Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
Gdy w wielkanocną niedzielę Franciszek pojawił się na balkonie Bazyliki świętego Piotra wierni ucieszyli się, że biskup Rzymu wraca do zdrowia, a przynajmniej lepiej się czuje. Kto pamięta telewizyjne obrazki z poranka Wielkanocy w 2005 roku, ten mógł przypomnieć sobie Jana Pawła II, który bez słowa błogosławił wiernym na Placu świętego Piotra. Zarówno w przypadku papieża Wojtyły, jak i papieża Bergoglio nikt nie mógł wiedzieć, że będzie to ostatnie spotkanie Następcy Piotra z wiernymi. Wiele tych dwóch papieży od siebie różniło, ale niespodziewanie połączyła ich końcówka pontyfikatu, która była wypełniona cierpieniem. Oszczędził nam oglądania papieskiego cierpienia Benedykt XVI, którego zdjęcia z klasztoru Mater Ecclesiae w ogrodach watykańskich dawkowano tylko co jakiś czas w mediach społecznościowych.
Pontyfikat Franciszka rozpoczął się od poczucia inności, szczególnie dla osób w jakiś sposób przywiązanych do teologii Josepha Ratzingera i ogólnego kościelnego anturażu. Gdy wydawało się, że dawny ołtarz w Kaplicy Sykstyńskiej (chodzi o ołtarz przy którym celebrans stał z ludem zwrócony w stronę fresku Michała Anioła) powrócił do swojej pierwotnej funkcji, to właśnie w 2013 r. nowy papież odprawił pierwszą mszę po wyborze versus populum. Był to sygnał, że wrażliwość Franciszka – przynajmniej w kwestii liturgii – jest inna niż ta, którą proponował następca Jana Pawła II. Franciszek miał okazję do Benedyktowej troski o liturgię dołożyć rys nauczania społecznego, zasady pomocniczości oraz wrażliwości wobec ludzi „na peryferiach”. Szybko jednak okazało się, że w grę wchodził raczej wariant „albo, albo”. Nie oznacza to, że papież odrzucał liturgiczne dziedzictwo Kościoła lub wprost kontestował nauczanie Benedykta XVI. Widać było jednak, że serce Franciszka znajduje się gdzie indziej. Znajdowało się ono także w innym miejscu niż serce Jana Pawła II. Jednym ze sztandarowych sformułowań Karola Wojtyły był zwrot „cywilizacja śmierci – cywilizacja życia”. Zostały one przejęte od Pawła VI. Franciszek – i tu trzeba oddać mu sprawiedliwość – wypowiadał się o np. na temat aborcji w sposób bardzo zdecydowany. Wydaje się jednak, że te sprawy nie znajdowały się na samym szczycie papieskiej agendy.
W niniejszym tekście chciałbym zwrócić uwagę na wybrane tematy, które Franciszek podsuwał do refleksji teologom, pasterzom oraz wiernym świeckim. Zaznaczam, że wybór ten ma charakter subiektywny i nie odzwierciedla do końca pełnego spektrum tematów poruszanych przez Franciszka. Warto także zaznaczyć, że zmarły papież nie był teologiem „z uniwersyteckimi papierami”. O ile Joseph Ratzinger był światowej sławy niemieckim teologiem, a Karol Wojtyła mocno odwoływał się dziedzictwa Akwinaty, o tyle Jorge Mario Bergoglio był bardziej duszpasterzem niż katolickim myślicielem. Jak zauważyła australijska teolog Tracey Rowland młody ojciec Jorge Bergoglio został wysłany na studia doktoranckie w Niemczech na wydziale teologiczno-filozoficznym Sankt Georgen we Frankfurcie nad Menem, a jako temat pracy doktorskiej wybrał teologię Romano Guardiniego, ale rozprawy tej nigdy nie obronił1. Chciałbym w niniejszym tekście pominąć sformułowania Franciszka, które zrobiły medialno-kościelną karierę, jak ta o ocenianiu osoby homoseksualnej, o rozmnażaniu się jak króliki lub wypowiedzi na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej. Być może powodem niezrozumienia papieża i jego własnego problemu z artykułowaniem pewnych spraw było to, że – jak pisał Michał Kłosowski – „ten papież mówi po włosku, myśli po hiszpańsku, a słucha go świat zdominowany przez język angielski”2. Może jest również tak jak pisze na łamach First Things Joseph Shaw, że Franciszek przypominał Rowana Williamsa – anglikańskiego prymasa, który swoimi delikatnymi wypowiedziami musiał godzić anglikańskie frakcje ostro formułujące swoje stanowiska po dwóch stronach teologiczno-duszpasterskiego ringu3. Na Franciszka – tak mi się wydaje – można spojrzeć także z innej, nieznanej mainstreamowi strony.
Fratelli tutti i demitologizacja
Franciszek w pierwszych skojarzeniach opisywany jest jako papież skracający dystans. Podkreśla się jego bliskość, bezpośredniość i braterskie podejście. Słowo „braterstwo” pojawiło się już w pierwszym przemówieniu do wiernych po wyborze na papieża. Braterstwu poświęcona została encyklika Fratelli tutti z 2020 r. W jej tekście brakuje na samym początku tradycyjnego wymienienia adresatów tego dokumentu. Zazwyczaj byli to arcybiskupi, biskupi, wierni świeccy i ludzie dobrej woli. Temat braterstwa będzie bowiem zajmował wierzących katolików, wiernych innych odłamów chrześcijaństwa, wyznawców innych religii, a także osoby wątpiące, poszukujące oraz ateistów. Wszyscy oni podpiszą się pod słowem braterstwo. Jednak pytanie o definicję braterstwa, o to, kto należy do tej braterskiej wspólnoty może podzielić jeszcze przed chwilą zgodną grupę ludzi. Tym samym, powstaje poważniejsze pytanie: czy papież w encyklice przemawia jako Następca Piotra czy może jako jeden z liderów i duchowych przywódców współczesnego świata? A może przemawia jako jeden i drugi?
Franciszek wyjaśniając motywy napisania tej encykliki odwołał się do postaci Biedaczyny z Asyżu i jego wizyty u sułtana Malik-al-Kamila w Egipcie. Papież stwierdził, że „uderza nas, jak osiemset lat temu Franciszek zalecał, by unikać wszelkich form agresji czy sporów, a także by żyć pokornie i po bratersku «w poddaniu», także wobec tych, którzy nie podzielają ich wiary. Nie prowadził wojny dialektycznej, narzucając doktryny, ale przekazywał miłość Boga. (…) W ten sposób był płodnym ojcem, który wzbudził marzenie o braterskim społeczeństwie”4. Franciszek na początku tej społecznej encykliki zaznaczył, że nie ma być ona podsumowaniem nauczania Kościoła na temat braterstwa, ale ma ona zwrócić uwagę na uniwersalne braterstwo i otwartość na wszystkich. Papież wymienił niejako jednym tchem kilka postaci jako inspirujące dla rozumienia braterstwa, czyli Martina Lutra Kinga, Desmonda Tutu, Mahatmę Gandhiego oraz Karola de Foucauld5. Są to postacie należące do różnych religijno-społeczno-kulturowych światów.
