Komentarze
2014.06.10 09:38

Zawierucha wokół "Deklaracji wiary"

Kiedy jedna z moich koleżanek zaproponowała mi jakiś czas temu podpisanie Deklaracji Wiary, nie miałam żadnych wątpliwości, że powinnam to uczynić. Oczywiście przeczytałam tekst, ale przyznaję, że była to raczej formalność. Ja po prostu ufam dr Wandzie Półtawskiej. Przyznam, że kiedy słyszę wypowiedzi określające ją jedynie jako „przyjaciółkę Jana Pawła II”, budzi to moja irytację. Tak jakby osoby wypowiadające się nie potrafiły dostrzec tego, co ona sama prezentuje sobą jako człowiek, kobieta, żona i matka czy, last but not least, lekarz. Trudno opędzić się od myśli, że wielu krytyków Deklaracji, posługując się tą formułą ucieka się do seksistowskich stereotypów, aby ułatwić sobie zdyskredytowanie tekstu, przez ukazanie autorki jako osoby świecącej jedynie światłem odbitym.

Przyznaję jednak, że od kiedy rozpętała się wokół Deklaracji straszliwa zawierucha, skłonna jestem przyjąć racje nielicznych dyskutantów, którzy podnosili argument, że tekst mógłby mieć większe oddziaływanie, gdyby użyć w nim niekiedy innych sformułowań, a przede wszystkim wyraźniej odwoływać się do prawa naturalnego. W tym względzie za wartościowy i interesujący uznaję tekst Justyny Melonowskiej.

To jednak chwalebny wyjątek. Cała reszta krytyki Deklaracji wygłaszana przez katolików to moim zdaniem przecedzanie komara i połykanie wielbłąda. Kuriozalnie brzmi argument, że lekarze, którzy podpisali Deklarację pozbawili się możliwości wyperswadowania dokonania aborcji przez potencjalną pacjentkę, która znając ich stanowisko po prostu się do nich nie zgłosi. Przecież jeżeli ginekolog nie wykonuje aborcji, nie przepisuje środków antykoncepcyjnych, to jest to rzecz w środowisku, w którym działa ogólnie znana również bez podpisu pod Deklaracją.

Wyszukiwanie takich naciąganych argumentów zadziwia mnie tym bardziej, że Deklaracja została zaatakowana z niesłychaną furią ze strony tzw. "środowisk liberalnych". Specjalnie używam cudzysłowu, ponieważ można by się spodziewać, że prawdziwy liberał powinien poszukiwać dróg polubownego rozwiązywania konfliktu wartości. Tymczasem uznano, że wolność sumienia lekarza nie jest żadną wartością. Lekarz ma się po prostu podporządkować prawu państwowemu. Jeśli nie chce ze względu na wartości moralne, z którymi jest ono sprzeczne, to odbierze mu się prawo wykonywania zawodu. To przykre, że wiceminister, który zaprezentował takie zapatrywania, nie został natychmiast zmuszony do dymisji. To kolejny w ostatnim czasie przypadek, gdy wysoki urzędnik państwowy przejawia mentalność totalitarną i nie spotyka się to z żadnymi konsekwencjami (wcześniejszy to opinia Rzecznik Praw Obywatelskich na temat programu tzw. „równościowego przedszkola”).

Mnie osobiście, jako lekarza neonatologa, bardzo dotknęła również wypowiedź Jerzego Owsiaka w "Gazecie Wyborczej". Wielokrotnie zdarzało mi się korzystać ze sprzętu zakupionego przez jego fundację, dlatego z rezerwą podchodziłam do niektórych zarzutów wobec jego działalności. Tym razem trudno mi zignorować następujące słowa:

Wiara jest prywatną sprawą lekarza, ma do niej prawo, ale nie myślałem, że są lekarze, którzy chcą wiarę połączyć z wykonywaniem zawodu. Zresztą z żadnym zawodem. Nie chciałbym żeby np. strażak mi powiedział, że skoro piorun uderzył w twój dom, to widać tak chciał Pan Bóg i nie będzie gasił pożaru. 

Ten argument ze strażaka! Czy to tylko lapsus językowy Jerzego Owsiaka,  czy też za tak głupich bierze czytelników swojej gazety przeprowadzająca z nim wywiad Agnieszka Kublik? I czy Jerzy Owsiak przez tyle lat współpracując z lekarzami nigdy nie spotkał takich, dla których to właśnie wiara chrześcijańska i poczucie powołania do służby bliźniemu były kluczową motywacją w wyborze i wykonywaniu zawodu?

Więc w takim świecie chcemy żyć, gdzie tylko prawo i procedury będą regulować relacje tak intymne, jak te między lekarzem i pacjentem? Najlepsze procedury i przepisy nie pomogą jeśli za nimi nie będzie lekarza, położnej czy pielęgniarki, którzy swoja profesję traktują jako coś więcej niż tylko źródło większych czy mniejszych dochodów. System opieki zdrowotnej nigdy nie będzie funkcjonował idealnie. Nigdy nie będzie dość pieniędzy, pracownicy zawsze będą omylni i grzeszni. Jednak realnym czynnikiem realnie zwiększającym skuteczność opieki będzie liczba osób kierujących się, starających się kierować czymś więcej niż tylko groźbą kary za niestosowanie czy łamanie procedur.

Tak się składa, że w naszym kręgu kulturowym to właśnie wiara chrześcijańska jest głównym źródłem postaw altruistycznych skierowanych na służbę bliźniemu. Nie chcę twierdzić, że nie zdarzają się inne motywacje. Coraz trudniej jednak spotkać niewierzących, którzy zmagają się z dramatem braku łaski. Na ogół tam, gdzie wiara obumiera zostaje tylko nihilizm.

Magdalena Chrzanowska


Magdalena Chrzanowska

(1965), żona, mama, doktor nauk medycznych, specjalista neonatolog. W trudnych sprawach prosi o wstawiennctwo Sługę Bożego Profesora Jérôme Lejeune'a.