Duchowość
2017.04.21 11:05

O naszych wrogach zewnętrznych i anielskich obrońcach

Pobierz pdf

Życie ziemskie jest tylko przejściową próbą, dzięki której mamy zdobyć zasługę, to znaczy dać Bogu dowód naszej wierności. Nie należy w tym życiu szukać niczego trwałego, doskonałego i ostatecznego ani dziwić się, że na naszej drodze występują niekiedy rozmaite przeszkody. Poza niedoskonałością, jaka jest udziałem wszystkich stworzeń, oraz specjalnymi niebezpieczeństwami, jakie powoduje nasza wrodzona słabość, mamy do przezwyciężenia jeszcze jednego możnego przeciwnika, bardzo sprytnego i przepełnionego nienawiścią. To o nim należy mówić jako o zewnętrznym wrogu naszego zbawienia.

Niemożliwe jest zaprzeczenie istnieniu demona, skoro Pismo Święte wszędzie wykazuje jego istnienie i jego działanie. Ale trzeba go co najmniej znać, żeby móc z nim walczyć, zdemaskować go i z nim wygrać, co jest zwycięstwem samego Boga, jak i naszym.

Lucyfer (takie imię nosił u początków swojej wielkości) został wspaniale stworzony przez Pana i, według proroka Ezechiela, z doskonałą cechą podobieństwa Bożego: Tu signaculum similitudinis, plenum sapientia et perfectum decore. Przeznaczony do czerpania z samej pełni Boga, in deliciis paradisi Dei fuisiti, przybrany we wszelkie dary natury i łaski jak bezcennym ubraniem i strojem, które podkreślały jego piękno, jego stworzenie było jak pełne harmonii święto: Tu cherub extentus et protegens, et posui te in Monte sancto Dei, in medio lapidum ignitorum ambulasti. Perfectus in viis tuis a die conditionis tuæ, donec inventa est iniquitas in te[1].

Tak oto w tym nad wyraz wzniosłym i doskonałym stworzeniu mogła powstać nieprawość, pomimo że żaden czynnik zewnętrzny nie sprowokował go do buntu. Jednak jego serce się uniosło, mówiąc: Deus ergo sum, et in cathedra Dei sedi in Conde maris[2]. W tych tajemniczych słowach tradycja dopatruje się tego, że Bóg oznajmił Lucyferowi swój zamiar stworzenia rodzaju ludzkiego i wyniesienia jednego z jego członków aż do unii hipostatycznej z drugą osobą swojej Świętej Trójcy. W obliczu objawienia tajemnicy Wcielenia Lucyfer, kontemplując sam siebie, pozwolił na to, by w głębi swojego wspaniałego bytu zrodziła się pycha; nie mógł bowiem ścierpieć tego, że jakieś stworzenie inne niż on osiągnie tak ścisłą jedność z Bogiem, i odmawiając posłuszeństwa Boskiemu nakazowi, o którym mówi nam święty Paweł: Et cum iterum introducit primogenitur in orbem terræ, dicit: Et adorent eum omnes angeli Dei[3], utwierdził się w buncie przeciw Bogu oraz w nienawiści do uprzywilejowanej rasy.

Po buncie nastąpiła kara; i ten, który osłaniał innych w swojej przemożnej wielkości, został strącony ze świętej góry. Dlatego to Pan powiedział do niego: Producam ergo ignem de medio tui, qui Comeda te, et dabo te in cinerem super terram, in conspectu omnium videntium te[4]. Pociągając za sobą liczne legiony aniołów, którzy ukonstytuowali się w jego armię potępionych i w jego mroczne królestwo, nie mógł zaznać spokoju inaczej jak w swoim niezaspokojonym pragnieniu szkodzenia zamiarom Boga i działania na przekór Jego planom, kiedy to wspaniały Michał i jego wierne oddziały, przylgnąwszy do wiecznych postanowień, starali się z całą swoją gorącą miłością sekundować największemu dziełu, czyli Wcieleniu Słowa.

Dobrze jest jeszcze sprecyzować kilka aspektów Lucyfera, który stał się Szatanem. Jedną z jego figur jest Sisera z powodu palącego pragnienia, jakie odczuwał, gdy był ścigany przez Hebrajczyków, i które spowodowało jego zgubę, ponieważ zaprowadziło go w kierunku namiotu Jaeli, gdzie padł od ręki tej dzielnej kobiety[5]. Goliat jeszcze lepiej odmalowuje jego piekielną fizjonomię. Jest olbrzymem, tak jego natura jest mocna i silna; ale Pismo Święte określa go jedynym epitetem, jaki do niego pasuje: vir spurius. Goliat nadużywa swojej siły i wydaje mu się, że zwycięży siłą strachu. Ten, kto go pokona, jest młody i wątły; jest ostatnim ze swojej rodziny, mały i ledwie liczący się wśród swoich braci; niemniej postawiony w obecności giganta i słysząc jego groźby, powziął postanowienie walki z nim. Jednak zrezygnowawszy z użycia zwyczajowej broni i wzgardziwszy czysto ludzkimi metodami, złożył swoje zaufanie tylko w Bogu i zadowolił się jedynie kamieniem z procy, i powalił tego, którego siła była wyzwaniem dla najmężniejszych[6].

W Księdze Judyty Szatan pojawia się pod postacią Holofernesa. Tutaj również brutalna siła przekonana jest o tym, że nic nie może się jej przeciwstawić, ale która – poskromiona przez piękno – daje się wplątać w jego pułapkę, jak śpiewa o tym święta wdowa z Betulii w swoim nieśmiertelnym kantyku: Sandalia ejus rapuerunt oculos ejus, pulchritudo ejus captivam fecie animam ejus; amputavit pugione cervicem ejus[7]. To właśnie chcąc zawładnąć dla swoich korzyści rodzajem ludzkim, przystrojonym na wieczne gody we wdzięk i piękno, demon znalazł swoją zgubę; i kobieta, ogłoszona benedicta a Deo suo, zadała mu śmiertelny cios.

Innym symbolem przeciwnika ludzkości, której poprzysiągł zgubę, jest Haman. Estera, której powiedziano: Non morieris; non enim pro te, sed pro omnibus hæc lex constitua est[8], otrzymuje łaskę dla swojego ludu i śmierć Amana. Estera triumfuje i ratuje swoich nie za pomocą miecza, ale dzięki swojemu niezrównanemu pięknu.

