Notatki z Reguły
2019.10.13 10:51

„Forma apostolska” nauczania. Notatki z Reguły (dzień trzynasty)

Św. Benedykt z Nursji

23Jako nauczyciel powinien opat trzymać się zawsze tej oto zasady Apostoła: Przekonywaj, proś, karć! (2 Tm 4,2 Wlg), 24to znaczy stosownie do czasu i okoliczności łączyć surowość z łagodnością, okazując się raz wymagającym mistrzem, to znowu pełnym miłości ojcem. 25Tak więc niekarnych i niespokojnych trzeba karcić bardziej surowo, posłusznych zaś, łagodnych i cierpliwych nakłaniać usilnie, by w dobrym postępowali. Co do niedbałych natomiast i lekceważących [jego polecenia] przypominamy, by ich ganił i karał.

26Niech nie przemilcza grzechów błądzących braci, lecz w miarę swych możliwości wyrywa je z korzeniami, gdy tylko zaczną się pokazywać, pomny na los Helego, kapłana z Silo. 27Szlachetniejsze i rozumniejsze umysły niech gani słowami raz lub dwa;28występnych zaś, zatwardziałych i pysznych, jak również nieposłusznych niech karci chłostą lub wyznacza im inną karę cielesną*już za pierwszym razem, gdyż czytamy w Piśmie Świętym: Głupiego słowa nie naprawią (Prz 29,19) 29i na innym miejscu: Uderz syna twego rózgą, a uwolnisz duszę jego od śmierci (Prz 23,14).

 

Reguła objaśnia dalej zadanie nauczycielskie opata – co przecież nadal i wynika z nauczycielskiej natury każdego ojcostwa, i po swojemu naświetla także to ojcostwo, które nie realizuje się w klasztorze. Jako podstawę opackiej „dydaktyki” poleca święty Ojciec Benedykt „formułę apostolską”, czyli zalecenie podane przez świętego Pawła Tymoteuszowi: przekonywaj, proś, gań.

Oto kolejny przykład wysokich wymagań stawianych opatowi: nie może on, nie powinien po prostu iść za swoim temperamentem, ulubionym „sposobem bycia” – musi dostosowywać się do potrzeby. Skąd bierze się zróżnicowanie potrzeb? Zbierając to, co tu powiedziano, można by odpowiedzieć: czas, okoliczności – i różne charaktery osób. W objaśnieniu wyzwania akcent położono na tym ostatnim: opat musi zmieniać ton swego nauczania w zależności od tego do kogo je adresuje.

Czy nie jest to podstawowa zasada takiego nauczania, które chce być i dialogiem łączącym dwie osoby? Jednak Reguła mówi o takim dialogu wychowawczym, który reaguje na poziom relacji zaproponowany w charakterze ucznia. Dlatego wychowawca według Reguły nie może sobie pewnego dnia powiedzieć, ze będzie się komunikował np. jedynie na poziomie quasi-akademickiego dyskursu lub niezmordowanego odpowiadania na dziecięce „a dlaczego?” Biada klasztorowi – biada każdej wspólnocie – której ojciec-nauczyciel postanowiłby „nie zniżać się” do poziomu mniej intelektualnego niż uczone argumenty i tłumaczenia. Biada też takiej wspólnocie, w której postanowiłby on – np. pod wpływem jakiegoś pesymizmu antropologicznego – ograniczyć się do emitowania komend i grożenia anatemami. Jedno i drugie nie jest po ojcowsku, nie jest po Bożemu.

Ucząc innych, musi nauczyć się czym prędzej „łączyć surowość z łagodnością”. Powinien – jeden i ten sam człowiek – pobłyskiwać to jako „wymagający mistrz”, to jako „łagodny ojciec”. Czy jest to jedynie polecana dziś „sztuka komunikacji”, umiejętność podawania rozmówcom oszałamiających „koktajli” komunikacyjnych złożonych z ustawionych w różnych proporcjach „blacków” i „white’ów”, łajań i pochwał? Jest i coś z tego, jednak samo w sobie byłoby to zbyt płytką sztuczką, żeby uzyskiwać coś więcej niż manipulatorskie „sterowanie ludźmi” według najświeższej psychologii. W istocie chodzi tu o nieustanne sięganie do Pełni Boga, gdzie nie ma osobno tego, co my na ziemi nazywamy łagodnością, i tego, co nazywamy gniewem; miłosierdzia – bez sprawiedliwości; łaski – bez misji; szczęścia – bez obowiązku. To prawda, że już w naszym ziemskim, ludzkim pryzmacie ta pełnia staje się tęczą, w której różne tony stoją jakby obok siebie – jednak wciąż interferują, nie są wartościami konkurencyjnymi.

