Dom Delatte
2022.09.02 21:21

Komentarz do Reguły. Rozdział LXVIII: Jeśli brat dostanie polecenie niemożliwe do wykonania

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

Nie ma niczego w Regule, co nie byłoby nieskończenie czcigodne. Jednakże jej ostatnie strony, napisane przez Naszego Świętego Ojca w wieku dojrzałym, gdy doskonale znał dusze i doszedł do pełni świętości, sprawiają wrażenie duchowego testamentu i dają nam przedsmak wieczności. Są one całkowicie przeniknięte Bożą światłością i słodyczą.

Znowu powraca temat posłuszeństwa. Już na początku Prologu Nasz Święty Ojciec definiował życie monastyczne jako chwalebny trud posłuszeństwa: „abyś przez trud posłuszeństwa powrócił do Tego, od którego odszedłeś przez gnuśność nieposłuszeństwa” (P, 2). Posłuszeństwo to cała nasza duchowa zbroja: „ty, co wyrzekasz się własnych chęci, a (…) przywdziewasz potężną i świętą zbroję posłuszeństwa” (P, 3). Cały rozdział 5. poświęcony jest posłuszeństwu i opisuje je jako przede wszystkim gorliwe i pogodne. Rozdział 7. w opisie pierwszych , a może nawet wszystkich, stopni pokory mówi tak naprawdę o stopniach posłuszeństwa. Święty Benedykt wciąż przywołuje posłuszeństwo, tak jak św. Franciszek opiewa ubóstwo. Słysząc wciąż to naleganie, mamy pokusę, żeby powiedzieć: „Ależ Ojcze, dlaczego nieustannie powtarzasz nam to samo?”. Gdyby usłyszał to pytanie, z pewnością odpowiedziałby nam tak, jak św. Jan odpowiedział swoim uczniom : „Ponieważ jest to nakaz Pana; jeżeli tylko to się uczyni, wystarczy”[1]. Posłuszeństwo zawsze, posłuszeństwo we wszystkim, posłuszeństwo wszystkim sprawującym władzę w klasztorze i dodatkowo – posłuszeństwo heroiczne, o którym mówi ten rozdział. Święty Benedykt ujawnił nam swoją tajemnicę, powierzył nam swój ideał: uczynić z mnicha nie tylko człowieka posłusznego, ale uosobienie posłuszeństwa, na wzór Pana, przez Pana i w Panu, który „uniżył samego siebie stawszy się posłusznym aż do śmierci” (Flp 2,8).

Przed przystąpieniem do komentowania tego rozdziału można zadać sobie pytanie, czy był jakiś szczególny powód, który skłonił Naszego Świętego Ojca do rozważania kwestii posłuszeństwa heroicznego zaraz po rozdziale 67., a nie w innym miejscu. Sądzimy, że w tym przypadku, podobnie jak w rozdziale poświęconym urzędowi furtiana, porządek wykładu został zaczerpnięty ze źródła wykorzystywanego przez autora. Chodzi o 10. rozdział IV księgi „Instytucji” Kasjana[2]

Jeśli jakiś brat otrzymałby polecenia trudne lub zgoła niemożliwe do wykonania, niechaj przyjmie wówczas rozkaz z całą łagodnością i posłuszeństwem[3].

Polecać rzeczy trudne lub zgoła niemożliwe do wykonania? Gdzie się podziała ta tak wychwalana rozumna roztropność Reguły św. Benedykta? Gdzie się podziała dana w Prologu obietnica nieustanawiania niczego, co przekraczałoby zwykłe ludzkie siły: „Ufamy przy tym, że (…) nie ustanowimy nic surowego ani nazbyt trudnego” (P, 46)? Nie, nie ma tu sprzeczności. Święty Benedykt w żaden sposób, jak sądzimy, nie przyjmuje rozpowszechnionych na Wschodzie zwyczajów, skąd inąd często czcigodnych i sugestywnych, które zmierzając do złamania woli człowieka – paradoksalnie – łamią ustalony przez regułę podział zadań i obowiązków, stają się jego zaprzeczeniem. Ani w Regule św. Benedykta, ani w jego żywocie nie znajdziemy niczego, co pozwoliłoby utożsamić w praktyce te impossibilia, o których mówi, z impossibiliami w rozumieniu Kasjana. Te same słowa mogą oznaczać całkiem do siebie niepodobne rzeczywistości. Cud św. Maura chodzącego po wodzie jest naprawdę wydarzeniem wyjątkowym. Zresztą być może Nasz Święty Ojciec na początku chciał tylko wysłać chłopca na pomoc małemu Placydowi, a dopiero posłuszeństwo Maura przywołało cud.