We wszystkich tych figurach okazuje się, że silny, potężny i groźny przez swoją naturę Szatan zawsze zostaje zwyciężony przez słabych, bezbronnych, pod warunkiem że złożą w Bogu swoją ufność. Widać jasno, że Panu podoba się wręcz poskramianie jego buty za pomocą najbardziej niepozornych narzędzi, żeby jeszcze bardziej go upokorzyć.

Bo, rzeczywiście, walka ta jest chciana przez Boga; zależy Mu na odebraniu tej chwały, która ma dla Niego bardzo specjalną cenę, jak można to stwierdzić po pierwszych rozdziałach Księgi Hioba. Tutaj to już nie piękno, nie miecz ani upór triumfują nad przeciwnikiem; to ból i cierpliwość doprowadzone aż do heroizmu. Dlatego też wydaje się, że przed zwróceniem mu odebranych wcześniej dóbr Bóg chce wynagrodzić wierność Hioba, wyjawiając mu piekielną moc pod postaciami dwóch potworów, Behemota i Lewiatana. Bóg ukazuje je Hiobowi: Ecce Behemoth quem feci te cum. Jest to zwykłe stworzenie, takie jak ty, pomimo swojej nadzwyczajnej i przerażającej siły. Stworzony u samych początków, był Bożym arcydziełem; ale od czasu jego upadku każdy może się z nim parać bez trudu. Jak Behemot jest potworem siły, tak Lewiatan jest potworem potęgi. Człowiek otrzymał moc umniejszenia jej, a zgodnie ze Słowem Bożym: Numquid multiplicabit ad te preces, aut loquetur tibi mollia? [...] Pone super eum manum tuam; memento belli, nec ultra addas loqui. Ecce spes ejus frustrabitur eum, et videntibus cunctis præcipitabitur[9].

Mimo że pogardza tym potworem, Duch Święty ujawnia jego groźną naturę, dodając jako konkluzję, że nie ma na ziemi żadnej siły, która mogłaby mu się przeciwstawić, ponieważ został stworzony, by nie obawiać się niczego; panuje nad wszystkimi wielkościami i jest królem wszystkich synów pychy. Ten opis siły Szatana nie może ani zaskakiwać, ani wprowadzać w popłoch sług Bożych. Ci ostatni są wprawdzie o wiele od niego słabsi przez swoją naturę, ale wyższość łaski daje im niezrównaną przewagę nad nim, a ich jedność z Bogiem daje im nadprzyrodzoną siłę, zdolną do unicestwienia wszelkiej mocy piekielnej.

Ta moc jest zresztą ograniczona; nasza dusza jest sanktuarium, którego strzeże wola, i nikt nie może się do niego wedrzeć przemocą. Ojciec kłamstwa nie może oddziaływać bezpośrednio na wyższe władze naszej duszy; może na nią działać tylko poprzez efekty wtórne. Pokusy, jakie stwarza, wpływają tylko na płaszczyznę zmysłową naszego bytu, którą podstępnie chce wykorzystać dla swojej korzyści po to, by w ten sposób wprowadzić zamęt do naszej inteligencji i woli.

Tak właśnie przy kuszeniu Naszego Pana, które potem szczegółowo omówimy, Szatan atakuje po kolei trzy cechy, które stanowią naszą słabość i na które wskazuje święty Jan: Quoniam omne quod est in mundo, concupiscentia carnis est, et concupiscentia oculorum et superbia vitæ; quæ non est ex Patre, sed ex mundo est[10]. U Naszego Pana demon nie mógł znaleźć żadnej słabości; ale u nas przeciwnie, niebezpieczeństwo przychodzi o wiele mniej z ataków przeciwnika, co z naszej własnej niedoskonałości. Nawet przy najlepszej taktyce jest on całkowicie bezsilny, jeśli nie otrzyma żadnego przyzwolenia z naszej strony.

Jest więc zasadniczej wagi to, żeby dokonało się w nas zerwanie z Szatanem i żeby dusza stała się jego zdeterminowanym przeciwnikiem. Nie ma tutaj miejsca na żadne ustępstwa; trzeba zwyciężyć lub stać się ofiarą tego wroga, którego Nasz Pan nazwał zabójcą ludzi: Ille homicida erat ab initio, et in veritate non stetit, quia non est Veritas in eo: cum loquitur mendacium, ex propriis loquitur, quia mendax est et pater ejus[11].

Kiedy Kościół zaczyna oddziaływać na ludzkie stworzenie, najpierw stara się wyrwać je z szatańskiej tyranii w imię władzy, jaką otrzymał od swojego Założyciela, i zniszczyć wszelkie więzi, jakie mogły zostać utworzone między stworzeniem a jego wrogiem poprzez zmazę pierworodną. Energiczne formuły egzorcyzmu mają tak wielkie znaczenie, że gdyby chrzest miał zostać udzielony w pośpiechu, to po uzyskaniu odnowy chrztu powinno się, w uzupełnieniu do ceremonii tego sakramentu, odprawić egzorcyzmy, pomimo pewnej wtórności, jaka z tego wynika. Kościół chce również, aby ochrzczony, poprzez swoich poręczycieli, zobowiązał się uroczystą obietnicą do odrzucenia Szatana, jego wspaniałości i jego dzieł; obietnicy, z której nigdy nie będzie mógł się wycofać bez popełnienia krzywoprzysięstwa lub apostazji. I to tylko pod tym warunkiem dusza może zostać odnowiona i otrzymać dziecięctwo Boże.

Cóż więc dziwnego w tym, że Kościół pod najsurowszymi karami zabrania wszelkich dobrowolnych relacji z Szatanem. Ale – z drugiej strony – jak wytłumaczyć to, że niektórzy chrześcijanie, bez najmniejszego pragnienia apostazji, mimo wszystko dają się ponieść niezdrowej ciekawości i pod błahym pretekstem, gdzie niefrasobliwość konkuruje z niewdzięcznością, oddają się zarozumiale doświadczeniom szkodliwym tak dla zdrowia cielesnego, jak duchowego? To dziwne postępowanie, świadczące o całkowitym braku zmysłu chrześcijańskiego, nie może być usprawiedliwione miłością nauki.

