uwag, które może rozproszą trochę oczekiwania względem tej pozycji. Zawiedzie się ten, kto po „Ostatnich rozmowach”[1] spodziewa się sensacyjnych informacji i publicznego „prania brudów”. A mógłby się spodziewać, bo książka ukazywała się w atmosferze zapowiadającej jakieś sensacyjne rewelacje. Przede wszystkim wykorzystano do promowania książki to, co działo się w Watykanie w miesiącach poprzedzających rezygnację Benedykta XVI. Otóż papież zawodzi oczekiwania łowców sensacji, bo abdykował wcale nie przez homoseksualne lobby, nie przez Vatileaks, ale z powodów bardziej – dla tychże łowców zapewne – prozaicznych.

Nieprawdą jest też, że książka stanowi rodzaj jakiegoś testamentu, nawet duchowego. Owszem, papież-senior dokonuje w niej pewnego podsumowania swojego życia, swojego dorobku, ale nie przedstawia jakiegoś manifestu czy programu dla Kościoła. Kto czytał poprzednie trzy części, czy w ogóle cokolwiek co wyszło spod pióra Ratzingera, ten już wie, że główny komunikat wyłania się raczej z całości dorobku Autora i nie ma konieczności dokonania jakiejś syntezy (która, nawiasem, wiązałaby się chyba z konieczną redukcją wątków, a tego po prostu szkoda).

Książka jest zapisem rozmów, które dziennikarz Peter Seewald prowadził z papieżem-seniorem już od czasu jego abdykacji i wyboru następcy. Najwcześniejsze odbyły się mniej więcej w okresie do roku po tych wydarzeniach – Benedykt jest jeszcze w trakcie lektury pierwszych dokumentów Franciszka. Z tego zapewne powodu, obok spraw najbardziej „chodliwych” jak powody abdykacji i ocena nowego pontyfikatu, równolegle pojawiają się również opowieści z czasów dzieciństwa, wojny, ale – co najbardziej interesujące – wspomnienia z czasów, kiedy był profesorem trzech w sumie uczelni i udziału w obradach II Soboru Watykańskiego.

W tym sensie książka stanowi uzupełnienie i zamknięcie całego cyklu, który zapoczątkowany został już dwadzieścia lat temu tomem „Sól ziemi”[2], kiedy papież był jeszcze kardynałem-prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Cztery lata później, w 2000 roku Seewald spotkał się z Ratzingerem po raz kolejny, czego owocem była książka „Bóg i Świat.”[3]. Dokładnie dziesięć lat później Seewald przeprowadził już wywiad z papieżem Benedyktem XVI i zapis tej rozmowy dostaliśmy do rąk jako „Światłość świata”[4]. W wielu miejscach rozmówcy wracają do spraw już kiedyś omawianych, co powoduje, że „Ostatnie rozmowy” pełnią funkcję raczej aneksu do tego, co już powstało niż zupełnie nowej propozycji. Nie znaczy to jednak, że pozycja nie jest wartościowa, choć są to walory głównie historyczne. Książkę otwierają i zamykają wątki zapewne najbardziej interesujące i aktualne – dotyczące decyzji o abdykacji i jej okoliczności, oraz różnych aspektów sprawowania urzędu. Cześć środkowa poświęcona jest całej drodze i karierze – od czasów dzieciństwa po biskupstwo. Walory historyczne to oczywiście kulisy i wyjaśnienie okoliczności powstawania pewnych dokumentów w trakcie obrad Soboru Watykańskiego II. To prawdopodobnie jedna z ostatnich pozycji na rynku wydawniczym, w którym mogą pojawić się nowe wątki, wspominki i głębszy insight, bowiem obecny papież jest pierwszą głową kościoła, która w żaden sposób nie jest związana z Vaticanum II – w przeciwieństwie do Jana Pawła II, ojca soborowego i Benedyka XVI, wtedy eksperta u boku kard. Fringsa.

Wartością dodaną tej książki jest załączony tekst źródłowy – artykuł analizujący wpływ przemian społecznych i światopoglądowych na życie wewnętrzne Kościoła. Pamięć o legendarnej, niemal zapomnianej dziś diagnozie, często funkcjonowała co najwyżej postaci stwierdzenia: „faktycznie, kiedyś coś tam takiego powstało”. Jego lektura nie pozostawia jednak wątpliwości, że to małe dzieło powinno być dziś stale rozważane i komentowane. Czy dziś wierzących i myślących nie zajmują pytania o źródła łaski i drogę do zbawienia? Czy ja, jako człowiek osadzony w Kościele, nie mam trudniej niż ten, co poza Kościołem? Czy Kościół radzi sobie ze światem, czy raczej świat z Kościołem? Jaka będzie przyszłość Kościoła? Wielka, globalna struktura-instytucja, czy raczej wspólnota „jakości”, „dająca do myślenia”, bardziej autentyczna, bo ostatnia rzeczywiście wymagająca?

