Dom Delatte
2022.06.14 09:21

Komentarz do Reguły. Rozdział LXI: Jak należy przyjmować obcych mnichów

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

 

Jeśli przybywa obcy mnich z dalekich okolic i chce jako gość mieszkać w klasztorze, a spodobają mu się miejscowe zwyczaje i nie będzie wnosił do klasztoru niepokoju przez swoje nadmierne wymagania, ale zadowoli się po prostu tym, co zastanie, można go przyjąć na tak długo, jak tego pragnie[1].

Oto nowa procedura rekrutacyjna. Aby dobrze zrozumieć ten rozdział, musimy przypomnieć sobie, jak wyglądało życie zakonników na Zachodzie w czasach Naszego Świętego Ojca. Zakon monastyczny ujmowany jako całość przypominał wówczas nieokreśloną i nieukonstytuowaną mgławicę. Byli jacyś mnisi, jakieś klasztory, jakieś zwyczaje monastyczne, ale nie było żadnej kongregacji, takiej jak powstała później wokół Cluny, nie było też jeszcze jednej reguły, która obowiązywałaby w licznych domach[2], często nawet w klasztorze nie było innej reguły niż wola opata. Święty Romanus żył właśnie w ten sposób, jak zaświadcza św. Grzegorz z Tours: sub regula patris Deodati („pod regułą ojca Deodata”)[3]. Nawet na Wschodzie, gdzie od dawna istniały prawdziwe federacje klasztorów, które miały swoje spisane reguły, życie zakonne zachowywało charakter jakby prywatny, mniej uregulowany i mniej oficjalny niż w późniejszych wiekach. Brama do niestałości pozostawała szeroko otwarta; uzyskawszy błogosławieństwo swojego opata, można było łatwo ruszyć w drogę: na pielgrzymki do odległych sanktuariów, do centrów życia monastycznego, do ludzi żyjących w opinii świętości. Łatwo można było osiąść tam, gdzie reżim życia bardziej odpowiadał własnej gorliwości albo niedbałości. Święty Bazyli Wielki w swoich regułach wypowiada się jeśli nie wprost przeciw niestałości, to na pewno przeciw wynikającym z niej występkom[4].

Gyrowag i sarabaita, opisani na początku Reguły, realizowali ideał niestałości. Nie wydaje się, żeby to nimi zajmował się Nasz Święty Ojciec w tym rozdziale. Ludzie ci, łatwo rozpoznawalni, byli niezdolni do poprawy. W opisie św. Benedykta są przedstawieni jako zbyt niegodziwi, aby można było uznać, że „obcy mnich”, którego tu przyjmuje z otwartymi ramionami, jest gyrowagiem jakby z profesji. Jest w tym fragmencie mowa o mnichu przybywającym „z dalekich okolic”. Nie oznacza to, że przepisy podane dalej dotyczą tylko takich mnichów, a nie podlegają im mnisi przybywający z klasztorów bliżej położonych. Pod koniec tego rozdziału św. Benedykt zajmie się mnichami przybywającymi z pobliskich klasztorów i przedstawi szczególną zasadę ich dotyczącą.

Nie sądzimy, że należy dosłownie traktować dwukrotnie pojawiające się  w tym rozdziale sformułowanie „jako gość”. Ten fragment Reguły w ogóle nie dotyczy przyjmowania gości, a św. Benedykt wprost mówi o „mieszkaniu w klasztorze”, co wydaje się być rozstrzygające. Zresztą wszystkie opisane dalej szczegóły wyraźnie wskazują, że przybysz był dopuszczany do całego wewnętrznego życia monastycznego, które mógł poznawać, jednocześnie samemu dając się poznać. To wzajemne poznanie było konieczne, aby Nasz Święty Ojciec mógł rozwinąć swój miłosierny plan przyjęcia tych, których cechuje stałość. W żywocie św. Benedykta[5] czytamy, że mnisi z klasztoru opata Serwandusa spali na Monte Cassino w jednym pomieszczeniu z braćmi. Święty Pachomiusz początkowo wprowadzał obcych mnichów do swojej wspólnoty, ale później zmienił zdanie, aby zapobiec nieporozumieniom i niesnaskom[6].

Święty Benedykt oczekuje od przyjętego w ten sposób mnicha jedynie zaakceptowania wymagań i warunków życia w miejscu, do którego Pan go zaprowadził. Czy w nocnym wstawaniu, czy w posiłkach, czy w pracy traktuje się go jak brata, pod warunkiem, że będzie jak brat, to znaczy jego postępowanie będzie się cechowało miłością i prostotą. Jeśli okaże się, że przybyły mnich domaga się dla siebie wyjątków i ma „nadmierne wymagania”, będzie tylko źródłem kłopotów. Święty Benedykt napisze za chwilę, jak zachowywać się w takiej sytuacji. Jeśli jednak będzie taktowny i będzie potrafił się dostosować, może zostać przyjęty do klasztoru na czas tak długi, jak tego pragnie[7].

