Duchowość
2018.08.15 14:46

Homilia na Wniebowzięcie

+

Wniebowzięcie

Homilia Przewielebnego Ojca Jeana Pateau

Opata Opactwa Matki Bożej w Fontgombault

(Fontgombault, 15 sierpnia 2018 r.)

 

Beatam me dicent omnes generationes

Odtąd wszystkie pokolenia będą mnie nazywać szczęśliwą.

(Łk 1,48)

 

 

Drodzy Bracia i Siostry,

Moi najdrożsi Synowie,

 

Wniebowzięcie to jedno z najbardziej umiłowanych świąt roku liturgicznego. Chociaż wypada ono w środku lata, słońce wydaje się całkiem blade w świetle dwóch ostatnich tajemnic chwalebnych Różańca, które dziś świętujemy: Wniebowzięcia i Ukoronowania Matki Bożej w Niebie.

Takie są w istocie te ostatnie wielkie rzeczy, które Wszechmocny uczynił Tej, która zgodziła się być Jego Matką.

Dziś my, którzy staliśmy się Jej przybranymi dziećmi po słowach Jezusa skierowanych do św. Jana Apostoła: „oto twoja matka”, radujemy się i nazywamy ją szczęśliwą. Dziś, bardziej jeszcze niż każdego innego dnia, każdy z nas chce powiedzieć coś pięknego, uczynić coś dobrego dla swej Mamy z Nieba. Wielkie rzeczy uczynił jej Wszechmocny.

Zjednoczone z Kościołem na ziemi chóry Aniołów weselą się, widząc swoją Królową przekraczającą bramy Nieba. Maryja od dnia Zwiastowania ofiarowała Drugiej Osobie Przenajświętszej Trójcy pełne pokoju schronienie w matczynym łonie, gdzie Bóg stał się człowiekiem. Dziś, jakby w tajemniczym odwzajemnieniu – bo Pan nie jest nikomu nic winien, Bóg przyjmuje Maryję do niebiańskiego domu i koronuje Ją na wieczność na Królową Nieba i ziemi. Maryja jest szczęśliwa, i wszyscy to głoszą.

W Niej dzieło odkupienia rodzaju ludzkiego dokonane przez Jezusa osiąga swój szczyt. Demon nie będzie już mógł dłużej cieszyć się buntem, który wzniecił w sercach naszych pierwszych rodziców. Przekonany, że upokorzył Boga w grzechu Ewy, ujrzał w Maryi swoją nieodwołalną porażkę. Rzeczywiście, Bóg nie zostawia demonowi ostatniego słowa. Tryumfuje, czyniąc jeszcze piękniejszym to, co zły duch zeszpecił.

W świecie dogłębnie przewrotnym i zniekształconym dzisiejsze święto jest powodem niezachwianej nadziei. „Tak” dla Boga, przyjęcie cierpienia, nigdy nie są bezowocne. Jak twierdził bł. Frédéric Ozanam: „Nawet jeśli jesteśmy sługami nieużytecznymi, służymy Panu, który jest w najwyższym stopniu oszczędny. On nie pozwala, aby przepadła najmniejsza kropla potu przelana z miłości, tak jak nie marnuje się żadna kropla jego rosy.”

Święto to jednak upamiętnia także pewne oddzielenie. Podczas wielkich rekolekcji w oczekiwaniu na przyjście Ducha Świętego, które nastąpiło w poranek Pięćdziesiątnicy, Maryja przebywała z uczniami zachęcając ich do modlitwy. Zrodziła Kościół, a przez to zasłużyła na tytuł Matki Kościoła. W tym wezwaniu, zgodnie z wolą Ojca Świętego Franciszka, ma być odtąd czczona w całym Kościele powszechnym. Po odejściu Jezusa, które dokonało się we Wniebowstąpieniu, Wniebowzięcie może wydawać się nowym ciężkim doświadczeniem dla rodzącego się Kościoła.

Fizycy greccy nauczali, że ciała w naturalny sposób zdążają do miejsca swego spoczynku. Można powiedzieć, że to właśnie dokonało się dziś. Dusza tej, która nie mówiła Bogu innego słowa niż „tak”, jest bardziej z Nieba niż z ziemi. Również Jej ciało, od momentu poczęcia zachowane od wszelkiego uszczerbku będącego skutkiem grzechu pierworodnego ze względu na to, że przez dziewięć miesięcy miało gościć w sobie Jezusa, bardziej należy do Nieba niż do ziemi. Jakżeby takie stworzenie mogło pozostać wśród nas?