Encyklika Fratelli tutti nie podała jakiejś wizji lub nawet konkretnej definicji braterstwa. Rozumiane jest ono na jej kartach w sposób bardzo szeroki i w pewien sposób niezdefiniowany. Język tej encykliki odbiega znacznie od encyklik społecznych m.in. Jana Pawła II oraz Benedykta XVI. Przykładem może być zdanie: „Snujmy marzenia jako jedna ludzkość, jako wędrowcy stworzeni z tego samego ludzkiego ciała, jako dzieci tej samej ziemi, która wszystkich nas gości, każdego z bogactwem jego wiary czy jego przekonań, każdego z jego własnym głosem, wszystkich jako braci!”6. Język papieża Franciszka jest zdecydowanie bliższy językowi religijnej medytacji, homilii, duchowego namysłu a nawet baśni niż językowi encyklik poprzedników. Także pod względem długości jest to dokument niezwykle rozbudowany.
Dla zrozumienia tego, w jaki sposób Franciszek rozumie braterstwo, pomocny jest rozdział drugi encykliki zatytułowany Cudzoziemiec na drodze. Papież najpierw przywołuje przypowieść Chrystusa o miłosiernym Samarytaninie z Ewangelii według św. Łukasza, a następnie w kilku punktach dokonuje jej egzegezy. Według autora dokumentu „w tradycjach żydowskich nakaz miłości i opieki nad drugim człowiekiem zdawał się ograniczać do relacji między członkami tego samego narodu. Dawne przykazanie «będziesz miłował bliźniego jak siebie samego» (Kpł 19, 18) było powszechnie rozumiane jako odnoszące się do współobywateli. Jednakże, szczególnie w judaizmie, który rozwijał się poza granicami Izraela, granice się poszerzały. Pojawiła się zachęta, by nie czynić innym tego, czego nie chcesz, by czyniono tobie”7. Papież jednak nie sprecyzował, czy chodzi tutaj o miłość względem innych wierzących w Chrystusa, czy wobec niechrześcijan. Cały kontekst encykliki pozwala stwierdzić jednak, że papież rozszerza granice tej miłości na wszystkich ludzi. Kolejno Franciszek w swojej egzegezie tej przypowieści dokonuje jej aktualnej relektury. W konkretnych postaciach dostrzega współczesnych zbójców, kapłanów i lewitów. W swojej interpretacji papież dodał także przechodzących z daleka od ofiary, którzy mogą być “sprzymierzeńcami zbójców”8. Zbójcami jest „postęp w świecie gęstych cieni porzucenia, przemocy używanej dla nikczemnych interesów władzy, gromadzenia i dzielenia”9. Przemoc zadana przez zbójców ma dzisiaj charakter systemowy, nie stanowi działania tylko poszczególnych osób, ale systemu, swoistego przemysłu wyzysku. Tymi, którzy omijali pobitego byli kapłan i lewita, czyli ludzie religijni. Wreszcie, sprzymierzeńcami zbójców są ci, którzy odwracają swój wzrok. Według Franciszka przypowieść o miłosiernym Samarytaninie należy interpretować maksymalistycznie, czyli „by być przy osobie potrzebującej pomocy, nie oglądając się na to, czy należy do naszego kręgu. W tym przypadku, to Samarytanin stał się bliźnim poranionego Judejczyka. By stać się bliskim i obecnym, przekroczył wszystkie bariery kulturowe i historyczne. Wniosek Jezusa jest wezwaniem: «Idź, i ty czyń podobnie! » (Łk 10, 37). To znaczy, że wzywa nas do odsunięcia na bok wszelkich różnic i do stawania się w obliczu cierpienia bliskim każdego człowieka”10. Jako końcowy komentarz papież dokonuje chrystologicznej interpretacji przywołanej paraboli. Ta chrystologiczna lektura wskazuje na oblicze Jezusa Chrystusa w każdym potrzebującym: „Dla chrześcijan słowa Jezusa mają również inny, transcendentny wymiar. Oznaczają one rozpoznanie samego Chrystusa w każdym bracie, który jest opuszczony lub wykluczony”11. Należy krytycznie spojrzeć na tę egzegezę papieża Franciszka. Poprzez sformułowanie „krytycznie” rozumiem nie spojrzenie polemiczne, ale próbujące uchwycić plus i minusy danej interpretacji. Ta interpretacja jest z jednej strony wyrazem braterstwa ogólnohumanistycznego, ale z drugiej strony chrześcijanie mogą słusznie pytać o tak mało w niej obecne chrześcijańskie, teologiczne, kościelne rozumienie tego fragmentu ewangelii. Papież z pewnością miał prawo dokonać takiej a nie innej lektury przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Jednakże konieczna jest także wewnątrzkościelna interpretacja tego tekstu dokonana chociażby przez Ojców Kościoła. Przez wieki dominowała w Kościele augustyńska interpretacja przypowieści. Doctor gratiae widział w napadniętym i pobitym Adama, a przez to ludzi wszystkich czasów. Złoczyńcy to obraz diabła, a kapłan i lewita to figury kapłaństwa Starego Testamentu. Samarytaninem jest sam Jezus Chrystus, który zanosząc chorego do gospody zapowiedział w ten sposób swój Kościół12. Taka lektura tego fragmentu nie stoi w sprzeczności ze sposobem jego odczytania przez Franciszka. Te dwie egzegezy – teologiczna oraz humanistyczna – są ze sobą komplementarne, a nie sprzeczne.
W tym miejscu Franciszek mógłby chyba zgodzić się ze współczesnym filozofem Jürgenen Habermasem. Ten ostatni mówił o sobie, że jest myślicielem „niemuzykalnym religijnie” i chociaż sam jest konsekwentnym ateistą, to jednak uważał, że wyłączenie elementu narracji religijnej z dyskursu społecznego byłoby z gruntu nieliberalne. Dla Habermasa – dyskutującego na początku XXI wieku z Josephem Ratzingerem – religie, a szczególnie religia chrześcijańska mogą mieć pozytywny wpływ na społeczeństwa nowoczesne. Według myśliciela intuicje religijne „na przestrzeni setek lat poddawano subtelnym interpretacjom i pod względem hermeneutycznym pozostawały one czymś żywym. Dlatego wspólnotowe życie gmin religijnych, jeśli tylko odrzuca dogmatyzm i opowiada się za wolnością sumienia, może pozostawać czymś stabilnym, co gdzie indziej nie jest już możliwe, i nie sposób tej stabilności odtworzyć jedynie dzięki profesjonalnej wiedzy ekspertów”13. Chociaż propozycji niemieckiego filozofa zarzucano „redukcjonizm religijny” to jednak próbował on w jakiś sposób uratować treści wywiedzione ze świata religii dokonując ich demitologizacji, a przez to ukazywać ich metareligijne przesłanie14. Papież Franciszek we Fratelli tutti dokonał w jakiejś mierze takiej demitologizacji braterstwa, ukazał je w humanistycznym, horyzontalnym świetle. Biograf papieża z Argentyny – Massimo Borghesi – zauważył, że papież senior wyraził poparcie, chociaż nie wprost, dla wizji Franciszka. Benedykt XVI w wywiadzie udzielonym belgijskiemu jezuicie Jacques’a Servais wypowiedział się następująco: „Tylko tam, gdzie jest miłosierdzie, ustaje okrucieństwo, kończy się zło i przemoc. Papież Franciszek całkowicie wpisuje się w tę perspektywę. (…). Z pewnością nieprzypadkowo przypowieść o dobrym Samarytaninie jest szczególnie pociągająca dla współczesnych ludzi. Nie tylko dlatego, że uwydatnia wymiar społeczny chrześcijańskiego życia, ani dlatego że Samarytanin, człowiek niereligijny, w porównaniu z przedstawicielami religii jawi się jako ten, który działa, by tak rzec, w zgodzie z wolą Boga, podczas gdy oficjalni przedstawiciele religii okazują się być wobec niej oporni. To jasne, że współczesnemu człowiekowi się to podoba. Jednak wydaje mi się, że ważniejsze jest to, że ludzie współcześni w głębi duszy oczekują, by Samarytanin przyszedł im z pomocą, by się nad nimi pochylił, polał ich rany oliwą, zatroszczył się o nich i zaniósł ich do miejsca schronienia. W głębi serca wiedzą, że potrzebują miłosierdzia i delikatności Boga. W twardym, stechnicyzowanym świecie, w którym uczucia nie są już nic warte, rośnie oczekiwanie na zbawczą miłość, która będzie ofiarowana za darmo”15. Poprzednik Franciszka uzupełnił niejako egzegezę następcy o teologiczną interpretację przypowieści o Samarytaninie.
