Felietony
2021.07.07 19:59

Nie mogę czytać, nie przeczytam: Szekspir w szkole publicznej

 

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.

System szkół publicznych w Stanach Zjednoczonych jest dowodem proroctwa G. K. Chestertona, że „nadchodzącym niebezpieczeństwem”, w obliczu którego stoi kultura, jest „standaryzacja według najniższego standardu”. Nic nie dowodzi tego lepiej niż usunięcie Szekspira z klas.

Raport ze styczniowego wydania „School Library Journal” streścił aroganckie i ignoranckie przesłanki dla takiego ikonoklazmu, czego przejawem jest stwierdzenie, że „dzieła Szekspira są pełne problematycznych, przestarzałych idei z dużą dawką mizoginizmu, rasizmu, homofobii, dyskryminacji klasowej, antysemityzmu i mizoginizmu noirmisogynoir”. Ostatnie słowo w tej litanii postmodernistycznych grzechów – misogynoir – najwidoczniej odnosi się do nienawiści wobec czarnoskórych kobiet.

Problem z tak radykalnym odrzuceniem dzieła Szekspira jest ten, że ilustruje on dumę i uprzedzenie osoby, która je wypowiada. Nie jest możliwe, by osoba, która wypowiedziała ten lekceważący osąd, kiedykolwiek odczytała Szekspira w jakikolwiek sposób, który odpowiadałby moralnemu i filozoficznemu wymiarowi tych dzieł. Jest to ignorancja i arogancja, która jest zepsutym owocem takiej ignorancji. To duma i uprzedzenie, które zawsze towarzyszy takiej pysze.

Przyjrzyjmy się tej litanii postmodernistycznych grzechów po kolei.

Jeśli chodzi o mizoginizm, Szekspira można jedynie oskarżyć o to w tym rozumieniu, że radykalne feministki uważają każdego, kto się z nimi nie zgadza za mizoginów. Według osądu radykalnych feministek ci, którzy sprzeciwiają się systematycznemu zabijaniu dzieci, to mizogini ogłaszający „wojnę przeciwko kobietom”; ten ich osąd odnosi się to także do milionów kobiet, które uważają zabijanie dzieci za zło. To nie tylko mężczyźni ogłaszają „wojnę przeciwko kobietom”; to każda kobieta, która nie zgadza się z radykalnymi feministkami. Osądzenie, że ktoś jest mizoginistą przez takie potępiające faszystki, to jak oskarżenie o zdradę rasy przez Adolfa Hitlera.

Powiedziawszy powyższe – a należy to powiedzieć – powinniśmy wskazać na silne postaci kobiece w sztukach Szekspira, których to postaci jest tak wiele, że ledwo wiemy, od kogo zacząć. Kordelia wykazuje się większą cnotą i mądrością niż którykolwiek z bohaterów męskich w Królu Learze; mądrością i cnotą, którym towarzyszy odwaga jej przekonań i cierpienie, jakie taka odwaga przyjmuje. W Juliuszu Cezarze to właśnie niezdolność postaci męskich do posłuchania głosów kobiet zapowiada tragedię, która następuje później. A jeszcze jest niezrównana i niezłomna Porcja, być może najsilniejsza i najmądrzejsza postać – obojętnie męska czy żeńska – jaką stworzył Szekspir w ogóle.

Siła to oczywiście miecz obosieczny, który może służyć mocom zła. Szekspir daje nam Lady Macbeth, która jest dużo silniejsza niż jej mąż czy jakakolwiek inna postać w sztuce; daje nam Goneril i Regan, które dorównują diabolicznemu Edmundowi w swoich działaniach w krzywdzącej i podstępnej zdradzie. Daje nam Kleopatrę, która wykorzystuje swoją „wyzwoloną” postawę wobec swobody seksualnej dla egoistycznych celów, co doprowadza do samozniszczenia (być może samoniszczycielskie następstwa egoizmu należą do jednych z „problematycznych, przestarzałych idei”, dla których należy unieważnić Szekspira).

Następnym na liście postmodernistycznych grzechów, za które należy potępić Szekspira, jest jego rzekomy „rasizm”. To oskarżenie jest mówiąc szczerze dziwaczne. Najbardziej otwarcie rasistowskie zdania w sztukach Szekspira i to takie, które cytuje się ad nauseam jako dowód jego rzekomego rasizmu, to te wypowiedziane przez Iago w Otellu. Te zdania są obraźliwe, ale włożone są one w usta bez wątpienia najbardziej obraźliwej postaci, jaką Szekspir kiedykolwiek stworzył. Jednym słowem Szekspir ilustruje obraźliwą naturę postaci poprzez obraźliwą naturę jej retoryki. Oskarżanie Szekspira o rasizm z powodu słów wypowiedzianych przez ohydnego Iago jest pokrewne oskarżaniu go o nihilizm z powodu słów wypowiedzianych przez masowego zabójcę Makbeta.