Możliwe, że św. Benedykt ma na myśli hipotetyczną sytuację posłuszeństwa, która w rzeczywistości ma minimalne szanse zaistnienia, czy też po prostu po ludzku jest niewyobrażalna. Przede wszystkim jednak na chwilę uosabia się z tymi, którzy otrzymują polecenia i od razu bardzo chętnie głoszą, że są one niemożliwe do wykonania. Opat zastanawiał się długo, kalkulował, mierzył. Nie podjął decyzji tak pochopnie, aby mnich, któremu powierzył urząd szafarza, infirmarza, czy lektora, mógł – zachowując dobrą wolę – wymawiać się swoją niezdolnością. Tak słodko jest nie mieć żadnej odpowiedzialności, w całości oddawać się tylko swojej modlitwie i swoim studiom! Tak dobrze jest być na statku tylko zwykłym pasażerem, bez obowiązku przykładania ręki do trudu żeglowania! W ten sposób, wskutek zbyt naturalistycznego złudzenia, gdy tylko nałożenie jakichś najlżejszych nawet obowiązków zmusi niektórych braci do wyjścia ze swojego spokoju i podjęcia pracy dla wspólnoty, ich pierwszą reakcją  jest wycofanie się i ukrycie za swoją niemocą. Dokładnie tak samo, nieco zabawnie, zachowywał się ów kruk, któremu Nasz Święty Ojciec polecił odnieść gdzieś daleko zatruty chleb: „Wówczas kruk otworzył dziób, a rozpostarłszy skrzydła zaczął skakać wokół chleba kracząc, jakby pragnął powiedzieć, że chce być posłuszny, a przecież rozkazu wypełnić nie może”[4].

Metoda przyjęta przez św. Benedykta wobec tej bojaźni jest w pełni ojcowska. Mówi swojemu mnichowi: „Jesteś przekonany, że to polecenie jest trudne, że jest dla ciebie niemożliwe do wykonania? Być może to prawda. Nie chcę dyskutować o tym, jak ty to przeżywasz. Zrozum jednak, że posłuszeństwo jest czymś przewyższającym naturalne zdolności ludzkie. Być może jest ono podobne do przywrócenia umarłego do życia, które pewnego dnia usiłował na mnie wymóc poczciwy wieśniak z Cassino[5]! Pamiętaj, że istnieją łaski stanu i łaski związane z pełnieniem urzędu. Bóg pomaga nam unieść to, czym On sam nas obciąża. Ponadto, tak wiele rzeczy wydaje się niemożliwymi tylko dlatego, że nie podjęliśmy odważnej próby ich wykonania! Odzyskasz poczucie równowagi, gdy spróbujesz. Jeśli nie spróbujesz, ono nigdy nie nadejdzie. Być może też twój opat chce ci pokazać i uświadomić, do czego jesteś zdolny i zmusić cię do duchowego wzrostu przez wysiłek. Przypomnij sobie o powołaniach Mojżesza, Izajasza, Jonasza, Amosa i św. Jana Chrzciciela”.