Gdy rozumnie i z pokorną miłością coś zgani lub coś zaproponuje, niechaj opat rozważy starannie jego słowa, bo może Pan przysłał go właśnie w tym celu[8].

Jest to z całą pewnością jeden z fragmentów Reguły, w którym odbija się pokorna i mądra dusza Naszego Świętego Ojca, jego intelektualna pouczalność. Można być bardzo świętym i bardzo inteligentnym, a jednak wciąż widzieć, że czegoś można się nauczyć od innych. Mojżesz był bez wątpienia wywyższony łaską i obdarzony większymi zdolnościami niż Jetro, ale przyjął od niego dobrą radę (Wj 18,13-26)[9]. A nasza dusza powinna tym ochotniej przyjmować pouczenie od kogoś innego, gdyż niekiedy nie dostrzegamy szczegółów naszego własnego życia. Obcy mnisi, którzy mają inne doświadczenia i którzy nie są obciążeni znajomością z nami, są bardziej zdolni do dostrzeżenia naszych niedoskonałości.

Ale abyśmy mogli z mądrością skłonić ucho do uwag czynionych przez  osoby z zewnątrz, św. Benedykt wymaga, aby uwagi te były, po pierwsze, rozumne i obiektywnie uzasadnione, a po drugie – aby były przekazywane w formie taktownej, bez wyniosłości i awantur: „z pokorną miłością”. Działając właśnie w ten sposób, mamy największe szanse spotkać się z Duchem Bożym. W słowach „coś zgani” chodzi o wprost wyrażoną przyganę, ostrzeżenie, że jakiś sposób postępowania jest niestosowny, z kolei w słowach „coś zaproponuje” – o mądrą zachętę skierowaną do przełożonego, aby zbadał jakąś sprawę albo działał w taki czy inny sposób. Człowiek mądry w naturalny sposób kieruje swoje wypowiedzi właśnie do opata, a nie do tych, którzy nie mają żadnej władzy koniecznej do poprawiania i zarządzania. Opat ma roztropnie i bezstronnie przeanalizować zasygnalizowaną kwestię, gdyż być może w osobie obcego mnicha sam Pan przyszedł, aby nas ostrzec. Przecież On tak często ukrywa się w gościach!

Jeśli zaś zechce później zobowiązać się do stałości, nie godzi się odrzucać takiej prośby, tym bardziej, że w czasie gdy mieszkał jako gość, można już było poznać jego życie. Gdyby będąc jeszcze gościem okazał się wymagający i występny, nie tylko nie trzeba dopuszczać go do wspólnoty klasztornej[10], lecz nawet uczciwie powiedzieć, by sobie poszedł, zanim inni zarażą się jego chorobą[11].

Moglibyśmy połączyć pierwsze zdanie tego fragmentu z jednym z następnych, które zaczyna się od słów: „Gdyby zaś swoim zachowaniem nie zasługiwał na wyrzucenie…” i do tego ograniczyć nasz komentarz.

Pobyt wewnątrz klasztoru pozwolił poznać cechy charakteru przybyłego mnicha. Od czasu, gdy pozwolono mu dołączyć do wspólnoty braci, jego prawdziwa osobowość miała okazje się ujawnić. Wiadomo już, czy jest człowiekiem wymagającym, trudnym do zadowolenia, skupionym na sobie, czy też nie. Jeśli tak, łatwo przewidzieć, że zaraz po przyjęciu, jeśli by się na nie zgodzono, stanie się zagrożeniem dla ślubowanej przez wszystkich stałości. Może okazało się, że jest człowiekiem pełnym wad. Nie tylko popełnia błędy – któż ich nie popełnia? – ale ma głęboko zakorzenione złe nawyki, a uporczywe trwanie w nich będzie ciężarem dla wspólnoty i narazi słabsze dusze na niebezpieczeństwo. Często człowiek wywiera nieproporcjonalny wpływ na innych przez swą wartość moralną, a ludzkie niedoskonałości, niestety, uwspólniają się najłatwiej. Opat powinien więc mieć przede wszystkim na względzie dobro wspólne. Nie może dla wątpliwej nadziei poprawy przybysza narażać swoich mnichów na realne niebezpieczeństwa. Jeśli zatem wszyscy będą nim zmęczeni, trzeba mu „uczciwie” powiedzieć, żeby sobie poszedł. Święty Benedykt nie chce, aby obcego mnicha traktować nieuprzejmie i wyrzucać siłą.