Co do oskarżenia, że rzekomy antysemityzm Kupca weneckiego stanowi rasizm, jest jasne na podstawie interpretacji tej sztuki, że Shylock jest traktowany jako czarny charakter z powodu stosowanej przezeń lichwy i jego mściwej nienawiści, a nie ze względu na fakt, iż jest Żydem. O ile chodzi o coś, co można by nazwać antyżdowską retoryką w sztuce, to widać, iż jest to kwestia różnic teologicznych, a nie rasistowskich. Fakt, iż Jessica, córka Shylocka, zostaje w pełni zaakceptowana po swoim nawróceniu, to dowód, iż jej żydowską tożsamość postrzega się jako religijną, a nie rasową. Na głębszym poziomie – na którego omówienie brak miejsca – żydowska obecność w Kupcu weneckim była jedynie eufemistycznym środkiem służącym atakowi na purytanów, którzy byli pożyczkodawcami w Anglii szekspirowskiej. Ponieważ imienne atakowanie purytanów było nielegalne, pożyczkodawca otrzymał żydowską maskę dla obejścia cenzury.

Kolejnym postmodernistycznym grzechem, o który oskarża się Szekspira, jest „homofobia” – co jest słowem i konceptem, jakich byłby całkowicie nieświadom. To prawda, że w historii człowieka każda kultura uważała praktykę homoseksualizmu za grzech, co jest jednym z powodów, dla których postmoderniści chcą unieważnić przeszłość. Szekspir pod tym względem nie jest dzieckiem swojej epoki, ale każdej epoki, z wyjątkiem naszej własnej. Czy to podstawa dla unieważnienia go w programie szkolnym? W oczach postmodernistycznych neo-purytanów odpowiedź brzmi zdecydowanie twierdząco.

Następnym postmodernistycznym grzechem jest „dyskryminacja klasowa”. To oczywiście prawda, że Szekspir nie widział kosmosu oczami Karola Marksa. Widział królów, arystokratów, kupców i wieśniaków, a nie bogatych, burżujów, klasę średnią i klasę pracującą. Przechodząc jednak bardziej do sedna, jego sztuki są pełne potępień zepsucia wywołanego dążeniem do bogactwa, stanowiska i władzy. Solidaryzuje się on z tymi, którzy opierają się powabowi i czarowi świata. Solidaryzuje się z ubogimi. Szydzi on z tych, którzy sprzedają swoje dusze za światowy awans, i z tych, którzy stosują makiaweliczny cynizm, by zyskać władzę kosztem słabych i niewinnych.

To doprowadza nas do ostatniego i najnowszego, a być może najgorszego z postmodernistycznych grzechów, którym jest mizoginizm noir – misogynoir. Za nic w świecie nie potrafię sobie przypomnieć jakiejkolwiek wzmianki o czarnoskórych kobietach w jakiejkolwiek ze sztuk Szekspira. Czy coś przeoczyłem? Albo być może sam brak czarnoskórych kobiet w dramatach Szekspira – tak jak faktycznie były one nieobecne w Anglii Szekspira – jest dowodem, że musi on być winny neologizmowego misogynoir. W każdym razie jestem skonsternowany, a zatem niezdolny do skomentowania.

Jeśli coś się uwidacznia w tych żądaniach, by unieważnić Szekspira, to fakt, że nikt z tych, którzy domagają się usunięcia go z programu szkolnego, nie był w stanie przeczytać i zrozumieć jego dzieła. Gdyby był w stanie, to wiedziałby, że sztuki Szekspira pokazują nam odwieczne prawdy – przynajmniej tak ważne dzisiaj, jak były one w czasach samego Szekspira. Unaoczniają one nam różnicę pomiędzy bezinteresowną miłością, która oddaje swoje życie za umiłowaną osobę, a egoistyczną „miłością”, która poświęca umiłowaną osobę na narcystycznym ołtarzu samozadowolenia. Wskazują na zepsucie, które jest nieodłączne od pragnienia władzy i na konieczność ze strony sprawiedliwej i cnotliwej osoby stawienia oporu takiej władzy. Pokazują nam one, że wola musi poddać się rozumowi, a nie pragnieniu. Żadne z tych ponadczasowych aspektów życia ludzkiego nie są „przestarzałe”, a są one jedynie „problematyczne” w tym rozumieniu, że pokazują nam problem i wzywają do przemyślenia go i jakiegoś działania.

Tragizm i komizm tej sytuacji polega na tym, że ci krytycy Szekspira nie potrafią czytać jego sztuk. Nie rozumieją ich. Są ignorantami. Byłoby to wystarczająco złe, gdyby nie fakt, że są oni także aroganccy w swojej ignorancji. Nie potrafią czytać, a zatem nie będą czytać. A skoro są purytańscy w swej dumie i uprzedzeniu, to także zdeterminowani, by nikt inny tych sztuk również nie czytał. Taki jest duch aroganckiej ignorancji, która maskuje się jako edukacja w systemie szkolnictwa publicznego.

 

Joseph Pearce

Źródło: theimaginativeconservative.com

Tłum. Jan J. Franczak

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Joseph Pearce

(1961), Anglik z pochodzenia, szef publikacji książkowych w Augustine Institute, redaktor naczelny „St. Austin Review”, portalu „Faith and Culture” oraz redaktor serii wydawniczej Ignatius Critical Editions. Wykłada literaturę dla Homeschool Connections i współpracuje z portalem „Imaginative Conservative”. Jest autorem wielu książek poświęconych literaturze, m.in. biografii Chestertona, Oscara Wilde’a, Hilairego Belloca i Aleksandra Sołżenicyna. Także trzech książek o katolicyzmie Szekspira i jego dramatów. W Polsce wydano m.in.: „Pisarzy nawróconych” i „Wyścig z diabłem”.