A zatem z „całą łagodnością i posłuszeństwem” zakonnik przyjmie wydany rozkaz. W ten właśnie sposób uczymy się chodzić po wodzie, jak św. Maur. Ileż to razy zdarza się, że Bóg nagle usuwa wszystkie przeszkody, dzięki radosnemu entuzjazmowi naszego posłuszeństwa! Niewiasty, które udały się do grobu Pana, w drodze również zadawały sobie pytanie: „Któż nam odsunie kamień od drzwi grobowca?”. A gdy doszły, ciężki kamień był odsunięty: „I spojrzawszy ujrzały odsunięty kamień. A był bardzo wielki” (Mk 16,3-4).

Gdyby zaś się przekonał, że ciężar tego zadania przekracza całkowicie jego siły, niech cierpliwie i w chwili stosownej przedstawi przełożonemu przyczyny swojej niemożności, jednak nie okazując pychy, nie sprzeciwiając się jego woli ani nie odmawiając jej spełniania[6].

Jeśli, po lojalnym podjęciu próby i dołożeniu wszelkich starań, dojdziesz do przekonania, że zadanie zdecydowanie nie jest na twoją miarę, nie dąsaj się, nie narzekaj, nie użalaj się nad samym sobą przed swymi braćmi. Idź do swojego opata i w stosownej porze spokojnie wyjaśnij powody swojego niepowodzenia; nie okazując pychy, bez buntu i bez kontestacji. Spróbuj przedstawić sprawę, jakby dotyczyła ona kogoś innego, nie ciebie, jako problem, który tylko w jakiejś części związany jest z tobą. „W chwili stosownej” zaznacza św. Benedykt. Rzeczywiście, trzeba umieć wyczekać na dobry moment, na czas, kiedy jest się spokojnym i wie się, że przełożony też taki będzie. Trzeba też wybrać odpowiednie miejsce. Nie chodzi tu o dyplomację czy dwulicowość, ale o roztropność i miłość. Gdy już dojdzie do rozmowy, unikajmy wszystkiego, co wyglądałoby na wyniosłe domaganie się, dominację uczuć, czy przywiązanie do naszej konstrukcji myślowej. Przyjmijmy ogólną zasadę, żeby prosić o pozwolenie tylko w doskonałej wolności ducha i z nadprzyrodzonym wyrzeczeniem się woli własnej, czyli z góry akceptując możliwość odmowy. Mamy być cali przeniknięci posłuszeństwem; tylko posłuszeństwo jest naszym zabezpieczeniem przez złudzeniami i aniołem stróżem naszego życia monastycznego. „Bo cóż ja mam w niebie albo czego chciałem na ziemi oprócz ciebie? (…) Boże serca mojego i części moja, Boże na wieki!” (Ps 72,25-26).

Jeśli po tym wyjaśnieniu przełożony rozkaz swój nadal utrzyma, podwładny musi wiedzieć, że tak właśnie jest dla niego dobrze. Niechaj więc będzie posłuszny z miłości, ufając w pomoc Bożą[7].

Nawet więc gdy przedstawiliśmy naszą sprawę w najlepszym czasie i użyliśmy najbardziej przemyślanych argumentów, może się zdarzyć, że przełożony swój rozkaz podtrzyma. To jego sprawa. Być może jego zamiarem jest sprawdzić lub przymusić – ma do tego prawo. Jego szczególnym prawem jest nakładanie pewnych obowiązków bardziej dolegliwych, na przykład zarządzania wspólnotą. W takim przypadku mnich powinien usunąć ze swej duszy myśl o przeszkodach, w jego opinii nieprzezwyciężalnych, które dostrzegał. Powinien przekonywać samego siebie, że odpowiednie jest dla niego, aby działał w określony przez przełożonego sposób, że dobrze jest dla niego być posłusznym aż do granic możliwości. Aby zajść bardzo wysoko, dusze potrzebują takich unicestwień. „Ty tego chcesz, mój Panie i mój Boże? A zatem ja także tego chcę. Wszystko więc będzie dla mnie proste i łatwe. W Tobie położyłem moją nadzieję, a Ty obiecałeś swoją łaskę tym wszystkim, którzy w Tobie zaufali”. O taką właśnie postawę ośmiela się nas prosić Nasz Święty Ojciec, św. Benedykt! Nie chodzi o postawę małego dziecka, które jest posłuszne z lęku przed karą, ani o nastawienie kogoś, który poddaje się, gdyż nie ma możliwości postąpić inaczej. Chodzi o przemyślane spokojne przylgnięcie, o podległość będącą owocem bliskości i zażyłości, o głęboki akt wiary, nadziei i miłości: „Niechaj więc będzie posłuszny z miłości, ufając w pomoc Bożą”. Jeśli Bóg chciał tylko sprawdzić jakość naszego posłuszeństwa, jego anioł zstąpi w stosownym czasie, tak jak w przypadku Abrahama. Nic więcej nie tłumacząc, Nasz Święty Ojciec mówi nam: Liczcie na Boga.

