Z kapitularza
2018.12.11 18:47

Gdy zgłasza się ktoś nowy do klasztoru. Czytanie Reguły (dzień sto drugi)

11. kwietnia 11. sierpnia 11. grudnia

Rozdział 58. O zasadach przyjmowania braci

Gdy zgłasza się ktoś nowy do klasztoru, nie należy go łatwo przyjmować, lecz, jak mówi Apostoł, badajcie duchy, czy są z Boga (1 J 4,1). Tak więc gdy ktoś przyjdzie i będzie kołatać wytrwale, gdy okaże się po czterech czy pięciu dniach, że potrafi znosić cierpliwie wyrządzane mu przykrości i utrudnienie wstąpienia a prośbę swoją ciągle powtarza, wówczas należy mu pozwolić na wstąpienie. A niech przez kilka dni pozostanie jeszcze w celi gości. Później zaś zamieszka w celi nowicjuszy, gdzie mają oni rozmyślać, a także jadać i sypiać. Przydzieli się im mnicha starszego, takiego, który umie pozyskiwać dusze, by ich bardzo uważnie obserwował. Trzeba badać troskliwie, czy [nowicjusz] prawdziwie szuka Boga, czy jest gorliwy w Służbie Bożej, w posłuszeństwie, w znoszeniu upokorzeń. Należy mu z góry przedstawić wszystko, co jest ciężkie i trudne na drodze do Boga. Jeśli obieca wytrwać w stałości, po upływie dwóch miesięcy zostanie mu odczytana ta Reguła od początku do końca. I wówczas powiedzą mu: Oto prawo, pod którym chcesz służyć. Jeśli możesz je zachować, wstąp; jeśli zaś nie możesz, odejdź wolny. Jeśli nadal nie zmieni zdania, należy go zaprowadzić z powrotem do wspomnianej wyżej celi nowicjuszy i ponownie doświadczać na wszelkie sposoby jego cierpliwość. I po upływie sześciu miesięcy zostanie mu odczytana Reguła, aby wiedział, na co się decyduje. Jeśli zaś nadal nie zmieni zdania, po czterech miesiącach ponownie zostanie mu odczytana ta sama Reguła. A jeśli po dojrzałej rozwadze obieca, że będzie wszystkiego przestrzegał i spełniał wszelkie polecenia, wtedy dopiero należy go przyjąć do wspólnoty. Powinien jednak wiedzieć, że na mocy prawa, jakim jest Reguła, nie wolno mu od tego dnia opuścić klasztoru, nie wolno mu też strząsnąć z karku jarzma Reguły, które tak długo rozważając mógł łatwo albo odrzucić, albo przyjąć.

Aby rozpoznać powołanie monastyczne, należy zadać sobie cztery pytania:

1. Czy człowiek prawdziwie szuka Boga?
2. Czy pragnie szukać Boga w służbie Bożej?
3. Czy jest zdecydowany szukać Boga w posłuszeństwie?
4. Czy jest gotowy szukać Go w upokorzeniach?

W rozdziale 58. znajdziemy jednak jeszcze coś więcej. Dobrze, że czytamy ten fragment wspólnie trzykrotnie w ciągu roku. Reguła posiada pewne cechy Pisma Świętego i tradycji: jest niewyczerpanym skarbcem, z którego opat powinien wyciągać nowe i stare rzeczy.

Ideo omnis scriba doctus in regno cælorum, similis est homini patrifamilias, qui profert de thesauro suo nova et vetera.

Rzekł im: Dlatego każdy uczony nauczyciel w królestwie niebieskim, podobny jest człowiekowi gospodarzowi, który wyjmuje ze skarbu swego nowe i stare rzeczy (Mt 13,53).

Święty Benedykt opisuje postulanta jako kogoś, kto przychodzi do klasztoru zmienić swoje życie. Nie zamierza zmieniać go na własnych zasadach, ale wstępuje do „szkoły służby Bożej” (Prolog) i podporządkowuje się wszystkiemu, co jest od niego wymagane. Zmiany, którą proponuje święty Benedykt, nie osiąga się jedynie poprzez zachowywanie monastycznych obserwancji, chociaż oczywiście mają one wartość, której odrzucić nie można. Prawdziwa zmiana zachodzi w sercu. Ta zmiana boli. Jest to coś, co poeta John Donne (1572 - 1631) opisywał jako miażdżenie serca:

Zmiażdż moje serce, Boże, jak zmurszałą ścianę,
Którąś tchem, blaskiem dotąd muskał potajemnie,
Naprawiał; niech mnie Twoja moc złamie i zemnie,
Spali, odnowi; zwal mnie z nóg - dopiero wstanę.
Jam jest miasto zdobyte, innemu poddane,
Trudzę się, by Twą odsiecz wpuścić, lecz daremnie,
Rozum, co miał mnie bronić, Twój namiestnik we mnie,
Wzięty w niewolę, zdradza miasto pokonane.
Tak, kocham Cię, chcę Twojej miłości, lecz jeszcze
Ciągle Twój nieprzyjaciel jest mym oblubieńcem;
Rozwiedź mnie zatem, rozwiąż, rozerwij nareszcie
Ten węzeł, weź mnie w siebie, uwięź; swoim jeńcem
Gdy mnie uczynisz, wolność dopiero posiędę,
I tylko gdy mnie weźmiesz gwałtem, czysty będę.
(Tłum. S. Barańczak)

