Felietony
2016.09.13 10:48

Nawet prorok i kapłan niczego nie pojmując błąkają się po kraju

W Polsce akcja "Przekażmy sobie znak pokoju", która jest wchodzeniem homoseksualnego ruchu politycznego w katolickie buty dość niemrawo choć krytycznie została skomentowana przez kard. Dziwisza. Niemrawo, czyli tak, że nie wywarła na nikim większego wrażenia. Nie uporządkowała też sytuacji, choć niczego jej formalnie w zasadzie zarzucić nie można. Mam wręcz wrażenie, i chyba nie tylko ja, że to kolejna z wypowiedzi polskiego biskupa, która powstała w kurialnym pokoju pw. św. Spokoju. Jeśli taka była dynamika wydarzeń to sytuacja jest bardzo nie dobra.

Do czego prowadzi niezdecydowanie, bierność i uległość hierarchów Kościoła Katolickiego, dobrze pokazuje świeży przykład Irlandii, w której wystarczyły dwa pokolenia, aby zagubić właściwie całą tradycję religijną, moralną i kulturową oraz niemal całą Wiarę. Z ogólników przejdźmy do konkretnego szczegółu, który pokaże nam uniwersalny problem Kościoła w Irlandii.

Athy, jedenastotysięczne miasto w archidiecezji dublińskiej, dość spore jak na wyspiarskie warunki, odpowiednik kilkudziesięciotysięcznego miasta powiatowego w Polsce. Dzieją się tam rzeczy nieciekawe. Wygląda na to, że w miejscowej parafii, wzorem większości, wcale nie rządzi proboszcz, wikariusz, diakon czy kto tam dziś wcześniej wstał z łózka, ale rządzi mafia świeckich "liderów", chórzystek i tzw. nadzwyczajnych szafarzy. W tym przypadku chyba mamy do czynienia przypadkiem trzy w jednym. Otóż dwie miejscowe liderki parafialne, liderki chóru i tzw. nadzwyczajne szafarki (ileż funkcji na jednej mszy, prawda?) postanowiły uporządkować swoją sytuację życiową i zawrzeć tzw. związek małżeński jednopłciowy. Ich formalny szef, proboszcz, oczywiście przeciwny nie był, a nawet gorzej, był na tyle wyrozumiały, że panie nadal ganiały po kościele, miotając się w czasie Mszy od zakrystii, przez chór aż do udzielania, jak oni to nazywają, Eucharystii i z powrotem.

Ktoś jednak w końcu nie wytrzymał tej wołającej o pomstę do nieba sytuacji i wywołanego przez nią napięcia. Był to Anthony Murphy, działacz i jeden z wydawców gazety “Catholic Voice”. Zgodnie z apostolską poradą, najpierw poszedł do proboszcza, któremu wyłożył swoje racje, w odpowiedzi otrzymując potwierdzenie pełnego wsparcia proboszcza dla "nowożeńców" oraz zaszczytny tytuł homofoba. Nie widząc wyjścia, zaczął ów dzielny człowiek informować pozostałych parafian o niedobrych praktykach w parafii. Skutek był taki, że "nowożeńców" odsunięto od praktyk parafialnych. Jednak obie panie udały się do lokalnego radia, gdzie zdiagnozowały u Anthony Murphy "złośliwe, wredne i nędzne katolstwo". Pan Murphy również zdołał przebić się do radia i stwierdził, zgodnie z prawdą, że nie da się wyznawać nauki katolickiej i jednocześnie jej zaprzeczać swoim działaniem przy ołtarzu. Stwierdził też, nie on pierwszy i nie jedyny, że "Kościół w Irlandii został opuszczony przez pasterzy i wilki plądrują stado."

Ciąg dalszy tej historii zaskoczył jednak nawet mnie, choć wiele już widziałem.

Po odsunięciu od posługi w parafii obu pań (oczywiście są one znane z imienia i nazwiska, ale nie będę robił im reklamy) oraz po pojedynku na radiowe wywiady, jakieś dobre lokalne dusze powiązane z IRA i jej "politycznym ramieniem" odwiedziły pana Murphy i doradziły mu... nie pokazywanie się w mieście, a już na niedzielnej mszy parafialnej to w ogóle. W niełatwej nieraz irlandzkiej rzeczywistości oznacza to często co najmniej przestrzelone kolana w przypadku niespełnienia “prośby”. Wkrótce potem Garda (irlandzka policja) poprosiła pana Murphy o dokładnie to samo, tym razem zapewne z troski o społeczny spokój.

Obie Panie w ostatnią sobotę powróciły do swojej zwykłej roboty na parafii. Uciesze nie było końca, a dziki aplauz dla kierowanego przez jedną z nich chóru, zgotowany przez tłum obecny w kościele, wywołał ich wyjście przed szereg i ukłony. Wszytko to po wykonaniu popularnej w latach sześćdzisiątych piosenki “I will follow you” przypomnianej przez Whoopi Goldberg w filmie (momen omen) “Zakonnica w przebraniu”. Dodajmy, podczas Mszy koncelebrowanej przez pięciu kapłanów. Arcybiskup jak na razie milczy.

 

Sławek Matacz

 


Sławek Matacz

(1961), mąż, ojciec dwóch córek. Od niemal 10 lat w Irlandii, początkowo z przyczyn ekonomicznych, teraz z wyboru. Zainteresowany historią, religią i Irlandią.