Felietony
2022.11.23 21:14

O czytaniu dobrych i złych książek

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy. 

Mówi się – dość słusznie – że piszemy równie dobrze, jak czytamy. Można także powiedzieć – podobnie słusznie – że myślimy równie dobrze, jak czytamy. Ponieważ same nasze myśli są komunikowane nam samym i innym przy użyciu słów, logiczne jest, że im lepsze nasze słownictwo, tym lepsza nasza zdolność zrozumienia rzeczywistości. To dlatego Anglosasi mówili, że każdy posiada swoje własne stado słów (word-horde). Im większe to nasze stado słów, tym jesteśmy bogatsi.

Ponieważ dobra lektura jest tak ważna, dobrze jest nabrać zwyczaju czytania dobrych książek. Im lepsze książki, tym lepsza nasza zdolność dobrego myślenia i dobrego pisania. Jeśli tak rzeczywiście, dobrze jest też móc ocenić, co odróżnia dobrą książkę od książki złej.

Mówiąc ogólnie, istnieją dwa typy dobrych książek i dwa typy złych książek. Książka może być dobra w tym rozumieniu, że jest dobrze napisana, i może także być dobra w rozumieniu moralności, jaką przekazuje. I odwrotnie: książka może być zła w tym rozumieniu, że jest kiepsko napisana, i może być zła w rozumieniu moralności, jaką przekazuje – czy tej moralności braku. Zatem logicznie możemy powiedzieć, że istnieją cztery typy książek. Są dobre-dobre książki, złe-dobre książki, dobre-złe książki i złe-złe książki. Są książki, które są dobrze napisane i przekazują dobre zasady moralne; książki, które są kiepsko napisane, ale przekazują dobre zasady moralne; książki dobrze napisane, które są niemoralne i książki, które są kiepsko napisane i niemoralne.

Nie trzeba dodawać, że nie musimy tracić czasu na złe-złe książki; te, które są kiepsko napisane i przekazują złą filozofię moralną. Ale co z pozostałymi typami książek?

Rozumie się samo przez się, że dobre-dobre książki są warte lektury, ale co ze złymi-dobrymi książkami i z dobrymi-złymi książkami? Te pierwsze są kiepsko napisane, ale moralnie solidne. Wiele z wydanych własnym sumptem dzieł chrześcijańskiej literatury pięknej należy do tej kategorii, choć w żadnym wypadku nie wszystkie. Czy powinniśmy je czytać? Nie ma być może moralnego zastrzeżenia, byśmy tak robili, z wyjątkiem tego, że marnujemy czas, który można by lepiej spędzić czytając dobre-dobre książki.

Ale co z dobrymi-złymi książkami, które są dobrze napisane, ale przekazują wątpliwe lub ohydne zasady moralne? Z pewnością są one kuszące, o tyle, że możemy cieszyć się ich literacką wartością, a nawet dostrzegać prawdziwe piękno w mistrzowskim opanowaniu języka czy w przejawach pirotechnicznej elokwencji. Można by pomyśleć o dziełach Jamesa Joyce’a. To Meistersinger pod względem użycia słów i swej mitopoetyckiej władzy, który mimo to używa swych znakomitych talentów w sposób wywrotowy, sprzeczny z Wiarą, w której został wychowany, rzucając swoje bezcenne perły przed wieprze. Czy powinno się czytać takie książki? Czy powinna nas zadowalać lektura wielkich pisarzy, których filozofia stanowi zgrzyt wobec chrześcijańskiego rozumienia prawdy? Czy powinniśmy czytać Jamesa Joyce’a na przykład? Czy powinniśmy zachęcać do tego innych?

Były to dylematy, z którymi zmagałem się ucząc literatury na poziomie studiów licencjackich. Latami pomijałem Joyce’a w nauczaniu, ponieważ uczenie o nim oznaczałoby pomijanie dobrej-dobrej książki (która wydawała mi się lekturą ważniejszą dla moich studentów), by zrobić miejsce dla dobrej-złej książki. Nakłaniano mnie, bym uwzględniał Joyce’a w nauczaniu na tej podstawie, że każdy z moich uczniów przystępując do studiów magisterskich będzie poważnie pokrzywdzony, jeśli go nie przeczyta. Rozumiałem tę argumentację, ale nie byłem przekonany, że powinno się zmuszać dziewięćdziesiąt procent moich uczniów do lektury dobrej-złej książki, zamiast dobrej-dobrej książki, tylko po to, by wyjść naprzeciw dziecięciu procent tych, którzy zapewne powinni przeczytać tę pierwszą.

Większość z nas nie musi stawać przed takim dylematem. Jeśli możemy dobrowolnie wybrać taką lekturę, jaka nam się podoba albo cokolwiek podyktuje nam sumienie, to dlaczego mielibyśmy czytać co innego niż dobre-dobre książki? Życie jest zbyt krótkie, byśmy mogli przeczytać wszystkie dobre-dobre książki, jakie napisano, a więc dlaczego tracić czas na coś innego?

Cywilizacja chrześcijańska zrodziła sporo Wielkiej Literatury, tak jak zrodziła licznych wielkich świętych. Tę pierwszą należy kanonizować, tak jak tych drugich. Wielka Literatura, tak jak wielcy święci, wzbogaca naszą wiarę, tak jak wzbogaca naszą kulturę. Jako takie, czytanie dobrych książek (czy szczególnie dobrych-dobrych książek!) powinno być integralną częścią dobrego życia.

Joseph Pearce

tłum. Jan J. Franczak

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Joseph Pearce

(1961), Anglik z pochodzenia, szef publikacji książkowych w Augustine Institute, redaktor naczelny „St. Austin Review”, portalu „Faith and Culture” oraz redaktor serii wydawniczej Ignatius Critical Editions. Wykłada literaturę dla Homeschool Connections i współpracuje z portalem „Imaginative Conservative”. Jest autorem wielu książek poświęconych literaturze, m.in. biografii Chestertona, Oscara Wilde’a, Hilairego Belloca i Aleksandra Sołżenicyna. Także trzech książek o katolicyzmie Szekspira i jego dramatów. W Polsce wydano m.in.: „Pisarzy nawróconych” i „Wyścig z diabłem”.