Gdyby zaś swoim zachowaniem nie zasługiwał na wyrzucenie, nie należy czekać, aż poprosi o przyjęcie do wspólnoty, lecz już wcześniej poradzić mu, aby został i innych pouczał swoim przykładem, bo przecież w każdym miejscu jedynemu służymy Bogu, walczymy pod rozkazami jedynego Króla[12].

Jeśli po doświadczeniu reguł panujących w klasztorze (przypomnijmy sobie zdanie: „Jeśli zaś zechce później zobowiązać się… .”) okaże mocno ugruntowaną wolę zakończenia swoich podróży i będzie chciał ustabilizować się w klasztorze, nie należy się tym planom sprzeciwiać, ale rozważyć jego prośbę. Stałość jest, zdaniem św. Benedykta, pierwszym dobrem i najlepszą gwarancją duchowego postępu – całe opisane wyżej postępowanie niezawodnie na to wskazuje. Skoro więc przez czas swej faktycznej przynależności do wspólnoty przybysz dał się poznać od dobrej strony, przynależność tę można zmienić na formalną i prawnie wiążącą.

Jednak św. Benedykt idzie jeszcze dalej. Gdyby ów mnich nie odważył się poprosić albo nie wpadłby na ten pomysł, można go łagodnie zachęcić, aby się ustabilizował. Aby to dobrze zrozumieć, dlaczego Nasz Święty Ojciec jakby nieco dowartościował i uprzywilejował swój dom, przypomnijmy sobie, że w tamtych czasach stałość była zachowywana tylko w jego klasztorach. Poza życiem benedyktyńskim nie było jeszcze trwałych więzi między zakonnikami a ich klasztorem. Ponadto, przybyły mnich z jakiegoś powodu opuścił już swój klasztor. Jeśli jest cnotliwy, jeśli dobrze rokuje, dlaczegóż nie mielibyśmy przejąć inicjatywy? Jego klasztor nic nie traci, bo już go opuścił i zapewne nie obiecał powrotu; sam mnich odnosi korzyść – wchodzi w życie, które stałość czyni doskonalszym; korzysta także dom benedyktyński, ponieważ powiększa się o dobrego mnicha, a dzięki jego obecności inni będą podbudowani[13]. Trzeba mu dać do zrozumienia, że zatrzymanie się w tym klasztorze w żadnym razie nie jest sprzeczne z jego profesją, gdyż „w każdym miejscu jedynemu służymy Bogu, walczymy pod rozkazami jedynego Króla”. Nie chodzi o to, aby zmienił Pana, ale o to, aby osiadł w środowisku, w którym lepiej się Mu służy[14]. Trzeba uważać, aby nie pojmować tego zdania jako nieprzyjaznego stałości. Nasz Święty Ojciec z całą pewnością nie miał zamiaru powiedzieć, że zmiana klasztoru była wydarzeniem nieistotnym! Wręcz przeciwnie, uczynił tę uwagę, aby zachęcić dobrego mnicha do pozostania.

Mnich, który zdecydował się pozostać, nie odbywał nowego nowicjatu, ponieważ prowadził już życie monastyczne, a kwestia klasztoru, w którym je prowadził, była sprawą wtórną. Nie musiał też ponownie składać profesji, miał jedynie przyrzec stałość. Paweł Diakon i Hildemar przekazali nam formuły stosowane w ich domach w takiej sytuacji. Później zwiększenie się liczby zakonów doprowadziło do modyfikacji procedur związanych ze zmianą przynależności. Obecnie przejście z jednego zakonu do innego łączy się z koniecznością powtórzenia nowicjatu i ponownego złożenia profesji. W większości przypadków niezbędne jest także uzyskanie zgody Stolicy Świętej.

Jeśli opat stwierdzi, że jest on tego godny, może mu przyznać miejsce nieco wyższe. Nie tylko zresztą mnichowi, lecz również komuś z wyżej wspomnianych kapłanów czy kleryków ma opat prawo przydzielić miejsce wyższe, niż wynikałoby to z czasu jego wstąpienia, skoro uzna, że ich sposób życia na takie wyróżnienie zasługuje[15].