Być może nie trzeba będzie cudu, aby się nam udało. Albowiem w rzeczywistości, powtórzmy to, różne niemożności ludzkie są często przejawami lenistwa i małoduszności. Zbyt często zapominamy, że aby jakaś rzecz została wykonana, trzeba zacząć nad nią pracować. Gdy więc poświęcaliśmy długie godziny na rozważanie, w fałszywym i niemądrym użalaniu się nad sobą, prawdziwych i wymyślonych trudności, które związane są z naszym obowiązkiem, niczego nie zmieniliśmy w realnym układzie rzeczy. Nasz obowiązek nadal pozostaje naszym obowiązkiem, wola Boża także pozostaje niezmienna. Udało się nam tylko samych siebie osłabić. Audentes fortuna juvat! Śmiałym los sprzyja! W naszym przypadku los to łaska Boga.

Dom Paul Delatte OSB

tłum. Tomasz Glanz

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 

[1] św. Hieronim, Comment. in Epist. s. Pauli ad Galatas; szósta lekcja z Brewiarza Rzymskiego na święto św. Jana, 27 grudnia.

[2] Post haec tanta observantia oboedientiae regula custoditur, ut juniores absque praepositi sui scientia vel permissu non solum non audeant cellam progredi, sed ne ipsi quidem communi ac naturali necessitati satisfacere sua auctoritate praesumant (rozpoznajemy w tym fragmencie zakończenie 67. rozdziału Reguły, teraz Kasjan będzie mówił o tym, do czego nawiązanie znajdujemy w bieżącym rozdziale): sicque universa conplere, quaecumque fuerint ab eo praecepta, tamquam si ex Deo sint caelitus edita, sine ulla discussione festinant, ut nonnumquam etiam inpossibilia sibimet imperata ea fide ac devotione suscipiant, ut tota viriute ac sine ulla cordis haesitatione perficere ea et consummare nitantur et ne inpossibilitatem quidem praecepti pro senioris reverentia metiantur. Święty Benedykt mógł mieć także w pamięci odpowiednie fragmenty z tekstów św. Bazylego, Reg. contr., LXIX, LXXXII, zob. też: Reg. fus., XXVIII.

[3]SI FRATRI IMPOSSIBILIA INIUNGANTUR. Si cui fratri aliqua forte gravia aut impossibilia iniunguntur, suscipiat quidem iubentis imperium cum omni mansuetudine et obœdientia.

[4] św. Grzegorz Wielki, Dialogi, ks. II, VIII, 3.

[5] „Dlaczego chcecie nałożyć na nasze barki ciężar, którego nie zdołamy unieść?” zakrzyknął najpierw św. Benedykt. Ale zaraz dokonał cudu w całej prostocie wiary; św. Grzegorz Wielki, Dialogi, ks. II, XXXII, 2-3.

[6] Quod si omnino viri um suarum mensuram viderit pondus oneris excedere, impossibilitatis suæ causas ei qui sibi præest patienter et opportune suggerat, non superbiendo aut resistendo vel contradicendo.

[7] Quod si post suggestionem suam in sua sententia prioris imperium perduraverit, sciat iunior ita sibi expedire, et ex caritate, confidens de adiutorio Dei, obœdiat.


Dom Paul Delatte OSB

(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!