Felietony
2025.04.23 17:44

Czas bez papieża

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.

 

Tempo życia epoki cyfrowej wymuszające niezwłoczne komentarze w chwilę po wydarzeniu – a w przypadku śmierci znaczących postaci, publikację wcześniej przygotowanych gotowców – podsumowań biograficznych, nie służy temu, co ładnie scharakteryzował pisząc o czasie sediswakancji Peter Seewald w biografii Benedykta XVI: „Sede vancte, nie obsadzony urząd między dwoma pontyfikatami, to dziwny czas. W Pałacu Apostolskim nie pali się światło – ma się wrażenie, jakby ciemność i pustka tych tygodni rozciągały się nad całym katolickim chrześcijaństwem”.

W pierwszej refleksji po zakończeniu pontyfikatu Franciszka przyszło mi na myśl, iż warto skoncentrować się na dość istotnej dla chrześcijańskiego postrzegania misji papieży kwestii spojrzenia na czas. Pomimo wspominanego przez Seewalda smutku po odejściu Biskupa Rzymu i Wikariusza Jezusa Chrystusa na ziemi, widzimy – zwłaszcza miało to miejsce w przypadku trzech ostatnich pontyfikatów – że ciemność i pustka osieroconego i jakby opuszczonego w tych szczególnych dniach Wiecznego Rzymu (paradoksalnie, pomimo skierowanej na niego ogromnej uwagi świata) toczą tajemniczą rywalizację z czasem liturgicznym. Ten liturgiczny czas biegnie równolegle, ale i niezależnie od indywidualnych losów ludzkich oraz dziejów zbiorowości.

Jan Paweł II odszedł na końcu liturgicznego okresu oktawy Wielkanocnej, tuż przed Białą Niedzielą/ Niedzielą Miłosierdzia. Wskazywało to subtelnie, że każdy czas uroczysty i podniosły kończy się kalendarzowo, ale trwa dalej, w bardziej zwykłych i codziennych okolicznościach. To w nich musimy rozpoznawać wciąż te same, ożywcze źródła łaski z których czerpiemy w czasie największych uroczystości, takich jak Wielkanoc z jej radosnym „Alleluja”. Pontyfikat Benedykta XVI rozkwitł w związku z tym w samym środku radosnych dni Pięćdziesiątnicy, optymistycznie wskazując, że w Kościele powszechnym wciąż tkwią głęboko paschalne siły witalne. Siły zdolne do wydawania nowych, wartościowych owoców w życiu poszczególnych wspólnot i Kościołów lokalnych, zdolne do ponownego wzmocnienia ortodoksji i nakreślenia jej granic, ale też - przy jednoczesnym skierowaniu świateł jupiterów nie tyle na postać samego papieża, ale na konstytutywną dlań funkcję pokornego robotnika winnicy Pańskiej, a zarazem strażnika powszechnej wiary i obyczajów. W nieco innym nastroju, swoistej niepewności Przedpościa przeżywany był wakans Stolicy Piotrowej na przełomie lutego i marca 2013 roku, po nieoczekiwanej, lutowej abdykacji Benedykta. Znamienne było, że został on zakończony wyborem Franciszka na poprzednim konklawe w samym środku Wielkiego Postu - sama rezygnacja Benedykta XVI została ogłoszona na dwa dni przed Popielcem. Można różnorako interpretować taką symbolikę. Wejście w Wielki Post bywa często niepewne i niezdecydowane, a na postnych drogach mija się przystanki zniechęcenia, frustracji, a nawet rezygnacji. Takich trudnych, niekiedy niejasnych chwil nie brakowało w ciągu ostatnich 12 lat, ale też nie można ograniczyć się tylko do nich. Każdy post zdąża ku radości paschalnej i nowemu odrodzeniu, bywa czasem niepowodzeń, ale też mniejszych lub większych zwycięstw i sukcesów. Można więc, obok wielu innych tłumaczeń potraktować zakończony wczoraj o 7:35 pontyfikat jako swoisty post i czas przygotowania Kościoła powszechnego przed nową epoką. Każdy pontyfikat ma bowiem charakter mniejszej lub większej epoki, dodającej coś do płynącego wciąż strumienia wiary.

Koniec ziemskiego czasu Franciszka otworzył nas nie tylko na silniejsze niż zwykle przeżycie prawdy o przejściu ze śmierci do życia w promieniach Zmartwychwstania, ale też wezwał do nieprzerywania radości paschalnej i wzmocnienia w związku z tym świadomości ciągłości Kościoła. Ciągłości wspólnoty mistycznego Ciała Chrystusa, złożonej co prawda w słabe ludzkie ręce, ale która z kolejnymi Najwyższymi Wikariuszami Chrystusa na ziemi trwa wciąż w jedności tej samej wiary i sakramentów. Trwa i dynamicznie żyje w codziennym, powtarzającym się i regularnym rytmie kalendarza liturgicznego. Obok tego rytmu, ale i razem z nim toczą się kolejne konklawe, ukazują nowe encykliki i motu proprio, odbywają się audiencje generalne i pielgrzymki, toczą się bardziej lub mniej emocjonujące dyskusje publicystów.

Opuszczone w obecnej chwili w modlitwach eucharystycznych wspomnienie papieża, będące w trakcie każdego sakramentu Eucharystii znakiem uniwersalnej i powszechnej jedności Kościoła na ziemi, pozostaje w tych dniach znakiem zjednoczenia jego wspólnoty wokół liturgii. Ta zaś, jak przypomina i podkreśla Konstytucja o Liturgii Świętej Sacrosanctum Concilium – jest „szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i zarazem jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc”. Pozbawieni świadomości tego, że kolejni papieże są zwornikami, strażnikami i gwarantami porządku misteriów sakramentalnych, oczekiwalibyśmy w czasie opuszczonego Tronu na Watykanie jedynie na nowego lidera, zapowiadającego mniej lub bardziej słuszną agendę i zgłaszającego najróżniejsze obietnice i postulaty. Niepowtarzalne doświadczenie sede vacante zamieniłoby się wtedy w rodzaj dwutygodniowej, intensywnej kampanii wyborczej, której wspomnienie szybko zaciera się w dynamicznym świecie szybkich newsów i przyciągających do ekranów komunikatów zapisanych majuskułami.

Seewald opisał wspomnienia, które Benedykt XVI zachował z chwili wyboru na konklawe w kwietniu 2005 roku: "(…) ja, Następca Piotra, z drżeniem serca powtarzam pełne bojaźni słowa rybaka z Galilei i z głębokim wzruszeniem wsłuchuję się raz jeszcze w obietnice Boskiego Mistrza, która napawa otuchą, choć ogromny jest ciężar odpowiedzialności, jaka zostaje złożona na moje słabe barki, z pewnością bezmierna jest Boża moc, na którą mogę liczyć (…) Wybierając mnie na Biskupa Rzymu, Pan uczynił mnie swoim Namiestnikiem – opoką, na która wszyscy mogą się oprzeć z ufnością. Proszę Go, aby wspomagając moje wątłe siły, sprawił, bym stał się odważnym i wiernym pasterzem jego owczarni, zawsze posłusznym natchnieniom Ducha”. Czas bez papieża jest więc momentem oczekiwania i nadziei, że kolejny Pontyfik w chwili wyboru podejmie współpracę ze Zbawicielem, wierząc że nie pozostanie w swojej misji sam, ale ma w niej wsparcie Boga i całego Kościoła, w tym nas zgromadzonych wokół Eucharystii.

Łukasz Kobeszko

 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 


Łukasz Kobeszko

(1975) filozof i publicysta, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.