Kościół, który od ustanowienia Zakonu Egzorcystów przekazuje wszystkim swoim szafarzom władzę, jaką dysponuje przeciwko Szatanowi, nie pozwala jednak na to, by władza ta była sprawowana bez specjalnego mandatu, dobrze bowiem rozumie niebezpieczeństwa takiego kontaktu z Szatanem.

Odchylenie się od tej reguły, którą nazwalibyśmy regułą higieniczną, jest karane na różne sposoby. Nieposłusznym tej regule wróg ze staraniem odpłaca za ich ciekawość nieoczekiwanym rozchwianiem, które jest zresztą zarazem kondycją poprzedzającą i owocem tych praktyk; dziwnymi chorobami, zamętem intelektualnym i, co obserwujemy w dzisiejszych czasach, niezwykle upowszechnionymi skłonnościami do samobójstwa. Wszystko to jest rezultatem dobrowolnego i z rozmysłem poszukiwanego kontaktu z demonem, nawet jeśliby się w tym widziało jedynie jakieś doświadczenie w celu poznania ciemnej i nieokreślonej siły. Kościół, z matczyną troską zabiegający o nasze dobro, przeciwnie, zwraca się do Boga o to, byśmy zostali uwolnieni z wszelkiej niezdrowej skłonności, słowami tej pięknej kolekty XVII niedzieli po Zesłaniu Ducha Świętego: Da, quæsumus, Domine, populo tou diablica vitare contagia, et te solum Deum pura mente sectari.

Ale istnieją nieuniknione zmagania z demonem, na które wskazuje święty Paweł; są niechciane przez nas, ale chciane przez Boga w zbawczym celu: Quoniam non est nobis colluctatio adversus carnem et sanguinem, sed adversus principes et potestates, adversus mundi rectores tenebrarum harum, contra spriritualia nequitiæ, in cœlestibus. Propterea accipite armaturam Dei, ut possitis resistere in die Malo, et in omnibus perfecta stare[12]. Do tego rodzaju walki otrzymujemy łaskę, a pokusa jest jednym ze sposobów dojścia do chwały: Deus tentavit est, et inventi illos dignos se[13]. Bóg chce być wybrany i jedyny w duszy ludzkiej, a zanim da jej udział w swojej własnej chwale, trzeba, żeby wyznała w okresie próby: Dilectus meus candidus est et rubicundus, electus ex millibus[14].

Pokusa nie jest rezultatem pierwszego upadku, ponieważ stan doskonałej sprawiedliwości nie uchronił od niej pierwszego Adama. Jest nawet wpisane w zwyczaje demona, żeby szukać zguby przede wszystkim tego, co jest piękne i czyste; dlatego, przedostając się do ogrodu rozkoszy i widząc naszych pierwszych rodziców w blasku ich świeżej piękności, nie spoczął, dopóki nie dokonała się ich zguba.

Znienacka rzekł do niewiasty: Cur prace pit Vobis Deus ut non comederetis de omni ligno paradisi? Już w pierwszych słowach przejawia się u przeciwnika duch pychy i niezgody: Cur? „Dlaczego?”. Żąda, by Bóg tłumaczył się ze swoich zamiarów, starając się wzbudzić w sercu Ewy niewdzięczną ciekawość i pożądanie. Pułapka była oczywista. Gdyby Ewa była dzielniejsza, odpowiedziałaby po prostu tak jak dowódca wojsk anielskich: Quid ut Deus! Lecz, przeciwnie, zgodziła się na paktowanie z przeciwnikiem, którego hardy język powinien był wzbudzić u niej wstręt i niesmak. Demon, który dobrze wyczuwając, że tak szybko została mu przyznana przewaga, korzysta z tego, by śmiało kłamać: Nequaquam morte morienini […] et Eritis sicut dii, sciences bonum et malum[15].

Być jako bogowie! Taki był godny pozazdroszczenia los zarezerwowany dla rodzaju ludzkiego przez Mesjasza, czemu chciał zapobiec demon, zwodząc naszą pierwszą matkę. Lecz ani ludzka słabość, ani podstęp szatański nie wystarczyły, by zniweczyć plan Boży. Bóg wszystko przewidział: Inimicitias ponam Inter te et mulierem, et semen tuum et semen illius; ipsa contret caput tuum, et tu insidiaberis calcaneo ejus[16]. Pozorne zwycięstwo demona spowodowało jedynie powiększenie się przepaści pomiędzy nim a człowiekiem oraz przygotowało jego nieuniknioną klęskę. Na próżno jego uporczywe wysiłki będą powodowały bunt i zepsucie wśród pokoleń: plan Boży i tak się zrealizuje. W momencie przewidzianym od wieków napierające fale błota i zepsucia zostaną zatrzymane i odepchnięte; i, jak cudowna osłona, pojawi się jaśniejąca i niepokalana Dziewica, kobieta przeznaczona do zmiażdżenia ohydnej głowy smoka. Wydawało mu się, że posiadł władzę nad wszystkimi członkami znienawidzonej rasy, a tu, w tajemny sposób, wymyka mu się Ta, której najbardziej chciał dosięgnąć.

Na próżno przez cztery tysiące lat badał wszelkie drogi, którymi Pan mógł się objawić, zatruwając je i przepełniając je zgnilizną, by odstraszyć suwerenną świętość; oto Bóg stał się człowiekiem: Verbum caro fatum est, et habitavit in nobis[17]. Przyszedł tak pokornie, tak dyskretnie, że tajemnica ta wymyka się upadłemu cherubowi: Cuum enim quietum silentium contineret omnia, et nox in suo cursu medium iter haberet, omnipotens sermo tubus de cœlo, a regalibus sedibus, duru debellator in mediam exterminii terram prosilivit[18].

To ziemskie życie Słowa przez trzydzieści lat przebiega w ciszy i tajemnicy, tak jak się zaczęło; następnie Bóg-Człowiek rozpoczyna swoją działalność publiczną, zgadzając się, dla naszego pocieszenia, żeby do Jego cudownej osoby zbliżył się demon; a ten zastosował wobec Niego perfidne insynuacje, które działały na większość ludzi, spychając ich do otchłani.

