Felietony
2020.02.21 20:03

Chleb z ulicy Acharnon

Ateny to miasto kontrastów. Uwaga trochę banalna, bo pasuje do wielu miejsc na świecie, ale ostatecznie jest przecież prawdziwa. Zresztą, taki na przykład Wiedeń, który zwiedzaliśmy (co prawda dość pobieżnie) kilka dni później - nie robił analogicznego wrażenia. Wręcz przeciwnie: zdawał się być "jednolity", spokojny, statyczny, zgoła ponury (przynajmniej około czwartej po południu w okolicach kościoła Maria am Gestade), zupełnie jakby wszyscy zażywali sjesty w owych wielkich, przytłaczających kamienicach. Ożywił się dopiero po zmroku, w każdym razie na starówce, przy katedrze świętego Stefana.

Ateny są za to różnorodne: mamy tam antyczne ruiny Akropolu, urokliwe i gwarne zaułki Monastiraki, kwartały wysokich, stłoczonych, ściśniętych wręcz bloków mieszkalnych (na przykład na zachód od stacji Larissa) - i wreszcie wielkie dzielnice szarości, blachy i betonu. Te ostatnie przywodzą na myśl Polskę, ale sprzed ćwierćwiecza, z burzliwych lat 90., z czasów, gdy w socjalistyczną surowość wrzynała się z wielkim impetem pstrokacizna nowego kapitalizmu. Wszechobecne lokale usługowe, sklepiki, stragany, drobne biznesy, warsztaty, połowa już zabita dechami i zamknięta na amen, połowa właśnie się otwierająca, a wszystko to dalekie od zachodnioeuropejskiej sterylności, wszystko to żywe: żywe właśnie dlatego, że nieraz byle jakie, popękane, zakurzone, a wreszcie: pomazane wszechobecnym graffiti.

I w tym sercu wielkiego miasta, w tej atmosferze jak z amerykańskich dramatów policyjnych z lat 80., przedstawiających rozkład społeczny na ulicach Nowego Jorku, Los Angeles czy Detroit, tam właśnie, pod adresem Acharnon 246, piętrzy się świątynia, ku której zmierzaliśmy. Oto i jest: zakątek sacrum w morzu profanum, wśród wycia klaksonów i ryku motocykli. To Katedra Świętej Trójcy, Holy Trinity Cathedral, a po grecku: Ιερός Ελληνόρρυθμος Καθολικός Ναός Αγίας Τριάδας. Siedziba Grecko-Katolickiego Apostolskiego Egzarchatu Grecji, którego przełożonym jest archimandryta Manuel Nin, tytularny biskup Karkabii, z pochodzenia Hiszpan, rektor Papieskiego Kolegium Greckiego.

Sprawę trzeba chyba wyjaśnić: przynajmniej niektórym czytelnikom. Nie ma się czego wstydzić, bo przecież wschodnie kościoły katolickie nie są zbyt znane u nas (czy w ogóle na Zachodzie). Kojarzymy je przede wszystkim z dobrze znanymi "unitami" vel "grekokatolikami", a rozumiemy przez to de facto Ukraińców, Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-ukraińskiego. Czasami słyszymy również o prześladowaniach "chrześcijan wschodnich" w krajach muzułmańskich, być może jednak nie zawsze zdajemy sobie sprawę, o kogo chodzi: o prawosławnych, katolików czy może np. nestorian.

Otóż kościołów wschodnich, zjednoczonych z Rzymem, jest niemal dwadzieścia pięć, a przynależą one do różnych tradycji liturgicznych. Wydaje się sensowne przyjęcie, że dwie główne rodziny rytów to antiocheńska i aleksandryjska, każda z nich dzieli się zaś na kolejne gałęzi. W ten sposób "dostajemy" m.in. kościoły: chaldejski, koptyjski, ormiański, maronicki, melchicki, syromalabarski, syromalankarski, etiopski czy italoalbański. Gdzieś na tej liście jest i Kościół grecki. Nie należy go mylić ze wspólnotą tych greckich katolików, którzy posługują się obrządkiem łacińskim. Co ciekawe, tych ostatnich jest znacznie więcej (ok. 50 tysięcy, a do nich można jeszcze doliczyć kilka razy tyle katolickich emigrantów, m.in. z Polski). Tymczasem bizantyjskich katolików greckich jest 5 - 6 tysięcy, a może tylko 3 tysiące (jak powiedział nam archimandryta Wissarion, ale o tym za chwilę).

Historia tej wspólnoty nie jest bardzo spektakularna. To znaczy: trudno tu mówić o jakieś jednej, przełomowej, wielkiej unii. Próby zażegnania schizmy wschodniej, podejmowane na soborach w Bari, Lyonie i Florencji od XI do XV wieku nie przyniosły oczekiwanych efektów, ale zdarzali się Grecy (świeccy i duchowni), którzy uznawali władzę papieża. Często jednak przechodzili na ryt łaciński. W latach 80-tych XIX wieku w miejscowości Malgara (obecnie w Turcji) wybudowano wszelako świątynię dla wiernych obrządku bizantyjskiego, a później wzniesiono jeszcze dwa kościoły: w Chalcedonie i Konstantynopolu. W roku 1907 ks. Izajasz Papadopoulos został mianowany wikariuszem generalnym dla wspólnoty, w 1911 zaś ordynariuszem. W 1932 roku Kościół Grecki otrzymał strukturę egzarchatu apostolskiego. Katedra Świętej Trójcy to największa i kluczowa świątynia tegoż egzarchatu, ale poza tym działają jeszcze: parafia św. Piotra i Pawła w Janitsie na północy Grecji, kaplica Narodzenia Pańskiego na wyspie Siros - i kaplica Narodzenia Dziewicy Marii w Makri. Mało tego, w sieci można znaleźć też stronę (ale nieoficjalną i chyba od dawna zdezaktualizowaną) Towarzystwa św. Jana Chryzostoma ze Stambułu[i].

