Recenzje
2014.05.14 17:26

„Stworzenie czy ewolucja?”, czyli T. Rowiński rozmawia z M. Chaberkiem OP

Byłam ciekawa tej książki. Moje zainteresowanie wyrastało z faktu, że od jakiegoś czasu zmagam się z bardzo podobnym pytaniem, mianowicie jak pogodzić teologiczne twierdzenia z teorią ewolucji (np. o pochodzeniu rasy ludzkiej od jednej pary co ma kluczowe znaczenie dla soteriologii, czyli nauczania Kościoła o zbawieniu – jeśli nie mamy wspólnego biologicznego ojca, to cała soteriologia leży, pisząc w dużym skrócie). Ostatecznie uznałam, że teoria jest, jak sama nazwa wskazuje, teorią, czyli nieudowodnionym twierdzeniem, pewną hipotezą badawczą. A taka może równie dobrze okazać się fałszywa (nawet jeśli jest przyjmowana milcząco jako paradygmat w niektórych badaniach, np. biologii ewolucyjnej), zaś nauczanie Kościoła, jak wierzę, jest nieomylne, więc lepiej stanąć na jego gruncie i poczekać na rozwój wypadków w naukach szczegółowych.

Wywiad z o. Chaberkiem nieco rozjaśnił mi horyzont. Pierwsze przydatne rozróżnienie, jakie w nim znalazłam, to odróżnienie mikroewolucji (np. im więcej słońca w klimacie, tym większą szansę na przetrwanie będą miały linie genetyczne gwarantujące wysoki poziom barwnika w skórze) od makroewolucji (np. im więcej słońca w klimacie, tym większą szansę na przetrwanie będą miały łyse małpy, więc w końcu wyewoluują w człowieka… No dobra, złośliwa jestem). Pierwszą możemy obserwować w naszym otoczeniu, druga jest tezą naukową, której jak dotąd nie udowodniono, a z badań, na które powołuje się o. Michał, wynika, że nie mamy odpowiednich narzędzi, żeby tego dokonać. Co więcej, współczesna teoria ewolucji też dokonuje swoistej mikroewolucji, gdyż tezy Darwina już zostały pogrzebane naukowo, a lepszej koncepcji wyjaśniającej powstanie gatunków póki co nie ma (takiej pozareligijno-filozoficznej), więc trzeba bronić tego, co jest, jak niepodległości.

A pogrzeb ów nastąpił przez mikroskop oraz badania genetyczne i te dotyczące komórki, czyli podstawowego elementu, budującego bardziej złożone konstrukcje. To znaczy tak o komórce myślał Darwin: prosta cegiełka, która w wyniku przechodzenia przez fazy pośrednie wyewoluuowała w człowieka. Jednak badania biologów wykazały, że komórka jest tworem o wiele bardziej złożonym, niż myślał pan Karol, i funkcjonującym na niesłychanie wysokim poziomie precyzji. Droga od prostego do złożonego jest drogą odwrotną do tej, którą nakreślił Darwin: nasze całe ciało jest czymś o wiele prostszym niż pojedyncza komórka naszego ciała. Co więcej, kiedy za teorię Darwina wzieli się genetycy, okazało się, że opisany przez niego sposób ewolucji z gatunku w gatunek jest niemożliwy na poziomie genetycznym. Wszelkie stadia pośrednie, wymagające minimalnych zmian w genotypie, byłyby eliminowane z puli genetycznej jako „wadliwe”, zanim zdążyłyby się rozmnożyć, a z kolei na tyle duży skok genetyczny, który przekształciłby danego osobnika w inny gatunek, jest nierealny (tu mogłam coś pomieszać, więc odsyłam do książki).

To tylko jeden wątek z całości, a nie chcę się za bardzo rozpisywać, bo warto samemu rzucić okiem do tego wywiadu. Co prawda o. Chaberek nie wykazuje, że istniały gadające węże (jak to proponował mu w swoim pełnym miłości uszczypliwej komentarzu jeden z jego współbraci), ale za to zmusza do postawienia sobie kilku pytań o hierarchię poznania. Nie ukrywam, że odkryłam w sobie całe złoża oświecenia i pozytywizmu… I to na tyle grube, że w miejscach najbardziej zacienionych, które na wszelki wypadek omijałam, przykryły dokładnie wiarę. Więc warto było się zmierzyć z mocno postawionymi tezami odpytywanego, które bronią np. tradycyjnego odczytania Księgi Rodzaju. A co, jeśli nie jest to mit?

Zmierzyć i przemyśleć. Pytania, jeśli idzie za nimi szczere pragnienie poznania prawdy, są zbawienne dla wiary. Zdecydowanie.

Brak mi w tej książce dwóch rzeczy: bibliografii z pozycjami, które ojciec wymienia w trakcie wywiadu, oraz, miejscami, bardziej spokojnego, merytorycznego tonu. Czasem przykrywa go jednak (wbrew temu, co o założeniach książki pisze w posłowiu T. Rowiński) publicystyczna piana. Mimo to książka stawia pytania i budzi z letargu, a obudzonym daje wskazówki, gdzie szukać odpowiedzi na swoje wątpliwości.

 

Elżbieta Wiater

 


Elżbieta Wiater

(1976), doktor teologii i historyk, publicystka, autorka książek (m.in. Filotea 2.1, Hildegarda z Bingen. Mistyczka z charakterem, C.S. Lewis. Pielgrzym radości). Mieszka w Krakowie.