Tu również Szatana zdradzają jego własne słowa. Wszystko warto prześledzić na tej nieśmiertelnej stronie. Po pierwsze, to zawsze Bóg jest tym, kto pozwala na kuszenie i wyznacza jego miejsce, zakres i trwanie: Jesus ductus est in deser tum a Spiritu, ut tentaretur a diabolo[19]. Trzej Ewangeliści, którzy piszą o kuszeniu, są zgodni co do inicjatywy Ducha Świętego. Nigdy nie jesteśmy wydani przypadkowo na ślepy gniew i złą moc naszego wroga. Ten, który jest Stwórcą aniołów i ludzi, jest najwyższym rządcą walki, a zgodnie z obietnicą swojego Apostoła: Fidelis autem Deus est, qui non patietur vos tentami supra id quod potestis; sed faciet etiam cum tentatione proventum, ut possitis sustinere[20]. Ta prawda wiary jest naszą siłą.

Także inną naukę można zaczerpnąć z kuszenia Naszego Pana: demon wybiera moment, w którym jego doświadczenie i jego wysoka inteligencja zakładają, że jesteśmy słabsi. Jest to jeden z jego tchórzliwych podstępów, które Nasz Pan chciał nam ukazać. Święty Łukasz mówi nam, że po tym, kiedy Pan pościł przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy, poczuł głód[21]. Kusiciel znał ten szczegół, tak jak za pomocą obserwacji może poznać tysiąc szczegółów naszego życia; i chciał sprowokować jego wrażliwość, by się przekonać, czy ma do czynienia ze zwyczajnym człowiekiem: Si Filius Dei es, dic ut lapides isti panes fiant[22]. Ale zamiast człowieka chwiejnego natknął się na przepaści Mądrości wiecznej, która bez ujawniania tajemnicy, która ją skrywa, zapożycza z Pisma Świętego odpowiedź, jaką należy dać kuszeniu: Scriptum est: Non in solo pane vivat homo, sed in omni verbo quo procedit de ore Dei[23]. Pan nie musi odpowiadać, czy jest Synem Bożym, ani czynić cudów; demonowi wystarczy wiedzieć, że człowiek może przezwyciężyć swoją zmysłowość dzięki łasce, która prowadzi go ku poszukiwaniu życia nadprzyrodzonego. Adam dał się zwyciężyć zmysłom, a zatem wypadało, żeby Nowy Adam zerwał ten czar i nas wyzwolił poprzez wielkie zwycięstwo.

Kusiciel gwałtownie odepchnięty nie stracił całkowicie nadziei i, zaprowadziwszy Pana na szczyt świątyni, ponowił próbę: Si Filius Dei es, mitte te deorsum. Scriptum est enim: Quia angelis suis mandavit de te, et in manibus tollent te, ne forte offendas ad lapidem pedem tuum[24]. Tutaj demon obłudnie cytuje Pisma, ale na sposób heretyków zniekształcając ich prawdziwy sens. Demony nigdy nie są tak groźne i zuchwałe, jak w momentach, w których chcą uchodzić za uczonych. Bóg-Człowiek nie odpowiada na tę fałszywą i kłamliwą naukę; ale bez dyskutowania i nawet bez zaspokajania sekretnej ciekawości swojego przeciwnika mówi: Rursum scriptum est: Non tentabis Dominum Deum tuum[25].

Im bardziej Jezus z Nazaretu okazywał się w najwyższy sposób mądry i święty, tym bardziej kusiciela pożerało pragnienie poddania Go swojej władzy. Ale w swojej miłosiernej dobroci względem nas Nasz Pan pozwalał działać bestii zaślepionej nieugaszoną pychą. Potwór ten, pokazując wszystkie królestwa świata i ich chwałę, tak jakby w sposób pełnoprawny mu się należały, a w rzeczywistości będące jego łupem, miał czelność powiedzieć do Pana: Hæc omnia tibi dabo, si cadens adoraveris me[26].

Był to bowiem końcowy rezultat tego, do czego zawsze dążył, czy to zwracając się do poszczególnych osób, czy to zwracając się do narodów, a jego powodzenie sprawiło, że Boskie wargi nazwały go: principes hujus mundi[27]. Mesjasz powinien być czczony jako Syn Boży, a on, Szatan, uważał, że ten zaszczyt należy się jemu. To wezwanie było zawsze ostatnim słowem w jego przedsięwzięciach. Ale Pan, bez ujawniania tajemnic, ponieważ Jego godzina jeszcze nie nadeszła, powiedział mu z wszechmocną władzą: Vade, Satana, scriptum est enim: Dominum Deum tuum adorabilis, et illi soli servis[28]. Et consummata omni tentatione, diabolus reces sit ab illo usque ad tempus[29].

Pan na zawsze ubódł piekielną siłę, ujawnił jej intrygi, a dla swoich otrzymał specjalną łaskę siły, która pozwoliła im śpiewać razem z Psalmistą: Benedictus Dominus Deux meus, qui docet manus meas ad prælium, et digitos meos ad bellum[30]. Ich bezpieczeństwo miało przyjść również z zapewnienia formalnie danego im przez ich Mistrza: In Mundo pressuram habebitis; sed confidete, ego vici mundum[31].

W zachowaniu Pana wobec przeciwnika powinniśmy znaleźć jeszcze jedną naukę, przydatną w tym, czym mamy się kierować w walce: człowiek nigdy nie może długo paktować z demonem w momencie pokusy; kilka krótkich słów z Pisma Świętego, kilka energicznych aktów wewnętrznych wystarczy. Jeśli wdamy się w długą rozmowę, Szatan, jako silniejszy od nas, znajdzie sto powodów, żeby nas pozyskać dla swoich zamiarów.

Takiego energicznego działania uczy nas jeszcze inne zdarzenie, o którym mówi Ewangelia. Święty Piotr Apostoł, który dopiero co wyznał tak wspaniale boskość swojego Mistrza i w nagrodę za swoją wiarę otrzymał władzę kluczy, słysząc, jak Pan mówi o swojej nadchodzącej męce, uległ odruchowi diabelskiego podszeptu i rzekł: Albsit a te, Domine; non erit tibi hoc[32]. Ale Pan, widząc wroga za swoim Apostołem, nie wahał się twardo odepchnąć sprawcę pokusy, bez uwzględnienia pośrednika: Vade post me, Satana, scandalum es mihi, quia non sapis ea quæ Dei sunt, sed ea quæ hominum[33]; pokazując nam w ten sposób, jak należy odrzucić pokusę, nawet jeśli kryje się pod postacią niecodzienną i kochaną. To spowodowało, że chwalebny Patriarcha Benedykt mówił w ten sposób: Cogitationes malas cordi suo adveniestes mox ad Christum allidere[34].