Teologia po skandalach wykorzystania
Papież zawsze jest papieżem danego czasu i to problemy danego czasu stają się problemami papiestwa. Końcówka pontyfikatu Jana Pawła II, pontyfikaty Benedykta XVI i Franciszka stały się czasem próby uporania się ze skandalem nadużyć seksualnych. Tym problemem zajmuje się – obok psychologii, psychiatrii i nauk prawnych – teologia moralna. Także ona korzysta z tego, co przyniosły osiągnięcia ostatnich dziesięcioleci na gruncie nauk szczegółowych. Jednocześnie wciąż brakuje w Kościele dogmatycznego, doktrynalnego spojrzenia na dramat wykorzystania seksualnego przez osoby duchowne lub duchowych liderów. Pytania takie jak: jak mogło dojść do tych nadużyć, jaki związek mają one z wiarą sprawcy, ofiary i tych, którzy o tym się dowiadują są niezwykle istotne. Jeśli teologia – oczywiście w ramach swoich kompetencji – nie odpowie na pewne pytania, zrobią to za nią media lub świeckie sądy.
Za pontyfikatu Benedykta XVI w 2010 zmieniono normy de gravioribus delictis zastrzeżone do osądzenia przez Kongregację Nauki Wiary (obecnie dykasteria), a w tym „przestępstwo przeciw szóstemu przykazaniu Dekalogu, popełnione przez duchownego z nieletnim poniżej osiemnastego roku życia; w tym numerze zrównana jest z nieletnim osoba, która trwale jest niezdolna posługiwać się rozumem”16. Kościelny prawodawca dostrzegł nie tylko wykorzystanie seksualne osoby poniżej osiemnastego roku życia, ale również osoby niezdolnej do posługiwania się rozumem np. osoby z niepełnosprawnością umysłową. Franciszek wprowadził natomiast odpowiedzialność z urzędu biskupów, eparchów katolickich Kościołów wschodnich i innych duchownych, sprawujących władzę w Kościele lokalnym za niepodejmowanie działań w razie stwierdzenia nadużyć wobec nieletnich. W motu proprio Come una madre amorevole papież zdecydował, że biskup może zostać usunięty z urzędu, gdy wykaże się poważnym brakiem sumienności w przypadku reakcji na zgłoszenie nadużycia seksualnego wobec osoby nieletniej17. Ważnym dokumentem ogłoszonym podczas zakończonego niedawno pontyfikatu było motu proprio Vos estis lux mundi. Był to owoc światowego spotkania przewodniczących konferencji episkopatów z całego świata z papieżem w Watykanie w lutym 2019 r. Obrady poświęcone były problemowi nadużyć seksualnych w Kościele katolickim. W dokumencie tym obok osób nieletnich (każda osoba poniżej osiemnastego roku życia lub zgodnie z prawem z nią zrównana) wymieniono wprost nową grupę osób pokrzywdzonych, a więc osoby bezradne (każda osoba chora, z ułomnościami fizycznymi lub umysłowymi albo pozbawiona wolności osobistej, która faktycznie, nawet sporadycznie, ogranicza jej zdolność rozumienia lub chcenia, czy też w inny sposób przeciwstawienia się agresji). Papież Franciszek wprowadził również dodatkową kategorię pokrzywdzonych, czyli tzw. „bezbronni dorośli”, a więc osoby zależne w jakiś sposób od osób dokonujących nadużycia seksualnego (np. kleryk wobec przełożonego, prezbiter wobec biskupa, penitent wobec spowiednika, członek grupy wobec jej lidera)18.
Franciszek zwracając się do biskupów w 2019 r. stwierdził, że „Święty Lud Boży patrzy na nas i oczekuje od nas nie prostych i oczywistych potępień, ale konkretnych i skutecznych środków, które należy zapewnić”19.
Na zakończenie szczytu poświęconego wykorzystywaniu seksualnemu papież zwrócił uwagę na dwie perspektywy. Pierwsza z nich to perspektywa chrystologiczna: „Istotnie, w usprawiedliwionej złości ludzi Kościół widzi odzwierciedlenie gniewu Boga, zdradzonego i spoliczkowanego przez te nieuczciwe osoby konsekrowane. Echo cichego krzyku dzieci, które zamiast znaleźć w nich ojcostwo i przewodników duchowych znaleźli oprawców, wstrząśnie sercami znieczulonymi obłudą i władzą. Mamy obowiązek uważnie słuchać tego stłumionego milczącego krzyku”20. Według papieża należy spoglądać dalej, inaczej niż tylko z ludzkiej perspektywy – należy spoglądać z Bożej perspektywy. Papież Franciszek, podobnie jak jego poprzednik, zdawał się odwoływać do słów Jezusa z Ewangelii o konieczności ochrony maluczkich przed przemocą i zgorszeniem. Benedykt XVI jednak argumentował to wiarą, która jest zagrożona, natomiast Franciszek dostrzegł w twarzach pokrzywdzonych twarz samego Boga. Drugą perspektywą zaproponowaną przez Franciszka była ta eklezjologiczna: „Nieludzkość tego zjawiska na poziomie światowym staje się jeszcze poważniejsza i bardziej skandaliczna w Kościele, ponieważ jest sprzeczna z jego autorytetem moralnym i wiarygodnością etyczną. Osoba konsekrowana, wybrana przez Boga, by prowadzić dusze do zbawienia, poddaje się swojej ludzkiej słabości, czy też chorobie, stając się w ten sposób narzędziem szatana. W wykorzystywaniu widzimy rękę zła, która nie oszczędza nawet niewinności dzieci. Nie ma wystarczających wyjaśnień dla tych nadużyć wobec dzieci. Pokornie i odważnie musimy uznać, że mamy do czynienia z tajemnicą zła, które zawzięcie atakuje najsłabszych, ponieważ są oni obrazem Jezusa. Dlatego właśnie wzrosła obecnie w Kościele świadomość, że trzeba nie tylko powstrzymać najpoważniejsze nadużycia środkami dyscyplinarnymi oraz procesami cywilnymi i kanonicznymi, ale także zdecydowanie zmierzyć się z tym zjawiskiem zarówno w Kościele, jak i poza nim […] celem Kościoła będzie zatem wysłuchanie, otoczenie opieką, chronienie i leczenie małoletnich wykorzystywanych, wyzyskiwanych i zapomnianych, gdziekolwiek się znajdują. Aby osiągnąć ten cel, Kościół musi wznieść się ponad wszelką polemikę ideologiczną i polityki medialne, które często wykorzystują dla różnych interesów dramaty, jakie przeżywają maluczcy”21.
