Felietony
2015.12.27 16:52

Liturgia jako klucz do reformy całego Kościoła, czyli myśl o teologii Benedykta XVI

Ecclesia semper reformanda - pomimo tego, że hasło to swymi korzeniami wyrasta z teologii protestanckiej, to dobrze oddaje ideę nieustannej potrzeby troski wiernych o Kościół. Kościół bowiem zawsze potrzebuje reformy, zmiany na lepsze i nawrócenia. Tak na poziomie indywidualnym, gdzie każdy z wierzących powinien dążyć do wyzbycia się z własnego egoizmu i grzechu, jak też na poziomie wspólnotowym i instytucjonalnym, poprzez, jak to pięknie wyraził papież Pius X „instraurare omnia in Christo” (odnowienie wszystkiego w Chrystusie). Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat Kościół katolicki został poddany różnego rodzaju reformom mającym na celu bardziej owocne głoszenie Ewangelii oraz sprawniejsze Jego funkcjonowanie. Najpierw Paweł VI chciał dopasować jego zmienną strukturę i liturgię do mentalności człowieka przełomu lat 60 i 70-tych. Bł. Jan Paweł II starał się wyhamować proces przedkładania tego, co horyzontalne nad to, co wertykalne, podejmując próbę reformy w duchu wierności niezmiennemu nauczaniu Kościoła (Encykliki Fides et ratio, Evangelium vitae, Ecclesia in Eucharistia, Deklaracja Dominus Iesus) oraz poszukiwania nowych sposobów głoszenia Ewangelii. Benedykt XVI poszedł o krok dalej podkreślając, że tak w przestrzeni liturgicznej, jak i w dogmatyczno-moralnej: „to, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym i wielkim pozostaje także dla nas”. Na papieski ołtarz powrócił krzyż, komunię świętą można było otrzymać jedynie na klęcząco, a z oficjalnego kościelnego słownika zniknęły terminy „Magisterium przed i posoborowe”. Papież Franciszek natomiast rozpoczął tę reformę od głoszenia spontanicznych kazań, przeprowadzki do Domu św. Marty i ... zmiany obuwia. Jeśli Pan Bóg da nam pożyć zobaczymy, jakie efekty przyniesie i ta próba.

 

Dlaczego reformę Kościoła, podczas swego pontyfikatu Benedykt postanowił rozpocząć właśnie od liturgii? Odpowiedź na to pytanie, jak mi się wydaje, znajdziemy w jego słowach z listu skierowanego do biskupów po zniesieniu ekskomuniki ciążącej na czterech hierarchach Bractwa Św. Piusa X. Papież pisał w nim takie oto słowa:

 

„W naszej epoce, kiedy na wielkich obszarach ziemi istnieje zagrożenie, że wiara zgaśnie niczym niepodsycany ogień, najważniejszym z priorytetów jest uobecniać Boga w tym świecie i otwierać ludziom przystęp do Niego. Nie do jakiegokolwiek boga, ale do tego Boga, który przemówił na Synaju; do tego Boga, którego oblicze rozpoznajemy w miłości aż do końca, w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym”.

 

Ten przystęp do Boga realizuje się – według myśli Benedykta – przede wszystkim w przestrzeni liturgicznej, gdzie jest obecny „Ten, który jest”, Ten, który działa cuda mocą Swej miłości i Swej uświęcającej łaski. W tym znaczeniu uczestnictwo w liturgii nie jest czymś, co zależy od nas, od ludzi, ale jest dziełem Przenajświętszej Trójcy, w którym dokonuje się proces naszej diwinizacji (napełnienia się Bogiem), czyli naszego uchrystusowienia. Wynikiem tego procesu jest i czynnik kościelno-twórczy, liturgia bowiem sprawia, że „jednocząc się ze wszystkimi chórami aniołów i świętych w niebie” gromadzimy się w „jednym, świętym, powszechnym i apostolskim Kościele”. Jej fundamentem nie jest więc relatywizm, który nie pozwala celebrować Mszy Św. dwa razy w ten sam sposób, nie jest bardziej lub mniej poważna liturgiczna kreatywność (komentarze, nowe prefacje i modlitwy eucharystyczne, itd.). Eklezjalna, soteriologiczna i w konsekwencji eschatologiczna „skuteczność” liturgii nie jest także rezultatem uwolnienia się od rubryk, od aspektu prawnego, ale jest ona owocem odkrycia tego, co w liturgii jest niezmienne, czyli tego, co pochodzi z prawa bożego.

 

Mówienie o prawie bożym, o ius divinum, to w najprostszych słowach mówienie o właściwej relacji pomiędzy Bogiem, a jego stworzeniem, a w sposób szczególny pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Tą właściwą relację opisują następujące terminy: miłość, z jaką odpowiadamy na uczucie Tego, który umiłował nas jako pierwszy (1 J 4,10), wdzięczność za Jego dzieło zbawienia, a w sposób szczególny za mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jego Syna, ale również, wyraża się ona w posłuszeństwie normom liturgicznym, w wiernym wypełnianiu przepisów bożych, jak i tych ustanowionych przez Kościół. Właśnie z tego powodu żaden gest i znak liturgiczny nie może być dobrowolnie zmieniany ani przez szafarza, ani przez wspólnotę, ponieważ nikt, nawet papież nie może dowolnie modyfikować liturgii, za wyjątkiem sytuacji, w których - jak pisze Benedykt - "czyni to w duchu posłuszeństwa wiary i w religijnym szacunku dla misterium". 

 

Oto właściwy duch liturgii, który jest zarazem jedynym kluczem do skutecznej reformy Kościoła. Ukrócić nasz egoizm poprzez przyznanie się do własnych błędów i pozwolić działać Bogu tam, gdzie jest On obecny "prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie". Po pierwsze, po drugie i po trzecie - nie przeszkadzać Chrystusowi. Trzeba nam porzucić mylne mniemania o liturgii, odejść od postawy, która rozpanoszyła się w wielu lokalnych kościołach, a która zachowując słowa konsekracji poddaje pod wolny osąd celebransa niemalże cały przebieg liturgicznej akcji. Ta godna pożałowania sytuacja spowodowała, że papieże Jana Pawła II i Benedykta XVI musieli zabierać głos w obronie tego, co Kościół ma Najświętsze przed „praktykami nie do zaakceptowania” (Ecclesia de Eucharistia) i „trudnymi do zniesienia deformacjami” (Summorum Pontificum). Liturgie niegodne bożego majestatu, liturgie pokaleczone ludzkim egoizmem, mentalnością antropocentryczną, a czasami i zwyczajną głupotą, zamiast wznosić nasze serca do Pana, tak naprawdę okradają nas z Jego obecności, miłości i łaski, stając się w konsekwencji ukrytą formą apostazji.

 

Kościół może więc zreformować tylko Pan Bóg pod warunkiem okazania przez nas Jego majestatowi należytej czci i szacunku. Każda inna próba zmiany lub naprawy czegokolwiek bez uwzględniania tego czynnika skazana jest na niepowodzenie. I taką właśnie naukę przez osiem lat swego pontyfikatu chciał nam przekazać papież Benedykt XVI.

 

Mater Ecclesiae - ora pro nobis! 

 

Ks. Krzysztof Irek


ks. Krzysztof Irek

(1978), pochodzący z diecezji sandomierskiej ksiądz katolicki, absolwent prawa kanonicznego na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim, pracownik Sądu Biskupiego w Sandomierzu, katecheta w Ponadgimnazjalnym Zespole Szkół Ekonomicznych, opiekun Diecezjalnego Ośrodka Katechumenatu.