Zmienić się prawdziwie to pozbyć się filarów, na których dotąd spoczywało nasze życie, zrezygnować nawet z pomysłów i zwyczajów, których wypracowanie w świecie kosztowało nas wiele i stać się najmniejszym z braci w nowej rodzinie. Jeśli nowy brat wytrwa w takiej postawie, może oczekiwać, że przyjdzie do niego Słowo. Święty Bernard opisuje, co wówczas się dzieje:

Słowo jest żywe i pełne siły, więc gdy tylko przyszło do mnie, ożywiło moją ospałą duszę, podniosło, zmiękczyło i poruszyło moje serce, które trwało wcześniej w bezruchu i było twarde jak głaz. Zaczęło wyrywać i niszczyć, sadzić i budować, podlewać miejsca wyschnięte, oświecać mroczne zakamarki, otwierać to, co stało zamknięte, rozpalać ogniem to, co zimne, a także poprawiać krzywe ścieżki i wygładzać nierówności, tak by moja dusza mogła błogosławić Pana, a wszystko, co jest we mnie, błogosławić Jego święte imię (św. Bernard, Kazania do Pieśni nad Pieśniami, LXXIV, 5-7).

Święty Benedykt zaleca, by tych, którzy pukają do drzwi klasztoru, nie wpuszczano zbyt pochopnie do wspólnoty. Należy przedstawić kandydatowi wszystkie trudności, które czekają go na drodze monastycznej. Kandydatowi nigdy nie należy dać odczuć, że klasztor go potrzebuje, że wszyscy czekają, „kłaniając się do ziemi” i rozmawiając „uniżonym szeptem niewolnika”, aż podejmie on decyzję (por. William Szekspir, „Kupiec wenecki”, Akt I scena 3, tłum. S. Barańczak). Trzeba pokazać mu krucyfiks, obraz nagiego Chrystusa przybitego do drzewa na ofiarę. Postulant przychodzi do klasztoru, by utracić wszystko, co wydaje mu się, że osiągnął i by pójść pokornie drogą krzyża, dotrzymując kroku rodzinie ojców i braci, podążających razem z nim śladami Chrystusa. To jest właśnie sequela Christi. Człowiek idzie za Chrystusem, ponieważ, jak miało to miejsce w przypadku młodzieńca z Ewangelii, „Jezus zaś wejrzawszy nań, umiłował go” (Mk 10,21). Gdy człowiek choć raz spojrzy w oczy Panu, nie potrafi już dojrzeć w życiu sensu nigdzie indziej niż w miłości Jezusa.

Trahe me, post te curremus in odorem unguentorum tuorum.

Pociągnij mię! za tobą pobiegniemy do wonności olejków twoich! (PnP 1,3).

Nowy brat przyjęty do nowicjatu ma mieszkać wśród podobnych sobie nowicjuszy, nieco oddzielony od reszty wspólnoty, pod czujnym okiem „mnicha starszego, który umie pozyskiwać dusze”. Święty Benedykt przestrzega, że droga monastyczna jest twarda i trudna. To prawdziwe wyjście z Egiptu, naznaczone pokusami, lękiem, głodem, pragnieniem i niebezpieczeństwami. Jednak jest to droga, którą zmierzamy do Boga. Nowicjusz, który wpatruje się w Boga, nie zrazi się przemijającymi trudnościami. Do klasztoru przychodzi się dla Boga. Bóg oddaje się nam nie tylko na końcu monastycznej podróży, ale na każdym jej odcinku. Sądzę, że każdy nowicjusz, ale też i każdy mnich, niezależnie na jakim etapie drogi się znajduje, powinien modlić się słowami psalmu 72:

Oto radowało się me serce, a nerki moje się odmieniły,

a zostałem unicestwiony i już nie wiem; stałem się jak bydlę przed Tobą.

Lecz jestem zawsze z Tobą; ująłeś mnie za prawicę,

zgodnie z Twą wolą mnie prowadziłeś i przygarnąłeś mnie z chwałą. Cóż więcej miałbym w niebie, i czegóż chciałbym od Ciebie na ziemi?

Osłabło me serce i ciało, Boże serca mego, dziedzictwem moim jest mój Bóg na wieki!

Oto zginą ci, którzy oddalają się od Ciebie, wytracisz każdego, kto Cię zdradza!

Mnie zaś dobrze jest przylgnąć do Boga, w Panu złożyć nadzieję, by głosić wszystkie Twe pochwały w bramach córy Syjonu (Ps 72(73),21-28).

Mark Kirby OSB

tłum. Natalia Łajszczak


Dom Mark Daniel Kirby OSB

(1952), przeor klasztoru Silverstream w hrabstwie Meath w Irlandii.