Polakowi nie znającemu języka greckiego raczej trudno znaleźć informacje o Kościele greckim. Przegląd kilku stron[ii] nie przybliżył nas niestety do tego, kiedy odbywają się msze w katedrze: ale udało się znaleźć na nich adresy e-mail, na które po prostu napisaliśmy. Odpowiedź przyszła szybko: archimandryta Wissarion poinformował nas, że Boska Liturgia sprawowana jest każdego dnia powszedniego (od poniedziałku do soboty) o 8 rano, natomiast w niedzielę msze są o 8:30 i 9:30. Zmodyfikowaliśmy zatem różne nasze plany i wybraliśmy sobotę jako dzień odwiedzin.

Dzień był deszczowy, a w drogę wybraliśmy się pieszo, co zabrało nam ponad pół godziny. Zdążyliśmy na ostatnią chwilę, ale mimo wszystko można powiedzieć, że nie spóźniliśmy się więcej niż o minutę. Zacznijmy od tego, że katedra (jak czytamy w Internecie: "przebudowana" w roku 1958, acz parafia mieściła się tu od roku 1929) jest przepiękna. Kilka naszych zdjęć nie oddaje może całego uroku tego miejsca. Nie jest starożytne, ale nie musi być: bo wieczność przeważa nad starożytnością. Wielkie wrażenie robią nie tylko ikony, obrazy i wszelkie sprzęty liturgiczne, ale i fakt, że miejsce jest bardzo zadbane, utrzymane w należytym porządku.

Wiernych było... mało. Cóż: oprócz nas jedynie jeden młody człowiek, zresztą bardzo sympatyczny i pomocny, jak się później okazało; do tego starsza pani, która jednak weszła tylko na chwilę pod koniec liturgii. A liturgia - była przepiękna. Jak to na wschodzie: właściwie w całości śpiewana, w czym uczestniczyło kilku kapłanów; sprawowana z wielką precyzją, co robiło wrażenie tym bardziej, że działo się to w kościele niemal pustym. A do tego z udziałem kantora, rytualnie wędrującego wokół swego podium. 

Zaskoczył nas zwyczaj, którego nie znaliśmy, ale który podobno w Grecji (i ogólnie na Wschodzie) jest popularny - po mszy zostaliśmy (wszyscy wierni) poczęstowani suchym chlebem. Bardzo miły, symboliczny gest, który zapadł w pamięć[iii]. Udało się nam również porozmawiać z archimandrytą Wissarionem, bardzo młodym i przyjaznym człowiekiem, który pokrótce opisał nam sytuację Kościoła greckiego. Jak się okazuje, w niedzielę wiernych jest znacznie więcej, gorzej z dniami powszednimi. Z drugiej strony, nie jest tak, że katedra nie jest stale używana. Przeciwnie: oto bowiem korzystają z niej grekokatolicy ukraińscy oraz katolicy rytu chaldejskiego. Organizowane są też dodatkowe nabożeństwa Kościoła greckiego: zostaliśmy zaproszeni na nieszpory (ale niestety, nie mogliśmy być obecni).

Cały pobyt w Grecji był oczywiście ciekawy – i z pewnością warto było zobaczyć nie tylko zabytki ery klasycznej, ale i ruiny Myken. To prawda. A jednak to, co chyba najbardziej utkwiło w głowie, to spotkanie z tą małą wspólnotą, która trwa w świętym centrum przy nie tak znów świętej ulicy. Ale może w Atenach jest jak w "Sound of Silence"? ...The words of the prophets are written on the subway walls and tenement halls...

Adam Witczak

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

----

[i]Adres strony: https://web.archive.org/web/20070927045016/http://rumkatkilise.org/. Czytamy tam, że kaplica Stowarzyszenia mieści się pod adresem Hamalbasi cad. 44/46, Beyoglu.

[ii]Na przykład: http://www.gcatholic.org/churches/europe/5699.htm, http://www.cathecclesia.gr/hellas/index.php/ελληνικη-καθολικη-εξαρχια-2/ενοριακεσ-κοινοτητεσ, http://www.elcathex.gr/ενορίες/

[iii]Nawet bardziej niż słodkie rogaliki, które otrzymaliśmy gratisowo później, jako upominek przy wyjściu :-)


Adam Witczak

(1987) Matematyk. Religioznawca-amator i religioznawca-dyletant. Pisywał w różnych miejscach, przy czym niekiedy jest zdziwiony tym, gdzie natrafia na swoje własne teksty. Zdziwiony bywa i samymi tekstami. Przekonany, że im więcej odkryje się pokrewieństw pomiędzy chrześcijaństwem a innymi religiami, tym lepiej świadczy to o chrześcijaństwie. Sympatyk, ale bynajmniej nie bezkrytyczny, tzw. szkoły Tradycji (W. Smith, H. Smith, S. H. Nasr, F. Schuon, J. Hani, T. Burckhardt). Nieodmiennie wraca do "Nihilizmu" Seraphima Rose'a, "Kazań" Eckharta i "Księgi śpiewów żałobliwych" Grzegorza z Nareku.