Papież próbował w tych słowach nie tylko opisać problem, ale odczytać go, ująć językiem religijnym a nawet teologicznym. Franciszek widział w kryzysie wykorzystywania i krycia sprawców element diaboliczny. Jednocześnie zaznaczył, że uwaga Kościoła musi być skierowana nie tylko na sprawców, ich osądzenie i wymierzenie kary, ale przede wszystkim na osoby skrzywdzone. Można powiedzieć, że ograniczenie mówienia o tym kryzysie jedynie do zarządzania nim, reagowania na zło jest tylko ukazywaniem połowy problemy. Druga połowa to wskazanie na teologiczne spojrzenie, które pomoże wyjaśnić przyczyny i znaleźć właściwe rozwiązania na przyszłość.
Ekumenizm, Piłat i Juan Perón
Franciszek podczas swojego pontyfikatu nie opublikował żadnego dokumentu poświęconemu jedynie dialogowi Kościoła katolickiego z Kościołami i wspólnotami niekatolickimi. Symboliczny był jednak udział papieża we wspólnej modlitwie z luteranami w szwedzkim Lund w 2016 roku. Była to okazja do wygłoszenia przez Franciszka okolicznościowej homilii. Według papieża „Jezus przypomina nam: «Beze Mnie nic nie możecie uczynić» (J 15,5). On jest tym, który nas podtrzymuje i zachęca do poszukiwania sposobów, aby czynić jedność coraz bardziej widzialną. Niewątpliwie rozdzielenie było ogromnym źródłem cierpienia i nieporozumień, ale jednocześnie doprowadziło nas do uświadomienia sobie szczerze, że bez Niego nic nie możemy uczynić, umożliwiając nam lepsze zrozumienie pewnych aspektów naszej wiary”22. Franciszek w tym miejscu zwrócił uwagę na to, iż prawdziwym Promotorem i Sprawcą jedności chrześcijan jest Chrystus. To przekonanie doszło do głosu także w przemówieniu do uczestników sesji plenarnej Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan w 2016 roku. Papież podkreślił, że jedność to nie owoc ludzkich wysiłków ani produkt dyplomacji kościelnej. Jeśli do niej dojdzie to będzie ona darem z nieba. Franciszek dodał również, że ludzie nie są w stanie sami osiągnąć jedności ani nie mogą ustalić jej form i czasu, gdy do niej dojdzie, mogą jedynie przyjąć ten dar i uczynić znakiem dla świata23. Metodą ekumenizmu nie może być dyplomacja, ponieważ prawda nie powstaje w wyniku politycznych zabiegów i wzajemnych uprzejmości, lecz domaga się raczej jej odczytania oraz przyjęcia.
Lata pontyfikatu Franciszka są również czasem wielu nowych współczesnych męczenników. Takimi męczennikami, szczególnie na Bliskim Wschodzie, są chrześcijanie zabijani z powodu wierności Chrystusowi. W tym kontekście papież mówił o swoistym „ekumenizmie krwi”. Według Franciszka „męczennicy i święci wszystkich tradycji kościelnych stanowią już w Chrystusie jedno. Ich imiona wpisane są do jednego niepodzielonego martyrologium Kościoła Bożego. (…) Ich ofiara życia wzywa nas do komunii, do tego, by szybciej iść drogą ku pełnej jedności”24. Chociaż papież wypowiedział te słowa wobec Międzynarodowej Komisji Mieszanej ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem katolickim a Starożytnymi Kościołami Wschodnimi to zasadnym jest stwierdzenie, iż w myśl papieża można rozciągnąć to sformułowania „ekumenizm krwi” także na inne denominacje chrześcijańskie. W pewien sposób mogą budzić doktrynalne wątpliwości słowa papieża Franciszka o „ekumenizmie krwi”, jeśli odczyta się je w kluczu hermeneutyki zerwania z całą dotychczasową teologią i nauczaniem Kościoła. Według hermeneutyki zerwania przelewanie krwi za Chrystusa powinno zakończyć wszelkie doktrynalne spory i dyskusje, a zastąpić je międzywyznaniowym praxis. Konsekwencją takiego założenia jest wniosek, że chrześcijanie powinni porzucić niekończący się spór o prawdę, czyli ortodoksję, i skupić się na wspólnym działaniu – ortopraksji. Taką szczególnie pojętą ortopraksją może stać się męczeństwo, w którym ogłasza się, że ktoś oddał życie za wiarę, lecz już nie pyta się za jaką wiarę. Można z oczywistych powodów mieć nadzieję na zbawienie tych niekatolickich męczenników, jednakże nie można dzięki temu dojść do przekonania, że doktryna katolicka jest jedynie ludzką nadbudową, a nawet zbędnym balastem utrudniającym spotkanie z Chrystusem. W tym duchu trzeba odczytywać słowa Soboru Florenckiego z 1441 roku, iż nikt, choćby dawał jałmużny, a nawet przelał krew dla Chrystusa, nie może być zbawiony, jeżeli nie wytrwa w jedności z Kościołem katolickim25. Tak ostre sformułowanie doktrynalne wynikało raczej z przekonania, iż Kościół jest Arką zbawienia i z konieczności przypomnienia tej prawdy niż z woli skrępowania Boga przez teologów w zbawianiu ludzi. Zdaniem równoważącym jest nauczanie ostatniego soboru, iż także poza Kościołem katolickim Bóg udziela swej łaski, a w nauczaniu katolickim istnieje hierarchia prawd. Lepiej byłoby, gdyby papież powiedział o nadziei spotkania zbawionych męczenników w niebie. Kluczem jest tu słowo “nadzieja”, która jest uzasadniona, ale jest czymś mniej jednoznacznym niż pewność. Problem ze sformułowaniem “ekumenizm krwi” polega na niebezpieczeństwie wyciągnięcia zbyt pochopnego wniosku, który zakłada relatywizm religijny i wyznaniowy.