Jeśli więc opat uzna, że cnoty nowo przybyłego usprawiedliwiają wyjątek od powszechnej reguły i (jak należy się domyślać) są takie, jak opisane wyżej, może z własnej inicjatywy przesunąć go w hierarchii „nieco” wyżej, ponad miejsce, które przypada mu z racji czasu wstąpienia do klasztoru[16]. Tak samo należy postąpić z przedstawicielami stanu kapłańskiego albo klerykami, o których była mowa wcześniej. To zalecenie św. Benedykta, które w podobnych słowach zostało zapisane w rozdziałach: 60., 62. i 63., ma na celu formalne zdefiniowanie władzy opata oraz oszczędzenie braciom niespodzianek i zabezpieczenie przed ewentualnymi skargami, które w sposób zupełnie naturalny mogłyby zrodzić się we wspólnocie: „Ci ostatni tylko jedną godzinę pracowali, a uczyniłeś ich równymi nam, którzyśmy znosili ciężar dnia i upału” (Mt 20,12). Pamiętajmy, że ta władza opata nie jest arbitralna, a św. Benedykt dwukrotnie powtarza, że to „sposób życia” ma usprawiedliwiać przyznany awans.

Niech jednak opat zwraca uwagę, by nigdy nie przyjmować na dłużej mnicha z jakiegoś innego, a znanego mu klasztoru bez zgody lub listu polecającego tamtejszego opata. Jest bowiem napisane: Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe[17].

Przypomnijmy sobie, że św. Benedykt na początku rozdziału mówił o mnichach, którzy przybywają „z dalekich okolic”, być może ze Wschodu. W większości tego rodzaju przypadków klasztor przyjmujący przybysza był zmuszony założyć, że przybywa on w dobrej wierze, i wyrobić sobie sąd na temat jego charakteru i obyczajów przez obserwację jego postępowania. Często od takiego mnicha nie można było oczekiwać niczego więcej. Ale św. Benedykt jest bardziej wymagający, gdy chodzi o kogoś przychodzącego z klasztoru blisko położonego i znanego. Ponieważ te dwa klasztory znały się, mówiono w nich tym samym językiem, miały ze sobą jakieś relacje, ich opaci mogli uzgodnić sprawę między sobą.

Po pierwsze, opat przyjmujący mógł postawić wynikające z roztropności pytanie: W jakich okolicznościach ten mnich porzucił swój klasztor? Czy był dezerterem, czy miał zgodę swojego opata? Święty Benedykt daleki jest od nastawienia polegającego na chęci wzbogacenia się na tym, co inni tracą, albo nawet na tym, co odrzucają. Kontakt z opatem klasztoru, który obcy mnich opuścił, jest też wymogiem kurtuazji i miłości. Nasz Święty Ojciec zachęca opata do zadania sobie pytania, jak by się poczuł, gdyby jakiś sąsiad podbierał mu mnichów: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”[18]. W końcu to zalecenie było w pełni zgodne ze zwyczajami monastycznymi i prawodawstwem ówczesnych synodów[19]. A zatem obcy mnich zostanie przyjęty tylko wówczas, gdy pewne będzie, że jego przełożony się na to zgadza – czy to przez pisemne świadectwo, które ów mnich ma ze sobą, czy to przez list skierowany bezpośrednio do opata przyjmującego, czy też dzięki użyciu jakichś innych sposobów. W przypadku braku takiej wyraźnie wyrażonej zgody, tego formalnego świadectwa, trzeba przynajmniej, aby przybysz okazał ogólny list polecający[20]. Takie pisma (wspomnieliśmy już o nich w komentarzu do rozdziału poświęconego gościom) rzeczywiście były pisane albo w formie listu opata do opata, albo w formie bardziej ogólnego dokumentu przeznaczonego dla wszystkich władz kościelnych i zakonnych, który informował, że mnich wyszedł ze swojego klasztoru w sposób uporządkowany, poszukuje nowej rodziny zakonnej i nie dokonał jeszcze żadnego wyboru[21].

Dom Paul Delatte

tłum. Tomasz Glanz

 

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 

[1] DE MONACHIS PEREGRINIS, QUALITER SUSCIPIANTUR. Si quis monachus peregrinus de longinquis provinciis supervenerit, si pro hospite voluerit habitare in monasterio et contentus est consuetudinem loci quam invenerit, et non forte superfluitate sua perturbat monasterium, sed simpliciter contentus est quod invenerit, suscipiatur quanto tempore cupit.

[2] Zob.: św. Jan Kasjan, Inst., II, II.

[3] św. Grzegorz z Tours, Liber vitae patrum.

[4] św. Bazyli, Const. mon., rozdz. VII i VIII, PG XXXI, 1365-1370.

[5] św. Grzegorz Wielki, Dialogi, ks. II, XXXV, 2.