Reguła nie daje nam w jednym miejscu jakiegoś „traktatu o charakterach” – jedynie krótko wspomniano tu charakterystyczne „typy” osobowości, na które opat musi reagować odmiennie, żeby do nich skutecznie docierać. Mamy więc „niekarnych i niespokojnych” – których trzeba „karcić bardziej surowo”; „posłusznych, łagodnych i cierpliwych” – których należy „nakłaniać usilnie”; w końcu i „niedbałych i lekceważących” – których opat ma „ganić i karać”.

Komentarze do Reguły, pisane z zasady przez opatów mających już doświadczenie stosowania tych poleceń, obfitują w portrety charakterologiczne ożywiające tę dość suchą typologię Benedyktową. Każdego uważnego czytelnika powinno zastanowić to, że w swym krótkim poleceniu Święty Ojciec nie ograniczył się do jakiegoś odróżnienia binarnego (które mamy np. w zdaniu 24, w sensie „albo, albo”), lecz obok jednego charakteru, który odruchowo kwalifikujemy jako pozytywny, postawił dwa różne, które od razu widać jako trudne. Prowadzi to do pytania czym różnią się te dwa trudne charaktery – i będzie to z pewnością rozmaicie interpretowane. Np. tak, że „niekarni i niespokojni” to pewna przeciętna charakteru ludzkiego – powiedzmy raczej: dziecięcego – jeszcze nietkniętego regularną pracą formacyjną; a „niedbali i lekceważący” – to marka tych, którzy obwarowali swoją prywatność przy pomocy sztuczek pozbywania się obowiązków mi poleceń.

Dodałbym, że wcale nie jest pewne czy odruchowo traktowani przez wszystkich pochwalnie owi „posłuszni, łagodni i cierpliwi” są rzeczywiście zawsze na drodze doskonałości – z Reguły wynika tylko, że trochę łatwiej pobudzać ich do „postępowania w dobrym”; jednak chyba opat powinien baczyć czy przypadkiem wrażenie łatwości jakie wokół siebie rozsiewają nie jest tylko rzeczywistością oportunizmu, w której sercu jest może nie doskonałość, lecz „intymny mały świat” osobistego komfortu „prymusa”.

Reguła każe „wyrywać z korzeniami” te grzechy, które opat dostrzeże jako kiełkujące w „błądzących braciach”. Nie powinno nas dziwić czy gorszyć to apodyktyczne polecenie: przecież świat – także zakonny – gnije najczęściej z powodu milczenia i kompromisu zawieranego dla spokoju, przez przełożonych chcących „jakoś przeżyć” swoją kadencję lub urządzić sobie na resztę życia układ, w którym różni dwuznaczni oryginałowie mijają się na korytarzach klasztoru zbyt rozległego, rozedrganego i otwartego, by zobaczyć tam człowieka.

Zacytowane słowa Pisma: „Głupiego słowa nie naprawią” zapewne świszczą rózgami, których u benedyktynów używało się jako środka dyscyplinującego tak samo jak w całym świecie zakonów i w ogóle w ówczesnym świecie. Dzisiaj kulimy się nie pod rózgami, lecz może pod myślą, że można by ich stale używać – zwłaszcza że dzisiaj ci chętni do ich używania nie przypominają na ogół trzeźwych wychowawców, ale psychopatów ukazujących swą odrazę dla „zbyt liberalnych” norm. Powinniśmy się zatem zastanowić czy rezygnując z jakichkolwiek pozawerbalnych i „dialogowych” form perswazji wobec uparcie zło czyniących, nie skazujemy wspólnot na rozpad, a ich samych – na rzeczy gorsze, na ogół na różne formy psychicznej manipulacji zastępującej dziś ludziom nawet klapsy.

 

PM

 

Wszystkie Notatki z Reguły  

 

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

-----

 


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.