Skonkludujmy więc, że jeśli pokusa jest gwałtowna i nagła, należy ją prędko i energicznie odrzucić. Ale choć nie zawsze przybiera taką postać, to nie jest mniej groźna, gdy pojawia się powoli, przez co przeciwnik wykorzystuje naszą ospałość i niefrasobliwość. Żeby ochronić nas przed tego rodzaju pokusami, Nasz Pan mówił do swoich Apostołów: Vigilate et orate, ut non intretis in tentationem. Spiritus quidem promptus est, caro autem infirma[35]. Czujność i modlitwa są bronią zapobiegającą, która nie pozwala nawet, by pokusa się do nas zbliżyła; bo jeśli przedostanie się do nas z powodu naszego otępienia, to w momencie, w którym ją dostrzeżemy, już prawie nad nami panuje. Czujność jest dla naszej duszy strażnikiem, który ostrzega ją przed niebezpieczeństwem, podczas gdy modlitwa trzyma nas blisko Boga, który jest dla nas prawdziwym niezdobytym murem obronnym. Gdyby Piotr wytrwał przy swym Mistrzu, nie wyrzekłby się Go; ale trzymał się z dala: Petrus vero sequebatur a longe[36]. Dusza, która się nie modli, podąża za Panem z daleka i jest zawsze w niebezpieczeństwie.

Dlatego książę Apostołów powie później do chrześcijan: Sobrii estote et vigilate, quia adversarius vester diabolus tanquam leo rugiens circuit, quærens quem devore; cui resistite fortes in fide[37]. Zobrazowanie to posiada bardzo wymowną energię. Póki lew jest młody, przemierza dzikie miejsca i znajduje liczne ofiary; gdy staje się stary, nie może już daleko biec; i, wybierając ciemność, błąka się wokół miejsc zamieszkałych, szukając łatwiejszej ofiary. Biada człowiekowi lub zwierzęciu, które zabrnie za mury! Nocny włóczęga będzie na niego czatował, pochwyci go, bezlitośnie zaciągnie do lasu i pożre. Wiara jest naszą obroną, ponieważ przywiązuje nas do Boga i scala nas ze skałą, którą jest Chrystus, i gdzie przebywamy w bezpieczeństwie.

Warto poza tym zauważyć, że demon ma bardzo rzadko przyzwolenie, by nas zaskoczyć. Mimo siły swojej inteligencji, mimo swojego doświadczenia, swojej nabytej wiedzy i zmysłu obserwacji, ciemności, w jakich się porusza, sprawiają, że często jest wprowadzony w błąd. Niemniej jednak, jeśli już uda mu się raz, możemy być pewni, że powtórnie skorzysta z tego samego sposobu: Cum immundus spiritus exierit de homine, ambulat per loca inaquosa, quærens requiem; et non inveniens dicit: Revertar in domum meam unde exivi. Et cum venerit, invenit eam scopis mundatem et ornatam. Tunc Vadim, et assumit septem alios spiritus secum, uequiores se, et ingressi habitant ibi[38]. Nasz Pan nie wypowiedział tych słów, by nas zniechęcić, ale żeby nas zachęcić do umocnienia naszych słabości, tych, które demon zna, ponieważ z nich skorzystał, i które jako pierwsze będą atakowane. A jeśli zastaną zamknięte te drzwi, które do tej pory stały przed nim otworem, urządzi tam wielki raban, ujadając, miotając się, szukając posiłków, by sforsować tę pozycję. Niech tak robi, a my praktykujmy to, o czym mówi święty Jakub Apostoł: Subditi ergo estote Deo; resistite autem diabolo, et fugiet a vobis[39].

Jest prawdą pewną i pocieszającą, że nic na świecie nie może nas oderwać od Boga: Certus suum enim, quia neque mors, neque Vita, neque angeli […] neque creatura alia poterit nos separare a caritate Dei[40], mówi Apostoł, który często miał okazję to stwierdzać. Ale nasza pewność zdecydowanie powiększa się, gdy oddalamy się od uczynków ciemności, by przyoblec się w zbroję światła. Nigdy dość powtarzania, że cała siła przeciwnika leży w naszym przyzwoleniu. To właśnie mówi święty Augustyn: Latrare potest, mordere omnino non potest, nisi volentem[41]. „Może ujadać, może zwodzić, ale ugryźć nie może, jeśli nie pozwolimy”. Jeżeli będziemy z wiernością zasłaniali się tarczą wiary, będziemy niezwyciężeni: In omnibus sumentes scutum fidei, in quo possitis omnia tela nequissimi ignea exstinguere[42].

Zauważmy, że charaktery pyszne, sztywne, nieprzyjemne dla otoczenia nadstawiają się wrogowi przez pewien rodzaj podobieństwa i są dla niego łatwe do pochwycenia; tymczasem ma wstręt do pokory, rozumnej spolegliwości i łagodności. Nie inaczej bardzo łagodna Maryja Dziewica, Matka Boga, ciągle wymykała się jego podstępom i dlatego mogła śpiewać: Dispersit superbos mente cordis sui […] et exultavit humiles[43]. Można by rzec, iż przeogromne nadęcie pychy sprawiło, że Szatan staje się całkowicie bezsilny, gdy chce pochwycić to, co jest małe i delikatne. W tym samym sensie ubóstwo duchowe, wyrzeczenie, obdzierające nas nie tylko z wszystkiego, lecz na dodatek z nas samych, sprawiają, że jego podstęp nie może nas dosięgnąć. Albowiem tak jak zapaśnik w walkach antycznych walczył bez ubrania, by lepiej wymknąć się swojemu przeciwnikowi, tak samo dusza naprawdę ogołocona poprzez wyrzeczenie i sprowadzona do swojego prostego wyrazu wymyka się bez trudu swojemu przeciwnikowi, który nie ma jak jej pochwycić.