Warto zaznaczyć, że to za pontyfikatu Franciszka doszło do sfinalizowania wysiłków ekumenicznych wobec anglikanów, którzy konwertowali do Kościoła katolickiego. Ordynariaty personalne byłych anglikanów nie są grupami bardzo licznymi, borykają się oni, a szczególnie księża, z problemem utrzymania się. Zdarzają się – i trzeba to uczciwie powiedzieć – również powroty duchownych do Wspólnoty anglikańskiej. Od grudnia 2015 roku byli anglikanie mogą posługiwać się jednak własną księgą liturgiczną – Divine Worship: The Missal26. Ta księga zawiera modlitwy i pewne liturgiczne zwyczaje, które powstały w anglikanizmie już po odłączeniu się od papieskiego Rzymu. Jest to pierwsza sytuacja w historii, gdy Kościół katolicki włączył do swojej liturgii elementy wyrosłe na gruncie szesnastowiecznej reformacji i późniejszych ruchów poreformacyjnych27. W historii Kościoła można odnaleźć przypadki, gdy przyjmowano do katolickiej wspólnoty osoby z innych denominacji chrześcijańskich. W tym kontekście warto przywołać chociażby unię zawartą w 1596 roku w Brześciu Litewskim. Na jej mocy część wiernych prawosławnych stała się katolikami, lecz jednocześnie zachowała własne tradycje doktrynalne, liturgiczne oraz dyscyplinarne. Sytuacja byłych anglikanów po dokumencie Benedykta XVI Anglicanorum coetibus jest jednak odmienna niż konwertytów z XVI wieku. Byli anglikanie nie tworzą bowiem w Kościele wspólnoty sui iuris, jak katolickie Kościoły wschodnie. Były anglikanie są częścią Kościoła łacińskiego, a ich liturgia należy do rytu rzymskiego. Przyjęcie części konserwatywnych anglikanów wraz z ich dziedzictwem modlitewnym było możliwe dzięki przekonaniu, że Bóg działa ze swoją łaską także poza widzialnymi granicami Kościoła katolickiego28. Nie jest to nauczanie nowe. Świadectwem poszukiwania pewnym elementów uświęcenia w innych chrześcijańskich wyznaniach a nawet religiach jest potępienie przez Klemensa XI zdania jansenistów, które brzmi: „Poza Kościołem nie jest udzielana żadna łaska”29. Odrzucenie tego katolickiego przekonania, że także poza Kościołem może być udzielana łaska jest przejawem hermeneutyki zerwania nie tylko z literą II Soboru Watykańskiego, ale także z wcześniejszym katolickim nauczaniem. Promulgowanie mszału dla byłych anglikanów idzie nieco w poprzek samym wypowiedziom papieża. W 2019 roku Franciszek w rozmowie z rumuńskimi jezuitami przyznał, że „uniatyzm nie dziś dobrym rozwiązaniem, co więcej nie jest już nawet dozwolony, trzeba jednak zachować status quo i pomóc biskupom greckokatolickim posługiwać wśród swoich wiernych”30. Papież wydawał się sugerować, że rozwiązanie, które polega na przechodzeniu grup wiernych z innych denominacji chrześcijańskich do Kościoła katolickiego jest już czymś zabronionym i teologicznie błędnym. W jakiś sposób Franciszek „załapał się jak Piłat do Credo” w budowanie tożsamości liturgicznej ordynariatów personalnych. Być może pasuje do tej sytuacji anegdota o Juanie Perónie, który zapytany kiedyś przez kierowcę, w którą stronę ma skręcić, odpowiedział: „Daj sygnał w lewo, skręć w prawo”. Jakkolwiek by nie oceniać Franciszka to z jednej strony niechętnym okiem patrzył on na konwersje do Kościoła katolickiego a z drugiej strony promulgował mszał dla konwertytów. Ot paradoks tego pontyfikatu.
Nauczanie liturgiczne
Dla wielu obserwatorów życia kościelnego ostatniej dekady zestawienie ze sobą słów „Franciszek” i „liturgia” przywołuje na pamięć wydarzenia z lipca 2021 r., kiedy to Franciszek w dokumencie Traditionis custodes zmienił obowiązujące w Kościele prawo dotyczące celebracji w nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego31. Papież Franciszek stwierdził, że „księgi liturgiczne promulgowane przez świętych papieży Pawła VI i Jana Pawła II, zgodnie z dekretami Soboru Watykańskiego II, są jedynym wyrazem lex orandi rytu rzymskiego”32. Od 2007 roku liturgia rzymska ma dwie formy: zwyczajną oraz nadzwyczajną. Obie są - według papieża Benedykta XVI - wyrazem tej samej lex credendi Kościoła. Jednak od 2021 roku ryt rzymski ma jedynie taką formę, jaką otrzymał po reformie liturgicznej. To, co było kształtem lex orandi Kościoła jeszcze 15 lipca 2021 roku, już od 16 lipca nim nie było. Można zatem słusznie stawiać pytanie, w takim razie czego wyrazem obecnie jest liturgia sprawowana według ksiąg liturgicznych promulgowanych za pontyfikatu świętego Jana XXIII? W liście do biskupów Franciszek podając powody swojej decyzji nakreślił na początku motywy, które kierowały Benedyktem XVI przy publikacji Summorum Pontificum33. Papież dość dużo miejsca poświęcił fragmentom motu proprio Summorum Pontificum swojego poprzednika. W liście podkreślono, że celem nowych zapisów prawnych ma być docelowe istnienie w Kościele łacińskim jednej formy rytu rzymskiego, czyli tej zawartej w Mszale Rzymskim promulgowanym przez papieża Pawła VI. Franciszek podkreślił, że smuci go „instrumentalne używanie Missale Romanum z 1962 r., które coraz bardziej charakteryzuje się rosnącym odrzuceniem nie tylko reformy liturgicznej, ale i Soboru Watykańskiego II”34. W liście papieża liturgia stała się zatem papierkiem lakmusowym przyjęcia lub odrzucenia II Soboru Watykańskiego jako takiego. Franciszek nie sprecyzował jednak co konkretnie oznacza odrzucanie ostatniego soboru, jakie uchwały, jakie decyzje są poddawane w wątpliwość poprzez używanie dawnego mszału i chodzenie na tzw. starą mszę. Z teologicznego punktu widzenia Benedykt XVI wiążąc dwie formy rytu rzymskiego z jednym katolickim lex credendi Kościoła spoglądał na liturgię szerzej, jako na wyrazicielkę całego depozytu wiary. Franciszek natomiast ukazał liturgię jako swoisty wyznacznik tego, czy ktoś przyjmuje II Sobór Watykański czy nie35.