[6] Vita S. Pachom., Acta SS., Maii t. III, s. 307.

[7] Wydaje się, że św. Benedykt w znacznym stopniu zainspirował się wskazaniami św. Bazylego: Concedi quidem ei convenit ingressum (…). Interdum enim potest fieri, ut per tempus proficiat et delectetur sanctitate vitat et permaneat in coeptis, (Reg. contr., LXXXVII).

[8] Si qua sane rationabiliter et cum humilitate caritatis reprehendit aut ostendit, tractet abbas prudenter ne forte pro hoc ipsud eum Dominus direxerit.

[9] św. Augustyn, De Doctrina christ., praef. 7, PL XXXIV, 18.

[10] To wyraźne nawiązanie do myśli św. Bazylego: Quem sociari voluerint corpori congregationis, (Reg. contr., XCII).

[11] Si vero postea voluerit stabilitatem suam firmare, non rennuatur talis voluntas, et maxime quia tempore hospitalitatis potuit eius vita dinosci. Quod si superfluus aut vitiosus inventus fuerit tempore hospitalitatis, non solum non debet sociari corpori monasterii, verum etiam dicatur ei honeste ut discedat, ne eius miseria etiam alii vitientur.

[12] Quod si non fuerit talis qui mereatur proici, non solum si petierit suscipiatur congregationi sociandus, verum etiam suadeatur ut stet, ut eius exemplo alii erudiantur, et quia in omni loco uni Domino servitur, uni regi militatur.

[13] W oryginale zachodzi symetria między dwoma zwrotami ne ejus miseria etiam alii vitientur („zanim inni zarażą się jego chorobą”) i ut ejus exemplo alii erudiantur („innych pouczał swoim przykładem”). Być może św. Benedykt chciał też powiedzieć, że ta stabilizacja jest dobrą przykładem i zaproszeniem dla innych pielgrzymujących mnichów.

[14] Albo też po prostu, nie odpowiadając wprost na jego niewypowiedziane obawy, trzeba mu zasugerować, że nie musi szukać dobrego życia monastycznego gdzie indziej, bo już je tu znalazł, ma je pod ręką.

[15] Quem si etiam talem esse perspexerit abbas, liceat eum in superiori aliquantum constituere loco. Non solum autem monachum, sed etiam de suprascriptis gradibus sacerdo tum vel clericorum stabilire potest abbas in maiori quam ingrediuntur loco, si eorum talem perspexerit esse vitam.

[16] Pierwsza Reguła Świętych Ojców była pod tym względem surowsza: Ille vero monachus quantos fratres in alio monasterio invenerit, tantos se noverit habere priores. Nec attendendum est qui fuit antea, sed probandum est qualis esse coeperit (XIII).

[17] Caveat autem abbas ne aliquando de alio noto monasterio monachum ad habitandum suscipiat sine consensu abbatis eius aut litteras commendaticias, quia scriptum est: Quod tibi non vis fieri, alio ne feceris.

[18] Ta zasada zapisana jest też jako dziewiąte narzędzie dobrych uczynków (4, 9) i podana na końcu rozdziału 70.

[19] W Pierwszej Regule Świętych Ojców zapisano: Nec tacendum est qualiter inter se monasteria pacem firmam obtineant. Non licebit de alio monasterio, sine voluntate ejus qui praeest Patris, fratres recipere. Sed nec videre oportet, dicente Apostolo : quia qui primam fidem irritam fecit est infideli deterior. (Zauważmy tę zachętę do stałości sformułowaną jeszcze przed św. Benedyktem.) Quod si precatus fuerit ab eo qui praeest Patre ut in alio monasterio ingrediatur, commendetur ab eo ei qui praeest ubi esse desiderat, et sic suscipiatur, etc. (XIII). Synod w Agde w 506 r. postanowił: Monachum nisi Abbatis sui aut permissu aut voluntate ad alterum monasterium commigrantem, nullus Abbas aut suscipere aut retinere praesumat (Kanon XXVII, Mansi, t. VIII, col. 329, zob. też: Synod Orleański z 511 r., Kanon XIX, Mansi, t. VIII, col. 354-355).

[20] Synod w Agde (506 r.) zabrania mnichom, jak również klerykom, podróżowania bez takich listów (Kanon XXXVIII, Mansi, t. VIII, col. 331).

[21] E. Martène podaje wiele przykładów obu rodzajów pism w swoim komentarzu do tego rozdziału. Zob. też: s. Desiderii Cadurcensis (zm. ok. 654), Epist. II i IX, PL LXXXVII, 249, 253.


Dom Paul Delatte OSB

(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!