Aura, jaką się otacza, która go poprzedza i za nim podąża, jest złożona z niepokoju, melancholii, z ciemności, których jest księciem. Można by powiedzieć, że żyje on w smutku, podczas gdy równowaga, pokój chciany przez wolę, nadprzyrodzona radość podtrzymywana jako cnota odrzucają go, tak jak pierwsze blaski jutrzenki przepędzają nocne ptaki. Lubuje się w gwałtowności, wszystkim tym, co doprowadzone jest do przesady, nawet w przesadnym dobru; przesada cieszy się wszystkimi jego względami. Zasada In medio stat Veritas wydaje się stworzona, by z nim walczyć; umiarkowanie, to, co starożytni cenili tak wysoko i co nazywali dyskrecją, rozbija całą jego moc i obezwładnia go; także w tym sensie tak często widzimy w Pismach zalecenie trzeźwości.

Stara się on tak, jak tylko jest to możliwe, zerwać równowagę naszej natury złożonej, ale stworzonej w porządku pełnym harmonii i piękna; gdyż jak tylko uzyska rozchwianie, wie, że może przedsięwziąć walkę i zwiększyć szanse na powodzenie. Widać to w Ewangelii, gdzie wydaje się, że Nasz Pan u wszystkich chorych, których mu się przynosi, zaczyna od wypędzenia diabelskiego wpływu jako korzenia zła, które zaraz wyleczy. Oczywiście są choroby o innym pochodzeniu; ale nie można zaprzeczyć, że demon nienawidzi naszego ciała prawie tak samo jak naszej duszy, a to z powodu Słowa Wcielonego, i kiedy nie daje rady zniszczyć ciała, powoduje w nim tyle cierpienia, ile zdoła.

Trzeba także, byśmy zrozumieli, iż kiedy nie udaje mu się doprowadzić nas do popełnienia grzechu, zadowala się uniemożliwieniem dobra. Grzech powszedni wydarty duszy oddanej Bogu zadowala go bardziej niż zbrodnie popełniane przez tych, których uważa za swoich. Pamiętamy tego demona, który osiągnął triumf, gdy udało mu się spowodować popadnięcie pewnego mnicha w jakąś małą niedoskonałość. Powinniśmy się naprawdę zdecydować na walkę per arma justitiæ a dexteris et a sinistris[44], czyli praktykując cnoty pozornie najbardziej sobie przeciwstawne. W tym samym znaczeniu święty Paweł mówi również: Nam arma militiæ nostræ non carnalia sunt, sed potentia Deo ad destructionem munitionum[45].

Wpływ demona, ogólnie rzecz ujmując, jest prawie bardziej niebezpieczny niż określona pokusa. Taktyka wroga polega wtedy na ukrywaniu się za myślami niewyglądającymi na zasadniczo złe. Powoduje nieokreślony smutek, zniechęcenie; dusza nie spostrzega się wtedy, że myśli, że osądza i ocenia według źródła innego niż Duch Święty; szczególnie zaś jeśli nie ma jeszcze zwyczaju znać samej siebie, panować nad swoimi namiętnościami, to szybko zostanie pchnięta w jakieś błędy teologiczne.

Demon z upodobaniem popycha niektóre osoby do praktykowania niedyskretnych umartwień, podczas gdy u innych przeciwnie, inspiruje przesadną dbałość o zdrowie. Zaburza nasz osąd złudzeniami i fantasmagoriami; sprawnie gromadzi w naszym otoczeniu nietakt i niezręczności; pełnymi rękami sieje nieporozumienia, niezgodę, zatrute słowa; męczy nas fałszywymi tropami; a kiedy już jesteśmy wycieńczeni, przedstawia nam prawdziwą pułapkę, w jaką chciał nas wpędzić.

We wszystkich tych rodzajach wpływów rzeczą, jaką demon chce stworzyć, to iluzja, pewien rodzaj halucynacji mającej na celu wpędzić duszę w fałsz i spowodować, by popełniała uczynki, których potem będzie żałować, ale które nie będąc złe same w sobie, mogą mieć niszczące konsekwencje. Jego intencją jest tutaj zawsze spętanie dobrego lub lepszego, mnożąc przeszkody dla królestwa Bożego, które, by zostały przełamane, będą wymagały wiele wysiłku i spowodują utratę cennego czasu. Lubuje się w opóźnianiu dzieł Bożych, umniejszaniu ich, wręcz zaniechaniu ich przez tych, którzy przeznaczeni byli do ich wypełniania i którzy, z powodu jego sprytnego, podstępnego i zdradliwego działania, sami czynią się ich niszczycielami, nawet wtedy, gdy nie odczuli ataku prawdziwej pokusy. To właśnie pokazuje nam Duch Święty w tych słowach: Fascinatio enim nugacitatis obscurat bona, et inconstantia concupiscentiæ transvertit sensum sine malitia[46]. Urok ma twórcę, którego należy uważnie zbadać.

Diabelscy wrogowie mają różne charaktery i rozmaite władze. Są tacy, którzy tylko kuszą, jak dręczące, lecz niegroźne muchy, a także tacy, którzy są bardzo niebezpieczni, zuchwali i złośliwi, próbujący celować w nauce, kazuistyce, filozofii, teologii i egzegezie. Wykorzystują superbia vitæ i schlebiają człowiekowi, z którym się mierzą. Wydaje się zresztą, że są skrzętnie dobierani w zależności od dusz, z którymi mają walczyć. Być może to właśnie chciał wyrazić w hymnie jeden ze świętych Wyznawców:

 

Calcavit hostem fortiter,

Superbum ac satellitem.

 

Ale czy słabi, czy silni, czy możni, czy nieudolni bez naszego przyzwolenia mogą co najwyżej przyczynić się do zdobycia przez nas zasług i dopomóc naszemu uświęceniu, jeżeli będziemy niewinni jak gołębica i przezorni jak wąż?[47]

Prowokować tego groźnego wroga bez oparcia się w mocy Bożej jest niebezpiecznym zuchwalstwem; przesadny strach przed nim jest natomiast brakiem wiary i tchórzliwością. Nie należy ani wszędzie dopatrywać się demona, ani go negować; i jako że wszystkie środki naszego uświęcenia stanowią broń umożliwiającą walkę z nim i ponieważ wszystko, co prowadzi do świętości, miażdży go u naszych stóp, winni jesteśmy Bogu pogardę dla tej bestii z całej wysokości, nie naszej własnej osoby, ale naszego chrztu.

