Komentarze
2019.01.21 09:41

Prawa mają moc ograniczania zła. Komentarz do apelu o uchwalenie "lex Adamowicz"

Pobierz pdf

Tragiczna śmierć prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, choć jak się zdaje będąca skutkiem działania samotnego wilka uwikłanego w sieć własnych urazów i urojeń, nie mogła nie stać się powodem wzmożonej dyskusji o gwałtownych emocjach targających polską debatą publiczną. Poziom niechęci względem oponentów jest tak wysoki, że rzeczywiście w nazbyt wielu przypadkach trzeba mówić wręcz o erupcji nienawiści. Dla części środowiska dziennikarskiego gdański dramat stał się przyczynkiem do wystosowania apelu przeciwko tzw. “mowie nienawiści”. Inicjatywa wyszła ze strony środowiska „Liberté”, ale przyłączyło się do niego wielu publicystów katolickich, także księży. W apelu czytamy m.in.: „Prawa mają moc ograniczania zła. Uważamy za konieczne, wzorem innych krajów europejskich, przyjęcie ustawy zapobiegającej i penalizującej mowę nienawiści w przestrzeni publicznej.” Autorzy proponują dla tego prawa nazwę lex Adamowicz. Muszę jednak powiedzieć, że ja przed złożeniem pod tym apelem swojego podpisu, chciałbym się dowiedzieć jak sygnatariusze rozumieją ową “mowę nienawiści”. Może zechcieliby się ustosunkować do paru głośnych incydentów z przeszłości? Do „zdradzieckich mord”, „dorzynania watahy” i „walenia z baśki”? Wszystkie trzy wypowiedzi autorstwa osób o uznanej pozycji w życiu publicznym, polityków  z różnych stron barykady i działacza społecznego. Wszystkie brutalne, mające poniżyć przeciwników, w niewątpliwie najwyższym stopniu naganne. Czy w aktualnym stanie prawnym podlegające karze? Pierwsza to ordynarna, odrażająca potwarz, rzeczywiście mogąca skutkować sankcjami tylko jeśli ktoś wniesie prywatne oskarżenie. Druga to z pewnością coś więcej niż potwarz. Tutaj już jest pochwała przemocy a nawet zachęta do jej zastosowania, choć jeszcze bez zindywidualizowania celu ataku. Trzecia zawiera ściganą z urzędu groźbę karalną, w okolicznościach w jakich został wypowiedziana mogła być rozumiana przez konkretną osobę jako skierowana pod jej adresem.  Czy jej autora spotkały jakiekolwiek sankcje? To pytanie retoryczne.

We wczorajszym tekście na portalu christianitas.org, mój redakcyjny kolega Tomasz Rowiński wskazał na de facto abdykację Kościoła hierarchicznego w Polsce z jego misji prorockiej,  głoszenia niezmiennych zasad w porę czy nie w porę. Sprawa apelu w sprawie lex Adamowicz, pokazuje na podobne odstępstwo znacznej części katolickiej inteligencji.  Oto  w ciemno żyruje inicjatywę środowisk liberalnych w ogóle nie pytając o elementarne definicje, bez cienia refleksji czy wobec braku egzekucji praw już istniejących ustanawianie nowych ma sens. Czyż ten brak egzekucji nie powinien być dla wszystkich nas wyrzutem sumienia? Czy w tych wszystkich walkach o wolne sądy i konstytucję nie umyka nam fakt, że w Polsce rzeczywiście i to od dawna mamy głęboki kryzys władzy sądowniczej? Rewolta, którą w jej obszarze usiłuje przeprowadzić obecna większość parlamentarna, nie przyniesie wiele dobrego, ale sytuacja w której przedstawiciele sądownictwa nie mają hamulców  przed publicznym deklarowaniem pragnienia zemsty na tejże większości, powoduje że po plecach przechodzą ciarki.

Może się mylę, ale w apelu o nowe prawo widzę malutki przebłysk światełka w tunelu. Chodzi mi o zdanie: „Prawa mają moc ograniczania zła”. Czy to znaczy, że w debacie o zakazie aborcji nie będzie już argumentów o tym, że do dobra należy ludzi nakłaniać słowem i przykładem a nie przymusem prawa? A może katoliccy sygnatariusze apelu o lex Adamowicz, zaproszą swoich liberalnych towarzyszy do podobnego apelu w sprawie zakazu pornografii? Chyba nie powinno być problemu skoro prawa ograniczają zło.

Piotr Chrzanowski

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

 

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

-----

 

Zobacz też

Rozkosze złudnej jedności. Uwagi na śmierć prezydenta Adamowicza

Kościół sam siebie pacyfikuje. Uwagi po pogrzebie prezydenta Adamowicza

 

 


Piotr Chrzanowski

(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.