Komentarze
2010.04.18 23:47

Wobec tragedii - nie tylko "ironiczni pragmatycy". Kilka słów znad Wełtawy.

Sobotni poranek, 10 kwietnia. W praskiej katedrze zaczyna się właśnie ingres nowego arcybiskupa i prymasa Czech, Dominika Duki. Nagle do mikrofonu podchodzi prezydent Vaclav Klaus. W krótkich słowach informuje, o wydarzeniach ze Smoleńska. Informacyjny kanał czeskiej telewizji publicznej natychmiast przerywa transmisje ingresu żeby już do końca dnia relacjonować jedynie katastrofę rządowego samolotu. Nowy prymas chyba inaczej wyobrażał sobie pierwszy dzień posługi, niemniej zdaje się dobrze rozumieć - sam o tym wspomniał - w jaki niezwykły sposób jego urząd został związane z Polską. Podczas Mszy żałobnej  w katedrze św. Wita, Wojciecha i Wacława na Hradczanach, w piątek 16.04, prymas Czech pytał:

 

Boże, co chciałeś nam powiedzieć przez tę tragedię? Jak ważna musiałaby ta wiadomość, skoro zdecydowałeś się tak bardzo podnieść głos?

Prezydent Klaus miał zaś wyznać po tragedii na spotkaniu w redakcji kwartalnika "Kontexty" w Brnie:

 

Nie wierzę w przyjaźnie polityków i głów państw, nie lubię tego całego poklepywania po ramieniu i uścisków. Na szczytach w Brukseli, kiedy zaczyna się ten rytuał powszechnego fraternizowania stałem zawsze z boku. Chyba, że zobaczyłem w tłumie prezydenta Kaczyńskiego. Bo to był jedyny spośród nich, którego witałem ze szczerą radością.

Czesi to nie tylko ironiczni pragmatycy, nie tylko "smiejące się bestie", które z wyższością spoglądają na biedniejszych i "żałośnie patetycznych" północnych sąsiadów. Wszystkie te mity legły w gruzach w ostatnich dniach, dzięki setkom i tysiącom wyrazów współczucia i uczestnictwa w polskiej tragedii. Odzywającym się nie tylko z najwyższych miejsc,choć trudno przecenić tutaj rolę prezydenta Klausa, ale również i przede wszystkim od zwykłych ludzi. W sobotę, którą ogłoszono dniem żałoby narodowej o godzinie 12 przerywano zawody sportowe, programy radiowe i telewizyjne,aby minutą ciszy uczcić ofiary ze Smoleńska.W jednym z praskich supermarketów sieci Tesco wpadłem na wystawioną księgę kondolencyjną. Z megafonów grała tylko i wyłącznie muzyka poważna...

 

Maciej Ruczaj


Maciej Ruczaj

(1983), absolwent Uniwersytetu Karola w Pradze. Współpracował m.in. z "Christianitas", dziennikiem "Lidove noviny" (Czechy), tygodnikiem "Tyzden" (Słowacja). Pracuje w Instytucie Polskim w Pradze. Autor kilku publikacji dotyczących polskiej historii i mysli politycznej w języku czeskim. Mieszka w Pradze.