Duchowość
2019.04.25 12:52

Homilia na Wielki Czwartek

+

Wielki Czwartek

Homilia

Przewielebnego Ojca Jeana Pateau,

Opata Opactwa Matki Bożej w Fontgombault

(Fontgombault, 18 kwietnia 2019 r.)

 

 

Nie mogłeś czuwać jednej godziny ze mną?

(Mk 14,37; Mt 26,40)

Drodzy Bracia i Siostry!

Moi Najdrożsi Synowie!

 

Kościół nie szczędzi dziś splendoru uroczystościom liturgicznym, gdyż wspomina ustanowienie sakramentu Eucharystii i sakramentu Kapłaństwa.

W tym dniu koncelebracja, która łączy wszystkich członków stanu kapłańskiego, w szczęśliwy sposób ukazuje łączność wszystkich kapłanów z Chrystusem, jedynym Kapłanem Nowego Przymierza.

Usłyszeliśmy właśnie podany przez św. Jana opis umycia nóg. Był to wstęp do ustanowienia tych dwóch sakramentów i do długiej Mowy Pożegnalnej Jezusa po Ostatniej Wieczerzy.

Jezus wie, że właśnie nadeszła godzina Jego przejścia z tego świata do Ojca. To godzina wypowiedzenia ostatnich słów i podania ostatnich przykładów.

Wśród tych ostatnich, akt umycia nóg zajmuje miejsce szczególne. Akt ten dokonuje się podczas posiłku. Jest zaskakujący, gdyż przerywa zwykły bieg rzeczy. Tę czynność, normalnie wykonywaną przez posługujących niewolników, sam Jezus chce wykonać dla swoich uczniów. Oni nie rozumieją jej znaczenia. Piotr się wzbrania. Odpowiedź Pana jest kategoryczna: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał uczestnictwa ze mną” (J 13,8).

Jezus za chwilę zacznie ujawniać, na czym polega to uczestnictwo, dając swoim uczniom swoje Ciało do spożywania i swą Krew do picia. Pan nie tylko pokornie udziela swego życia, ale sam czyni się sługą życia Bożego w swoim uczniu.

Zapamiętajmy, że prawdziwym uczniem Pana jest ten, kto pozwala na to, aby Pan mu służył, kto przyjmuje Jego miłosierdzie. W pierwszej kolejności nie ten, kto głosi Ewangelię, lecz ten, kto jest świadomy swojej najgłębszej nędzy, wchodzi w osobistą i najgłębszą więź z Jezusem, prawdziwe przyjmując Go w swoim życiu i pozwalając Mu się prowadzić.

A zatem to przyjęcie Pana jest początkiem prawdziwej drogi komunii z Nim.

Eucharystia nigdy nie jest czymś, co się nam należy. Ona jest darem. Co więcej, jeśli zareagujemy jak Piotr, może się nam wydać słuszne odrzucenie tego daru: Bóg jest zbyt wielki, abyśmy pozwolili Mu przyjść do nas, żeby nam służył, żeby był naszym Odkupicielem. Bóg jest zbyt wielki, abyśmy spożywali Jego Ciało i pili Jego Krew. Już na początku swojego publicznego nauczania Jezus zapowiedział, że będą tacy, których to zgorszy (J 6). Jego „trudna mowa” (J 6,60) spowodowała odejście wielu uczniów.

Przyjmowanie Komunii Świętej nie może być aktem banalnym, zwyczajowym, rutynowym, gdyż nie jest czymś banalnym komunia z Bogiem w Jego życiu. W tym sakramencie Bóg staje u naszych drzwi, aby wznieść nas do siebie. Oto wielka tajemnica! Nie możemy domagać się, aby Bóg umył nam nogi i karmił nas swoim Ciałem i swoją Krwią. Ale Bóg chce, aby tak właśnie było.

Nie powinniśmy dyskutować z wolą Boga, ale przyjąć ją w odpowiedni sposób. Ten, kto uczestniczy w życiu Pana, powinien również czynić to, co Pan czynił, żyć tak, jak Ten, który jest jego życiem. „Jeśli tedy ja, Pan i Nauczyciel, umyłem nogi wasze, i wy powinniście jeden drugiemu nogi umywać. Albowiem dałem wam przykład, abyście jakom ja wam uczynił, tak i wy czynili” (J 13,14-15).