Proboszcz L’Île-Bouchard, gdzie Matka Boża ukazywała się przez kilka dni od 8 grudnia 1947 r., wyraził to wielkie zdumienie, gdy wzniósł ręce do nieba i wyznał: „A więc to prawda, że Ona do nas zstępuje!”

Jak pojąć, że Maryja, cała święta i cała czysta, może przybywać, aby nas nawiedzić? Czyż nie powinna obawiać się, że skazi się nędzą tej ziemi?

Ona, która ofiarowała Bogu swoje macierzyńskie łono, widzi, że dla wielu kobiet to uświęcone miejsce staje się teatrem wojny, gdzie śmierć bez miłosierdzia zadawana jest bezbronnemu dziecku. Całe narody domagają się prawa do aborcji uznając to za znak postępu.

Ona, która otrzymała od Boga świętego Józefa, aby porządek ludzkiej natury był poszanowany nawet w cudownym poczęciu Syna Bożego, aby także Dzieciątko Jezus przyszło na świat mając tatę i mamę i aby oni towarzyszyli mu w pierwszych latach życia, widzi tak wielu mężczyzn i tak wiele kobiet domagających się prawa do posiadania dziecka, nawet jeśli są niezdolni do zapewnienia mu środowiska zdrowego rozwoju.

Ona, której duch rozradował się z powodu wejrzenia Boga na uniżenie Jego służebnicy, która wysławiała miłosierdzie Najwyższego, widzi świat chlubiący się promowaniem sposobów życia, które poniżają osobę ludzką, a całą ludzkość zamykają w ciemnościach nowego niewolnictwa. To, co jeszcze 100, 60, 30, a nawet 5 lat temu wydawało się niewyobrażalne, dziś staje się faktem. A świat zachowuje spokojne sumienie, głosząc, że podąża drogą nieuchronnego postępu.

A gdy nagle upojenie i ułuda rozwiewają się, gdy jednocześnie ujawniają się i degradacja naszej planety, i nienawiść między ludźmi, świadczące, że świat biegnie ku swojej zagładzie, Bogu wystawia się rachunek: „Jak On mógł pozwolić, że coś takiego się wydarzyło?”

Bóg umieścił człowieka w pięknym ogrodzie świata po to, aby w nim uprawiał to co prawdziwe, dobre i piękne; człowiek przypisał sobie prawo do przetworzenia tego świata przez wprowadzenie do niego zła. Bóg teraz musi się starać, aby ten zaniedbany ogród, zniekształcony przez zideologizowanego artystę bez talentu, pozostał prawdziwy, dobry i piękny. Nawet gdy człowiek jest kłamcą, Bóg nim nie jest!

Nieliczni są ci, których nie dosięgły spustoszenia poczynione przez człowieka – ucznia czarnoksiężnika. Świat jest zwodniczy. Niektórzy, nawet dobrzy, czują się pewniej, gdy uda się im przekonać samych siebie, że trzeba się do tego świata upodobnić, chociażby w niewielkim stopniu. W łonie Kościoła również może pojawić się pokusa jakiegoś „zmiękczenia” tradycyjnego nauczania w nadziei na sukces w świecie. Nieliczni są ci, którzy wchodzą w te niebezpieczne gry bez jakichś kalkulacji ideologicznych albo bez perspektywy osobistych korzyści.

Kontemplujmy to, co Bóg dał nam najpiękniejszego, kontemplujmy Maryję. Ona jest czysta, święta i niepokalana. Tak, czysta, święta i niepokalana, że może być Matką tych, którzy nie są ani czyści, ani święci ani niepokalani., że może być Matką doskonałą. To samo odnosi się do całego Kościoła.

Prawdziwa matka nie wchodzi w kompromisy w wychowaniu swoich dzieci, ale służy im, strzegąc ich podążania drogą świętości. Rozumiał to Paweł VI, gdy pisał encyklikę Humanae vitae. Zachęcam Was gorąco do ponownego przeczytania tej encykliki w świetle pięknego komentarza autorstwa kardynała Roberta Saraha. To droga pewna dla tego, kto wybiera prawdziwą miłość.

Patrząc na Maryję wziętą do Nieba, gdzie nasza pieśń nazywa ją szczęśliwą, zapomnijmy ostatecznie o kłamliwych śpiewach syren. Wybierzmy naśladowanie Maryi w bezkompromisowym „tak” dla Boga. Pozwólmy, aby Ona prowadziła nas za rękę.

Świetlista Dziewico, rozprosz ciemności naszej ziemi i naszych dusz!

 

Amen.

 

Dom Jean Pateau OSB

tłum. Tomasz Glanz


Dom Jean Pateau OSB

(1969), mnich benedyktyński, opat Opactwa Najświętszej Maryi Panny w Fontgombault.