Liturgia została niedoceniona także w adhortacji poświęconej świętości, czyli w dokumencie Gaudete et exultate. Chociaż problem liturgii i jej teologii niezwykle rzadko pojawiał się w pismach i nauczaniu zmarłego papieża, to jednak czytelnik zamykający adhortację poświęconą świętości może poczuć po jej lekturze uzasadniony niedosyt, a nawet rozczarowanie. Słowo „liturgia” pojawiło się w całym papieskim dokumencie tylko raz i to przy okazji opisywania niewłaściwej drogi do świętości, czyli nowego pelagianizmu: „są też chrześcijanie, którzy starają się podążać inną drogą: polegającą na usprawiedliwieniu w oparciu o własne siły, na kulcie ludzkiej woli i własnych zdolności. Przekłada się to na egocentryczne i elitarystyczne samozadowolenie, pozbawione prawdziwej miłości. Przejawia się ono w wielu postawach, pozornie różniących się między sobą: obsesji na punkcie prawa, uleganiu urokowi osiągnięć społecznych i politycznych, ostentacyjnej trosce o liturgię, o doktrynę i prestiż Kościoła, próżności związanej z zarządzaniem w praktyce, pociągiem do dynamik samopomocy i realizacji autoreferencyjnej. Niektórzy chrześcijanie poświęcają na to swój czas i energię, zamiast pozwolić, by prowadził ich Duch Święty (…)36. Wszystkie te papieskie zarzuty można zsyntetyzować w jednym słowie, a mianowicie w „pelagianizmie”. Rzeczywiście, nietrudno dowieść, że starożytne herezje, które były braniem pars pro toto – części za całość, odżywają współcześnie w mniej lub bardziej dosłownych formach. Trzeba zadać jednocześnie w tym miejscu pytanie: czy skierowanie ostrza krytyki z oskarżeniem o pelagianizm w stronę osób, które pragnął prawdziwej troski o liturgię, nie jest zarzutem chybionym? Czy nie jest przypadkiem tak, że osoby czerpiące z liturgii duchowe siły i swoją wiarę, czerpią je z faktu, że w liturgii działa Bóg, który dzieli się Swoją świętością ze swoim ludem? Troska o liturgię, właściwie rozumiana, jest przeciwieństwem pelagianizmu, ponieważ duchowi synowie starożytnego Pelagiusza chcieli ufać jedynie we własne siły. Innymi słowy, chcieli dokonać zbawienia w myśl zasady do it yourself, pragnęli samozbawienia bez pomocy Boga. Właściwie rozumiana liturgia powinna wskazywać na prymat Boga, a wszelka troska związana z nią powinna prowadzić do ukazania prymatu Boga w liturgii. To właśnie dlatego II Sobór Watykański rozpoczął swoje obrady nie od opracowywania z rozmachem kreślonych planów duszpasterskich, lecz od dokumentu na temat odnowy liturgii.
Franciszek nie rozumiał środowisk przywiązanych do tradycyjnej liturgii, upatrywał tego przywiązania w tęsknocie za tym co minęło, umiłowaniu koronek i trzymaniu się bezpiecznej przeszłości. Można jednak w samym nauczaniu tego papieża znaleźć fragmenty, które trafnie opisują liturgiczną rzeczywistość Kościoła, a może lepiej powiedzieć dają pewne wskazówki. Z okazji pięćdziesiątej rocznicy promulgowania posoborowego Mszału Rzymskiego papież Franciszek skierował przesłanie do uczestników sesji plenarnej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Według Franciszka „punktem wyjścia musi być uznanie rzeczywistości świętej liturgii, żywego skarbca, którego nie da się zredukować do gustów, zaleceń czy nurtów, lecz trzeba go przyjąć w pokorze i krzewić z miłością, bo stanowi on niezastąpiony pokarm dla wzrostu Ludu Bożego. W liturgii nie ma miejsca na «zrób to sam». Jest ona objawieniem kościelnej komunii. Dlatego w modlitwach i gestach wybrzmiewa «my», a nie «ja», rzeczywista wspólnota, a nie jakiś idealny podmiot”37. Franciszek w tym fragmencie wskazał na eklezjalny wymiar każdej liturgii. Innymi słowy, papież podkreślił niedowolność liturgii, która tworzy Kościół, a nie na odwrót. Na inny wymiar liturgii zwrócił uwagę papież Franciszek w encyklice Lumen fidei: „Nie można wierzyć samotnie. Wiara nie jest tylko indywidualnym wyborem dokonującym się we wnętrzu wierzącego, nie jest odizolowaną relacją między «ja» wiernego i «Ty» Boga, między autonomicznym podmiotem i Bogiem. Ze swej natury otwiera się ona na «my», wydarza się zawsze we wspólnocie Kościoła. Przypomina nam o tym dialogowana forma Credo w liturgii chrzcielnej. (…) Można odpowiedzieć w pierwszej osobie: «wierzę», tylko dlatego, że należy się do wielkiej wspólnoty, tylko dlatego, że mówi się również «wierzymy». To otwarcie na eklezjalne «my» dokonuje się zgodnie z otwarciem cechującym miłość Bożą, która nie jest tylko relacją między Ojcem i Synem, między «ja» i «ty», lecz w Duchu jest także «my», wspólnotą osób”38. Liturgia zatem jest z jednej strony spotkaniem z Bogiem, a z drugiej z żywym Kościołem. Nie można sprawować prawdziwej liturgii , gdy zapomni się o Tym, który jest jej Sprawcą i Promotorem. Liturgia także nie może się wydarzyć w atmosferze skrajnego indywidualizmu, który odrzuca Kościół na rzecz wyłącznej osobistej więzi z Bogiem. Papież w pierwszej encyklice zwrócił uwagę na eklezjalny wymiar liturgii. I to jest niezwykle cenna uwaga niezależnie od tego w jakim obrządku jest celebrowana liturgia.
Teologia Franciszka?
Papież Franciszek nie był teologiem, a przynajmniej nie w takim znaczeniu, w jakim przypisuje się to miano teologom akademickim. Uprawiał jednak teologię w ten sposób, że dawał teologii akademickiej i duszpasterstwu pewne tematy do opracowywania i medytacji nad nimi. Czynił to jednak jak duszpasterz a nie przedstawiciel teologii systematycznej, jak Joseph Ratzinger, czy jak filozof, tak jak w przypadku Karola Wojtyły. Trzeba powiedzieć jasno, że dla wielu ludzi, którzy przyzwyczajeni byli do klarowności wywodu Benedykta XVI, język Franciszka mógł wydawać się zbyt chaotyczny a nawet niezrozumiały. Bez wartościowania osoby i pontyfikatu to przecież prawdą jest, że wyrażanie myśli przez Franciszka nie było jego najmocniejszą stroną. Wydaje się jednak, że mocną stroną papieża była tworzenie pewnych sformułowań, powiedzeń, które weszły już na stałe do kościelnego języka. Wartościowymi sformułowaniami są te, które mówią o Kościele jako „szpitalu polowym” oraz o duchownych, którzy jako pasterze mają „pachnieć owcami”. Tak, Kościół jest szpitalem polowym, bo przychodzą do niego i on sam szuka tych, którzy w swoich życiowych historiach odeszli od Chrystusa. A zatem Kościół nie jest elitarnym klubem ludzi idealnych, ale wciąż grupą ludzi, którzy świadomi swojej grzeszności zbliżają się do Pana. Pasterz pachnący owcami jest natomiast człowiekiem, który prowadzi innych do Chrystusa, zaczynając w miejscu, w którym ci ludzie są. Nie woła owiec z daleka, ale idzie po nie, by je przyprowadzić do Źródła. Niebezpieczeństwo może polegać na tym, że w pewnej chwili pasterzowi nie będzie się chciało już owiec prowadzić. Sam kierunek jednak jest słuszny – duszpasterz na szukać owiec a nie czekać aż one same przyjdą.