Dramat współczesnego Chrześcijanina polega na tym, że uczestniczy w jednej historii z nie-chrześcijanami, „nowymi poganami”, ale „nowość” ta jest specyficzna. Chodzi o wielość i rozdrobnienie niektórych propozycji (para)religijnych, często naznaczonych synkretyzmem i relatywizmem, które wręcz jakby konkurują ze sobą na rynku idei. Jednocześnie, każdy dziś może dosłownie skomponować sobie światopogląd, dobierając takie elementy rozmaitych „filozofii”, by zaspokoić potrzebę przynależności, obronić się przed poznawczym dysonansem i nie narażać na konieczność weryfikacji przez kogokolwiek. Zatem, kiedy kryterium zbawienia z jednej strony staje się „dobroć” – mowa o „dobru” niezależnym od konfesyjności, wartości absolutnej poprzedzającej wszelkie systemy religijne, będącej co najwyżej materiałem ich interpretacji – z drugiej zaś, uniwersalnie (a przez to nieraz opacznie) rozumiane miłosierdzie, pojawiają się wątpliwości: to po co ja, chrześcijanin, mam mieć „trudniej”, znosząc krytykę, formułowaną nieraz w formie oskarżeń o hołdowanie skostniałej już literze? Otóż choćby dlatego, że należy odróżnić dobroć i miłosierdzie od infantylnych, redukowanych do nadających się na prasowe leady bon-motów. To są tematy w pewnym sensie podnoszone w czasach Vaticanum II.

Fakt, że i dziś, 50 lat później, jest czas na podobne pytania, wzbudza niepokój, choć kontrowersje zupełnie najnowsze, jak choćby sprawa interpretacji Amoris laetitia, są chyba jedynie najbardziej do tej pory namacalnym wskaźnikiem ogólnych przemian w myśleniu polegających na „ułatwianiu sobie sprawy”, czy wręcz – jak pisał Tadeusz Gadacz – „mentalności prawego kciuka”. A to budzi zobowiązanie – należy wypracować jakieś rozwiązanie, jakąś odpowiedź, by następne pokolenia, które wkroczą w historię po nas, dostały coś nowego do przepracowania. Czy za kolejne pięćdziesiąt lat Kościół będzie taki jak przepowiadał Ratzinger – małą wspólnotą, ale zdolną obronić się przed mnożącymi się propozycjami, autentyczną? Nie wiadomo, ale warto rozpocząć dyskusję, by za 50 lat ktoś stwierdził, że my-współcześni, przynajmniej próbowaliśmy (czy raczej: chcieliśmy) dać odpowiedź.

Umiejętność, czy nawet podstawowa chęć podjęcia tych spraw, musi się wpierw wiązać ze świadomością, co one znaczą. A do tego najbardziej nadaje się lektura wszystkich czterech książek-wywiadów. Czymś innym są zawiłości teologii, a czymś innym te same myśli formułowane tak, by dać komuś odpowiedź w rozmowie. A właśnie w rozmowie z dziennikarzem Ratzinger w wyśmienity sposób integruje myślenie teologiczne z refleksją antropologiczną, historyczną i socjologiczną. Coś podobnego widziałem wcześniej tylko w „Europie Benedykta w kryzysie kultur”, zresztą też pióra Ratzingera. Abstrahując od wielkich kwestii, po prostu warto wiedzieć, jak myśli człowiek, który od lat 80. XX wieku w istocie kształtował przekaz Kościoła.

Zakończę taką myślą – Joseph Ratzinger od lat bezskutecznie próbował udać się na emeryturę, by poświęcić się studiom i pisaniu książek. Najpierw nie zgadzał się na to Jan Paweł II (Nawet nie ma co składać wniosku – chcę mieć Eminencję do końca!), a potem opatrzność. Na szczęście dla nas. Książki zresztą i tak powstawały, a papier jest cierpliwy.

 

Paweł Pistelok

 

[1] P. Seewald, Benedykt XVI. Ostatnie rozmowy. Rafael: Kraków 2016

[2]Sól ziemi. Chrześcijaństwo i Kościół katolicki na przełomie tysiącleci. Z Kardynałem J. Ratzingerem rozmawia P. Seewald. Znak: Kraków 1997

[3]Bóg i Świat. Wiara i życie w dzisiejszych czasach. Z Kardynałem J. Ratzingerem rozmawia P. Seewald. Znak: Kraków 2001

[4]Światłość świata. Papież, Kościół i znaki czasu. Benedykt XVI w rozmowie z P. Seewaldem. Znak: Kraków 2010


Paweł Pistelok

(1989), katowiczanin, socjolog. Doktorant na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego, zajmuje się społecznym funkcjonowaniem przestrzeni miejskiej. Interesuje się historią Kościoła i filozofią XX wieku. Współpracował z Wydziałem Zamiejscowym w Mysłowicach Akademii Ignatianum.