Jego ogromna pycha podobna jest do tej, jaką odznaczał się król Nabuchodonozor rozkazujący przy akompaniamencie cymbałów i trąb, żeby – pod karą śmierci – czczono jego posąg i padano przed nim. Takie nakazy, nawet najbardziej hałaśliwe, nie mogą poruszyć tych, którzy podążają za poradą Apostoła z Listu do Efezjan: Nolite locum dare diabolo[48]. W niczym mu nie ustępujcie, nie oddawajcie mu ani trochę pola, nie zajmujcie się nim; ponieważ pogardą, na jaką jest szczególnie czuły, jest całkowite ignorowanie jego rozkazów, gróźb i wrzasku. Ojcowie pustyni dobrze znali taką formę pogardy dla tego miłośnika zgiełku i zamieszania; a święta Teresa, po uprzedniej prośbie o łaskę, by zawsze poszukiwała spoczynku w Bogu, dodaje: „Wtedy szydzić mogę z wszystkich diabłów, nie ja ich będę się bała, ale oni mnie. Nie rozumiem tych małodusznych strachów, co wszędzie widzą diabła i boją się, kiedy my wszędzie możemy widzieć Boga”[49].

Nie uważamy, że wyczerpaliśmy to ważne zagadnienie; trzeba było się zresztą ograniczyć do najbardziej zwyczajnych walk, jakie toczymy z naszym wrogiem. Na wyższych stopniach życia nadprzyrodzonego walka zmienia trochę aspekt, a Szatan, spotykając przeciwnika bardziej uduchowionego, zrzuca maskę i ukazuje się w całej swojej brutalności i odpychającej brzydocie. Jednak początkujący mogą być spokojni; dopóki diabeł może liczyć na nasze złe przyzwyczajenia, jak na zwiadowców, którzy pozwalają mu działać swobodnie, dopóty zadowala się prostszymi metodami. Kiedy już nie może niczego się spodziewać po powodzeniu tych sprzymierzeńców, wtedy dopiero przystępuje do ataku razem z większymi demonami i podejmuje walkę duchową. Kiedy będziemy mówić o duszy czystej i całkowicie zjednoczonej z Bogiem, ten rodzaj próby zostanie opisany.

Nie możemy zamknąć tego rozdziału bez wspomnienia słowem o duchach niebieskich, które uczestniczą we wszystkich naszych walkach jako nasi przyjaciele i bracia; ponieważ w naszych pokusach za pomoc mamy nie tylko łaskę, ale także z rozkazu Boga czuwają nad nami aniołowie, żeby nasza stopa nie potknęła się o kamień[50].

Nabożeństwo do świętych Aniołów jest więc skutecznym środkiem zabezpieczenia nas przed przesadnym strachem, jaki nasza małoduszność chce w nas rozbudzić względem demona. To także uczynienie sprawiedliwości i wdzięczność dla tych błogosławionych duchów, które towarzyszą nam z taką gorliwością. Ich natura, równa naturze naszych wrogów, posiada nad tymi ostatnimi całą wyższość, jaką przydaje porządek nadprzyrodzony. Nigdy nie zdamy sobie do końca sprawy, ile zawdzięczamy ich mądrej i braterskiej czułości oraz jaką ma dla nas wartość ich czysta i błogosławiona opieka.

Księga Tobiasza, napisana po to, by ukazać nam niektóre z tych pocieszających tajemnic, pokazuje również wdzięczność, jaką przepełnieni byli świadkowie tych wspaniałych przysług: Quid illi ad hæc poterimus dignum dare?[51], mówią do siebie obaj Tobiasze. Bo rzeczywiście, archanioł Rafał, wypełniając swoją misję, nie mniej dbał o pomoc materialną, co o pomoc duchową, czuwając równocześnie nad dobrami, jak i duszami oraz ciałami tych, którzy byli mu powierzeni, chroniąc ich energicznie przez atakami demona.

Dzięki wielkiej dobroci Bożej z nami jest tak samo. Święci Aniołowie oddalają od nas niebezpieczeństwa materialne, inspirują w nas dobre postępowanie, święte myśli, które determinują cnotliwe czyny. Wreszcie kiedy zanoszą nasze modlitwy przed tron Boży, przyłączają do nich swoje własne błagania: Quando orabas cum lacrimis, et sepliebas mortus […] ego obtuli orationem tuam Domino[52]. Czytamy również w Księdze Apokalipsy: Et alius angelus venit […] et data sunt illi incensa multa, ut daret de orationibus sanctorum omnium super altare aureum, quo est ante thronum Dei. Et ascendit fumus incensorum de orationibus sanctorum de manu angeli coram Deo. „I przyszedł inny anioł […] i dano mu wiele kadzideł, aby dał je w ofierze jako modlitwy wszystkich świętych, na złoty ołtarz, który jest przed tronem. I wzniósł się dym kadzideł, jako modlitwy świętych, z ręki anioła przed Bogiem”[53].

Te słowa, jak również wiele innych fragmentów z Pisma Świętego, uczą nas, że święci Aniołowie są naszymi poręczycielami przed Bogiem i przekazują ludziom chcącym dobrowolnie wejść w życie duchowe wiele światła, które zaprowadzi ich do zjednoczenia z Bogiem. Wizja Jakuba w Betel, przedstawiająca tajemniczą drabinę postawioną na ziemi, ze szczytem dotykającym nieba i po której Aniołowie Boży wspinali się i schodzili, to jeden z przykładów. Sam Pan, wsparty o szczyt tej drabiny, dyktował Jakubowi swoje przepowiednie, a gdy Jakub się obudził, w zachwycie i radości zawołał: Vere Dominus est in loco isto, et ego nesciebam[54].

Czy nie moglibyśmy sami powtarzać tego samego? Wszak jesteśmy otoczeni światem Bożym, światem anielskim, a nie zważamy na to. Dlatego bardzo owocnym jest dla nas, byśmy ożywiali naszą wiarę i przypominali sobie o wszystkich dobrach, jakie posiadamy, a także o wszelkiej pomocy, jaka nas otacza. W ten sposób możemy postępować radośniej na drogach duchowych, czując wsparcie i zachętę, które mamy naprawdę. Nie kroczymy ku zjednoczeniu z Bogiem w samotności: wielu towarzyszy eskortuje nas, pomaga nam i przekazuje nam światło otrzymane bezpośrednio od Boga.