Przywołane powyżej sprawy, czyli teologia braterstwa, skandal nadużyć seksualnych, kwestia ekumenizmu i wątek liturgiczny, to tylko niektóre poruszane przez papieża problemy. Trudno wyrokować lub przewidywać jak teksty Franciszka będą „pracowały” w kolejnych wypowiedziach Magisterium Kościoła. Chociaż homilia z mszy pogrzebowej nie jest akademicką teologią ani tekstem Magisterium to jednak interesujące jest to, że dziekan kolegium kardynalskiego pominął w niej wątek doktrynalny (synodalność, Komunia dla osób rozwiedzionych w nowych związkach) a zaakcentował duszpasterski rys zmarłego papieża. O tym, co publicystycznie i dziennikarsko atrakcyjne, czyli czarne buty i mieszkanie w Domu Świętej Marty, będą pamiętać tylko ci, którzy żyli w czasach pontyfikatu papieża z Argentyny. Tak jak o całowaniu ziemi przez Jana Pawła II pamiętają już tylko starsi i młodsi uświadomieni. Intelektualną i ludzką nieuczciwością byłoby powiedzieć, że zmarły papież był na wszystkich polach wielkim przegranym. Nieuczciwym byłoby też powiedzieć, że wszędzie odnosił sukcesy a tylko twardogłowi go nie rozumieli, bo nie chcieli rozumieć. Rzeczywiście, wydawać by się mogło, że dla jednej grupy w Kościele i poza nim miał otwarte ramiona, a dla innych był ojcem, ale niezwykle surowym i wymierzającym słowne razy. W jego nauczaniu jednak można odnaleźć fragmenty, które mogą stać się cenne i pożyteczne. Stanie się tak jednak pod jednym warunkiem, czyli czytania Franciszka bez bezkrytycznego uwielbienia lub bez upatrywania w nim „czarnobuta”, „argentyńskiego uzurpatora” a wręcz antypapieża. Te wszystkie z przywołanych określeń można było przeczytać lub usłyszeć w katolickim świecie ostatnich dwunastu lat.
Świat, także ten szeroko pojęty świat kościelny, żyje obrazami. Już nawet Facebook przestał być atrakcyjny dla młodego pokolenia, teraz liczy się kultura obrazkowa, której społecznościowym wyrazem jest Instagram. W tym świecie liczy się to, co proste, zrozumiałe od razu i najlepiej jeszcze wyciskające łzy. Kto jednak na chwile pozostawi za sobą czarne buty i zwykłego Fiata lub Forda jeżdżącego po Rzymie z papieżem na pokładzie, a zaglądnie bez uprzedzeń do niektórych tekstów Franciszka, może odnaleźć papieża, którego nie znał i który sam czasami nie dawał się takim poznać.
Paweł Beyga
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
1 Zob. T. Rowland, Catholic Theology, London 2017, s. 34.
2 M. Kłosowski, Dekada Franciszka. Nowy świat papieża, Warszawa 2023, s. 14.
3 Zob. J. Shaw, Francis, Pope of Ambiguity. https://firstthings.com/francis-pope-of-ambiguity/ (dostęp: 23.04.2025).
4 Franciszek, Encyklika Fratelli tutti (2020), 3-4. http://www.vatican.va/content/francesco/pl/encyclicals/documents/papa-francesco_20201003_enciclica-fratelli-tutti.html (dostęp: 23.04.2025).
5 Franciszek, Encyklika Fratelli tutti (2020), 286.
6 Franciszek, Encyklika Fratelli tutti (2020), 8.
7 Franciszek, Encyklika Fratelli tutti (2020), 59.
8 Franciszek, Encyklika Fratelli tutti (2020), 72.
9 Franciszek, Encyklika Fratelli tutti (2020), 81.
10 Franciszek, Encyklika Fratelli tutti (2020), 85.
11 Zob. Augustyn z Hippony, Quaestiones Evangeliorum II 19, PL 35, 1340B-1341A.
12 J. Habermas, Między naturalizmem a religią. Rozprawy filozoficzne, Warszawa 2012, s. 98.
13 Zob. W. Szczerba, W poszukiwaniu godności. Człowiek w świetle formatywnych metafor, Kęty 2025, s. 44-46.
14 Benedykt XVI, Czym jest wiara? Odpowiedź papieża seniora Benedykta XVI, „Przewodnik Katolicki” 13 (2016), s. 22.
15 https://cod.ignatianum.edu.pl/component/content/article/9-stolicy-apostolskiej/24-normy-de-gravioribus-delictis-po-zmianach-w-2010-r.html?Itemid=109 (dostęp: 23.04.2025).
16 Zob. Franciszek, List apostolski motu proprio Ojca świętego Franciszka „Come uma madre amorevole” (2016).https://cod.ignatianum.edu.pl/component/content/article/9-stolicy-apostolskiej/61-franciszek-wprowadzenie-motu-proprio-%E2%80%9Ejak-kochaj%C4%85ca-matka%E2%80%9D.html?Itemid=109 (dostęp: 23.04.2025).
17 Pojęcie to pojawia się w Liście do Ludu Bożego papieża Franciszka z 2018 roku.: https://cod.ignatianum.edu.pl/component/content/article/9-stolicy-apostolskiej/42-franciszek-list-do-ludu-bo%C5%BCego.html?Itemid=109 (dostęp: 23.04.2025). Ostatnia kategoria, czyli bezbronni dorośli (vulnerable adult) została wprowadzona również w dokumencie Kongregacji Nauki Wiary Vademecum on certain points of procedure in treating cases of sexual abuse of minors committed by clerics z 2020 roku.
18 Franciszek, Słowa rozpoczynające spotkanie przewodniczących episkopatów w Rzymie (2019),https://cod.ignatianum.edu.pl/component/content/article/9-stolicy-apostolskiej/122-franciszek-s%C5%82owa-rozpoczynaj%C4%85ce-spotkanie-przewodnicz%C4%85cych-episkopat%C3%B3w-w-rzymie.html?Itemid=109 [dostęp: 23.04.2025].
19 Franciszek, Przemówienie na zakończenie spotkania w Watykanie nt. ochrony małoletnich w Kościele (2019), https://cod.ignatianum.edu.pl/component/content/article/9-stolicy-apostolskiej/125-franciszek-przem%C3%B3wienie-na-zako%C5%84czenie-spotkania-w-watykanie-nt-ochrony-ma%C5%82oletnich-w-ko%C5%9Bciele.html?Itemid=109 (dostęp: 23.04.2025).
20 Franciszek, Przemówienie na zakończenie spotkania w Watykanie nt. ochrony małoletnich w Kościele (2019).
21 Franciszek, Homilia Ojca Świętego podczas modlitwy ekumenicznej w katedrze luterańskiej (2016). https://w2.vatican.va/content/francesco/pl/homilies/2016/documents/papa-francesco_20161031_omelia-svezia-lund.html (dostęp: 23.04.2025).
22 Por. Francis, Adress of His Holliness Pope Francis to Participants in the Plenary Assembly of the Pontifical Council for Promoting Christian Unity (10.11.2016). https://w2.vatican.va/content/francesco/en/speeches/2016/november/documents/papa-francesco_20161110_plenaria-unita-cristiani.html (dostęp: 22.04.2025).