W kontekście tego wezwania do komunii, paradoksalne może wydawać się to, że właśnie podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej nie przekazuje się pocałunku pokoju[1]. Podobnie, podczas liturgii Wielkiego Piątku opat albo biskup nie nosi pierścienia, symbolu komunii.

Jezus dokonuje dwóch aktów tworzących nową rzeczywistość: umycia nóg i ustanowienia daru Eucharystii. Wypowiada wielką Mowę Pożegnalną po Ostatniej Wieczerzy, będącą wezwaniem do jedności uczniów. Ale tak naprawdę wie, że jest sam.

Brak pocałunku pokoju odsyła do pocałunku Judasza w Ogrodzie Oliwnym: do tego pozornego aktu miłości do Mistrza, który w rzeczywistości był znakiem wskazującym, kogo należy pojmać. A w szerszym znaczeniu, czyż nieobecność pocałunku pokoju nie jest symbolem wszystkich innych zdrad, na przykład zdrady św. Piotra, który kilka godzin później wyparł się znajomości z Tym, za którym chodził przez trzy lata? A cóż powiedzieć o innych uczniach? Ilu z nich było pod Krzyżem? A cóż powiedzieć o każdym z nas?

Od miesięcy Kościół jest wstrząsany licznymi skandalami, w większości dość dawnymi, które są jednak z upodobaniem przypominane i nagłaśniane przez media, aby pokazać światu, że Kościół jest tak samo zepsuty, jak inne instytucje, a w konsekwencji – że Bóg nie istnieje. Widzimy więc ofiary: dzieci, zakonnice, seminarzystów, kapłanów. To prawda. Widzimy też drapieżców. To też prawda. Zdrada nie jest niczym nowym w Kościele, można powiedzieć, że jest tak stara, jak Kościół. Zaczęła się wtedy, gdy Bóg ofiarował ludziom komunię ze sobą. To było ryzyko, na które Bóg się zgodził, gdy stworzył człowieka jako istotę wolną.

W obliczu tych skandali, wielu w Kościele poczuwa się do obowiązku wypowiadania się, przekonywania, dowodzenia. Mówi się zatem wiele, trwa licytacja. A być może trzeba by zacząć od słuchania tego, co kilka razy powtarzał sam Pan tuż przed swoim pojmaniem. Judasz już zdradził. Za chwilę w ślad za nim pójdą Piotr i inni. To zdanie brzmi jak ostatnia nauka skierowana do uczniów, jak objawienie żarliwości życia duchowego. Ujawniają ono zarazem i głęboki smutek, i samotność Jezusa: „Nie mogłeś czuwać jednej godziny ze mną?”.

Te słowa skierowane do Piotra, ale też do wszystkich uczniów, a więc i do nas, wskazują na nasze pierwsze i podstawowe powołanie: spędzać czas z Jezusem.

Chrystus podąża ku swojej Męce, ku swojej godzinie. Ona jest przerażająca, On to wie. Uczniowie też będą mieli swoją godzinę. Godzinę, w której trzeba będzie wybierać między dobrem a złem, między pójściem za Chrystusem a zdradzeniem Go. Jakże liczne są te godziny, w których nie wybieramy Chrystusa!

Jezusowe zaproszenie do czuwania z Nim należy rozumieć jak słowa matki skierowane do swojego dziecka. Czuwać z Jezusem, to być przez Niego chronionym, karmionym, wychowywanym i prowadzonym.

Dziś, w świecie pełnym zamętu, przemocy i kłamstwa, ta opieka jest konieczna dla każdego chrześcijanina, a szczególnie dla kapłanów i biskupów. Czuwać z Jezusem, to odwrócić się od siebie samego, odrzucić bożki uczynione ręką ludzką, aby zaczerpnąć z żywego źródła, którym jest Pan.

W tych świętych dniach weźmy do siebie te słowa Pana: „Nie mogłeś czuwać jednej godziny ze mną?”. Niech nasze życie stanie się ciągłym czuwaniem z Jezusem, w mocnej nadziei na błogosławiony dzień naszej Paschy, kiedy wreszcie ujrzymy Go twarzą w twarz.

Dom Jean Pateau OSB

tłum. Tomasz Glanz

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

-----

 

[1] Zazwyczaj podczas Mszy konwentualnej w Opactwie Fontgombault celebrans przekazuje pocałunek pokoju diakonowi służącemu przy ołtarzu, a ten „zanosi go” do mnichów w stallach.


Dom Jean Pateau OSB

(1969), mnich benedyktyński, opat Opactwa Najświętszej Maryi Panny w Fontgombault.