Ta anielska interwencja w dzieło naszego oczyszczenia, oświecenia i uświęcenia jest nam wykazana w Piśmie Świętym w osobach proroków. Czy Izajasz, między innymi, nie był przedmiotem tajemniczego oczyszczenia przez serafina, który objawił mu, że wszelkiego rodzaju czystość duchów polega na uczestnictwie w światłości i świętości Boga, jak mówi o tym święty Dionizy: „Bóg promieniuje na natury niższe poprzez natury wyższe, jednym słowem, to przez posługę najwyższych natur wychodzi ze swojej cudownej tajemniczości”[55]?

Łatwo wobec tego zrozumieć niezaprzeczalną korzyść, jaką dusze aspirujące do życia w zjednoczeniu mogą odnieść z szukania bliskości z duchami niebieskimi, czy to o nich myśląc, czy to modląc się do nich. Są one jak magnes przyciągający nas do Tego, który jako przemożna przyczyna wszystkich rzeczy jest także tajemniczą siłą rządzącą bytami i który obejmując je, wyznacza im granice. Czują zaszczyt, mogąc nam służyć, a to z powodu Naszego Pana Jezusa Chrystusa, którego jesteśmy braćmi, a którego oni czcili, kochali i usługiwali Mu w czasie jego śmiertelnego życia, ponieważ jest On źródłem ich pierwszego zwycięstwa.

Tajemnica Wcielenia zawsze stanowi motyw ciągłej walki pomiędzy siłami ciemności, które chcą pociągnąć nas do otchłani, a siłami niebieskimi, które pragną przenieść nas do niezmąconej światłości; ale – powtórzmy jeszcze raz – nigdy dość przypominania, że siły te są nierówne, a także, iż nasza wola, zawsze wspomagana przez łaskę, może łatwo sprawić, że odniesiemy zwycięstwo. Albowiem bitwa, której teatrem jest nasz świat, posiada wszelkie elementy powodzenia, znajdujące się także w bitwie niebieskiej, w której Michał i jego aniołowie walczą ze smokiem i jego sprzymierzeńcami; lecz ci ostatni są słabsi: Et projectus est draco ille Magnus, serpens antiquus, qui vocatur diabolus et Satanas, qui seducit uniwersum orbem, et projectus est in terram, et angeli ejus cum illo missi sunt. Et audivi vocem magnam in cælo, dicentem: Nunc facta est salus, et virtus, et Regnom Dei nos tri, et potestas Christi ejus, quia projecuts est accusator fratrum nostrorum, qui accusabtat illos ante conspectum Dei nostri die ac nocte. „I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który zwie się diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię, został strącony na ziemię, a z nim strąceni zostali jego aniołowie. I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: «Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca, bo oskarżyciel braci naszych został strącony, ten, co dniem i nocą oskarża ich przed Bogiem naszym»”[56].

Te walki, w których jesteśmy tak cudownie wspierani, nie są jednak jedynymi trudnościami naszego obecnego życia: Bóg poddaje nas również próbie innego rodzaju, żeby ukoronować nas dopiero wtedy, gdy stoczymy prawdziwą walkę, a dzieło naszego odkupienia zostanie dopełnione w Chrystusie.

 

Cécile Bruyère OSB

 

Artykuł jest trzynastym rozdziałem książki "Życie duchowe i modlitwa". Kolejne jej części publikujmy od "Christianitas", nr 45-46/2011.

 

przeł. Jan Kaznowski

 

[1] Ez 28, 12-15.

[2] Ez 28, 2. 

[3] Hbr 1, 6.

[4] Ez 28, 18.

[5] Sdz 4.

[6] 1 Krl 17.

[7] Jdt 15, 11.

[8] Est 15, 13.

[9] Hi 40, 22.27.28.

[10] J 2, 16.

[11] J 8, 44.

[12] Ef 6, 12-13.

[13] Mdr 3, 5.

[14] Pnp 5, 10.

[15] Rdz 3, 4-5.

[16] Rdz 3, 15.

[17] J 1, 14.

[18] Mdr 18, 14-15.

[19] Mt 4, 1.

[20] 1 Kor 10, 13.

[21] Łk 4, 2.

[22] Mt 4, 3.

[23] Mt 4, 4.

[24] Mt 4, 6. 

[25] Mt 4, 7.

[26] Mt 4, 9.

[27] J 12, 31.

[28] Mt 4, 10.

[29] Łk 4, 13.

[30] Ps 143, 1 (zgodnie z numeracją Wulgaty – przyp. tłum.).

[31] J 16, 33.

[32] Mt 16, 22.

[33] Mt 16, 23.

[34] Reguła św. Benedykta, 4, 50.

[35] Mt 26, 41.

[36] Łk 22, 54.

[37] 1 P 5, 8-9.

[38] Łk 11, 24-26.

[39] Jk 4, 7.

[40] Rz 8, 38-39.

[41] Św. Augustyn, O Państwie Bożym, ks. XX, r. VIII.

[42] Ef 6, 16.

[43] Łk 1, 51-52.

[44] 2 Kor 6, 7.

[45] 2 Kor 10, 4.

[46] Mdr 4, 12.

[47] Mt 10, 16.

[48] Ef 4, 27.

[49] Św. Teresa, Księga życia, r. XXV.

[50] Ps 90, 12 (zgodnie z numeracją Wulgaty – przyp. tłum.).

[51] Tob 12, 3.  

[52] Tob 12, 12.

[53] Ap 8, 3-4 (za Biblią Tysiąclecia – przyp. tłum.).

[54] Rdz 28, 16.

[55] Pseudo-Dionizy Areopagita, Hierarchia niebieska, r. XIII.

[56] Ap 12, 9-10 (za Biblią Tysiąclecia ‒ przyp. tłum.).


Cécile Bruyère OSB

(1845-1909), mniszka benedyktyńska, duchowa córka Dom Prospera Guerangera. Od 1891 r. ksieni Opactwa św. Cecylii w Solesmes. Resquiescat in pace!