23 http://kosciol.wiara.pl/doc/3673650.Dialog-i-ekumenizm-krwi (dostęp: 23.04.2025).
24 Por. Council of Florence, Bull Cantate Domino: Decree for the Jacobites (1441), w: H. Denzinger, Enchiridion symbolorum,definitionum et declarationum de rebus fidei et mortu. Compendium of Creeds, Definitions, and Declarations on Matters of Faith and Morals, Latin-English, San Francisco 2012, s. 348-349.
25 Zob. Divine Worship: The Missal, London 2015. Więcej na temat konwersji anglikanów i samej liturgii w ordynariatach personalnych: P. Beyga, Tradycja anglikańska w mszale dla ordynariatów personalnych byłych anglikanów, Opole 2018; A. Burnham, The Contribution of English Liturgical Patrimony to Continuing Renewal in the Roman Rite, w: Sacred Liturgy: The Source and Summit of the Life and Mission of the Church, red. A. Reid, San Francisco 2014, s. 315-336; H. J. Feulner, „Anglican Use of the Roman Rite”? The Unity of the Liturgy in the Diversity of Its Rites and Forms, „Antiphon” 17(2013) nr 1, s. 31-72; S. J. Lopes, A Missal for the Ordinariates: The Work of the Anglicanae Traditiones Interdicasterial Commission, „Antiphon” 19 (2015) nr 2, s. 116-131.
26 Zob. C. A. Brand, Very Members Incorporate: Reflections on the Sacral Language of Divine Worship, Antiphon 19,2 (2015), s. 132.
27 Sam ruch ekumeniczny – jak słusznie zauważył Krzysztof Krzemiński – chociaż jest przez Kościół katolicki promowany to jednak posiada genezę niekatolicką. Przełomu w otwarciu na ekumenizm dokonał Leon XIII. Poświęcił on sprawie jedności aż trzydzieści pięć dokumentów. Zob. Krzemiński K., Soborowy i posoborowy dialog ekumeniczny, w: Studia soborowe. Historia i recepcja Vaticanum II, t. 2/2, red. M. Białkowski, Toruń 2015, s. 749-751. Sama Stolica Święta już przed zwołaniem soboru mitygowała ostry ton encykliki Mortalium animos Piusa Piusa XI, a tym samym jakoś uznawała Boże działanie w ruchu ekumenicznym. Zob. J. W., O’Malley, Co wydarzyło się podczas Soboru Watykańskiego Drugiego?, Kraków 2011, s. 260.
28 Zob. Clement XI, Constitution Unigenitus Dei Filius (1713), w: H. Denzinger, Enchiridion symbolorum,definitionum et declarationum de rebus fidei et mortu. Compendium of Creeds, Definitions, and Declarations on Matters of Faith and Morals, Latin-English, San Francisco 2012, s. 501
29 https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2019-06/papiez-franciszek-rumunia-jezuici-uniatyzm.html (dostęp: 23.04.2025).
30 Należy zauważyć, że jednym z najaktywniejszych krytyków „Summorum Pontificum” jest Andrea Grillo, który dał wyraz swoim poglądom w książce: Oltre Pio V. La riforma liturgica nel confitto di interpretazioni, Brescia 2007. Inne krytyczne teksty: A. Cameron-Mowat, Summorum Pontificum: A Response to the Pope’s Motu Proprio on the 1962 Rite of the Mass, „Pastoral Review” 4 (2007): 4–11;G. Masters Keightley, Summorum Pontificum and the Unmaking of the Lay Church, „Worship” 86 (2012) 4, s. 290–310.
31 Franciszek, List apostolski motu proprio “Traditionis custos” (2021).https://episkopat.pl/list-apostolski-w-formie-motu-proprio-ws-stosowania-liturgii-rzymskiej-sprzed-reformy-z-1970-r/?fbclid=IwAR2-QcUk02EGmFyyDO6o1ivZtOabQBKb5STySZOSZTn4OEtzsB-I6XUqOUE(dostęp: 24.04.2025).
32 „Argumentem stojącym u podstaw jego wyboru było przekonanie, że takie rozporządzenie nie podważy jednej z zasadniczych decyzji Soboru Watykańskiego II, osłabiając tym samym jego autorytet: motu proprio w pełni uznawało, że «Mszał Rzymski ogłoszony przez Pawła VI jest zwyczajnym wyrazem zasady modlitwy (lex orandi) Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego». Uznanie Mszału promulgowanego przez św. Piusa V «jako nadzwyczajnego wyrazu tej samej zasady modlitwy (lex orandi) nie miało w żadnym wypadku na celu nieuznania reformy liturgicznej, lecz było podyktowane pragnieniem wyjścia naprzeciw „usilnym prośbom tych wiernych», przyznając im możliwość «odprawiania Ofiary Mszy zgodnie z edycją typiczną Mszału Rzymskiego ogłoszoną przez bł. Jana XXIII w 1962 r. i nigdy nie odwołaną, jako nadzwyczajną formą Liturgii Kościoła». W jego rozeznaniu pocieszał go fakt, że osoby, które chciały «zachować drogą im formę świętej liturgii», «zaakceptowali postanowienia Soboru Watykańskiego II i pozostali wierni Papieżowi i Biskupom». Za bezpodstawne uznawał poza tym obawy przed rozłamem we wspólnotach parafialnych, gdyż «obie Formy Rytu Rzymskiego mogą się przecież wzajemnie ubogacać»”. Franciszek, List Ojca Świętego do biskupów świata ws. motu proprio „Traditionis custodes”. https://episkopat.pl/list-ojca-swietego-do-biskupow-swiata-ws-motu-proprio-traditionis-custodes/?fbclid=IwAR2Ffl8X7yEPY2jmjW127FN7g5CLCdNnQu-_WOzgDXnL9RcSlYlNO1fCgbs (dostęp: 24.04.2025).
33 Tamże.
34 Więcej na ten temat: P. Beyga, Podwójna hermeneutyka papieża Franciszka?, „Christianitas” 83-84 (2021), s. 69-74.
35 Franciszek, Adhortacja apostolska Gaudete et exultate (2018), 58. https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/franciszek_i/adhortacje/gaudete_19032018.html (dostęp: 24.04.2025).
36 https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2019-02/papiez-franciszek-kongregacja-kultu-bozego-piekno-liturgii.html (dostęp: 24.04.2025).
37 Franciszek, Encyklika Lumen fidei (2013), 39. https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/franciszek_i/encykliki/lumen_fidei_29062013.html (dostęp: 23.04.2025).
38 Zob. Franciszek, Encyklika Fratelli tutti (2020), 75.
(1990), doktor nauk teologicznych (teologia dogmatyczna). W 2018 roku obronił pracę doktorską na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu na temat tradycji anglikańskiej w Mszale dla ordynariatów personalnych byłych anglikanów. Interesuje się związkiem liturgii z treścią wiary. Publikował m.in. w „Teologii w Polsce”, „Wrocławskim Przeglądzie Teologicznym” oraz „Studia Europaea Gnesnensia”.