Duchowość
2014.12.09 11:12

Marana tha!

„Powietrzem dla mnie jest obecność Twoja, święta w sercu mym, powszednim chlebem mym Twe żywe słowo dane mi dziś, bez Ciebie nie mogę już żyć, Panie Jezu, dla Ciebie me serce chce bić”… To właśnie ta religijna piosenka jest dla mnie kwintesencją Adwentu. Bo Adwent to tęsknota, to oczekiwanie na Pana podobne do czekania na ukochanego. Adwent to tęsknota miłości. To wypatrywanie i niepokój.

Nic nie wydaje mi się bardziej adwentowego niż słowa z Pieśni nad Pieśniami:

„Na łożu mym nocą szukałam umiłowanego mej duszy, szukałam go, lecz nie znalazłam.

«Wstanę, po mieście chodzić będę, wśród ulic i placów, szukać będę ukochanego mej duszy». Szukałam go, lecz nie znalazłam. Spotkali mnie strażnicy, którzy obchodzą miasto. «Czyście widzieli miłego duszy mej?» Zaledwie ich minęłam, znalazłam umiłowanego mej duszy, pochwyciłam go i nie puszczę” (Pnp 3, 1-4).

Tak często redukujemy ten okres liturgiczny do czekania na Paruzję albo po prostu na Boże Narodzenie. Niemniej tych podstawowych i najważniejszych aspektów Adwentu nie zrozumiemy dopóty, dopóki nie przełożymy ich na naszą codzienność. Radość starca Symeona („Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela”) można chociaż troszeczkę zrozumieć dopiero wtedy, kiedy spróbuje się wejść w tajemnicę czekania proroków, którzy Pana „tyle tysięcy lat wyglądali”. Wbrew pozorom jest to możliwe. Praktyką, która w tym wspaniale pomaga jest zapomniana dziś Komunia duchowa. Nie chodzi mi w tym przypadku tylko o wzbudzanie w sobie pragnienia Komunii świętej, gdy nie można jej w danym dniu przyjąć. Mam na myśli Komunię duchową polegającą na przygotowaniu na przyjęcie Komunii świętej. Czy jest bardziej adwentowa modlitwa?

Ten, który narodził się w żłobie, jest obecny w tabernakulach całego świata. Warto, zwłaszcza jeśli codziennie uczestniczy się w Mszy świętej (a myślę, że w Adwencie czyni to wiele osób), kilkakrotnie w czasie poprzedzającym Komunię świętą (tzn. bliższym już kolejnej Komunii niż tej przyjętej – np. popołudnie i wieczór dnia poprzedzającego oraz poranek przed Mszą) wzbudzać w sobie akty Komunii duchowej. Można to czynić według formuł z książeczek do nabożeństwa albo własnymi słowami. Może po prostu zwyczajnym „Przyjdź, Panie!” albo „Pragnę Ciebie, przyjdź!”? Modlitwa ta rozwinie w nas pobożność eucharystyczną i wraz z upływem czasu, gdy Duch Święty będzie poruszał nasze serce, pozwoli bardziej zrozumieć, co oznacza tęsknić za Panem, czekać, wypatrywać Go, szukać.

„Chcesz, żebym ci powiedział, co czynią inne dusze? Inne dusze składają dziękczynienie wielokrotnie w ciągu dnia, ponieważ otrzymały Pana: nie dziesięć minutek po Mszy świętej, lecz cały dzień. Ty śpisz przez całą noc bez przerwy, prawda? Ale są ludzie, również młodzi, którzy nie śpią bez przerwy, tylko budzą się cztery, pięć, czy sześć razy i już przygotowują się do Komunii świętej, którą przyjmą nazajutrz.(…) Uprzedzam cię, że z czasem dojdziesz do tego, że będziesz się przygotowywać do Mszy świętej od południa imającego dnia, ponieważ aż do tego momentu będziesz składać Bogu dziękczynienie za Komunię i Mszę Świętą, w której już uczestniczyłeś. (…) Gdy umieścisz Mszę świętą w centrum swojego życia wewnętrznego, wszystko stanie się łatwiejsze” [1].

Nie musimy budzić się w nocy, ale w zasięgu naszej możliwości jest Komunia duchowa w ciągu dnia. Jeśli sami zaczniemy pragnąć Pana i tęsknić za Nim „jak ziemia zeschła i łaknąca wody” (por. Ps 63, 2), bardziej zrozumiemy proroków i będziemy już wiedzieli, dlaczego  Jezus powiedział, że „szczęśliwe są oczy i uszy, bo wielu pragnęło ujrzeć to, na co my patrzymy i usłyszeć to, co słyszymy”(por. Mt 13, 16-17). Innego wymiaru nabierze także przypowieść o pannach roztropnych, które z taką troską czuwały, aby nie zgasły ich lampy, bo „Pan młody idzie”( por. Mt 25, 6) i sami zaczniemy mocniej walczyć, by w duszy nie zgasło światło łaski, a trud podejmowany z miłości przestanie być trudem, stanie się pragnieniem godnego przyjęcia Tego, który „stoi u drzwi i kołacze”( Ap 3, 20).  

 

Monika Chomątowska

 

[1] Słowa św. Josemarii Escrivy de Balaguera [w:] Bp J. Ecchevarria, „Żyć Mszą Świętą”, Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, Radom 2013, str. 21-22 


Monika Chomątowska

(1989), doktorantka Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, publikuje w Christianitas i Frondzie. Mieszka w Krakowie